O różnorodności w grach planszowych

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Piaskoryb
Posty: 423
Rejestracja: 14 lis 2016, 18:56
Has thanked: 112 times
Been thanked: 153 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: Piaskoryb »

Spoiler:
To z tezeuszem, to był żart ;p
tomb pisze: 16 cze 2020, 18:52 Mówi się, że każdy człowiek niesie dwa worki z przywarami - przed sobą dźwiga wór z wadami innych ludzi, do którego swobodnie może zajrzeć, a na plecach przygniata go worek własnych słabości. Ale do tego drugiego worka zajrzeć trudniej i w tego typu dyskusjach to widać.
Chyba że ćwiczysz joge ;p
A tak na serio, ciężko zobaczyć coś czego nie ma!

Najlepsi są tacy co zawsze z miejsca mają pod ręką jakieś linki :lol:
scarletmara
Posty: 424
Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 102 times
Been thanked: 142 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: scarletmara »

Nie czuję się pokrzywdzona. Ani mi w głowie tygodniami roztrząsać wszystkie seksistowskie teksty i sytuacje. Ale teraz jesteśmy w wątku o różnorodności w grach planszowych, więc dzielę się swoją opinią. Którą notabene potwierdzasz, przyznając, że spotkałaś się z uprzedzeniami choćby na studiach.
Ale czy ten wątek w jakis sposób nakazuje nam wynajdywać tylko same negatywne sytuacje potwierdzające jedynie teorię o wszechobecnej dyskryminacji ? Jest tu gdzies jakaś niepisana zasada, że nie można sie dzielić również pozytywnymi sytuacjami pokazującymi, że nie taki diabeł straszny jak malują ? Ale Ty uparłas sie pisac tylko o przypadkach kiedy potraktowano Cię źle bo jestes kobietą, o tych kiedy potraktowano Cię neutralnie albo wręcz dobrze milczysz malując w ten spoób bardzo przykry ale nieprawdziwy obraz jak to kobietom na salony gier wstęp wzbroniony. Więc nie, ja nie potwierdzam Twojej teorii. Widzę przypadki nierównego gorszego traktowania równie wyraźnie jak handicapy i całkiem miłe bądź zabawne sytuacje związane z moją płcią. Jedynie o neutralnych nie piszę bo nie ma o czym pisać one poprostu są.
ponika
Posty: 532
Rejestracja: 01 sty 2019, 17:25
Lokalizacja: Zagranica
Has thanked: 232 times
Been thanked: 445 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: ponika »

scarletmara pisze: 16 cze 2020, 20:55 Ale czy ten wątek w jakiś sposób nakazuje nam wynajdywać tylko same negatywne sytuacje potwierdzające jedynie teorię o wszechobecnej dyskryminacji ? Jest tu gdzieś jakaś niepisana zasada, że nie można się dzielić również pozytywnymi sytuacjami pokazującymi, że nie taki diabeł straszny jak malują ? Ale Ty uparłaś się pisać tylko o przypadkach kiedy potraktowano Cię źle
Masz rację, nie skupiam się na pozytywach, głównie dlatego, że poczułam się w obowiązku pokazać, że problem nierówności istnieje.
Z pozytywami mam też ten problem, że staram się nie używać bycia kobietą jako jakiejkolwiek karty przetargowej, nawet jako "zalety" więc tym trudniej mi przychodzi gdy obrywa mi się za "wady". No i nie uważam, żeby "kwiatki na dzień kobiet" wymazywały seksistowskie żarciki.
Temat jest szeroki i głęboki, każde z nas ma inny bagaż doświadczeń i każde z nas da się przypisać do jakiejś mniejszości. Na pewno każde z nas kiedyś dostało stereotypem po twarzy, więc warto pamiętać o tym uczuciu i starać się po prostu być przyzwoitym. To chyba nie aż tak straszne wymaganie?
Awatar użytkownika
bogas
Posty: 2806
Rejestracja: 29 paź 2006, 00:17
Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Has thanked: 361 times
Been thanked: 639 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: bogas »

Piaskoryb pisze: 15 cze 2020, 21:18 Pamiętajcie drogie Panie że żyjemy w kraju który nieco (nieco? BUAHAHAHAHAHAHAHA) przepraszam, kolosalnie odstaje jak mount everest od ziemi co najmniej) odstaje świadomością od tych jak ja to lubię nazywać cywilizowanych krajów. Może to trochę się zmienia, ale mimo wszystko historia nie obeszła się z nami lekko, komunizmu slady jeszcze długo będą wykorzeniane z tego narodu o ile to możliwe by tego pozbyć się całkowicie.
Nie mam zmiaru bronić czasów słusznie minionych, ale na moje oko to nie komuna nawsadzała w nasz naród tego co należałoby wykorzenić i pozbyć się tego całkowicie. Spójrzmy np. na Czechów. Tam komuna osiągała jeszcze wyższe poziomy absurdu, a jednak znacznie bliżej im do tych, jak to nazwałeś, cywilizownych krajów. Czesi bowiem nie mieli i nie mają tego, czego my mamy w nadmiarze i to od przedszkola.
Skid_theDrifter
Posty: 581
Rejestracja: 25 mar 2017, 19:53
Has thanked: 26 times
Been thanked: 182 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: Skid_theDrifter »

bogas pisze: 16 cze 2020, 23:58 Czesi bowiem nie mieli i nie mają tego, czego my mamy w nadmiarze i to od przedszkola.
... kawy zbożowej z mlekiem?
scarletmara
Posty: 424
Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 102 times
Been thanked: 142 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: scarletmara »

Masz rację, nie skupiam się na pozytywach, głównie dlatego, że poczułam się w obowiązku pokazać, że problem nierówności istnieje.
Z pozytywami mam też ten problem, że staram się nie używać bycia kobietą jako jakiejkolwiek karty przetargowej, nawet jako "zalety" więc tym trudniej mi przychodzi gdy obrywa mi się za "wady". No i nie uważam, żeby "kwiatki na dzień kobiet" wymazywały seksistowskie żarciki.
Temat jest szeroki i głęboki, każde z nas ma inny bagaż doświadczeń i każde z nas da się przypisać do jakiejś mniejszości. Na pewno każde z nas kiedyś dostało stereotypem po twarzy, więc warto pamiętać o tym uczuciu i starać się po prostu być przyzwoitym. To chyba nie aż tak straszne wymaganie?
No i wychodzi na to, że się diametralnie różnimy w swoim podejściu do własnej czy cudzej płci i do życia w ogóle. Bo nie jestem w stanie podpisać sie chyba pod ani jedym Twoim słowem w tej wypowiedzi. Tak, ludzie są różni tylko, że tolerancja, zrozumienie, empatia powinno moim zdaniem działać w obie strony tzn. nie tylko ci gruboskórni czy nieprzejmujący się maja obowiązek rozumieć tych wrażliwych, Ci wrażli mogliby też starać sie zrozumieć tych drugich, szczególnie, że powinno im to przyjść łatwiej skoro sa wrażliwi. Tak byłoby w każdym razie najzdrowiej bo wielu rzeczy taka wrazliwa osoba mogłaby nie brac az tak bardzo do siebie gdyby zechciała zrozumieć mechanizm jaki za nimi stoi. Tymczasem obecnie tendencja jest taka, że ta wrazlwiość, empatia, tolerancja koniecznie musi być ukierunkowana tylko i wyłącznie w jedną stronę a osoby wrażliwe czy przewrażliwione na jakimś punkcie nie sa wogóle zobligowane do rozumienia innych.

