Ad blocker detected: Our website is made possible by displaying online advertisements to our visitors. Please consider supporting us by disabling your ad blocker on our website.
Oj wczoraj to było dopiero granie!
Wstałem cały połamany.
Na stole były:
-Yokohama ❤
-Troyes (powrót po chyba roku)
-Projekt Gaja
-NWŚ (wylatuje z kolekcji, choć bawiłem się dobrze)
Mage Knight
Jestem po 1 scenariuszu na 2 os. 3.5h czasu. Fenomenalnie się grało, a ostatnie miasto rozwalone zostało atakiem dystansowym, bo takie mocne czary miałem(niwelowanie ufortyfikowania wroga w tej turze). Fajnie się to combosuje na późniejszych etapach. 6 rund (3 dni/3noce) to idealny czas na zrobienie zadania ze scenariusza. Elitarne jednostki jak wchodzą to jest mega moc. Do tego otrzymaliśmy po raz pierwszy jakieś rany, które skutecznie przeszkadzają w turze. W czasie tej gry ustawiliśmy poziom miast na 4. Ustawiłbym na wyższy poziom w przyszłości, bo szturmując je w końcowych etapach gry, moja postać była zbyt mocna względem wrogów w mieście. Jedynym przeciwnikiem, który byłby wówczas wyzwaniem był smok. Oczywiście zawdzięczam to również dobrym spawnem ruin, które udało mi się dwukrotnie zdobyć. Chciałbym sprawdzić rozgrywkę 3 osobową, ale to na pewno z jakimś ciepłym żarciem i zarezerwowanymi 5 godzinami.
Czuję moc regrywalności, ale muszę poczytać dodatkowo o walce między graczami dokładnie, bo pewnie będzie to swego rodzaju gamechanger przy próbie podbijania miast na końcówce.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Jedna partia w pięciu graczy w Stworze Odrodzenie głównie na rozegranie i szersze rozpoznanie. W grze jest według mnie trochę niejasności, albo brak precyzyjności w konkretnej sytuacji, lub karcie, ale grało się bardzo przyjemnie. Jak dla mnie, początkującego gracze to jest trochę sporo rzeczy/czynników, o których trzeba pamiętać i pilnować i czasami nam się przypominało już po fakcie że czegoś tam wcześniej nie przypilnowaliśmy, ale nie odbieram tego akurat jako minus, bo po prostu trzeba się bardziej skoncentrować
Później jeszcze dwa rozdania czteroosobowe w Splendor Marvel na koniec i jak to zazwyczaj bywa u nas w tej grze zwycięzca wygrywa w ostatnim momencie, bo jeśli nie teraz to wygrałby ktoś inny w następnym ruchu
Umówiony ze znajomym na Star Wars Rebelia zakomunikowałem, że jeszcze pomogę innemu znajomemu złożyć łóżko dla dziecka. Ile to może w końcu potrwać, z godzinę. Wyposażony w drugą wkrętarkę cisnę szybkim krokiem do mieszkania znajomego, a tam.. dwa łóżka do składania. Kumpel już jedzie z drugiego końca miasta. No to dawaj instrukcje i jedziemy z tym, znajomy, z którym miałem grać również wpadł i pomagał w składaniu. Z godziny zrobiły się prawie trzy na złożenie dwóch łóżek i skończyło się tym, że żadnej rebelii nie było, a zamiast tego wieczorne Nanty Narking przy piwku, w trójkę. Tak jak dawno tego nie wyciągałem, tak po prostu biłem się w pierś, bo gra jest prześwietna. Trzy szybkie partie, w których nie osiągnąłem zwycięstwa, ale bawiłem się świetnie. Te podchody, w których robisz ruchy tak żeby nie wykryli twojej tożsamości przynoszą wiele radości. Jeden wygrał dwa razy mając tożsamość na kapsle niepokoju, drugi znajomy wygrał raz posiadając 54funty. Fajnie wymyślił, że będzie kupował budynki, więc my się nie zorientujemy, że ma coraz więcej pieniędzy. Nie mniej jednak, kupujcie łóżka z usługą składania.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Czteroosobowy scenariusz wprowadzający rozegrany w trzy godziny.
