16 lipca około 15-16 osób nagrało się przez 5 godzin w 5 gier.
Na stołach cieszyły nas:
Firefly, Rising Sun, Zona, Praga Caput Regni, Zamki Toskanii.
Kolejne odwiedziny Pragi utwierdziły mnie w przekonaniu, że to świetna gra jest

Mój ambitny plan niebudowania murów obronnych spalił dość szybko na panewce, jako że spłukawszy się ze złota na pilne potrzeby, nie mogłem pozwolić sobie na wznoszenie budynków miejskich.
Obłowić się złotem nie łatwo, więc dwie dodatkowe akcje poszły na wydobycie złocistego kruszcu. W międzyczasie podłubałem nieco w kamieniołomie i rozwinąłem przy okazji bonusiki technologiczne. Lustrując różne zaułki miejskie, pozbierałem około pół tuzina niebieskich żetonów i wzmocniwszy miasto fragmentem pierścienia murów, wspiąłem się wysoko w lewo mniemając, że wypatrzę sobie wysoką punktację na koniec gry. Budując trakt królewski, dotarłem i do Mostu Karola, pomagając tam szybciej mieszać zaprawę jajeczną.
Don Mateo przyjechawszy z dalekiej Warsa i Sawy mieściny dokładnie kalkulował swój każdy krok. Skrupulatnie prowadziwszy harmonogram prac budowlanych i szczędziwszy każdy "praski grosz", wypracował sobie zasłużone zwycięstwo i dobrobyt na wieczorny piątkowy finał dnia.
A Dorocie obiecaliśmy, że nie będziemy samolubnie więcej robić Jaj w następnej rozgrywce
Miło było z Leszkiem, Tomkiem i Dorotą odwiedzić nocną porą Toskanię
Stefan Feld osadził nas na kolorowych włościach, wlepił karty w łapy i zachęcił gromadą bonusów do wydajnej pracy w urządzaniu malowniczej krainy. Wyścig na zielonym torze napędzany kartami i heksagonami rozstrzygnął się po 90 minutach. Doświadczona w Burgundii księżna Dorota wpadła na metę o 23:25, zagarniając obfity bukiet czerwonych punktów, a tym samym zdobywając główne trofeum i dyplom przez Stefana podpisany.