Myślę, że czas zmienić nazwę spotkań na UndauntedCon
Dzisiaj trzy partie z Brutussem w North Africa.
Najpierw scenariusz 7, pt Libyan Taxi czy jakoś tak.
Scenariusz polega na tym, że w jednym rogu stają dwa autka brytyjskie ze szpiegiem na pokładzie, którego trzeba uratować (wywieźć z mapy - odgrywany przez Scouta). Po drodze czekają dwie zapory drogowe, każda pilnowana przez jednego włoskiego żołnierza (:D), a na dole mapy włoski czołg z autem. Włosi muszą po prostu zabić Scouta.
Brytyjczycy mają dwie opcje do wyboru:
1. Pierwsza rozgrywka: idą górną krawędzią mapy i nie przejmują się Włochami. Po drodze trzeba co prawda wysadzić dwie zapory (można to zrobić nie wysiadając z auta
), ale to nie jest taka wielka sztuka. Tak się zapatrzyłem na te auta i na tytuł scenariusza ("Taxi"), że waliłem ciągle do pojazdów i zapomniałem o tym, że Scout może opuścić mapę na piechotę, co Brutuss zauważył szybciej ode mnie i po prostu wyprowadził sobie scouta z auta na spacer, wprost na pustynię.
2. Druga rozgrywka: wysadzają pierwszą zaporę, a potem próbują objechać drugą, korzystając z szybkości brytyjskich aut. Niestety, oznacza to zbliżenie się do czołgu i włoskiego antitanka, co powoduje z automatu skupienie ognia na pojeździe ze scoutem i... śmierć Scouta, ergo: zwycięstwo Włochów.
Ogólnie dość kuriozalny scenariusz, bo manewrowanie Brytyjczykami jest raczej z gatunku no-brainer (jedna sensowna droga), a polowanie na Scouta też nie jest jakoś szczególnie satysfakcjonujące. Za chwile nieco więcej o tym.
Potem jedna rozgrywka w scenariusz 8, już znacznie ciekawszy. Owszem, Włosi znowu grają dość statycznie i po prostu szukają miejsca do optymalnego ustawienia się i ostrzału manewrującego przeciwnika, ale Brytyjczycy mają już znacznie więcej ścieżek do osiągnięcia swoich warunków zwycięstwa (2 PZ zajęte lub wysadzone, w różnych częściach mapy), a i warunek Włoski nie jest aż tak prosty jak wcześniej, bo trzeba zabić 2 z 3 wymienionych w scenariuszu wojaków. Brytyjczycy mają się gdzie ukryć i robią to dosyć skutecznie (zwykle maksymalna ochrona, czyli trafiani są tylko na 10tkach), więc nie ma co strzelać na pałę, tylko warto przygotować jakieś pułapki ogniowe, dobrze się ustawić, pograć trochę piechotą itp. Wygrałem wrzucając dużo FoW do talii Brutussa, zabijając mu Scouta (żeby nie mógł ich usuwać), a potem ostrożnie manewrując w kierunku PZetów.
Miałem wrażenie, że w tych naszych rozgrywkach wyszło to co w U:NA najlepsze i... najgorsze. Generalnie nie polecałbym jednak scenariuszy z zabijaniem żołnierzy przeciwnika, bo jest to znacznie łatwiejsze w U:NA niż w U:N i gra może się skończyć za szybko, bez satysfakcji dla żadnej ze stron. Przypominam, że w takiej sytuacji mechanika umożliwia zwycięstwo w pierwszej kolejce, przy szczęśliwym dociągu i rzutach (dwa strzały, dwa trafienia).
W dalszym ciągu nie podoba mi się ta łatwość usuwania żołnierzy przeciwnika. Wprowadza więcej złego, niż dobrego w moim odczuciu (oczywista decyzja o koncentracji ognia na wybranej jednostce, zwiększenie uzależnienia wyniku od losowości, zbyt szybkie/przypadkowe zakończenie gry). Gdy ten warunek zwycięstwa ma jeszcze strona broniąca się (statyczna), to już w ogóle jest niezbyt ciekawie. Może warto, żeby przy takim warunku zwycięstwa w talii były jednak 2, a nie tylko 1 karta żołnierza, wskazanego przez scenariusz jako cel? Nie wiem, ale mam wrażenie, że gra tą zmianą poszła jednak w złą stronę.
Co jest najlepsze w Undaunted, to manewrowanie. Gdy obie strony muszą przemieszczać się po mapie, szukać punktów zwycięstwa, zajmować dogodny teren... Wtedy jest fajnie.
Wtedy szukamy optymalnych przejść, dzielimy siły na obronę i atak (albo nie dzielimy - to też decyzja) i jest naprawdę ciekawie.
Owszem, w U:N po tej fazie gra miała tendencje do prowadzenia uporczywych strzelanin na polach z punktami (co jest takie sobie). W U:NA problemem jest natomiast możliwość przypadkowej i nieodwracalnej utraty kluczowej dla przebiegu rozgrywki postaci (np. z kluczową zdolnością). W sytuacji, w której jak Maciej (bodaże) słusznie zauważył, że przewagę w grze ma gra statyczna (odział czeka na podejście przeciwnika, nie bierze FoW), o tę utratę łatwiej.
Do tego dochodzi kilka dziwnych rozwiązań, które mechanicznie są ok, ale trochę zaburzają jednak odbiór gry w kontekście II wś i czynią grę bardziej sztuczną (można wysadzać obiekty nie ruszając się z auta, kierowca czołgu wychodzi z pojazdu i biega z pistoletem po pustyni strzelając do brytyjskich komandosów, po trafieniu pojazdu wybieramy którą postać trafiliśmy, "leczenie pojazdów" itp.).
Super się grało, szybko, emocjonująco (zwłaszcza w scen.
itp. To wszystko już jednak o U:N wiemy (że szybkie, że emocjonujące), a nowe elementy ja osobiście oceniam...tak sobie.
Dzięki za fajne rozgrywki!
Za tydzień powinienem być, będzie też Antek na pewno.