Zachęcony recenzjami z napięciem oczekiwałem przesyłki w paczkomacie.
Wiedziałem, że to nie jest gra wojenna ani area control, ale pomimo tego, po pierwszej rozgrywce stwierdziłem, że gra jest zepsuta. Pierwszy mój ruch na Sycylię i próba podbicia Geli, przez niefortunny rzut kostką zakończyła się fiaskiem, przez co w kolejnych turach/rundach brakowało punktów prestiżu. Najmilsza zdobyła kilka terytoriów, ale co z tego, skoro nie była w stanie wykarmić, a PP były ratowane przez dopiero co zdobyty projekt. Coś było zdecydowanie nie tak i zastanawialiśmy się, czy czegoś nie przegapiliśmy w zasadach, bo przecież niemożliwe, żeby nie dało się jakoś zdobyć PP. Uświadomienie sobie, że jednak graliśmy dobrze, a jednak źle, było jak oberwanie cegłą po zębach.
Kolejna gra była jak szachy. Każdy ruch był obliczony na kilka ruchów do przodu. To nadal nauka, ale bardziej świadoma. Pozwoliło mi to jednak zrozumieć, że to rzeczywiście jest wspaniała gra. Mózg się poci, a to lubię najbardziej. Powiedzieć, że Polis ma krótką kołderkę, to nic nie powiedzieć. Karmienie w Agricoli przy karmieniu w Polis, to jak rzucanie chrupek jamnikowi przy rzucaniu wołu tygrysowi. O! Jaka ta gra jest dobra. Szkoda że nie od razu
