Gra Miesiąca - maj 2020

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Michał M
Posty: 800
Rejestracja: 14 wrz 2014, 20:22
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Has thanked: 29 times
Been thanked: 29 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - maj 2020

Post autor: Michał M »

Planszówkowe podsumowanie maja, udział wzięli: Godtear, Horror w Arkham: Gra karciana, Kakao, Malifaux, Vampire: The Eternal Struggle

https://metodymarnowaniaczasu.blogspot. ... a-maj.html
Awatar użytkownika
cboot
Posty: 324
Rejestracja: 17 lut 2007, 14:28
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 4 times
Been thanked: 18 times

Re: Gra Miesiąca - maj 2020

Post autor: cboot »

Jedyna gra w miesiącu: Sid Meier's Civilization: The Board Game – Wisdom and Warfare
Awatar użytkownika
Beowulfik
Posty: 274
Rejestracja: 30 sie 2019, 21:16
Has thanked: 206 times
Been thanked: 31 times

Re: Gra Miesiąca - maj 2020

Post autor: Beowulfik »

Z lekkim opóźnieniem, więc krótko i na temat. Dobry miesiąc, 33 rozgrywki w 4 tytuły. Grą miesiąca po raz kolejny zostaje Teotihuacan.

Teotihuacan: Miasto Bogów wraz z Późnym okresem preklasycznym oraz Xitle (+++) - kolejne 11 dwuosobowych partii w grę, która dzielnie zmierza po tytuł mojej prywatnej gry roku. Uwielbiam w tej grze wszystko, od mnogości decyzji do podjęcia w krótkim czasie po niemożność wykonania nawet połowy tego, co by się chciało. Opcja dwóch dummy players, którzy stoją na planszy i blokują potrzebne miejsca (ale też pozwalają uzyskać więcej kakao), sprawdza się doskonale, a dzięki dodatkom całość stała się jeszcze bardziej regrywalna. Żadna gra nie jest taka sama, a minimalna losowość set-upu i dummy players w żaden sposób nie przeszkadza. Doskonała gra taktyczna. Jedyne, co mnie osobiście przeszkadza, jest moduł z asymetrycznymi kapłanami, który burzy symetrię rozgrywki, narzucając bardzo mocno konkretny rodzaj gry. Dlatego po kilku kolejnych próbach postanowiliśmy wraz z szanowną małżonką więcej w niego nie grać. Choć z pewnością wrócimy do niego kiedyś w rozgrywce 3-osobowej.

Tajniacy: Duet (++) - 14 stosunkowo krótkich, aczkolwiek dosyć intensywnych rozgrywek w grę, która nie do końca jest Duetem, bo kupiłem, tu na forum, wersję z dodanymi kartami z innych wydań. Nie mam pojęcia ile i z których dokładnie, ale nie bardzo mnie to interesuje, bowiem różnorodność set-upu jest tak ogromna, że aż głowa boli. Przegraliśmy z żoną większość rozgrywek, ale nie miało to większego znaczenia, bo zabawa była przednia, a przy okazji sprawdziliśmy, jak bardzo różnie postrzegamy pewne słowa (gała mnie się zawsze kojarzyła z graniem w gałę, czyli w piłkę nożną...). A te 2 razy, kiedy udało się wygrać, były niezmiernie satysfakcjonujące. Na pewno zostanie w kolekcji jako przerywnik od cięższych gier.

Escape Tales: Rytuał przebudzenia (-) - 1 rozgrywka, ale rozłożona na 2.5 wieczora, bo graliśmy z jakiegoś powodu w taki sposób, że zrobiliśmy 80% wszystkich zagadek. Nie jestem wielkim fanem karcianych escape roomów, wolę jednak fizyczne doświadczenie, natomiast grało mi się całkiem przyjemnie w kilka konkurencyjnych tytułów. Od tego mocno się odbiłem, bo to gra, która skumulowała wszystko, z czego nie czerpię przyjemności w karcianych escape roomach, a jednocześnie zaoferowana fabuła nie wywołała większych emocji. Żonie podobało się nieco bardziej, ale oboje nas gra mocno zmęczyła. Escape room w wersji hardcore. Co, oczywiście, oznacza zapewne, że to, co mnie się nie podobało, jest miodem na serca innych graczy. I pięknie, niech tak będzie.

Terraformacja Marsa (++) - 7 rozgrywek w dwie osoby, tylko raz zeszliśmy minimalnie poniżej 3 godzin... Lubię tę grę za to, że jest do pewnego stopnia piaskownicą, w której można bawić się na różne sposoby. Lubię ją za jej otwartość i fantastyczną różnorodność w ogólnej liczbie dobieranych kart projektów. Lubię nawet jej losowość, mimo że w trakcie jednej gry karty tak bardzo mi nie podeszły, że od drugiego czy trzeciego pokolenia wiedziałem, że żona mnie rozgromi, po czym ostatecznie przegrałem chyba o 60 punktów (w naszych grach dwuosobowych różnica sięga przeważnie 5-10 punktów). Nie cierpię natomiast jej długości na dwie osoby i strasznie powolnego rozruchu, który jednocześnie daje pulę kart, które później skutkują tym, że żona w ostatnich 2-3 pokoleniach robi tak ogromny silniczek, że czasami muszę czekać parę minut na swój ruch. Tak, wiem, Preludium to podobno naprawia i zapewne trzeba będzie zaopatrzyć się w ten dodatek. W inne też, bo Terraformacja Marsa to obecnie ukochana gra żony i nie zapowiada się, żeby zbyt szybko się to zmieniło. Nie zmienia to faktu, że nie mogę z czystym sumieniem dać tej grze tylu plusików, ile dostał Teotihuacan, choć mimo pewnych zgrzytów Mars ma potencjał na moją prywatną topkę.
ODPOWIEDZ