Mam farta, bo nie kojarzę sytuacji by mi ktoś nawtykał albo komuś innemu przy stole. Też grywam ze stałymi ekipami i chyba z nich wszystkich to ja potrafię podejść najbardziej emocjonalnie i się czasem po prostu wkurzyć na coś

Zdarza mi się to bardzo bardzo rzadko(choć ostatnio to jakoś za często) i w sumie jak patrzę na historię, to mój zapalnik jest prosty, niepoprawna informacja. Dwa przykłady:
- pytam właściciela gry jak punktuje dane pole na koniec gry, niestety nie dogadaliśmy się i w finalnym punktowaniu zaliczyłem rybkę oraz nerwa, że panie przecież mówiłeś, że działa tak czy inaczej(inny gracz zrozumiał jeszcze inaczej).
- pytam przeciwnika czy ma jakieś bonusy do walki, cokolwiek zmieniającego wynik, a co jest jawne(siedział daleko a przejeżdżanie przez X kupionych przez niego dodatków zajmie trochę czasu) w sumie nie otrzymałem odpowiedzi, a potem w walce: A bo ja mam umiejkę, która...no ja pierdziele...
Co w takich sytuacjach robię...marudzę

narzekam, jęczę, że przecież pytałem, że to, że tamto. Jak się już wyżale to gram dalej, ale potrafię wracać do takich sytuacji i wciskać szpile w kolejnych partiach. Oba przypadki jednak decydowały o zwycięstwie i miały niemały wpływ na partię. Gram by wygrać, więć takie pierdoły mnie irytują, bo w sumie nie z mojej winy nagle znajduję się w słabej sytuacji. A im dłuższa gra, tym gorzej.
W sumie do konfliktów czy inwektyw daleko. Nikogo nie zwyzywałem, więc kulturka jest, ale i metka pana marudy xD
Hmm, przypomniałem sobie jedną sytuację, kiedy para będąca w tej samej drużynie w Tajniaków jechała po sobie jak po łysej kobyle. Imprezka była zakrapiana, więc i języki rozwiązane. W sumie paczka bawiła się lepiej ich słuchając niż grając, ale nikt obrazy majestatu nie zaliczył.