Myślałem, że takie podejście w świecie planszówkowym wyginęło wraz z odstąpieniem od stosowania early birdów w kampaniach crowdfundingowych. Problem z early birdami jest taki, że sprzedaż mocno siada po wyprzedaży tychże. I ja się nie dziwię, bo może raz zdarzyło się, że kupiłem coś, gdy nie załapałem się na najtańszy pakiet. Jest to jakaś taka bariera mentalna i poczucie kary za podjęcie decyzji zakupowej nieco później. Czuję się pchany na siłę w decyzję, którą jako konsument wolałbym jednak przemyśleć.
Wątek zainspirowany przedsprzedażą gry Tindaya przez Ogry Games.
- kupując do 22.03 płacicie 199zł
- kupując do 17-18.04 (przybliżone) płacicie 219zł
- kupując później płacicie 239zł
Dla mnie sam fakt uruchamiania przedsprzedaży na takim etapie jest śmieszny, ale do tego przywykliśmy przez kampanie wspieraczkowe, które więcej wspólnego mają z przedsprzedażami właśnie, niż z faktyczną zbiórką społecznościową. Tutaj w grę może wchodzić oszacowanie nakładu polskiej wersji gry. Mniejsza o to, to nie ten wątek. Pytanie brzmi - kupilibyście tak odległą przedsprzedaż mając świadomość, że wydawca ten sam produkt sprzedawał niedawno sporo taniej? Jak dużo takich zakupów wam się zdarzyło? Czy zazwyczaj to efekt zbyt późnego dowiedzenia się o np. kampanii z early birdem? Jak wyszliście na tych zakupach perspektywie czasu? O ile więcej jesteście w stanie zapłacić?