Arythea / Wolfhawk / Goldyx / Norowas
Nasi bohaterowie zaczęli spokojnie, założyliśmy pakt o nieagresji i ruszyliśmy do eksploracji i podbijania krain. Arythea oraz Goldyx skupili się głównie na podbijaniu twierdz, wież maga oraz wybijaniu plądrujących orków. Goldyx dodatkowo próbował zbierać większe ilości kryształów, a Arythea podbić ruiny, jednak nie udał jej się ten wyczyn z racji golema odpornego na każdy rodzaj ataku. Nie wchodzili sobie w drogę, obrali inny kierunek swoich wypraw. Wolfhawk obrała cięższą ścieżkę przebijając się przez zgliszcza tego co zostawili poprzednicy. Skupiła się na miejscach przygód, głównie lochach i legowiskach potwora. Próbowała raz ujarzmić przeciwników wylęgarni potworów, ale stwory były za silne i tylko jeden został rozszlachtowany jej sztyletami. Norowas zdobywał wszystko co stanęło mu na drodze, czy to ork, wieża magów, miejsce przygód, nawet ruiny podbił. W ostatnim ruchu próbował podbić miasto (tak, w scenariuszu wprowadzającym tego nie ma, ale zrobiliśmy mały house rule, żeby wytłumaczyć nowym), jednak przeciwnicy byli zbyt silni i tylko 1 z 3 wymaganych tarcz była na karcie miasta. Wygrała Wolfhawk lekką przewagą nad Goldyxem.
Z każdym kolejnym razem gra mi się w tę grę lepiej i bardziej ją lubię.
Spoiler:
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
ave.crux pisze: ↑14 paź 2021, 08:36
Czteroosobowy scenariusz wprowadzający rozegrany w trzy godziny.
Arythea / Wolfhawk / Goldyx / Norowas
Zazdraszczam 4-osobowej ekipy do grania w MK!
Dwie uwagi:
- na początku wpisu warto podać tytuł gry, bo nie każdy rozpozna imiona bohaterów
- chyba coś jest nie tak z Waszą mapą. Kafelek z Portalem na stronie A sugeruje, że powinna to być klinowa, ale w takim razie Miasto nie może się pojawić przy krawędzi, a ten kafelek z Magiczną Polaną nie miał prawa wyskoczyć poza linię wybrzeża. Jeśli jednak to mapa otwarta, to macie złą stronę kafelka z Portalem! Generalnie instrukcja zaleca przy 4-osobowej rozgrywce mapę otwartą, właśnie po to, żeby uniknąć sytuacji, że pionierzy zagarną wszystko i pozostałym ostaną się tylko okruszki
W każdym razie dzięki za wpis, fajnie wiedzieć, że są ludzie chętni grać w ten tytuł nie tylko solo!
Jesteś szczęśliwym posiadaczem np. Gloomhaven? Masz więc egzemplarz tej gry, a nie jej kopię. To znacząca różnica ;-) Druga edycja GWT: pacholęta wznoszą domy w krainie My little pony. Kupię DGT Cube!
Bruno pisze: ↑14 paź 2021, 11:57
Zazdraszczam 4-osobowej ekipy do grania w MK!
Dwie uwagi:
- na początku wpisu warto podać tytuł gry, bo nie każdy rozpozna imiona bohaterów
- chyba coś jest nie tak z Waszą mapą. Kafelek z Portalem na stronie A sugeruje, że powinna to być klinowa, ale w takim razie Miasto nie może się pojawić przy krawędzi, a ten kafelek z Magiczną Polaną nie miał prawa wyskoczyć poza linię wybrzeża. Jeśli jednak to mapa otwarta, to macie złą stronę kafelka z Portalem! Generalnie instrukcja zaleca przy 4-osobowej rozgrywce mapę otwartą, właśnie po to, żeby uniknąć sytuacji, że pionierzy zagarną wszystko i pozostałym ostaną się tylko okruszki
W każdym razie dzięki za wpis, fajnie wiedzieć, że są ludzie chętni grać w ten tytuł nie tylko solo!
Tak, kafelek portalu źle ułożyliśmy, ale zorientowaliśmy się na tyle późno, że nie było sensu zmieniać.
Tak, niektóre kafel wyskoczyły poza linię wybrzeża co zakomunikowaliśmy graczom, ale przymknęliśmy na to oko, bo się uczyli.
