Szybciutko odpiszę dzisiejsze spotkanie.
Ponieważ w MDK odbywało się jakieś spotkanie z "ministrem" to po:
1) musieliśmy być cichutko przy wchodzeniu do obiektu jak i przed nim
2) przenieść się do sali plastycznej
Na spotkaniu było 5-6 osób. 5-6 ponieważ licząc ze spóźnialskimi Anią i Arturem było 5 (Ania, Bożena, Artur, Tomek, Daniel), a jak doliczymy spóźnionego około 45min Maćka to 6. Niestety nie było Pawła i nikt nie wiedział czemu.
Paweł czemu?? Żartuję nie musisz pisać. Ogólnie czekając z podjęciem decyzji do 16:50 rozpoczęły się pierwsze przymiarki do grania. Właściwie nie było przymiarek. Na idealnie przygotowanej powierzchni prawie płaskiej znalazła się gra o tytule ... jeszcze chwila niepewności ... 3 ... 2 ... 1 .... i mamy ... El Grande.
El Grande
Gra była pełna podpowiedzi, które udzielał Artur zapominając o tym, że sam sobie też musi co nie co szepnąć (chyba od samego początku był ostatni). A ponieważ było mi przykro, że jest on tak w tyle to starałem się zbyt daleko nie odskoczyć (skutecznie w tym dziele pomagał mi Tomek - pierwsza faza gry, później już każdy każdemu pomagał). Dość szybko Bożenka wyszła na prowadzenie, nieśmiało za nią podążał Tomek w którymś momencie uciekając od reszty. Ania starała się jeszcze od czasu do czasu wskakiwać na drugą pozycję, wyprzedzając Tomasza. Ogólnie Bożena od połowy gry była pod ciągłym obstrzałem. Jednak jej duża przewaga nie topniała tak bardzo. Za to Tomek ot tak cicho drążył i nagle na mapie było go pełno. Po podliczaniu punktów okazuje się, że jest tuż tuż.
Rozgrywkę wygrała Bożena (93), Tomek drugi (88), dalej odpowiednio Ania (73), Daniel (70) i Artur (50).
Aaaa zapomniałbym. Po paru rundach przyszedł spóźniony Maciek. Oglądał grę z boku. W końcu znudzony, zrezygnował z czekania na koniec gry - a szkoda bo niecałe 40min później było po wszystkim.
Ogólnie doszło do sytuacji, w której:
- Paweł nie dał znać, że go nie będzie
- Maciek nie dał znać, że będzie
Wniosek:
Musimy w końcu się dogadać czy dajemy znać czy nie dajemy znać że będziemy na spotkaniu lub też nie. Kolejny raz był problemik z grami. To co było wzięte szło inaczej rozplanować. A poza tym można zawsze inne gry brać.
Sabotażysta
Dziewczyny - sabotażystki - dwa razy bardzo skutecznie starały się zablokować nas biednych, urobionych kopaczy. Słowo "starały" jest kluczowym. Nie udała im się ta sztuka ani za pierwszym ani za drugim razem. W trzeciej rundzie Tomek i Daniel byli sabotażystami. My również mimo, że bardzo, bardzo, bardzo dobrze graliśmy nie zniweczyliśmy planów kopaczy i to właśnie oni zagarnęli złoto, które było w kopalni.
Rozgrywka zakończyła się pierwszym zwycięstwem w tej grze Artura - gratulacje od "ministra".
Artur (9), Daniel (6), Ania i Tomek (po 4) oraz Bożena (1).
W roku smoka
Po tym jak Ania stwierdziła, że ma migrenę
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
przyszło nam zmierzyć się w tą grę w cztery osoby. Od początku Artur wyskoczył na prowadzenie. Bożena i Tomek byli tuż za nim, a ja byłem tuż za nimi
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Słowo "tuż" w dalszej części gry w moim przypadku jest lekko przesadzonym. Arturowi szło jak z nut - uśmiech na buzi i w ogóle. Daniel będący z drugiej strony toru punktacji (czyt. na ostatniej pozycji) już przy 3-4 wydarzeniu miał minę nie tęgą, a chwilę później w ogóle wyglądał jakby przed chwilą z pogrzebu wrócił. Bożena i Tomek walczyli. 2/3 gry - Artur prowadzi, Bożena za nim, Tomek za nią, Daniel wyluzowany z już dobrym humorkiem (walczyłem sam ze sobą no i o to by mieć przynajmniej 6 ludzi na koniec gry - plan został w 100% zrealizowany). Koniec końców każdy z graczy miał swoje chwile wzlotów i upadków jednak najlepiej na tym wyszedł Artur (113), Bożena (96) była druga, Tomek (89) trzeci i w ostatniej chwili na czwartej pozycji ulokował się Daniel (81)
Należy dodać, że migrenowa Ania znalazła sobie zajęcie (czyt. artystycznie uwaliła sobie łapki) i namalowała śliczny obrazek zachodzącego słońca nad jakimś bajorkiem z ładnymi stateczkami i ptaszkami. Ogólnie ładnie, ładnie i wszystkim się podobało. O żabie nie wspominam bo dzieła ukończonego nie widzieliśmy.
Było fajnie, dziękujemy, pozdrowionka dla nieobecnych
Bożena i Daniel