Pagan: Fate of Roanoke(5/10) - gra w sumie mnie zaciekawiła i miałem nawet przez chwilę zamiar wesprzeć ją na KS, ale nie byłem pewny jak bardzo negatywna w tej grze jest interakcja, która mej małżonce nie leży. Interakcja okazała się na przyjemnym poziomie, gdzie nie możemy przeciwnika wcisnąć w glebę a trochę tylko poprzeszkadzać w planach. Rozegrałem dwie partie. W obu grałem jako Łowca i mnie gra niczym nie porwała. Ikonografia jest beznadziejna, malutkie, czarne ikonki, które wyglądają podobnie. Oprawa graficzna reszty jest ok, ale nie było karty czy elementu, bym skupić się chciał na grafice niż na samym tekście. Tury raczej przebiegają sprawnie, ale ciągle miałem wrażenie robienia tego samego. Nie odczuwałem też satysfakcji z czynionych akcji. Kolega grający Wiedźmą miał jeszcze gorsze wrażenia, ponieważ nie widział jak ma zrobić swój cel bez pokazania kim jest. Pewnie ogranie by się przydało, ale wyglądało jakby zwykły rush dałby radę, gdyż gra jest mocno losowa i czasem guzik możemy zrobić z tym co przeciwnik wyczynia, bo akurat nie mamy odpowiednich kart. Dla mnie meh.
Zombicide: Black Plague(5/10) - grałem w oryginał, w końcu wpadła następna część i w sumie jest ok, ale całkowicie mnie ta gra nie porywa. Losowość jest na uber poziomie i dla mnie łatwość scenariusza opiera się bardziej na przedmiotach jakie znajdziemy niż jakie akcje czasem podejmiemy. Zagrałem w dwa scenariusze w 6os i w sumie przysypiałem xD Nie jest to mój typ gier, więc proszę o wyrozumiałość

1830: Railways & Robber Barons(-) - bez oceny, gdyż partia była jedna i to sterowana, więc ogromu jeszcze tej serii nie pojąłem. Mimo to gra ma w moim odczuciu bardzo przystępne zasady. Jedyne co sprawiało mi trudność w pierwszej partii to wyliczenie trasy pociągów tak by kilka pociągów jednej spółki mogło maksymalizować przejazd. Giełda, która każdego przeraża jak tylko słyszy to słowo, jest bardzo sprawnie zrobiona i ten element wygląda najprościej. Stawianie torów, faza giełdowa, na prawdę większe problemy można mieć ze Splotterem niż z tym. Rozumiem, że to co skryte jest pod tym wszystkim jest ogromne i pozwala na wiele ciekawych zagrań, ale w moim odczuciu same zasady są proste(proste w porównaniu do Lacerdy). Sam długo podchodziłem do 18XX przez tą mistyczną barierę, ale na prawdę zachęcam, bo nie taki diabeł straszny. A to, że pewnie ograni gracze nami wytrą podłogę, to mamy to samo w Splotterze i Larcerdzie i jakoś nikt nie narzeka

Caverna: The Cave Farmers(7/10) - natchniony jednym z wątków, w którym wykreślaliśmy tytuły z top100 BGG w jakie na pewno nie zagramy, stwierdziłem, że chciałbym sprawdzić każdy z tych tytułów. I tak padło na Kawernę, którą posiada mój dobry kolega. Gra bardzo przypomina mi Agricole na 2os. Ikonografia ta sama, podobne akcje, trochę więcej opcji, ale bardzo łatwo było mi się odnaleźć. Oczywiście dostałem baty od obeznanego kumpla, ale partia była przyjemna i co ważne nie trwała dłużej niż 1.5h co dla mnie wygląda na świetny wynik. Spodziewałem się prawdziwego molocha(jak Uczta dla Odyna) a dostałem bardzo zgrabną grę z nowymi akcjami odblokowywanymi w każdej rundzie. A i te uzbrojone kransoludy, ekstra! A zero w tym losowości. W sumie jakbym nie miałe Agricoli dla 2os, to po partii bym szukał swojej kopii.