No ekipa niesamowicie zadowolona, chcą znów zagrać. Zasady łyknęli i git. Jedynie przyznawanie obrażeń z dwanaście razy tłumaczyłem. Trzeba będzie jakoś ogarnąć 5-6 godzin i siąść znów w takim składzie. Z tym, że raczej odpalimy podbój błyskawiczny.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Zdmuchnąłem kurz z Aliena : LE - Grałem na "2 ręce" solo (mechanik i lekarka) po rozgrzewce i odświeżeniu zasad w scenariuszu z Alien 3 zaatakowałem w końcu scenariusze z dodatków oj fajnie się grało, przypomniałem sobie dlaczego mam ten tytuł na półce na razie nie zdejmuje z stołu .
Najstarszy pułkownik w kolekcji - czyli pierwsze czeskie wydanie Lewis & Clark.
Trzymanie tej gry na półce to był bardzo duży błąd Jak dotąd żadna inna gra nie nauczyła mnie tak boleśnie czym jest źle skrojona talia. Idealne połączenie deck buildingu, worker placementu i zarządzania zasobami! Do tego temat, który nie jest na doczepkę i przepiękne grafiki.
Mam nadzieję, że to zauroczenie po pierwszej partii nam nie minie, bo obecnie to dla mnie to gra, która bije 51 Stan Master Set, którego pozbyłem się bez żalu.
Kolejna partia w Aeon's End w trybie solo na jednego Maga, jednak tym razem w stosunku talii tur 3-2 i tym razem porażka.
Poniżej screen z wynikiem, z rynkiem i z moim Magiem na koniec.
Gra przeciwko Gnieworodnemu.
Miałem od kilku tur już tylko 10 kart, którymi grałem i kupowałem tylko ładunki.
Przetrwałem 14 kart Gnieworodnego (6 ataków, 4 mocy i 4 popleczników) i 6 natarć
Zawsze mam dylemat, czy starać się niwelować te jego karty i atakować popleczników, czy raczej skupić ataki na niego.
Kolejna partia solo na jednego Maga w Aeon's End przeciwko Gnieworodnemu w stosunku kart talii 3-2.
Rynek całkowicie losowy i muszę przyznać że po zobaczeniu rynku moja pierwsza myśl "Ale mnie sklepie" po pierwszych rundach też dostawałem lanie i trochę czasu minęło zanim zadałem pierwszy cios nemezis, bo jakoś zawsze były w pierwszej kolejności popleczniki , ale ostatecznie udało się wygrać, pomimo tego że zostałem wyczerpany i musiałem zniszczyć 4 losowe karty, które były raczej z tych mocniejszych. 3 razy zniszczyłem kulę wzmocnienia i dzięki temu +9 pkt i to mi bardzo pomogło. Również nie zawsze mogłem wykorzystać w pełni moc zaklęcia, bo nie zawsze miałem do odrzucenia zaklęcie o jakiejś wartości, więc w sumie to trochę się dziwie, że się udało, ale miałem szczęście w losowaniu talii tur i chyba to zdecydowało ostatecznie o moim zwycięstwie
Poniżej dwa screeny. Jeden z rynkiem i jeden z Magiem i pkt na koniec.
Komputer nas wybudził. Przyczyną miała być jakaś awaria. W końcu zaprogramowane jest w nim, że w przypadku specyficznych działań statek ma zwolnić, a komputer uruchamia procedurę wybudzania z hibernacji.
