Naczelnym celem każdej gry jest dawanie frajdy wszystkim uczestnikom. Tak długo jak gra to oferuje, jest godna polecenia.
Po ograniu 100 partii to nawet w szachach można dojrzeć brak balansu i faworyzowanie gracza grającego białymi
Proponuję nie katować po prostu jednej gry do upadłego a grać od czasu do czasu.
Ankh to jedna z niewielu strategii, które dają dziką satysfakcję z rozgrywki, bez względu na to czy się wygra czy nie. Sama rozgrywka jest na tyle szybka i przyjemna, zasady łatwe do wytłumaczenia a figurki monumentalne ( polecam granie z matą i pomalowanymi figurkami ), że taka rozgrywka aspiruje do miana mini przeżycia. Tylko trzeba lubić klimat Egiptu, bo inaczej może nie trafić w gust. Ja zawsze byłem raczej fanem mitów Greckich, to jednak muszę przyznać, że Ankh mnie do siebie przekonał.
Niezaprzeczalne zalety Ankh:
+ Niesamowita prostota gry
+ Przy jednoczesnej głębi i decyzyjności ( coś na zasadzie easy to learn, hard to master )
+ Tury mijają błyskawicznie
+ Klimat, Klimat, Klimat ( by to poczuć naprawdę warto zainwestować w Tomb of Wonders albo w 3D monumenty, których reklamy pojawiają się tu i ówdzie ).
Minusy:
- jeszcze ich nie zobaczyłem
- może trochę długo się rozkłada ale to kwestia do ogarnięcia
Zdecydowanie wiem, że Ankh nie jest grą dla każdego. Tak samo jak nie jest nią BloodRage oraz Rising Sun. Co nie zmienia faktu, że granie w te gry, jest zawsze wielkim przeżyciem. Posyłanie swoich Roninów na śmierć bądź grupowe sepuku w Rising, patrzenie jak wielki Pentsuchos blokuje kluczowy, wąski przesmyk oddzielający krainy to jest to po czym później pamięta się takie rozgrywki.
No ale ja jestem klimaciarzem a nie optymalizatorem, więc mogę zawsze trochę inaczej postrzegać wspaniałą grę, jaką jest dla mnie Ankh.
PS: Sobek na prezydenta