Gratulacje dla autora i wydawcy. Nie jest w Polsce łatwo wydawać gry wojenne.
Miałem kilka razy okazję zagrać na etapie zaawansowanych testów gry i raz już po wydaniu gry.
Uważam, że gra jest naprawdę dobra - dobrze przemyślane przepisy, dynamiczna rozgrywka pełna zwrotów akcji, ciekawy i bliski sercu okres historyczny, nieograny temat - czego chcieć więcej.
Myślę, że jak komuś podobał się Here I stand czy Virgin Queen będzie z Time of Wars zadowolony. Gra w żadnym razie im nie ustępuje, a w kontekście np. uwzględnienia sytuacji wewnętrznej państw (stabilność władzy, gospodarka,reformy armii), zdecydowanie je przewyższa.
Co do jakości wydania. To oczywiście kwestia gustu.
Widziałem kilka poprzednich gier wydanych przez to wydawnictwo i przyznam szczerze miałem sporo obaw co do wyglądu gry. W sobotę miałem okazję grę zobaczyć na żywo i w sumie byłem pozytywnie zaskoczony. Sztywna plansza (w grach wojennych to wcale nie jest takie oczywiste), dobrej jakości karty (choć mogłyby być nieco większe), funkcjonalne żetony jednostek. Nie oszukujmy się - mały nakład musi mieć swoje konsekwencje. Pewne koszty są stałe (tzn. takie, które nie zależą od liczby wydawanych egzemplarzy) - na więcej można sobie pozwolić jak ten koszt rozkłada się np. na 5 tys. egzemplarzy, a inaczej jak na kilkaset. Podsumowując - jak dla mnie jakość wydania nie jest może zachwycająca (zawsze może być lepiej), ale w żadnym razie nie przeszkadzało mi to dobrze bawić się podczas wczorajszej rozgrywki. Gra jest na tyle wciągająca, że po paru minutach kwestia wyglądu znika nam z pola widzenia, a cała uwaga jest skoncentrowana na tym, jak najlepiej wykorzystać mechanikę gry do tego, aby poprowadzić swoje państwo do sukcesu.
Na koniec o stopniu trudności przepisów. Uważam, że jak na gry wojenne, nie są one zbyt skomplikowane. Autorowi udało się w nich oddać klimat wojen XVII w. bez zaszywania w nich dużej liczby wyjątków, które zawsze podnoszą próg wejścia. Jako człowiek grający w gry wojenne od ponad 30 lat, doceniam elegancję zaprojektowania przepisów. Pewnie troszkę należałoby popracować nad niektórymi elementami instrukcji, może dać więcej przykładów, ale jest ok. Mój 12 letni syn (fakt że w planszówki gra od kołyski
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
), po krótkim tłumaczeniu przepisów, nie miał problemu z ich ogarnięciem na tyle, żeby wygrać wczorajszą rozgrywkę.
Nie dyskutuj z idiotą.
Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, potem pokona doświadczeniem.