P.S. i żeby nie było, nie mam na mysli tego, żeby nie mówic o wszelkich przejawach dyskryminacji czy o tym że coś nas osobiście dotyka czy obraża bo o tym warto i trzeba mówić jesli chce sie coś zmienić, poprostu nie warto sie od razu najeżać jak ktoś coś palnie czy zrobi nie tak, czasem wystarczy zwrócić uwage, porozmawiać spokojnie, wytłumaczyć i przyjac do wiadomości dlaczego tak tak sie dzieje. to ułatwi komunikację i życie staje sie piękniejsze :)
Awatar użytkownika
upadly_bankowiec
Posty: 254
Rejestracja: 11 lis 2018, 13:48
Has thanked: 60 times
Been thanked: 122 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: upadly_bankowiec »

Po przeczytaniu tego artykułu powiem tak - ręce opadają. Nie chcę nikogo przekonywać do swoich racji ponieważ z doświadczenia wiem, że większość ludzi będzie starała się trwać przy swoim zdaniu (i w jakiś sposób je racjonalizować), nawet jeśli jest błędne. Zaznaczam, że nie twierdzę że JA MAM RACJĘ i MOJE POGLĄDY SĄ NAJLEPSZE. Po prostu chciałby napisać co sądzę o tym problemie i znikam :)

Kilka zdań z artykułu które skłoniły mnie do napisania tego posta:
Ale rasizm to też mikroagresje, głupie żarty, które wydają nam się niewinne


Powiem na przykładzie Wielkiej Brytanii. Mieszkam tu od kilku dobrych lat i czasem spotkałem się z głupimi żartami" związanymi z moją narodowością. Na początku byłem trochę zaskoczony ale potem przekonałem się, że nie chodzi tu o żaden rasizm czy nacjonalizm. Brytyjczycy już tak mają, delikatnie Cię testują żeby zobaczyć czy masz poczucie humoru i sprawdzić na ile mogą sobie pozwolić. I szczerze mówiąc wolę żyć i obracać się wśród ludzi którzy są zabawni i mają dość cięty język niż wśród takich których wszystko może urazić i zawsze muszę dwa razy pomyśleć zanim coś powiem. Temat przesadnej poprawności politycznej to temat rzeka i ciekawi mnie niezmiernie do czego on doprowadzi. Na zakończenie tego wątku dodam cytat mojego znajomego, Paulo (czarny Włoch, żona Polka). Kiedy temat rozmowy zszedł na kolor skóry i ktoś powiedział że on jest czarny, odparował (płynną polszczyzną) "Spierda**j, ja jestem kawa z mlekiem" :D
Może tak jest, może mój kanał nie jest reprezentatywny… a może takie stwierdzenie jest seksistowskie?
Większość stwierdzeń porównujących kobiety do mężczyzn w jakichś dziedzinach można uznać za "seksistowskie" jeśli się chce.
Trzeba zacząć od słuchania i sprawienia, żeby inne osoby nie czuły się obco przy naszym stole
Jeżeli chcemy żeby kobiety czy osoby innej rasy zainteresowały się grami, recenzjami i naszym hobby, nie powinny się czuć obco.
Dlaczego TRZEBA? Dlaczego mam wciskać na siłę innym ludziom moje hobby? Zazwyczaj siadam do stołu z ludźmi których znam (lub których znają moi znajomi) i wśród których dobrze się bawię. I nie ma znaczenia czy jest czarny/biały/kobietą/mężczyzną. Jeden z moich najlepszych planszówkowych kumpli jest gejem. I co to zmienia? Mamy nie żartować i siedzieć spięci w obawie że go czymś urazimy? Powiem więcej, gdybym ja był na jego miejscu WOLAŁBYM żeby ludzie zachowywali się przy mnie naturalnie a nie siedzieli spięci i uważali na słowa. W końcu czas nad planszą to nasz czas na dobrą zabawę i miłe spędzenie wolnego czasu.
Ale jeżeli przez całe swoje życie, czujesz się wykluczony, bo nie jesteś reprezentowany/reprezentowana w filmach, książkach i grach, to masz w nosie takie hobby
To chyba jeden z głupszych cytatów w całym artykule. Naprawdę, zawsze sprawdzam co robią bohaterowie filmów/książek i gier i pod to dobieram swoje hobby.
To wyobraź sobie, że idziesz na konwent, wchodzisz do sali i w środku przy wszystkich stolikach siedzą sami czarnoskórzy mężczyźni. Wejdziesz?
Wchodzę, bo kocham planszówki i mam to gdzieś jakiego koloru skóry/płci są ludzie w środku. Jeśli Ty masz z tym jakiś problem to... chyba masz problem.
“Czarny rynek” poczułem się… niefajnie. Jeżeli ktoś nie wie, to w tym budynku możemy wymienić zasoby za pieniądze. No tak… prawie bym “zapomniał”. Można tam też “wymienić” swojego “kolonistę” na pieniądze. Pierwsza, polska edycja nie pozostawiała nic domysłom i były tam narysowane ręce zakute w kajdany. Ja w momencie wykładania tego budynku na planszę poczułem niesmak, a potem wręcz omijałem go przy rozważaniach czy go wybudować, bo nie miałem ochoty sprzedawać ludzi za pieniądze
Serio? Autor artykułu chyba nie potrafi rozróżnić gry od rzeczywistości. TAK KIEDYŚ BYŁO, grasz w grę w tych realiach. TO TYLKO GRA. Czy mamy wybielać historię albo próbować edukować ludzi odnośnie czarnych niewolników za każdym razem gdy o tym wspomnimy? Jeśli tak, to jak długo? Dlaczego nie mówić by również o niewolnikach budujących piramidy, o Słowianach branych do niewoli przez imperium rzymskie, o Aztekach poświęcających tysiące niewolników podczas wielodniowych krwawych dni ofiarnych? Bo to szaleństwo. Trzeba ruszyć dalej a nie ciągle żyć przeszłością. Nie mówię by o niej zapominać, ale po prostu użyć zdrowego rozsądku.

