Echa, ta odpowiedzialność za słowo - muszę bardziej uważać, co piszę

A poważnie - miłego grania. Po El Dorado drugi doskonały tytuł Knizii. Doktor wraca powoli do formy.
Echa, ta odpowiedzialność za słowo - muszę bardziej uważać, co piszę
Jeśli tak mają wyglądać gry, które on tylko szlifuje, to chcę ich więcejmementomoris pisze: ↑24 wrz 2021, 22:10 Tylko to nie jest tak do końca gra Knizii. On tylko pomagał przy szlifowaniu. Tutaj można znaleźć wypowiedź głównego projektanta na ten temat: https://boardgamegeek.com/thread/250042 ... 7#35818987
Nic bardziej mylnego. Istotą jest jak dużym strumieniem napłyną oraz jak punkty, które i tak robisz dostać raz jeszcze spełniając cele końcowe ze zwojów. Dla mnie lepsze Bonfire, bez sztucznych i niepotrzebnych udziwnień. Prostsze na poziomie zasad, ale decyzjność wcale nie gorsza. Nie wspominając już o czasie rozgrywki.
Wrażenie mam takie a nie inne - nie czuję tu większej satysfakcji z dużej sekwencji, którą wymyśliłem i zaplanowałem, bo i tak zostanę zalany lawiną bonusików i punktów. Może po takim ruchu dostanę ich trochę mniej, może trochę więcej niż rywale, ale raczej nie mam tu poczucia "o cholera, w końcu spiąłem te wszystkie combosy w jeden piękny, duży ruch". Zbierasz żeton - punkty. Kończysz połączenie - punkty. Dobierasz kartę - punkty (nawet, jeśli nic z nią nie zrobisz). Ruszasz wiedźmę - punkty. Tak jak pisałem - punkty leją się za gęsto i za intensywne.Nic bardziej mylnego. Istotą jest jak dużym strumieniem napłyną oraz jak punkty, które i tak robisz dostać raz jeszcze spełniając cele końcowe ze zwojów.
Ostatnio sięgnąłem po raz kolejny po Ognisko i... chyba trzeba będzie poszukać dla niego alternatywy. Dałem grze trochę czasu, ale to chyba jednak nie to. Problemem WS może być faktycznie "sałatka", jednak Bonfire trzyma nas "w kagańcu" i nie pozwala zrobić (zdobyć) nic, jeśli nie odpalimy ognisk. To nawet nie chodzi o to, że je pozyskamy; my musimy te cele bezwzględnie zrealizować, w przeciwnym razie nie zapunktują nam ani ścieżki, ani portale, ani Strażniczki, ani bonusów z Wysokiej Rady nie będzie... Czyli cały nasz wysiłek w grze można o kant czterech liter rozbić.warlock pisze: ↑06 paź 2021, 15:05 Ale to kwestia oczekiwań. W feldowym Bonfire (która oczywiście jest cięższą i bardziej złożoną grą) trzeba się naprawdę napocić, żeby zapunktować, przez co człowiek ma poczucie, że w pewnym momencie gra odpłaca mu za wszystkie trudy i planowanie. Z kolei w Wiedźmiej Skale czuję się, jakbym ciągle potrząsał pudełkiem z cukierkami - jeszcze go na dobre nie otworzyłem, a już po kolana stoję we wszystkim, co smaczne:
1. Stawiam wiedźmę - dostaje dwa punkty.
2. Biorę nią żeton warty trzy punkty.
3. Żeton warty trzy punkty jest warty jeszcze dwa punkty, jak każdy inny.
Jak dla mnie tego jest po prostu za dużo - gra powinna zwolnić z wydawaniem punktów i byłoby git.
Powyższy opis można by z powodzeniem skopiować i wkleić w wątku opisującym lubiane przez nas Zamki Toskanii. Cóż tam otrzymujemy ? Lawinę punktów. Zamykam region, zakrywam cały kolor, dokładam żeton rolnictwa, dostaję kartę dochodu - sypią się punkty jak z dziurawego worka... I teraz najlepszy hit: dostaję punkty zaraz po otworzeniu pudełka wybierając usprawnienie magazynu (+2 na rozruch) oraz co rundę dostaję całą masę punktów wyłącznie dlatego, że zdobyłem punkty w rundzie poprzedniej. Nie traktuję tego w kategorii wady, raczej cechy gry. Obie cenię i regularnie ogrywam. Nie rozumiem jednak dlaczego ten aspekt nie przeszadza Ci w ZT natomiast w WS już zdecydowanie tak.warlock pisze: ↑06 paź 2021, 16:59Wrażenie mam takie a nie inne - nie czuję tu większej satysfakcji z dużej sekwencji, którą wymyśliłem i zaplanowałem, bo i tak zostanę zalany lawiną bonusików i punktów. Może po takim ruchu dostanę ich trochę mniej, może trochę więcej niż rywale, ale raczej nie mam tu poczucia "o cholera, w końcu spiąłem te wszystkie combosy w jeden piękny, duży ruch". Zbierasz żeton - punkty. Kończysz połączenie - punkty. Dobierasz kartę - punkty (nawet, jeśli nic z nią nie zrobisz). Ruszasz wiedźmę - punkty. Tak jak pisałem - punkty leją się za gęsto i za intensywne.Nic bardziej mylnego. Istotą jest jak dużym strumieniem napłyną oraz jak punkty, które i tak robisz dostać raz jeszcze spełniając cele końcowe ze zwojów.
Przy czym to absolutnie nie jest gra, którą będę odradzać. Zdecydowanie warto to sprawdzić. Ale z ostatnich nabytków w tym samym czasie o wiele bardziej wolę zagrać w Zamki Toskanii, małą Agricolę albo nawet Key Flow
.
IMO strasznie by to wypaczyło grę. Już po tych 11 płytkach dosłownie kończą się elementy gry, po 15 będziesz mógł wymaksować wszystko.
Tylko to chyba dwie różne gry:
120-130 pkt w grze dwuosobowejautopaga pisze: ↑22 paź 2021, 09:25 W bonfire też jest sałatka ale na koniec gry się ją liczy. Punktowań jest zasadniczo podobna ilość. To że cele i płytki akcji są wyłożone i widoczne od poczatku gry w bonfire na pewno pomaga. Losowy dociąg zwojów jest dla mnie bardziej na minus. Swoją drogą jakie wyniki kręcicie? Wyszło mi 108 w pierwszej partii i tych porządnych combosów to były może dwa na grę.
Jak eksperymentowałem, to w okolicach 80 pkt. Bardziej udane próby - około 110 pkt. Oczywiście piszę o Wiedźmiej Skale, bo w wątku pada tu też Bonfiredwaduzepe pisze: ↑22 paź 2021, 09:47120-130 pkt w grze dwuosobowejautopaga pisze: ↑22 paź 2021, 09:25 W bonfire też jest sałatka ale na koniec gry się ją liczy. Punktowań jest zasadniczo podobna ilość. To że cele i płytki akcji są wyłożone i widoczne od poczatku gry w bonfire na pewno pomaga. Losowy dociąg zwojów jest dla mnie bardziej na minus. Swoją drogą jakie wyniki kręcicie? Wyszło mi 108 w pierwszej partii i tych porządnych combosów to były może dwa na grę.