Wczoraj zagrałem pierwszą rozgrywkę i mam masę przemyśleń.
Po pierwsze nie pamiętam kiedy miałem tak dobre pierwsze wrażenie. FCM miałem na radarze od dość dawna, ale gram w cięższe gry jedynie dwuosobowo z żoną, także cena, niezbyt dobry PR rozgrywki dwuosobowej, wygląd i rzekomo bardzo negatywna interakcja powodowały, że nigdy nie była wysoko na liście życzeń. Nawet po ukazaniu się polskiej edycji nie kupowałem. I tutaj, nie po raz pierwszy, na ratunek przyszedł MatHandel!
Oczywiście po jednej rozgrywce ciężko się wypowiadać o mechanice, ale na ten moment jest znakomicie. Możliwości strategiczne, zmienność wynikająca z planszy i niewiadoma nt. rezerwy dają niesamowity potencjał. Mechaniki zazębiają się cudownie. Gra jest super klimatyczna i mieliśmy wiele momentów w stylu: "patrz jaką mam super organizację, 5 kierowników, a jeszcze nie sprzedałem ani jednego produktu".
Rozgrywka dwuosobowa wydaje mi się fantastyczna, ale ja ogólnie jestem przyzwyczajony grać w ciężkie gry dwuosobowo i nie czuję potrzeby grania w więcej osób w takie tytuły. Zupełnie nie mam potrzeby grania w więcej graczy.
Gra na żywo wygląda znacznie lepiej niż na zdjęciach/filmach. Nawet kafle mapy nieźle się prezentują. Nie znam się na materiałach, ale akurat w ten sam dzień wyciskałem z wyprasek tekturowe elementy do FCM i do Brassa Lancashire od Phalanxów. Różnica jest kolosalna na korzyść FCM, w tekturze w ogóle nie widać, a ni nie czuć papierowych warstw. Dodatkowo nadruk jest również zrobiony jakąś inna, lepszą techniką. Ostatecznie, ma się poczucie jakby żetony były zrobione z materiału pomiędzy papierem, a plastikiem.
Jeśli chodzi o interakcję, to oczywiście jest ogromna, ale mimo wszystko nie aż tak negatywna i nie aż tak bezpośrednia jak to jest przedstawiane. Swoimi ruchami bezpośrednio nie wpływamy na przeciwnika, nie zaburzymy jego produkcji, nie zniszczymy mu infrastruktury itp.
To na pewno nie jest gra, w którą warto zagrać 2-3 razy i przejść dalej. Mam wrażenie, że to bardziej gra typu life-style. Nie zdziwiłbym się gdybyśmy grali w nią kilka(naście) razy w roku przez najbliższe kilka lat. Z drugiej strony, jeżeli nie będzie lądowała na stole dość regularnie, to na pewno jej nie będę trzymał. Gra wydaje się zdecydowanie zyskiwać w momencie kiedy każdy zna karty, wie co robi itd.
Zasady nie są bardzo skomplikowane, instrukcja jest napisana bardzo dobrze, pomoc gracza jest super. Mimo to łatwo zapomnieć o niektórych elementach gry. My zapomnieliśmy o kilku osiągnięciach i po jakimś czasie dopiero je braliśmy, co kilkukrotnie istotnie zmieniało rozgrywkę. Dodatkowo zapomnieliśmy na kilka rund o podwajaniu bazowej ceny przez ogródek.
Oczywiście nie mam się jak sensownie wypowiedzieć o strategii po jednej rozgrywce, ale dla mnie jest to bardzo oryginalna gra. Mam na koncie sporo klasycznych Rosebergowo-Feldowych eurasów, to jest zupełnie coś innego.
planszufka pisze: ↑04 kwie 2022, 15:29
arturmarek pisze: ↑04 kwie 2022, 14:03
brazylianwisnia pisze: ↑03 kwie 2022, 23:48
To jest właśnie największy minus gier na dwie osoby. W pewnym momencie widzisz że już nie wygrasz/już wygrałeś i stajesz przed wyborem by grać dalej dla sztuki lub zwinąć grę i zacząć od nowa nie doświadczając pełni rozgrywki. Tak to wszystko jest w porządku.
Dla mnie to jest jeden z głównych plusów rozgrywek dwuosobowych, i nie mówię konkretnie o FCM. Poddanie gry dwuosobowej to żaden problem. Problemem jest dogrywanie przegranej partii wieloosobowej. Nie dość, że często jest to średnia frajda, to jeszcze stres żeby nie zepsuć rozgrywki innym.
Poddanie partii?
![Shocked :shock:](./images/smilies/icon_eek.gif)
nie usiadlym drugi raz do gry z kims kto poddaje gre w trakcie jej trwania
To chyba mało grasz dwuosobowo. W szachy też grasz do momentu jak na planszy jest fizycznie mat?
A tak serio jeśli gramy pojedynek i widzę, że nie mam szans, to jaki jest sens dogrywania gry? Dla mnie to nie jest przyjemne, a jeszcze bardziej nie lubię być w tej roli "pewnego" wygrywającego.