Po wyjściu z łóżek zobaczyliśmy, że jeden z nas wyszedł prędzej i nie koniecznie o własnych siłach. Ogromna dziura w jego piersi była przerażająca. Dla nas był to sowity plaskacz w twarz. Podbiegliśmy do naszych szpindów i dobraliśmy ekwipunek. No, naukowiec bardziej podjechał, ale nie o tym mowa. Zostało nas trzech. Naukowiec, Pilot oraz Zwiadowca. Nie pamiętaliśmy dokładnie co się znajdowało w danej sekcji statku, trzeba było znaleźć jakieś centrum dowodzenia i sprawdzić układ pomieszczeń lub.. krążyć po omacku w nadziei, że nie przytrafi się nam taki sam los jak naszego załoganta. Podzieliliśmy się obowiązkami, Pilot z racji funkcji udał się w stronę kokpitu, gdzie miał sprawdzić w jakim kierunku zmierzamy, a Naukowiec wraz ze Zwiadowcą w bezpiecznym tandemie udali się ku silnikom. Już po chwili przez interkom pilot zakomunikował, że wszystkie silniki nie działają i trzeba je naprawić jeżeli chcemy lecieć na Ziemię. Zwiadowca milczał na tę wiadomość, Naukowiec ufnie podszedł do komunikatu Pilota, uznając, że ma dobre zamiary i próbuje uratować tę łajbę. W korytarzach przy silnikach Zwiadowca szperając w śmieciach zaraził się jakimś cholerstwem, chyba jakieś larwy zagnieździły mu się pod skórą i musiał spróbować to jakoś wyleczyć. Naukowiec w tym czasie naprawił oba silniki, o czym zakomunikował załogę. Pani Pilot jednak niezbyt ufnie do tego podeszła i po tym, jak przypomniało jej się, gdzie jest sterownia, chciała sprawdzić prawdomówność Naukowca. Nie udało się to, bo ubiegł ją Zwiadowca komunikując, że Naukowiec mówi prawdę.
Wspólnie ustalili, że spotkają się w hibernatorium i spróbują wejść z powrotem w stan hibernacji, bo w końcu koordynaty były dobre, tak przynajmniej mówił Pilot, oraz Silniki działały, co było potwierdzone zeznaniami osoby trzeciej. Po wejściu do hibernatorium Naukowiec wraz z Pilotem natrafili na Intruza. Oślizgłe ciało i ostre szpony zostały wymierzone w ich stronę. Nie uda nam się - stwierdził Naukowiec, proponując inne wyjście - Biegnijmy do sektora ewakuacyjnego. Pilot otworzył jedną kapsułę ratunkową, Zwiadowca w tym czasie leczył się z tej okropnej larwy w gabinecie zabiegowym, coraz więcej intruzów panoszyło się po statku. Naukowiec ostatkiem sił dokulał się do sektora ewakuacyjnego, mógł jeszcze zamknąć ze sobą drzwi, ale nie zostawi za sobą pilota, szmerów w końcu nie było wiele.
Pilot bezpiecznie dołączył do Naukowca i wszedł do kapsuły ratunkowej. Teraz miała być pora na Naukowca, ale zanim jego wózek podjechał pod drzwi, Pilot zdradził załogę i odleciał kapsułą w przestrzeń kosmiczną samotnie, zostawiając załoganta na pewną śmierć. Naukowiec próbował jeszcze dostać się jakoś do hibernatorium w nadziei, że intruzi się ulotnili, ale gdy wszedł do pomieszczenia, była ich tam cała chmara. Niestety nie przeżył tego ataku, z rozległymi obrażeniami zdołał wejść tylko do sąsiedniego pomieszczenia, gdzie zginął.
Zwiadowca słysząc tę wiadomość oznajmił, że niszczy jeden silnik, statek musi zostać zniszczony, a wszyscy intruzi zabici. Jeszcze tylko kilka minut pozostało do wejścia w nad przestrzeń, a jemu było dane przemierzyć połowę statku, aż do kapsuły ratunkowej. Biegł ile sił w nogach, ale długi korytarz łączący sterownie z sektorem ewakuacyjnym był miejscem, gdzie usłyszał ostatnią wiadomość przed śmiercią - przygotujcie się do wejścia w skok w nad przestrzeń. Pilot była jedynym ocalałym, ale jej zadanie nie powiodło się, statek został zniszczony, zamiast dolecieć na Marsa, gdzie ustawione były koordynaty, które zataiła przed załogą.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
W spojlerze opisane wrażenia, które ta gra w ostatnich 2 turach mi zapewniła.
Zdaję sobie sprawę, że Nemesis jest bardzo dobrą grą z ukrytym zdrajcą i będę kiedyś chciał (jak dzieci podrosną pewnie i wieczory się w końcu zwolnią) zagrać w ekipie wbijając nóż w plecy. Jednak koop w Nemesis w moim odczuciu jest również wyśmienity, tak naprawdę to grę można porównać do Eldritcha lub Arkham, tyle tylko że tam mamy potwory z mackami z innych światów, a tu mamy potwory z pazurami z kosmosu
No i klimat, ta gra dla mnie aż kipi klimatem z 8 pasażera.
