(Opole) Planszowe Opole

[cezner]

Będę

[Barbarzyciel]

Ja też raczej będę.

Wczoraj cały dzień prowadziłem obliczenia nad skryptem do jednoosobowej gry w Staadt, więc mam wrażenie, jakby moja czacha zrobiła się kwadratowa. Chętnie zagram w coś ładnego, niekoniecznie wagi on mars. Może coś zielonego o Irlandii i Celtach, bo mi od patrzenia w tabelki patrzałki wypaliło. Jakby co, to mogę przynieść dajmy na to Anachrony, ale boję się, że Staszek będzie chciał odpalić asymetryczną rozgrywkę z dodatkowymi eventami podróży w czasie.

Swoją drogą mojego wirtualnego oponenta w Staadt roboczo nazwałem Hans Solo

[gafik]

mnie raczej nie bedzie

[j_g]

Powinienem być na 17-tą.

[j_g]

Dziś króciutko, do 20-tej, nie było możliwości czasowych i ochoty ze strony ekipy na godzinę z chwilerkami na rozchodniaczka. W szósteczkę. Jeden stolik brassowy (stara wersja, można się było cofnąć czasie prawie jak w Anachroniku), a drugi stolik kaledoński. Nie wiem jak tam się grało mosiężnym, ale się uwinęli szybko i jeszcze pyknęli se w Trutkę.

Generalnie spokojnie utartym klasycznym szlakiem do celu, bez sensacji i ekscesów. Standardowe pykanko. Może jedynie to, że tzw. studenci za oknem umilali nam bełkotliwie atmosferę.

Może za tydzień jakieś ekstrasy wejdą na stół, bo chyba jakieś poważne deklaracje padały. Się przyjdzie, się zobaczy.

Dzięki ekipo za dziś. Dzięki Aniu za tłumaczenie i cierpliwość.

PS. Co do IKIego to jednak muszę odszczekać, że zepsute - jednak graliśmy źle, jak Ania dziś orzekła (właśnie ten niuans - źle zapamiętałem, jak go rozgrywaliśmy i mi się zgodziło z przeczytaną później instrukcją). No to trzeba będzie powtórzyć. Nie mam nic przeciwko, jakby co.

[gafik]

Mnie za tydzień nie ma. Macham wam z Albanii.

[Pudelek]

A Ruskie tam są?

[Barbarzyciel]

Mnie za tydzień nie ma. Macham wam z Albanii.

A gdyby tak gra planszowa o akademickich gangach Albanii?

Czy za tydzień będzie tylko 18XX, czy jest nadzieja na grę, która kończy się w inny sposób, niż werdykt Pitona o zakończeniu walki z uwagi na nokaut jednego z graczy przez pozostałych (Albo pozostałych przez jednego gracza)?

Aniu, Jacku, przy Klanach ubawiłem się wyśmienicie. Kiedy Staadt w wydaniu trzyosobowym z celami na koniec gry?

[piton]

Nie wszystkie gry są dla każdego, stąd z otwartymi rękoma witamy utalentowanych projektantów, niech tworzą dla potrzeb ludu Nie zawitam na polibudę przez dłuższy czas, także spokojnie sobie ciułajcie punkciki.
A kwestia przewidzenia rozwoju - myślę, że każdej - zaawansowanej i głębokiej gry to nie wyrokowanie, tylko raczej doświadczenie i możliwe, że szczypta umiejętności. Ja nie umiem grać w Staada, wiec tam wyroków nie potrafię wydawać. jeszcze

a w temacie wyroków - smutno, że Ania nigdy swojej pasji do 18xx nie pokaże na stole, bo gra sporo więcej ode mnie (akurat online) - czym się nigdy nie chwali, a szkoda. Namówcie Annę do pokazania 1822, no chociaż do poopowiadania o tym tytule Realizuje się online, a na stole to z obowiązku to smutne euro...

Jacku, dziękuję za opisy rozgrywek, czytam. (ja swoje zamieszczam zwyczajowo w innym wątku. Dziś czułem się wywołany to się odzywam).
A mógłbyś czasem - nie meta językiem - napisać o Australii czy co tam pograłeś jako ten "noob", właśnie, żeby ośmielić innych ludzi (też w tym innym wątku, znaczy).
Udanych spotkań!

[cezner]

Czy za tydzień będzie tylko 18XX, czy jest nadzieja na grę, która kończy się w inny sposób, niż werdykt Pitona o zakończeniu walki z uwagi na nokaut jednego z graczy przez pozostałych (Albo pozostałych przez jednego gracza)?

Tak, w planach jest rzeczywiście 1846 czyli coś z rodziny 18XX.