I na koniec perełka, której nawet nie skomentuję:
– Ale z Ciebie wrażliwiec! Tak.. i w dodatku płaczę na filmach i książkach. To źle? – Ale komu to przeszkadza? Właśnie o to chodzi, że może przeszkadzać.
Pozdrawiam
Mój kanał na youtube na którym możesz poznać/przypomnieć sobie zasady gier.
Awatar użytkownika
Harun
Posty: 1103
Rejestracja: 21 sie 2006, 16:48
Lokalizacja: okolice Poznania
Has thanked: 652 times
Been thanked: 528 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: Harun »

scarletmara pisze: 17 cze 2020, 09:30
Tak, ludzie są różni tylko, że tolerancja, zrozumienie, empatia powinno moim zdaniem działać w obie strony tzn. nie tylko ci gruboskórni czy nieprzejmujący się maja obowiązek rozumieć tych wrażliwych, Ci wrażli mogliby też starać sie zrozumieć tych drugich, szczególnie, że powinno im to przyjść łatwiej skoro sa wrażliwi. Tak byłoby w każdym razie najzdrowiej bo wielu rzeczy taka wrazliwa osoba mogłaby nie brac az tak bardzo do siebie gdyby zechciała zrozumieć mechanizm jaki za nimi stoi. Tymczasem obecnie tendencja jest taka, że ta wrazlwiość, empatia, tolerancja koniecznie musi być ukierunkowana tylko i wyłącznie w jedną stronę a osoby wrażliwe czy przewrażliwione na jakimś punkcie nie sa wogóle zobligowane do rozumienia innych.

P.S. i żeby nie było, nie mam na mysli tego, żeby nie mówic o wszelkich przejawach dyskryminacji czy o tym że coś nas osobiście dotyka czy obraża bo o tym warto i trzeba mówić jesli chce sie coś zmienić, poprostu nie warto sie od razu najeżać jak ktoś coś palnie czy zrobi nie tak, czasem wystarczy zwrócić uwage, porozmawiać spokojnie, wytłumaczyć i przyjac do wiadomości dlaczego tak tak sie dzieje. to ułatwi komunikację i życie staje sie piękniejsze :)
Scarletmara moim zdaniem trafnie zwróciła uwagę na tę kwestię. Jeśli jesteśmy ogólnie lub w danej chwili jakąś mniejszością, to dajmy też coś od siebie, a nie denerwujmy się tylko, że inni się pod nas od razu nie dostosowują. Wchodząc do jakiejś grupy, to raczej my starajmy się być uprzejmi, zamiast obrażeni, że nas nie zapraszają. Z moich osobistych doświadczeń, które prowadziły do świetnych przygód, wynika, że to się zazwyczaj sprawdza i często, ale oczywiście nie zawsze, obca grupa nie tylko nas przyjmuje ale i stara się, aby nam było miło.

Ciekawie przykład opisuje W. Cejrowski, którego jako postać telewizyjną nie trawię, ale jako autora książek bardzo lubię. Opisał on np. swój patent na spotkania z plemionami Indian, niekoniecznie przychylnych białym. Dobijając do wioski zakładał indiańską przepaskę, ale żeńską - robił to celowo, aby z jednej strony pokazać, że się stara, a jednocześnie rozbroić potencjalną agresję śmiechem z samego siebie. Działało zawsze, bo nawet kiedy przekazano mu, że jakieś bardzo odległe plemię nie życzy sobie jego wizyty, był to komunikat pozbawiony agresji.
SmallFighter
Posty: 128
Rejestracja: 23 wrz 2019, 10:25
Has thanked: 10 times
Been thanked: 11 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: SmallFighter »

Zastanawia mnie cel poruszenia tego tematu, zwłaszcza w kontekście planszówkowym - jak dla mnie jest on z kosmosu, żeby nie nazwać tego bardziej dosadniej. Akurat nie miałam okazji jeszcze nigdy zagrać w Puerto Rico, ale to czy tam się handluje czarnymi niewolnikami (co jednak wynika z historii i ciężko to podważać) czy ufoludkami z Marsa czy biednymi Polakami, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Podobna historia jest z grą 5 Klanów - w nosie mam jakich nazw się używa (niewolnik czy fakir) czy jakiego koloru są figurki - różowe (to pewnie dla gejów), czarni (to murzyni), żółte (to na bank Chińczycy z Wuhan) itd. Naprawdę ludzie zwracają uwagę na takie pierdoły? Gra to jest gra, umilacz czasu, który pozwala zapomnieć o świecie, o problemach. Pozwala się skupić na czymś przyjemnym, pośmiać się i miło spędzić czas. Nie tracę czasu na dywagacje dotyczące tego czy jakaś większość czy mniejszość jest tam pokazana negatywnie czy pozytywnie. To nie miejsce i czas na takie sprawy. Gram w gry planszowe od kilku lat, odwiedziłam różne miejsca w Polsce i na świecie, grałam w różnych towarzystwach i jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się by jako kobieta zostać dyskryminowaną albo potraktowaną protekcjonalnie. Może mam szczęście, że nie trafiam na takich ludzi, albo po prostu ich nie przyciągam do siebie bo siadając do stołu czy wchodząc w nowe towarzystwo staram się być otwarta, szczera i uśmiechnięta. Nie skupiam się na negatywach i potencjalnych problemach/zagrożeniach. Lubię gry lekkie, ale też ciężkie - wszystko zależy od nastroju i chęci, a nie od tego, że jestem kobietą. Jako ciekawostkę podam też, że to ja jestem osobą, która wprowadza cięższe tytuły w gronie rodziny czy znajomych. Np. mój brat czy kuzyni zagrywali się w monopol czy gorącego ziemniaka, a gdy pokazałam im czym są naprawdę gry planszowe - gdzie tkwi ich kwintesencja, stwierdzili, że faktycznie jest to ciekawe i pasjonujące. Jaki stolik bym wybrała? Taki, w którym byłoby miejsce i gdzie zainteresowałaby mnie gra. Nie ma znaczenia kto siedzi przy stoliku - zarówno z kobietami, jaki facetami dogaduję się tak samo. Tyczy się to też narodowości czy ras. Jeśli chodzi o stereotypy - one były, są i zapewne będą. Nie twierdzę, że to dobrze, ale tak jest po prostu. Warto jest rozmawiać i tłumaczyć ludziom, niż rzucać zadem i się obrażać na osoby, które mają inne podejście/myślenie do naszego. Trochę więcej luzu i otwartości. Kończąc muszę stwierdzić, że artykuł nie podoba mi się wcale. Stworzony na siłę (zapewne pod wpływem nagonki zza oceanu) z wieloma przejaskrawieniami i mało logiczny.
Awatar użytkownika
trance-atlantic
Posty: 686
Rejestracja: 02 sty 2012, 11:41
Lokalizacja: Wlkp
Has thanked: 47 times
Been thanked: 225 times
Kontakt:

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: trance-atlantic »

ponika pisze: 16 cze 2020, 22:02 Masz rację, nie skupiam się na pozytywach, głównie dlatego, że poczułam się w obowiązku pokazać, że problem nierówności istnieje.
Z pozytywami mam też ten problem, że staram się nie używać bycia kobietą jako jakiejkolwiek karty przetargowej, nawet jako "zalety" więc tym trudniej mi przychodzi gdy obrywa mi się za "wady". No i nie uważam, żeby "kwiatki na dzień kobiet" wymazywały seksistowskie żarciki.
Temat jest szeroki i głęboki, każde z nas ma inny bagaż doświadczeń i każde z nas da się przypisać do jakiejś mniejszości. Na pewno każde z nas kiedyś dostało stereotypem po twarzy, więc warto pamiętać o tym uczuciu i starać się po prostu być przyzwoitym. To chyba nie aż tak straszne wymaganie?
Mam pytanie - czy jeśli dwie osoby potrakcują Cię jak kobietę pozytywnie (za zalety) a dwie negatywnie (za wady), to bilans wyjdzie na zero i będzie neutralnie (więc nie będzie o czym mówić), czy może przykłądy pozytywne wymażesz, zostaną tylko negatywne, i będzie -2 co w sumie oznacza, że jako społeczeństwo dalej jesteśmy w średniowieczu?