A Game of Thrones: B'Twixt(6/10) - GoT bardzo lubię, ale gry na kanwie przeważnie średnio mi siadają. Tutaj mamy lekką grę licytacyjną z fajnym twistem tworzenia dwóch rad z przeciwnikami po naszej lewej i prawej stronie. Na koniec gry wygra gracz, którego słabsza rada jest najsilniejszą w grze. Szybko temat podłapaliśmy z ekipą i zaczęły się przepychanki, przekonywania i podkładanie świń. Gra idzie bardzo szybko, ale jest z tych lekkich, więc wiele do myślenia przeważnie nie mamy. Akurat ja nie przepadam za dysputami nad stołem, więc dla mnie powyżej 6 nie podskoczy, ale ma swój urok. Z dodaniem unikalnych kart frakcji można nawet ciekawe zagrania wykonać, więc jak się lubi takie gry to warto spróbować. Na minus wynik finalny, który skończył się remisem i to całkowitym. Co ciekawe nawet zmieniając ostatnie zagrywki skończylibyśmy w takiej sytuacji, ale pomiędzy innymi graczami...
Get on Board: New York & London(6/10) - poszukuję ostatnio kolejnego R&W do kolekcji, bo ileż można grać w Rzuć na tacę(oj sporo), ale nic mnie nie kupuje. Proszę wsiadać jest przyjemnym tytułem, ale po 1 partii nie widziałem by miała wiele więcej do zaoferowania. Zmiennych jest sporo, bo jednak mamy i losowe cele ogólnodostępne jak i te skryte, ale tylko modyfikują to co będziemy chcieli osiągnąć. A że dla mnie wygląda, że zawsze to samo to...gra nie zasili mojej kolekcji.
Maracaibo(6/10) - im więcej gier Pfister ogrywam tym bardziej widzę go jako autora 1-2 tytułów, które potem mieli na każdą możliwą opcję. Maracaibo dla mnie to prawie reskin GWT z dodaniem dla mnie wkurzającej talii kart. W boonlake mi się to nie podobało, tutaj zasysa tak samo. Zasad jak zwykle od groma, ale jak już odpali się pierwsze dwa ruchy to wszystko wskakuje na miejsce i gra się bardzo płynnie. Jedna partia to za mało by dokopać się do zależności i możliwości drzemiących w tym tytule, mało ich nie będzie, ale czemu oj czemu dodał tą talię kart. W GWT zarządzanie krowami było świetnie zrealizowane i mogliśmy wyczyniać z nią cuda. Tutaj czułem, że co mi gra rzuci to muszę to jakoś wykorzystać, co wcale wadą być nie musi, ale mnie akurat takie rozwiązania nie podchodzą. Wyglądają na iście na łatwiznę. Czekam jeszcze na GWT: Argentyna, ale autor wylatuje z mojej top3 designerów.
Messina 1347(7/10) - bardzo ciekawe euro, w którym walczymy z plagą(czarny piątek czy coś wink). Podoba mi się, że plansza składa się z kafelków budynków, których układ losujemy przed partią. Podoba mi się, że plansza rozrasta się w trakcie oferując nowe opcje. Same akcje są proste, ale z biegiem gry będziemy mogli odpalać coraz ciekawsze połączenia, dzięki rozojowi naszych planszetek o nowe budynki i pracowników. Choć gra posiada sporo opcji, to jest to bardzo zgrabnie połączone i nie odczułem natłoku, który by mnie blokował. Gra też szybko się kończy, więc nie ma czasu na dalekosiężne plany, ale spokojnie, to nad czym się skupimy na pewno dowieziemy. Finalnie dla mnie jedno z miłych zaskoczeń tego miesiąca.