[piton]

o spoko, fajna sprawa.
Wiem, że to nie zmieni niczyich planów ale na start to najlepiej pokazać coś z rodziny 1830, bo
raz - to podstawa systemu i kolejne gry z rodziny 1830 tłumaczy się minutę (1830 i Czesapik - dodatkowo jest eksport i tańszy diesel, tyle. 1830 - 1889 float na 50%, 1830 - 1888 eksport i tańszy diesel. No i oczywiście wszędzie są płytsze giełdy niż w 1830), a pozostałe gry to tylko różnice do 1830
dwa - w trzydziestkach gra mocno giełdą, ale warto to pokazać "nowym", ale trzeba wiedzieć jak

1846 jest fajną grą, ale to operacyjna/run good comapnies i ludzie potem się przyzwyczajają do wesołego jeżdżenia i krzyczenia jak ktoś kogoś zablokuje giełda to tam raczej do inwestycji in plus. No i zmian w zasadach jest dużo więcej. A jak to ma być "niedzielne" 18xx raz na rok to im prostsze tym lepiej.
A z trzeciej strony jak komuś się spodoba taka gra, to niech gra na zdrowie. Tylko żeby dobrze grać (kumać) to nie można raz na rok tylko nieco częściej.

a chce ktoś kupić 18NewEngland
(18NeEngland to typ gry operacyjny, praktycznie bez giełdy. Fuzje firm, blokowanie itp. - możemy kiedyś online zagrać, w sumie na stole też. Dla mnie zbyt nudna )

[Teresa]

Ja powinnam być jutro o 17:00, nie mamy żadnych gości, więc powinno się udać punktualnie; jestem chętna na 18...

Marcin się szwenda po Mazurach

[j_g]

Ja też powinienem być o czasie. 18-tką nie pogardzę, jakby co.

[melusina]

Potwierdzam swoje przybycie - nic nie stanęło mi na przeszkodzie

[cezner]

Ja mam nadzieję być o 17.

[j_g]

Beatka mi zaesemesiła, że też będzie.

[cezner]

No i mnie chyba nie będzie

[j_g]

W środę w legendarnej sali B116 gościło 5 osób (Ania, Tereska, Beatka, Grzegorz, ja). Na stolik weszły dwie gierki.

Najpierw eksplodowały kotki (choć nie mój). Mała różnorodność kart dyskwalifikuje u mnie ten tytuł w wersji podstawowej. Może z dodatkami to miałoby jakiś sens i choć krztynę finezji, których nie dostrzegłem.

Potem kociarze przystąpili do już przygotowanego w międzyczasie 18stolika i już w pełnym składzie osobowym weszło, trochę trudniejsze od kotków, 1846. Beatka i Grzegorz wcześniej nie 18grali, ale Ania ogarnęła tłumaczenie całkiem sprawnie. Wszyscy na początku podraftowali prywaciarzy satysfakcjonująco, prędka częściowa kapitalizacja, każdy mógł szybko i sprawnie dostać roztrojenia jaźni, zasiąść za sterami pociągów, poczuć się jak prawdziwy 18CEO w swoich spółkach i jak czarnoskóry niewolnik budujący tory. Partyjka zapoznawcza, mocno niedokończona, bez strategicznych wodotrysków. Skończyliśmy trochę po kupnie ostatniej 3-ki, więc nawet 2-ki nie pordzewiały. Mi na koniec zdarzyło się kupić drugą firmę i przerzucić jeden pociąg. Były dylematy, czy lepiej kupować akcje swojej spółki, czy spółki innych, jednocześnie dając im zarobić, czy przerzucać do drugiej firmy pociąg lepszy, czy gorszy (nie było przy mnie mojego osobistego 18podpowiadacza, więc trza było zacisnąć zęby i samemu udawać tęgą rozkminę). Trochę przepychanek na mapie jeśli chodzi o budowanie tras, trochę blokowania się stacjami. Generalnie bardzo przyjemnie spędzony czas w podróży do wymarzonego Czikago, wydawało się, że dla graczy pierwszorazowych także. Szacun dla nich, bo chociaż np. Beatka zaopiniowała, że gra nie w jej klimacie i jak dla niej zbyt matematyczna, to dawała radę, bez cienia kręcenia nosem. Nie taki 18diabeł straszny, jak go niektórzy demonizują.

Dzięki Beatko i Aniu za przytarganie pudeł i za tłumaczenie. Dozo za tydzień.

[Teresa]

My będziemy jutro oboje, tak 17:00-17:10, bez ograniczeń, bo Marcin ma free.

Ktoś? w coś?

[cezner]

Ja będę!

[j_g]

Ode mnie modyfikator +1 do frekwencji.

[gafik]

ja nie wiem, nazbierało mi się tyle roboty, że nie wiem...

[Pudelek]

Czarek, weź coś na wszelki wypadek. Może Le Havre albo cuś?

[Barbarzyciel]

Ja w obecnej chwili jestem takim graczem Schroedingera. Chciałbym wpaść, ale pytanie czy rozliczne obowiązki nie podetną moich skrzydeł. Do tego, jeśli mi się uda, to pewnie będę koło 18.

[j_g]

Do tego, jeśli mi się uda, to pewnie będę koło 18.

Absolutnie nie chcę Kolegi zniechęcać, ale sugeruję przed przybyciem zadzwonić, bo zależnie od sytuacji (jak to zwykle u nas bywa, nie wiadomo co i kto) możemy być już w trakcie jakiejś długiej partyjki.