I muszę przyznać, ku mojemu absolutnemu zaskoczeniu, że to był kapitalny miesiąc! I to nawet pomimo faktu, że rozegranych partii było ciut mniej niż w listopadzie i grudniu. W sumie 34 rozgrywki w 18 tytułów. W tym miesiącu było zaskakująco mało nowości, za to sporo gier w sprawdzone i dobre tytuły.
STYCZEŃ 2021:
HANSA TEUTONICA – Więcej napisałem w wątku o grze, więc tutaj tylko w żołnierskich słowach. Bardzo dobre euro, z ogromem interakcji i elegancką mechaniką. Trochę nie dla mnie, bo za bardzo abstrakcyjne i zbyt dużo interakcji „in your face”. Doceniam za to genialny design. Majstersztyk mechaniczny, który jest trochę obok mojego gustu, jeżeli chodzi o same wrażenia z gry. 7.5/10
CALICO – Bardzo przyzwoity abstrakt. Gra kompletnie nie w moim stylu, ale bawiłem się nawet dobrze. Układanie wzorków jest bardzo satysfakcjonujące, ale grze niestety jest też sporo losowości, która krzyżuje nam plany. Polecam wielbicielom logicznych, abstrakcyjnych układanek. 7/10
ZAWÓD MIESIĄCA:
A HANDFUL OF STARS – Jestem na fali poznawania wszystkich gier Martina Wallace’a, musiałem więc zagrać w AHOS. Tematyka SF bliska mojemu sercu, ilustracje piękne, więc gra była na samym szczycie listy "gier do zagrania". Miałem nadzieję na świetny tytuł, ale niestety mocno się zawiodłem. Nudne, lekko koślawe przeciąganie liny. Jest tu kilka świetnych pomysłów, ale gra wydawała mi się niedoszlifowana, wręcz chropowata. Dużo rzeczy tu zgrzytało, a tempo rozgrywki było kompletnie niesatysfakcjonujące. Nuda, dłużyzna, aż się chce wstać od stołu. 5/10
NOWOŚĆ MIESIĄCA:
ALIENS: ANOTHER GLORIOUS DAY IN THE CORPS – Bardzo obawiałem się tego tytułu. Recenzje miał na starcie, łagodnie ujmując, nie najlepsze. Grze ewidentnie brakuje szlifu, instrukcja szwankuje tu i ówdzie, jakość kart i kartonowych elementów woła o pomstę do nieba, ale klimat, jaki się wylewa z planszy, jest niesamowity. To tytuł najbliżej dzieła Jamesa Camerona ze wszystkich wydanych do tej pory i chyba najlepsze przeniesienie filmu na planszę. Zdecydowanie ma się wrażenie odtwarzania scen z "Aliens". Jasne, to ameri pełną gębą i ludzie, którzy nie lubią angażować się emocjonalnie w rozgrywkę, nie potrafią wcielać się w role - nie mają tu czego szukać, ale dla fanatyków filmu i turlania kostkami – to może być objawienie. Ja bawiłem się przy tym świetnie i zdecydowanie chce grać częściej. 8/10. Kupiłem wszystko co wyszło i czekam na więcej!
WYDARZENIE MIESIĄCA:
Kupiłem dla siebie egzemplarz GOA od Lacerty. Nie wytrzymałem, nie doczekałem się edycji deluxe (ale sam zacząłem pimpować swój egzemplarz). Ale nie sam zakup jest wydarzeniem, a to, że pokazałem grę rodzicom i udało się z nimi zagrać. Bałem się, że będzie dla nich zbyt skomplikowana, że zasady ich przerosną, ale w połowie partii skumali już wszystkie zależności i bardzo zaangażowali w rozgrywkę. I bawili się wyśmienicie! Ku mojemu zaskoczeniu - bardzo im się Goa spodobała i potwierdzili, że z chęcią zagrają jeszcze nie raz. 9/10
POWRÓT MIESIĄCA:
IMAGINARIUM – Zawsze kochałem Imaginarium, ale ostatnio wróciłem do niego po dłuższej przerwie (będzie z rok czasu) i to był znakomity powrót! Przypomniałem sobie jak dużo frajdy dostarcza mi tu kombinowanie i jak emocjonujący może tu być wyścig o punkty. Przy okazji jeden z graczy udowodnił, ku mojemu zaskoczeniu, że nawet nie realizując celów, można mieć bardzo wysoki wynik punktowy. Świetny tytuł, bardzo odpowiadający mi wizualnie, swoim porąbanym klimatem. Dodatek „Chimera” już zakupiony i czeka na ogranie! 9/10
GRA MIESIĄCA:
GUGONG + PANJUN – Nie będę ściemniał. To mój absolutny planszówkowy top. Gra, która zawsze dostarcza mi świetnej rozrywki intelektualnej i przy której zawsze wstaje od stołu w poczuciu dobrze spędzonego czasu. Dodatek dołożył do tego od groma regrywalności i kolejnych ciekawych elementów do kombinowania. Warto było w Panjun zainwestować. Jeszcze bardziej polubiłem Gugonga! 9.5/10