XLR8 pisze: ↑10 lip 2023, 10:28
A jakbyś ocenił sam poziom interakcji?
Szanuję ich gry, ale niestety wszystkie po kilku partiach trafiły na sprzedaż z powodu znikomej interakcji. Szczególnie paladyni to kwintesencja pasjansa.
Mnie żadna z ich gier nie zatrzymała na dłużej. Miałem przez chwilę Architektów, w których zagrałem może ze 3 razy, a potem sprzedałem, bo podstawowy "hak" w postaci zostawiania workerów na planszy, tudzież ich aresztowania, szybko się przejadł, a sama gra była mało interesująca.
W żadną inną ich pozycję z serii "geograficznych" nie grałem, zatrzymywałem się na etapie przyjrzenia się komponentom i zasadom i stwierdzałem, że szkoda mi czasu, bo są inne, ciekawsze, które robią to samo. Wyjątkiem może jest Mur Hadriana, ale to wykreślanka, więc się nie liczy.
Z Wayfarers mam inaczej - początkowo mnie nie interesowała, ale recenzje i przykładowe rozgrywki mnie przyciągnęły, a rozegrane partie na razie utwierdziły w opinii, że to jest całkiem interesująca gra z potencjałem na 20-30 partii.
Jeśli chodzi o interakcję, to na 2 graczy może to być bardzo konfrontacyjna i zażarta gra - wyścig o zielonych workerów, podbieranie kart, bonusów, blokowanie (albo przynajmniej utrudnianie) miejsc, wyścig o wpływy w gildiach (w końcu to jest aż 9 punktów, czyli w rozgrywce 2-osobowej 18 - na moje oko 1/3 do czasem nawet 1/2 punktów).
Główną wadą jest to, że można się na 4-5 tur przed końcem zorientować, że już się definitywnie przegrało i że nie ma sensu kontynuować. To samo może chyba mieć miejsce w grach 3-4 osobowych i wtedy jest trochę słabo, bo o ile grę 2-osobową można łatwo przerwać, to grając na więcej osób jest to znacznie trudniejsze. Dodatkowo właśnie przez tę interakcję (karty/bonusy) istnieje możliwość świadomego lub nie kingmakingu, kiedy się jednemu z graczy wywróci jego plan i odbierze te kluczowe 4-5 punktów.
Ogólnie na ten moment bardzo mi się podoba konieczność myślenia o strategii (optymalizacja pod kątem progów w dzienniku oraz krótka kołderka - zachłanny raczej zawsze przegra, a pokusy są ogromne) i dostosowywania taktyki do tego, co się pojawia/zostaje na stole. Pierwsze nieco mi przypomina Projekt Gaja, drugie Oak. Zresztą chyba z Oak ta gra dla mnie konkuruje najbardziej, ale jest bardziej przyjazna dla - przepraszam za stereotyp - "typowych" eurograczy, bo zasady są w miarę łatwo przyswajalne, nawet jeśli jest ich sporo.