Nie możemy dać się zwariować. Jeśli ludzi będziemy nakierowywać na właściwe (pytanie - kto uznaje co jest właściwe a co nie) tory tylko za to, że czegoś nie lubią, to za chwilę będzie musiało się zmienić prawodawstwo, aby osądzać i karać nas za nasze preferencje. Takie rzeczy może wymyśleć tylko jedna strona politycznego dyskursu, gorzej, że te "normy" to nie są żadne normy, tylko widzimisię, które za rok, dwa zmieni się w coś innego, bo trzeba ludziom na każdym kroku wmawiać, że są źli, do niczego, wieczni rasiści, zjadacze zwierząt, okrutnicy, gnębiciele kobiet, gejów, czarnych, Żydów... i tak w kółko. Ciągle czemuś winni, ciągle muszą za coś przepraszać. Do tego odpokutować i najlepiej jeszcze za to zapłacić, bo przecież nieroby muszą z czegoś (z kogoś) żyć.

ps. ktoś wcześniej wspomniał o Lemie. Ja się naprawdę boję tego, że kiedyś przyjdzie nam "Powrócić z gwiazd"...
ps2. skoro już mówimy o lekturach, szczerze polecam tę książkę - prosty język, celne uwagi, dużo logicznych wniosków.
Around The Board - videoinstrukcje i przykładowe rozgrywki :)

Planszostrefa - 10%, Planszomania - 10%, 3trolle - 7%.|
Awatar użytkownika
MichalStajszczak
Posty: 9479
Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 511 times
Been thanked: 1449 times
Kontakt:

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: MichalStajszczak »

trance-atlantic pisze: 17 cze 2020, 13:34 Mam pytanie - czy jeśli dwie osoby potrakcują Cię jak kobietę pozytywnie (za zalety) a dwie negatywnie (za wady), to bilans wyjdzie na zero i będzie neutralnie (więc nie będzie o czym mówić), czy może przykłądy pozytywne wymażesz, zostaną tylko negatywne, i będzie -2 co w sumie oznacza, że jako społeczeństwo dalej jesteśmy w średniowieczu?
Obawiam się, że to działa trochę jak zasada marketingowa: "jeden zadowolony klient przyprowadzi x kolejnych, jeden niezadowolony sprawi, że y kolejnych nie przyjdzie". Liczby przypisywane x i y są różne, ale zawsze y>x.
Awatar użytkownika
yosz
Posty: 6359
Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 194 times
Been thanked: 490 times
Kontakt:

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: yosz »

Nie uda mi się odpowiedzieć na wszystkie zarzuty i uwagi pod moim adresem, i mojego tekstu więc wybaczcie że będzie bardziej ogólnikowo. (częściowo jest przeklejone to z grupy na FB) - po prostu nie dam fizycznie rady odpowiedzieć na wszystko.

Komentarz do wszystkich tutaj piszących, którzy wpychają mi w usta (czy tam klawiaturę) rzeczy, których nie napisałem. Może nie potrafiłem tego wystarczająco dobrze przekazać - spróbuję krótko:
Nie twierdzę, że kobiety potrzebują damskich przykładów żeby lubić gry. Ani damskich postaci. Ale one nie zaszkodzą, bo rozmawiałem z dziewczynami, które wkurza że czytają tylko o facetach w instrukcji. Jeżeli Tobie to nie przekszadza, a instrukcja będzie napisana bezosobowo, a przykłady będą 50/50 - to nie będzie problemu. A ktoś kto zwraca na to uwagę będzie czuł się lepiej. Jak dla mnie sytuacja win-win. To samo z postaciami w grach. Dla kogoś nie mają znaczenia. Ale przed chwilą w komentarzach dyskutowałem o tym - ktoś będzie chciał zagrać mężczyzną, ktoś inny kobietą, ktoś osobą białą, a ktoś czarną, ktoś elfem, ktoś krasnoludem, a ktoś inny człowiekiem. Różnorodność jest tutaj tylko na plus. Oczywiście róbmy to tam gdzie ma to sens. Jeżeli gra jest o legendach arturiańskich to nie dodawajmy czarnoskórego rycerza okrągłego stołu. Chyba, że to gra ispirująca się tą legendą, w bliżej nieokreślonym świecie fantasy - wtedy można to rozważyć. Wystarczy żeby wydawca miał to z tyłu głowy i podjął świadomą decyzję (powtarzam jeszcze raz, bo za chwilę ktoś spróbuje mi udowodnić że kogoś zmuszam - tam gdzie ma to sens). I ciężko mi tylko zrozumieć osoby krzyczące że im wszystko jedno, że ktoś chciałby inaczej niż oni - jeżeli jest wszystko jedno, to skąd to oburzenie?

Przykład ze stolikiem - zwrócono mi uwagę, że napisałem to tak, że jak przysiądę do stolika z kobietami to muszę "trenować" dobre zachowanie. Przyznaję, że słabo to sformułowałem i to dość spory skrót myślowy z mojej strony. Tutaj jestem trochę wyznawcą "fake it before you make it". Jeżeli czujesz, że masz problem z tym jak traktujesz innych (i chcesz to zmienić), to musisz na to zwracać baczniej uwagę i najpierw to wytrenowac, żeby stało się to naturalne. Sugerując że przy facetach mogę się zachowywać jak cham, a przy stoliku kobiecym nie, jest słabe. Ale można na to też patrzeć inaczej. Jeżeli normalnie w "męskim" gronie rzucam niewybredne żarty, zachowuję się mniej kulturalnie i częściej będę spędzał czas w mieszanym towarzystwie gdzie muszę się "bardziej pilnować" - to chyba to pozytywnie wpłynie na moje zachowanie również w innych sytuacjach? W tym widzę plusy różnorodności - to że możemy skonfrontować się z innymi poglądami i inną wrażliwością.

