Ja na razie skończyłem jakoś na 20h grania, czyli mniej więcej połowa kampanii (stwierdziłem, że poczekam na poprawione elementy z nowej wspieraczki), i mogę stwierdzić, że bywa zarówno łatwo, jak i dość ciężko. Często kończyłem na granicy śmierci, bo bez odpowiednich sprzętów czy rozwinięć nie ma lekko (na szczęście można uciekać) - no i dochodzi jeszcze losowość w postaci kostek (nie powiem, wnerwia
.
Gra nie jest powtarzalna, albo przynajmniej nie zdążyłem jeszcze tego odczuć. Niemal każda misja to inne cele, wrogowie, jakieś zmienne. Sporo taktyki w pojedynkach, bo cały czas trzeba przystosowywać się do sytuacji na planszy (AI wrogów jest całkiem niezłe). Ale trzeba pamiętać, że pojedynki to może 1/4 gry - sporo tutaj czytania, odkrywania historii, rozwijania postaci (doświadczenie zdobywa się nie tylko po pojedynkach), eksploracji. Jak na razie gra nie pozwoliła mi na maksymalne wykokszenie postaci, bo ogranicza nas czas na wykonanie głównej misji, więc trzeba lawirować między wątkiem głównym a pobocznymi. A co za tym idzie, są różne ścieżki, którymi możemy podążać, co wpływa z kolei na regrywalność (nie zdążycie wykonać wszystkich misji, zaś główny wątek można przejść w inny sposób).
Kiedyś gdzieś już pisałem, że ta gra jest tym, czym chciałem by był planszowy Fallout.