Spoiler:
- Nie daruję temu Okularnikowi!!
Żołnierz poirytowany wracał pomału do hibernatorium. Całkiem dobrze im szło, wyglądało na to, że wywiążą się z przydzielonej misji a do tego cało wrócą na ziemię. Zabezpieczyć pomieszczenia, wysłać sygnał i wrócić na ziemię w tej rozpadającej się kupie złomu. Koordynaty ustawione, silniki były sprawne, no i w miarę udawało się unikać tego dziadostwa, które weszło na pokład.
Co to w ogóle do cholery jest?, wytrzymałe nieziemsko, cały magazynek musiałem wpakować by jednego się pozbyć – pomyślał. No nic, niech jajogłowi się martwią jak wrócimy, o ile wrócimy…
Tylko ten zdrajca jeden, miał poczekać na mnie i osłaniać jak będziemy ustawiali procedurę hibernowania, zdradliwy szczur, niech no otworzą jego kapsułę w porcie, niech otworzą…
Żołnierz rozmyślając wszedł do hibernatorium, zadowolony że udało mu się bezpiecznie przemknąć. Podchodząc do kapsuły usłyszał szmer i zamarł. To nie było tak jak poprzednio, cichy i złowieszczy, ten przybierał na sile i był przerażający. Zamarł z karabinem w ręku, szybko sprawdził stan energii – wystarczy na trzy strzały, niedobrze – pomyślał, niedobrze.
I wtedy przez drzwi z drugiego korytarza weszło TO – czegoś takiego jeszcze nie widział, parę razy większe niż osobniki, na które natknął się wcześniej i śmiertelnie niebezpieczne, z naciskiem na śmiertelnie. Od razu zrozumiał kto jest tutaj zwierzyną łowną.
- Muszę uciekać, i to już! – pomyślał z rozpaczą patrząc na zahibernowanego naukowca. Ty szczurze!
Zanim się zorientował potwór machnął ogromnym ogonem trafiając go w pancerz, ten rozpadł się jak szklanka z porcelany przy uderzeniu z ziemią. Na szczęście jemu się nic nie stało, pędem rzucił się do ucieczki.
Nie oglądając się za siebie skierował się do korytarza, z którego przyszedł. Poczuł bolesne ukłucie w okolicach łopatki, ale przez adrenalinę nawet nie czuł bólu.
Schował się w drugim pokoju, ale ten potwór nie odpuszczał. Żołnierz schował się w szafie, poczekał aż go potwór minie. Gdy stwierdził, że już jest w miarę bezpiecznie otworzył szafkę – ta zaskrzypiała niemiłosiernie głośno i ile sił w nogach gnał z powrotem. Poczuł ból w udzie, ale nie zwolnił. Jak się zatrzyma to już będzie koniec.
Wpadł do hibernatorium, zakrwawionymi palcami zaczął ustawiać procedurę hibernacji gdy wtem usłyszał drapanie, odwrócił się a za nim stał dużo mniejszy przeciwnik, taki którego już wcześniej spotkał. Taki który też był cholernie wytrzymały, taki który był równie groźny. Ale nie miał już siły uciekać, ustawił karabin na serię i wypalił.
Trafił!
Stwór padł martwy na ziemię, nie wierząc we własne szczęście otworzył kapsułę i wszedł,
3
No szybciej, szybciej
2
Może się uda!
1
PROCEDURA HIBERNACJI ROZPOCZĘTA
Ufff, było blisko, jak się ta kupa złomu nie rozpadnie zanim dolecimy to mi starzy durnie w kantynie nie uwierzą przez co przeszliśmy.
Zapadając w głęboki sen myślał o tych wszystkich kredytach, które dostanie za wykonanie misji. No i o tym szczurze, przez tego zdrajcę mało nie zginął. To będzie udany powrót.
Weekend z planszówkami
Piątek wieczór : Star Trek Ascendancy - gdzie okazało się, że Ferengi muszą zostać ukarani za chciwość. Cardassianie i Romulanie to jednostki ekspedycyjne do niszczenia Borg. Klingoni to tchórze. A Andorianie wygrywają metodą na "śpiocha".
Sobota dzień: Burning Suns - szybki przyjemny 4X na planszy. Rozgrywka na 4 osoby zamknięta w 2h.