Zarzucono mi też że mam problem z rasizmem, bo napisałem, że poczułbym się nieswojo przy stoliku z osobami innego koloru skóry. Ale nie czułbym się nieswojo dlatego że mają inny kolor skóry, tylko pierwsze wrażenie prawodpodobnie (bo niestety nie miałem okazji) by było takie że jestem outsiderem (koloru skóry użyłem żeby uwypulić różnicę - przyznaję że nie był to najlepszy zabieg). To samo chciałem pokazać z przykładem z damskim i męskim stolikiem. Napisałem, że to przykład tendencyjny. Chciałem żeby przez chwilę się zastanowić nad naszymi wyborami i czym są podyktowane. I co możemy zrobić żeby osobie siadającej do stolika było naprawdę wszystko jedno do kogo się przysiada? Czemu ktoś przysiadający się do stolika z mężczyznami woli męskie towarzystwo? Może podświadomie uważa, że nie będzie się dobrze bawić w gronie kobiet? A kobieta siadająca do kobiet uważa że wszyscy faceci to męskie, szowinistyczne świnie - co też jest krzywdzące. Każdy nasz wybór jest czymś podyktowany, czymś uwarunkowany. A ja bym chciał żeby naprawdę było wszystkim, wszystko jedno.

Na zakończenie - w moim tekście nie padły słowa parytet, zakazać czy zabronić. Nie chcę zakazania Puerto Rico, parytetów w klubach planszówkowych, ale parytet w instrukcjach i postaciach przydałby się (w instrukcjach z tym akurat nie ma problemu, może niepotrzebnie o tym pisałem), ale nie dlatego że chcę zmuszać kogoś do grania, ale dlatego, że uważam że różnorodność jest po to żeby nikogo z góry nie wykluczać. I znowu - tam gdzie ma to sens. Tylko żeby stwierdzić czy ma to sens, trzeba się chwilę nad tym zastanowić - nie odrzucać z góry (bo ja przecież nie widzę problemu), ani nie wciskać na siłę (bo podobno tak trzeba).

I już na sam koniec. Patrzycie też na wszystko z punktu widzenia geeków, którzy już weszli w to hobby. I Wam faktycznie jest wszystko jedno bo uwielbiacie gry i na konwent idziecie grać. Ale ja mówię o osobach przychodzących z zewnątrz. Jeżeli ty nie widzisz problemu, to nie znaczy, że go nie ma. Nie napisałem tego tekstu bo tak mi się wydaje. Bo to chwyt marketingowy. Uwierzcie mi, że takiego zaintersowania moim tekstem i mną nie chciałem. Dużo osób odebrało ten tekst pozytywnie i potwierdza, że takie problemy istnieją. Część się nie zgadza, podjęła dyskusję, zwróciła mi na sporo rzeczy uwagę i teraz bym ten tekst napisał w pewnych miejscach inaczej. Dostałem sporo wiadomości od kobiet, które mniej lub bardziej spotkały się z tym o czym pisałem. Dostałem też wiadomości od kobiet, którym mój tekst się nie podobał - posłuchałem co miały mi do powiedzienia, postarałem się czasem wyjaśnić bo widać, że nie udało mi się wszystkiego dobrze przekazać. Ale przede wszystkim słuchałem i rozmawiałem. Niestety też sporo osób postanowiło mnie nazwać kretynem, oderwanym od rzeczywistości głupkiem i oczywiście lewakiem tworzącym wydumane problemy. Jak takie osoby siadają za stołem to już widzę te tłumy walące drzwiami i oknami, żeby pograć z nami w planszówki. ( i nie, nie chcę nikogo zmusząć do naszego hobby, nie chcę po prostu żeby się odbili przy pierwszym zetknięciu)
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Miszon
Posty: 2533
Rejestracja: 22 sie 2015, 13:48
Has thanked: 1030 times
Been thanked: 503 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: Miszon »

Jeśli stoliki rózniłyby się kolorem skóry, a nie płcią, wybrałbym ten gdzie ciekawsza gra. Jeśli na obu taka sama, to decyzja byłaby kompletnie losowa, jestem już tak przyzwyczajony w pracy że nie ma to dla mnie znaczenia.
A kobiety czy mężczyźni? Zadecyduje gra, a jeśli ta sama to pewnie mężczyźni, bo jestem raczej nieśmiały. no , chyba że bym się zakochał w kilka sekund ;-) .
planszomania.pl - 10%
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
scarletmara
Posty: 424
Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 102 times
Been thanked: 142 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: scarletmara »

Spoiler:
A ja tam widzę cel w takich dyskusjach bo dyskutowac na poziomie i na argumenty można moim zdaniem zawsze i o wszystkim. Ja na przykłąd jakieś tam sobie wnioski wyciągnęłam szczególnie z dyskusji, która rozgorzała w tym wątku o zbanowanych "rasistowskich" kartach do MtG. Zdałam sobie sprawę np. z tego, że rzeczywiście byłam do tej pory strasznym ignorantem w kwestii tematyki gry. Nigdy nie patrzyłam wogóle na temat pod kątem czy nawiązuje do jakichś wydarzeń czy sytuacji, w których ludzie byli krzywdzeni i źle traktowani. Gra o kolonialiźmie była dla mnie równie neutralna co gra o zbieraniu Kakao czy zboża. Żadnej refleksji nie powodowała nigdy. Uznałam, że to nie za dobrze jednak. I teraz raczej bede na to inaczej patrzeć. Inaczej nie znaczy, że nie zagram albo pionki zacznę wymieniać z brązowych na różowe ale na pewno refleksję jakąś wzbudzi we mnie tematyka, mniej wiecej na równi z tą jaką miałabym grając w historię o Kubie Rozpruwaczu czy jakąs grę Mafijną, Łotrzykowską czyli fajnie sobie zagrać czarny charakter ale jednak zdając sobie sprawę z tego, że to czarny charakter.
Awatar użytkownika
yosz
Posty: 6359
Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 194 times
Been thanked: 490 times
Kontakt:

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: yosz »

Miszon pisze: 17 cze 2020, 14:17 Zadecyduje gra,
No bo my chodzimy na konwenty przede wszystkim żeby zagrać w to co nas interesuje i ludzie schodzą trochę na drugi plan ;)
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
scarletmara
Posty: 424
Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 102 times
Been thanked: 142 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: scarletmara »

A ja bym chciał żeby naprawdę było wszystkim, wszystko jedno.
yosz to jest utopijne życzenie i chyba nie do konca dobrze by było gdyby to życzenie się ziściło :wink: chociaz domyslam się, że nie o taką skrajnośc Ci tu chodzi jakby można było z samego tego zdania wywnioskować. Ludzie się różnią, mają różne prefrencje itd. i nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie. Recepta na szczęście (moim zdaniem) nie jest żeby wszytskich ujednolicić, wszystkim na raz dogodzić (bo się nie da) i żeby wszystkim w efekcie stało się wszystko jedno. Dialog, zrozumienie i w miarę możliwości akceptacja odmienności i mechanizmów stojących za różnymi zachowaniami i postawami jest receptą. A dialog nie polega w moim odczuciu na wytykaniu, narzucaniu, dyskredytowaniu. Tak jak empatia i zrozumienie nie powinny być jednostronne i przebiegać tylko i wyłącznie w kierunku "ja jestem na coś wrażliwy to i ty masz być". Wszystko zależy od sytuacji i w tym punkcie się zgadzamy :)
Awatar użytkownika
Piaskoryb
Posty: 423
Rejestracja: 14 lis 2016, 18:56
Has thanked: 112 times
Been thanked: 153 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: Piaskoryb »

