Spoiler:
EsperanzaDMV pisze: ↑18 maja 2022, 21:32To mało ludzi chyba znasz, ja absolutnie się z tym nie zgadzam. To musi być naprawdę smutny widok, jak wszyscy tak się napinają i robią wszystko byle tylko wygrać. Dla mnie także wygrana w grze nie ma większego znaczenia, a najbardziej zależy mi zawsze na doświadczeniu grania, na kombinowaniu, na zmaganiu się z grą. To nie jest tak, że się podkładam, ale faktycznie jak mogę wybrać niekoniecznie optymalną, ale za to ciekawszą opcję - to wybiorę tę ciekawszą. Ktoś podawał tu przykład Destinies - wygrałem zaledwie jeden z 5 scenariuszy dostępnych w podstawce, przede wszystkim dlatego, że wolałem jak najwięcej odkryć planszy niż ścigać się po wygraną. Czy było nudno i bez emocji? Absolutnie nie! Wprost przeciwnie, myślę że miałem większą frajdę z gry niż mój współgracz, który wygrał 4/5 partii! Aż byłem zły na aplikację, że nie pozwala dograć gry i poznać wszystkich historii, jak pierwszy gracz ukończy finał...
Nie jestem w stanie zrozumieć takich "napinaczy", którzy jedyne co chcą mieć z gry to wygraną. Przykładowo wszyscy ci "speedrunerzy" grający w Terraformację Marsa. Ja gram tak, by jak najdłużej cieszyć się grą, jak najbardziej cieszyć się mozolnie budowanym silniczkiem. Projekty standardowe praktycznie dla mnie nie istnieją, może na sam koniec gry, gdy już i tak nie ma na co wydawać pieniędzy. A tymczasem "speedrunerzy" cisną, byle jak najszybciej skończyć grę. Pytam się: po co? Jaki z tego fun?
Gra to powinna być przyjemność, a nie walka o złote kalesony. Wygrałem? Super? Przegrałem? No trudno.
Najważniejsze to sama przyjemność z obcowania z grą.
Musisz być świetnym współgraczem w grach, które nie są kooperacyjne. Na pewno nie grałbym z kolesiem, który siada do stołu w celu popykania sobie, a nie z myślą o wygranej. Zero satysfakcji.