Sobota wieczór : TI4 pierwszy raz z dodatkiem - "to co gramy tylko nowymi rasami???? TAAAK!!" - no i się zaczęło.
Argent, Mahak, Nomadzi i Vultar. Rozgrywka od 22 do 3 rano, ale mogło się zamknąć szybciej. Nie liczę godziny rozpakowywania nowych komponentów i setupu. Hype na nowe mechaniki i ogólny zachwyt zwolenników TI4:)
Niedziela (powrót do domu)
Wniosek - musimy to powtórzyć.
A u nas trwa ogrywanie Ankh. Ekipa 3 osobowa. Bardzo idzie sprawnie ta gra, jak już wszyscy znają reguły. Wyczuwam lekkie zapożyczenia z Rising Sun, ale mając na koncie zagrane wszystkie gry z trylogii Langa, ten tytuł plasuje mimo wszystko na 2 miejscu zaraz po Blood Rage.
Starcie było zajadłe i o ile początek gryzł, że aż miło, to później wszystko się rozjechało. Utrata inicjatywy pogrążyła moja boginię.
Dice Throne Season 1 Rerolled. W końcu udało mi się to wyciągnąć. Zagrałem z żoną 3 pojedynki i w sumie nawet 2 wygrała. Mimo początkowej irytacji szybko się wciągnęła. Jednak w grze Monk vs. Thief już się denerwowała przeciągającą rozgrywką. Zastanawiam się czy jest sens inwestować w sezon 2, w którym podobno postacie są bardziej złożone.
grybezpradu.eu 5% - Wspólne zakupy z odbiorem w Białymstoku.
Zamek - początkowo podchodziłem sceptycznie do tego tytułu, krzywdząco nadając łatkę prostej gry kafelkowej. Ale jednak co Knizia to Knizia. Dawno nie bawiłem się tak dobrze w grze dwuosobowej. Żona po pierwszej partii była sceptyczna, natomiast po drugiej stwierdziła, że gra zdecydowanie się jej podoba. Jeszcze kilka partii i spróbujemy zagrać z dodatkiem
Dziwi mnie mała ilość materiałów na YouTube na temat tej gry: wideoinstrukcji, gameplayów.
Tybor der Baumeister / Tybor the Builder - bardzo sympatyczna gra. Draft + set collection + spełnianie celów. Bardzo skondensowana mechanika, która powoduje, że pomimo że partyjka trwa 20-30 minut, to ma się poczucie zagrania w grę a nie popierdółkę. Wydaje mi się, że już gra podstawowa zawiera sporo regrywalności, a jeszcze na szczęście zdobyłem dodatek. Można by powiedzieć że to gamerski filler. Bardzo, ale to bardzo dziwi mnie niska popularność tej gry w Polsce, chociażby przez pryzmat dostępności. Chyba dwóch nieznających się na grach recenzentów-orędowników to za małe grono żeby zrobić szum marketingowy
Gdyby ktoś był zainteresowany, to tu: viewtopic.php?f=24&t=75730#p1472065
można przeczytać ilustrowaną relację z podboju solo w Mage Knighta, jaki ostatniej soboty dokonała Wilkorlica
Jesteś szczęśliwym posiadaczem np. Gloomhaven? Masz więc egzemplarz tej gry, a nie jej kopię. To znacząca różnica ;-) Druga edycja GWT: pacholęta wznoszą domy w krainie My little pony. Kupię DGT Cube!
Dziś udało się po 1,5 roku przerwy wyjąć na stół Ganges. Rozgrywka z żoną zakończyła się moim minimalnym zwycięstwem (2 punkty), które wyrwałem w ostatnim ruchu. Był to ogólnie bardzo miły powrót, partyjka w ok. 1h. Gra bardzo "akuratna" i cóż, mam nadzieję, że będzie częściej lądować na stole
Zapraszam na kolejną bogato ilustrowaną relację z rozgrywki solo w Mage Knighta (tym razem Tovak vs. Misja Volkara!): viewtopic.php?f=24&t=75730#p1486617
Jesteś szczęśliwym posiadaczem np. Gloomhaven? Masz więc egzemplarz tej gry, a nie jej kopię. To znacząca różnica ;-) Druga edycja GWT: pacholęta wznoszą domy w krainie My little pony. Kupię DGT Cube!