yosz pisze: 17 cze 2020, 14:27
Miszon pisze: 17 cze 2020, 14:17 Zadecyduje gra,
No bo my chodzimy na konwenty przede wszystkim żeby zagrać w to co nas interesuje i ludzie schodzą trochę na drugi plan ;)
A ja zawsze myslalem że w grach to ludzie sa najważniejsi ale widze ze w rozne gry wolimy grac. A co do twojej wczesniejszej wypowiedzi (kilka postówy wyżej) i twojego tekstu z linka to moge powiedziec jedno. Mozesz przybic sobie piatke z plaskoziemcami. Ale nie martw sie, oni sa zabawni chociaz! Co do samego tekstu. Nie moja sprawa, nie moje życie, ale moze czas wyjść do świata i zobaczyć jak to wygląda w realu? Bo po tym co niestety przeczytałem a im dalej tym gorzej a że zwyklem nie uciekac od ciezkomyślności różnych tworców to i jakos dobrnąlem do konca tego. Nonsens goni nonsens. Proszę nie pisz więcej!
SmallFighter
Posty: 128
Rejestracja: 23 wrz 2019, 10:25
Has thanked: 10 times
Been thanked: 11 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: SmallFighter »

scarletmara pisze: 17 cze 2020, 14:25 A ja tam widzę cel w takich dyskusjach bo dyskutowac na poziomie i na argumenty można moim zdaniem zawsze i o wszystkim. Ja na przykłąd jakieś tam sobie wnioski wyciągnęłam szczególnie z dyskusji, która rozgorzała w tym wątku o zbanowanych "rasistowskich" kartach do MtG. Zdałam sobie sprawę np. z tego, że rzeczywiście byłam do tej pory strasznym ignorantem w kwestii tematyki gry. Nigdy nie patrzyłam wogóle na temat pod kątem czy nawiązuje do jakichś wydarzeń czy sytuacji, w których ludzie byli krzywdzeni i źle traktowani. Gra o kolonialiźmie była dla mnie równie neutralna co gra o zbieraniu Kakao czy zboża. Żadnej refleksji nie powodowała nigdy. Uznałam, że to nie za dobrze jednak. I teraz raczej bede na to inaczej patrzeć. Inaczej nie znaczy, że nie zagram albo pionki zacznę wymieniać z brązowych na różowe ale na pewno refleksję jakąś wzbudzi we mnie tematyka, mniej wiecej na równi z tą jaką miałabym grając w historię o Kubie Rozpruwaczu czy jakąs grę Mafijną, Łotrzykowską czyli fajnie sobie zagrać czarny charakter ale jednak zdając sobie sprawę z tego, że to czarny charakter.
Jaki jest cel? Wprowadzać niepotrzebną polemikę, zgrzyty oraz chaos do czegoś co z natury ma być przyjemne i rozrywkowe? Też wyciągnęłam wnioski z dyskusji, ale zapewne zgoła inne niż Twoje. Zasiadając do gry wiem czym był imperializm, komunizm czy niewolnictwo. Znam historię niewolników w Ameryce Południowej czy Afryce, jak również chłopów pańszczyźnianych w feudalnej Polsce. Wiem kim był Kuba Rozpruwacz czy Adolf Hitler. I co z tego? W czym to ma mi niby pomóc? Jak ma wpłynąć na rozgrywkę albo ją ułatwić? Nie widzę żadnej korelacji. Zostawiam to z tyłu głowy, bo nie widzę sensu by w danym momencie się na tym skupiać. Nie jestem ignorantką tylko dlatego, że potrafię oddzielić różne sfery życia i np. nie mieszam przyjemności z ogromem tragedii ludzkich, który nas otacza. Poza grami ciągle jesteśmy zalewani informacjami dot. nieustających krzywd, dramatów, problemów, które nie zawsze nas dotykają bezpośrednio, a ciągle o nich słyszymy. Przykro jest widzieć, że ludzie są źle traktowani. Niestety tak jest. To się dzieje wszędzie i od zarania dziejów. Świat nie jest sprawiedliwy i to czy zastanowię się nad losem czarnoskórych czy azjatów siedząc przy planszówkowym stole tego faktu nie zmieni, a im w żaden sposób nie pomoże, bo swoje nastawienie, refleksje oraz tolerancję okazuję w innych, bardziej naturalnych sytuacjach. Miejmy czas dla siebie, na odpoczynek, relaks oraz spokój, bez zbędnej polityki, ideologii oraz uprzedzeń tam gdzie jest to zbędne.
Awatar użytkownika
yosz
Posty: 6359
Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 194 times
Been thanked: 490 times
Kontakt:

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: yosz »

scarletmara pisze: 17 cze 2020, 14:40 yosz to jest utopijne życzenie i chyba nie do konca dobrze by było gdyby to życzenie się ziściło :wink: chociaz domyslam się, że nie o taką skrajnośc Ci tu chodzi jakby można było z samego tego zdania wywnioskować.
Dobrze się domyślasz. Oczywiście ludzie się różnią i to super. Nie chciałbym zrównania wszystkich. Tylko nie chciałbym żeby te nasze różnice stawiały bariery między nami.
Dialog, zrozumienie i w miarę możliwości akceptacja odmienności i mechanizmów stojących za różnymi zachowaniami i postawami jest receptą.
Zgadzam się.
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Cyel
Posty: 2598
Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
Has thanked: 1237 times
Been thanked: 1455 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: Cyel »

Dużo ciekawych wypowiedzi z obu stron, mało trollowania, winszuję!

Na początku tematu o zbanowanych kartach MtG Rastula wspominał o empatii i myślę, że wszyscy piszący (albo prawie) za naturalne uznawaliby empatię i nieporuszanie przykrych skojarzeń w sytuacjach, które spotykają nas częściej w naszym kręgu kulturowym. Raczej nie zaproponowaliby partyjki Billy Kerra komuś, komu właśnie zmarł rodzic, albo przy osobie, która straciła dziecko nikt nie mówiłby -przecież całkowicie nie serio- "och, oby te gówniaki co drą ryje na podwórku szag trafił, w końcu by się zamknęły". Taka skrzywdzona osoba wcale nie musiałaby dawać znać, że coś ją rani - empatia sprawia, że sami z siebie jesteśmy delikatni.

Tylko myślę sobie, że to taka empatia level easy. Albo z własnego doświadczenia wiemy jak to jest stracić kogoś bliskiego, albo przynajmniej łatwo jesteśmy w stanie sobie wyobrazić jakie są to uczucia. Chcielibyśmy by inni byli też wobec nas delikatni kiedy/jeśli nas to spotka.

