KurikDeVolay pisze: ↑23 kwie 2020, 13:43
Nie wiesz co tracisz - doswiadczenia z gry Legacy są nieporownywalne z generyczna gra ktora zawsze wyglada tak samo
Wielu osobom ciężko uwierzyć, ale typ człowieka-zbieracz dostaje drgawek i zimnych potów na myśl o nieodwracalnym zniszczeniu elementów. Gry legacy to dla mnie zbrodnia (chociaż może dla Brzdęka!...). Nie mieści mi się w głowie zepsuć element gry, zagiąć stronę w książce, czy żreć nad komiksem. To wszystko wrzucam do jednego wora. Jak naklejać coś na planszę, nad którą ktoś się napracował? Jak można rozedrzeć kopertę trzymającą elementy? Matko, wybrać tylko jedną możliwość bez odwrotu? Dla wielu ludzi, w tym także dla mnie, to jest poważny problem.
Jestem kolekcjonerem – co prawda moje głowie pole działania to konsole do gier, ale i planszówkai traktuję w podobny sposób. Jak kupuję grę planszową i ją lubię – to muszę mieć dodatki. Dokupuję do gier różne rzeczy, koszulki, monety, inserty, customowe tokeny itp. Czasem wiąże się to z przepłacaniem za jakieś rzeczy albo sprowadzaniem zza oceanu. Wcale mi to nie przeszkadzało świetnie się bawić w obu Pandemiach.
Te gry są tak zaplanowane, że po ich przejściu już nie pograsz, a cała frajda jest właśnie w tym, że tyle rzeczy się zmienia. Tworzysz własną postać, decydujesz jaka będzie. Trzeba do tego podejść jak do „jednorazowej” rzeczy i tyle. A przecież obecnie sporo gier „legacy” tak naprawdę nie niszczy elementów, a raczej tworzy – mapę, karty, postaci.
Masz po prostu złe nastawianie. Nie będę cię na siłę namawiać, bo jak masz psychiczną barierę to nic na to nie poradzisz. Ale uwierz – gry legacy chcą żebyś im to robił i świetnie się przy tym bawił. U mnie tak było.