Poza trudnościami związanymi z kwarantanną, to u mnie był to fantastyczny planszówkowo miesiąc, bez żadnych wtop, ze świetnymi (acz dość prostymi) tytułami i z dużą ilością rozgrywek! Ogromny udział w tym „sukcesie” miał tygodniowy urlop, a także święta, które niemal w całości poświęciłem na rodzinne granie. Efekt – aż 38 partii, co ostatnio jest u mnie rzadkością!
KWIECIEŃ 2020:
PAPERBACK – Czyli karciane Scrabble w formie deckbuildera. Jestem zaskoczony jak to fajnie działa! Gra jest bardzo przyjemna, a w małym pudełku znajduje się od groma wariantów i możliwości. Nie jest to ósmy cud świata, ale jeżeli ktoś lubi deckbuilding, a tym bardziej – chciałby poukładać słowa na kartach – zdecydowanie polecam. Ja bawiłem się świetnie, a gra zaliczyła najwięcej partii w tym miesiącu. Polecam! 7,5/10
MARCO POLO + THE SECRET PATH + NEW CHARACTERS – Oczywiście samo Marco Polo nowością nie jest i w mojej kolekcji jest jedną z bardziej ogranych gier, ale dopiero teraz udało się rozegrać partyjki z mini dodatkami. Trudno mi ocenić te dodatki, bo niby są ciekawe, ale w sumie nie wnoszą jakoś specjalnie dużo. Dwie z nowych postaci z New Characters wydają się mega przegięte, a The Secret Path z oryginalnymi zasadami jest słabe. Zyskuje jednak z wariantem z BGG. Dla fanów MP – polecam, ale będzie bez oceny, bo to bardziej promki, niż pełnoprawne dodatki.
TYBOR THE BUILDER – Sprytna, mała karcianka Pfistera. Gra się szybko, sprawnie, a punktowanie jest ciekawe, choć nie do końca intuicyjne. Gra jest prosta jak drut, ale o dziwo nie jest ją tak prosto wytłumaczyć. Dużą zaletą jest totalna kompaktowość, ale przesadzili do tego stopnia, że karty po zakoszulkowaniu totalnie nie mieszczą się w pudełku i wieczko wystaję o ponad połowę. Lekko naciągane 6,5/10, bo gra na mój gust jest zbyt lekka, a poza tym partyjka jest ciut za długa by był to filer. Ocena była by wyższa, gdyby gra była przyjemniejsza dla oka, ale niestety dorwał się do niej Klemens Franz i tradycyjnie ją zmasakrował.
POWRÓT MIESIĄCA:
Było ich kilka i muszę wspomnieć o wszystkich!
DOLINA KRÓLÓW (EGIZIA) – Ostatni raz grałem dobre dwa i pół roku temu, albo jeszcze więcej. No i powrót w glorii i chwale! Zachwyt totalny! Włosi robią genialne gry! To jest mega sprytne, bardzo przyjemne euro, które w ogranym towarzystwie staje się super interaktywne (i wredne!). Jest tu kilka mechanik, których nie widziałem w żadnym innym tytule. Dla mnie to tytuł ocierający się o wybitność! Polecam starą wersję, bo w nowej (Shifting Sands) zmieniono kilka zasad, ułatwiając rozgrywkę, a nowa plansza i grafiki są totalnym oczopląsem i gra mocno straciła na czytelności.
ULM – Zdecydowanie zapomniałem jak ta gra mnie kiedyś urzekła na targach w Essen. Bardzo fajne, super przyjemne euro z ciekawym gimmickiem wyboru akcji. Kompletnie nie rozumiem dlaczego ta gra się u nas w kraju nie przyjęła i jest na wyprzedażach w skandalicznie niskich cenach. Kupujcie! Warto! Ja mam dwa egzemplarze, bo niestety karty są zależne językowo i musiałem kupić polską edycję, by móc grać w gronie rodzinnym. I było to najlepiej wydane 40 złotych na planszówkę ever! Tylko teraz muszę sprzedać mój egzemplarz z Essen. :/
A CASTLE FOR ALL SEASONS – Rewelacyjna gra małżeństwa Brandów. Ostatnią partię zaliczyłem dobre trzy-cztery lata temu. To chyba najdłuższy „półkownik” w mojej kolekcji! Bawiłem się świetnie, ojciec był grą autentycznie zachwycony (i podjarany ), ale niestety mojej mamie kompletnie nie podeszła i skończyło się na tylko jednej, świątecznej partii. Smutek. Mam nadzieję, że na kolejną partię nie przyjdzie czekać kolejne trzy lata.
ZAWÓD MIESIĄCA: BRAK
NOWOŚĆ I GRA MIESIĄCA:
TANG GARDEN – Zwycięzca mógł być tylko jeden. Ta gra to dla mnie prawdziwa petarda! Uwielbiam gry kafelkowe, a jak jeszcze stanowią intrygującą przestrzenną zagadkę, to już w ogóle super! Był to tytuł, na który czekałem najbardziej w tym roku. Ponad dwa lata czekania od momentu wsparcia na kickstarterze. Już podczas kampanii, wiedziałem, że nie ma opcji żeby ta gra mi się nie spodobała. Nie wiedziałem jednak, że będzie aż tak dobrze! To sprytna gra kafelkowa w budowanie pięknego ogrodu. I choć niektórzy uważają, że ta gra tylko dobrze wygląda, to mnie w niej totalnie urzekła mechanika. Maksymalizowanie ruchów i właściwy timing jest tu kluczowy. Walka jest o każdy punkt i trzeba wykorzystywać okazje jakie wystawiają nam przeciwnicy i jednocześnie samemu starać się nie wystawiać optymalnych ruchów dla innych. Z każdą kolejną partią gra staje się coraz większym mózgożerem, bo wszyscy gracze mają coraz większą świadomość i coraz bardziej polują na punkty i bardziej pilnują się, by nie „pomagać” przeciwnikom. Nie zgadzam się z zarzutem, że gra jest nieczytelna. Owszem, można pomarudzić na malutkie ikonki, ale wszystko jest przynajmniej dobrze oznaczone kolorystycznie. W grze wystawimy maksymalnie trzy postaci na planszę, więc ewentualna potrzeba wstawania z krzesła, żeby przyjrzeć się planszy – przydarza się trzy razy na partię. Więcej – jak ma się świadomość co się robi i na co się poluje – nie trzeba wstawać w cale. Po dwóch partiach wszystko jest już mega intuicyjne. Jestem absolutnie zachwycony i myślę, że niedługo gra zawita do mojego ścisłego top 10 wszech czasów. Choć... konkurencja jest tam silna, a jeżeli chodzi o przestrzenne łamigłówki, to Nemeton depcze Tang Garden po piętach. Anyways- nie mogę doczekać się kolejnych partii i ogromu dodatków i scenariuszy, jakie dotarły z kickstartera. 9/10 z możliwą tendencją zwyżkową!