Problem za to pojawia się z takim wczuciem się w kogoś, kogo problem nas nie dotyczy i nigdy nie będzie dotyczył. W naszym kręgu kulturowym dużo więcej trudności sprawi nam wyobrażenie sobie że np od pokoleń problemem naszej rodziny był rasizm, wcześniej segregacja, wcześniej niewolnictwo. Ba, może w ogóle nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie jakie temu towarzyszą uczucia, jakie rzeczy się boleśnie kojarzą i są przykre. Ani stwierdzić autorytatywnie z pozycji dobrze sytuowanego białego z Europy "mi to by nie przeszkadzało, czepiają się o głupoty", bo to trochę jak mężczyzna kłócący się z kobietą czy bardziej boli poród czy kopnięcie w jądra.

Empatia level hard to właśnie wrażliwość na rzeczy, które trudniej nam sobie wyobrazić bo nas nie mają szansę dotyczyć. Delikatność na poziomie takim jak w przykładach z pierwszego akapitu nawet w sytuacjach, które nas nie spotkały i nie spotkają. Szacunek dla emocji, których sami nigdy nie czujemy.
Ostatnio zmieniony 17 cze 2020, 19:24 przez Cyel, łącznie zmieniany 1 raz.
Lubię grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w grę. (a nie "tą grę")
scarletmara
Posty: 424
Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 102 times
Been thanked: 142 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: scarletmara »

SmallFighter
Przykro mi, że sie nie rozumiemy ale jasniej wyrazić się nie potrafię. Napisałam chyba bardzo dokładnie jaki cel JA widze i jakie wnioski dla SIEBIE i odnośnie SIEBIE sobie wyciągnęłam. Nie atakowałam cię i nie byłam chyba w swojej wypowiedzi agresywana wobec Ciebie natomiast w twoim ostatnim poście wyczuwam skierowaną w moim kierunku agresję tak jakbym JA tobie nakazywała gdzieś żebyś czuła to samo i wyciągała te same wnioski chociaż nigdzie nic takiego nie zasugerowałam.
Ostatnio zmieniony 17 cze 2020, 15:20 przez scarletmara, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
tomb
Posty: 4139
Rejestracja: 22 lut 2012, 10:31
Has thanked: 317 times
Been thanked: 347 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: tomb »

Zostawiam to z tyłu głowy, bo nie widzę sensu by w danym momencie się na tym skupiać
To nie zostaje z tyłu głowy. To trwa, otacza nas, ciągle w tym przebywamy, nie zdając sobie z tego sprawy. Nie dotyka nas, nie uwiera, nie boli, więc nie istnieje. Dla nas - tych, którym temat nie niesie żadnych drażliwych treści.

To jak z językiem, o który walczą środowiska feministyczne. Trochę mnie śmieszą niektóre żeńskie odmiany, trochę drażni ich forsowanie, ale prawdą jest też to, że wcześniej nie zwróciłem większej uwagi na to, że posługuję się językiem zorientowanym płciowo.

To dobrze, że jesteśmy świadomi i otwarci na problemy innych. Dobrze, że nie dajemy się zwariować i stawiamy opór roszczeniowym postawom. Warto jednak pomyśleć, czy nasza postawa nie ogranicza pola widzenia. Jak osoba zgłaszająca pewien dyskomfort np.towarzyski ma odczytać poradę, żeby się przełamać, żeby śmielej do ludzi, żeby się nie przejmować? "Masz problem? To go nie miej. Ja go nie mam, widzisz, jakie to proste."
"Jak kto ma swój rozum, ten głupi nie jest [...] Głupie są te, co cudzy rozum mają."
Awatar użytkownika
arian
Posty: 830
Rejestracja: 26 sty 2016, 22:38
Has thanked: 267 times
Been thanked: 593 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: arian »

scarletmara pisze: 17 cze 2020, 14:25 Nigdy nie patrzyłam wogóle na temat pod kątem czy nawiązuje do jakichś wydarzeń czy sytuacji, w których ludzie byli krzywdzeni i źle traktowani. Gra o kolonialiźmie była dla mnie równie neutralna co gra o zbieraniu Kakao czy zboża. Żadnej refleksji nie powodowała nigdy. Uznałam, że to nie za dobrze jednak. I teraz raczej bede na to inaczej patrzeć. [...]
Ja lubię gry tematyczne, ale ważne też, żeby nie przesadzić w drugą stronę. Temat poruszany był wielokrotnie w kontekście gier wideo, gdzie chodzi z grubsza o to, czy grając Larą Croft faktycznie próbujesz się wcielić w Larę Croft, czy jednak odgrywasz jej postać. Czy grając Geraltem chcesz się stać Geraltem, czy raczej, wybierając opcje dialogowe, odpowiadasz sobie na pytanie "jak zachowałby się Geralt", a nie "jak Ty się zachowasz w takiej sytuacji". Je zdecydowanie należę do graczy, którzy wolą prowadzić jakąś postać, a nie być jakąś postacią.(Dlatego w grach wideo preferuję gry z widokiem z trzeciej osoby, a nie z "oczu", i wolę mówiące a nie nieme postaci - ale to tak na marginesie).

W związku z tym, że ja grając prowadzę jakąś postać, a nie nią jestem, to paradoksalnie ważniejsze niż to, czy to kobieta, czy mężczyzna, czy biały, żółty, czarny, czy niebieski, czy hetero, czy homo, czy zły czy dobry, jest to, czy jego postać jest fajna, ciekawie narysowana, czy ma ładną figurkę, czy obrazek na planszetce gracza jest estetyczny. Kierując się takim myśleniem, grając w Osadników: NI częściej wybierałem kobiecą stronę planszetki gracza, bo była ciekawsza. Ale nie dotyczyło to Barbarzyńców, bo Barbarzynka akurat wydała mi się brzydka, a Barbarzynek wyglądał ciekawiej - nie wiem, czy to jest rasizm, seksizm, dyskryminacja i homofobia, ale w takiej sytuacji wygląd ma dla mnie znaczenie. :wink:

Absolutnie nie mam problemów z kontrolowaniem w grze postaci kobiecej i tak samo nie mam problemu z prowadzaniem w grze postaci złej, która jest rasistą, mordercą torturującym swoje ofiary albo fanatykiem religijnym palącym innowierców na stosie. Jeśli wszystko jest w zgodzie z duchem gry. Jak jestem piratem, będę palił, niszczył i gwałcił* (* wiem, że nie ma takich gier), jak jestem policjantem, to oddam życie mojej postaci dla ratowania innych bohaterów (chyba, że skorumpowanym...). Nie wiążę tego zupełnie z tym jaki jestem na co dzień, bo nie po to gram, żeby naprawiać świat, tylko po to, żeby się od tego popsutego świata choć na chwilę oderwać.

Zastanawia mnie natomiast, czy osoby którym przeszkadzają "brązowe pionki" mają jednocześnie problem z wcieleniem się w postaci skrajnie złe. Czy, jeśli w ogóle grają w gry z szerszym tłem fabularnym, to mają opory z zagraniem jako gracz Imperium, bo to oznacza, że wcielają się w rasistów (nie chodzi tu akurat o kolor skóry), zagraniem jako lord podziemi, bo wówczas stawiają się w sytuacji morderców pragnących zagłady ludzi? Albo z prowadzeniem armii niemieckiej przeciwko Polsce? Dla mnie to jest fantastyczny eksperyment myślowy, bo odgrywając złą postać, starając się poznać jej motywacje możesz wykazać się empatią i starać się zrozumieć, albo, gdy to niemożliwe, bo zła postać jest płytka i sztuczna, zauważyć, że to bez sesnu i zło w tej formie nie jest żadnym złem, tylko sztucznym wytworem potrzebnym mechanice, więc tak naprawdę nie ma się czym przejmować.

EDYCJA:
Cyel pisze: 17 cze 2020, 15:17 Problem za to pojawia się z takim wczuciem się w kogoś, kogo problem nas nie dotyczy i nigdy nie będzie dotyczył. W naszym kręgu kulturowym dużo więcej trudności sprawi nam wyobrażenie sobie że np od pokoleń problemem naszej rodziny był rasizm, wcześniej segregacja, wcześniej niewolnictwo.
Tylko powstaje pytanie, czy musimy to robić? I czy potrzeba do tego odgórnego ruchu? Bo czy ludzie, których dotyka jakaś tematyka nie mogą zwyczajnie nie grać w daną grę? Czy to się nie może sprawdzać do tego, że osoba po drugiej stronie stołu powie mi - "Nie mam ochoty na taki tytuł. Nie chcę tematu niewolnictwa w grze, wybierzmy coś innego."? Jeśli nie lubię gier o II Wojnie Światowej, umieraniu, polowaniu na zwierzęta, bo w jakiś sposób temat mnie dotyka, to w nie nie gram. Jeśli nie mam ochoty na film o rozpadającym się małżeństwie, to informuję drugą osobę, że wolałbym coś innego. Nie twierdzę natomiast, że takie filmy nie powinny powstawać, bo mogą komuś sprawić przykrość. Ludzi ranią różne rzeczy. Nie sposób być tak empatycznym, żeby nikomu wokół nie robić krzywdy, bo sami sobie wyrządzilibyśmy krzywdę, popadając w szaleństwo. Trzeba pogodzić się z tym, że każdy ma granicę gdzie kończy się empatia, a zaczyna ignorancja, postawioną w innym miejscu. I jak już ktoś wcześniej wspomniał, to też trzeba umieć zrozumieć. Osoba która może czuć się urażona też musi się zastanowić, czy faktycznie taka jest czyjaś intencja. Ktoś tego Billy'ego Kerra może zaproponować zupełnie nieświadomie. Ktoś te brązowe pionki może traktować jako brązowe pionki i nic więcej. Nie można oczekiwać zrozumienia i tolerancji samemu nie starając się zrozumieć i tolerować.
Ostatnio zmieniony 17 cze 2020, 15:42 przez arian, łącznie zmieniany 2 razy.
Miszon
Posty: 2533
Rejestracja: 22 sie 2015, 13:48
Has thanked: 1030 times
Been thanked: 503 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: Miszon »

yosz pisze: 17 cze 2020, 14:27
Miszon pisze: 17 cze 2020, 14:17 Zadecyduje gra,
No bo my chodzimy na konwenty przede wszystkim żeby zagrać w to co nas interesuje i ludzie schodzą trochę na drugi plan ;)
To prawda ;-) .
planszomania.pl - 10%
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
SmallFighter
Posty: 128
Rejestracja: 23 wrz 2019, 10:25
Has thanked: 10 times
Been thanked: 11 times

Re: O różnorodności w grach planszowych

Post autor: SmallFighter »

Cyel pisze: 17 cze 2020, 15:17 ... bo to trochę jak mężczyzna kłócący się z kobietą czy bardziej boli poród czy kopnięcie w jądra.
Proszę Cię... Porównaj jak długo bolą Cię jądra po kopnięciu a ile trwa przeciętny poród kobiety. Nie ma w ogóle porównania :D ;)
scarletmara pisze: 17 cze 2020, 15:19 Przykro mi, że sie nie rozumiemy ale jasniej wyrazić się nie potrafię. Napisałam chyba bardzo dokładnie jaki cel JA widze i jakie wnioski dla SIEBIE i odnośnie SIEBIE sobie wyciągnęłam. Nie atakowałam cię i nie byłam chyba w swojej wypowiedzi agresywana wobec Ciebie natomiast w twoim ostatnim poście wyczuwam skierowaną w moim kierunku agresję tak jakbym JA tobie nakazywała gdzieś żebyś czuła to samo i wyciągała te same wnioski chociaż nigdzie nic takiego nie zasugerowałam.
Rozumiem Twój punkt widzenia, ale się z nim zgadzam. To były pytania retoryczne. Nie wiem również, gdzie wyczuwasz agresję, bo w żaden sposób nie przejawiałam takich uczuć. Wyraziłam swoje zdanie, może zbyt dobitnie, ale tylko tyle.
tomb pisze: 17 cze 2020, 15:19 To nie zostaje z tyłu głowy. To trwa, otacza nas, ciągle w tym przebywamy, nie zdając sobie z tego sprawy. Nie dotyka nas, nie uwiera, nie boli, więc nie istnieje. Dla nas - tych, którym temat nie niesie żadnych drażliwych treści.
Zostaje z tyłu głowy, jeśli sobie na to pozwolisz i będziesz tego chciał. Otacza nas, no i? Naprawdę lubicie się tak dołować, znajdować tematy do cierpiętnictwa zamiast na chłodno przyjąć i zająć się tematem? Kiedy jest czas na dywagacje, to jest czas, ale nie wiem czemu narzucacie ludziom pośrednio to, że mają cały czas (w każdej możliwej sekundzie) kontemplować nad wszelkim złem na świecie, nad wszystkimi dyskryminacjami oraz fobiami dotykającymi ludzi. Nie czaję tego. Celowo została użyta tutaj hiperbolizacja.
tomb pisze: 17 cze 2020, 15:19Warto jednak pomyśleć, czy nasza postawa nie ogranicza pola widzenia. Jak osoba zgłaszająca pewien dyskomfort np.towarzyski ma odczytać poradę, żeby się przełamać, żeby śmielej do ludzi, żeby się nie przejmować? "Masz problem? To go nie miej. Ja go nie mam, widzisz, jakie to proste."
Za bardzo uogólniasz teraz. Wiadomo, że ludzie w taki sposób nie odnoszą się do siebie, starają się wspierać i pomagać jeśli tylko potrafią. Jest to dość skrajny przypadek. Pole widzenie nie jest ograniczone naszą postawą. Może część ludzi chce zachować zdrowy egoizm, zatroszczyć się najpierw o siebie oraz swoich bliskich, by nie angażować się w sprawy, które nie dotyczą nas bezpośrednio, a mogą przynieść negatywne pokłosie dla nich samych. Należy wspierać i pomagać, ale nie za każdą cenę. Wszystko ma swój umiar.
ODPOWIEDZ