Mystic Vale(6/10) - promka na BF Portalu była tak świetna, że musiałem grę sprawdzić. W sumie rozwój talii przez ulepszanie kart w niej się znajdujących jest bardzo ciekawym zabiegiem i mój biedny mózg nie potrafił sobie z nim poradzić. Ot wyliczenie przydatności karty w normalnym deckbuilderze przychodzi mi od ręki. Tak tutaj czy ulepszyć lepiej jedną kartę na fulla, czy może po trochu każdą, a co brać z wystawki vs co już mam itp... no jest inaczej, więc ciekawiej. Niestety gra dla mnie odpada przez element push your luck, którego nie lubię, nie w tak długich grach(jednak 1h z hakiem wyszła). Stracenie tury potrafi zaboleć, gdy przeciwnikowi się układa i coraz bardziej się od nas oddala. A kilku to wyrok śmierci

Paper Dungeons: A Dungeon Scrawler Game(6/10) - tej gry byłem ciekaw. Jak zrobili R&W w klimatach D&D. Wybrnęli z tego całkiem nieźle. Mamy i zwiedzanie lochów, bicie mobków, rozwój drużyny oraz zdobywanie przedmiotów. Wszystko odpowiednio uproszczone i podane w sosie R&W. Zasady są banalne, gra się szybko, ale ponownie mam problem jak z Proszę wsiadać. Jedna partia i na dobrą sprawę zobaczyłem każdą opcję i jakoś nie widzę wielu innych by chciało mi się do tego wracać. Kolega po 3 partiach potwierdził, że gra prawie tak samo. Czyli jedziemy po kryształy, bo dają sporego boosta, przy okazji zaliczamy w kolejności bossów i modyfikujemy trasę względem ogólnych cełów i prywatnych. Nie widzę opcji by móc odpuścić jakiegokolwiek bossa, tak samo darowanie kryształów/diamentów nie wchodzi w grę.
Project L(6/10) - byłem ciekaw tej gry od kampanii na KS, ale brakowało mi impulsu by ją zakupić. Przeczucia się sprawdziły, bo gra jest po prostu OK. Mielenie kolejnych kafelków angażuje na początku, ale szybko pojmuje się jak maksować i gra robi się trochę mechaniczna. Wolę popykać w Azula.
Rococo: Deluxe Edition(7/10( - gra wydana przez EGG, wiec ogromna plansza, gruba tektura i przepiękne grafiki(spokojnie da się pomylić z Lacerdą). Sama gra należy do średniej półki złożoności i pozwala na kilka opcji w trakcie gry, ale dla mnie są to z 2-3 ścieżki. Gra jest przyjemna, płynie do przodu a przeciwnicy mogą nam napsuć krwi podbierając materiały, suknie albo zajmując niektóre pola. Na minus dochodzące karty, które potrafią sporo kogoś zboostować. Do tego tytułu z chęcią siądę ponownie.
Smartphone Inc,(6/10) - gra, która opiera się na gimmicku z planszetkami, które nakładamy na siebie by uzyskać potrzebne akcje. Cała reszta jest tak prosta jak się tylko da. Poziom dla mnie wręcz gatewaya, więc całkowicie tytuł nie dla mnie. Grało się ok, ale przy kolejnej partii bym ziewał. Jak potrzebujecie tytułu na większą liczbę graczy dla swoich nieogranych znajomych to dla mnie wygląda na dobry deal.
Terracotta Army(4/10) - dawno nie irytowałem się w trakcie partii jak w tej grze. Jak sama podstawowa mechanika z rondlem mnie zaintrygowała, tak cała reszta w ogóle mi nie siadła i grę bym wrzucił do kosza. Irytowało mnie najbardziej rozwiązanie dominacji/obecności, które dla mnie jest możliwie najgorszym rozwiązaniem. Więcej rozpisałem się w wątku z grą.
Trails of Tucana(7/10) - dla mnie najlepsza z nowych wykreślanek w jakie zagrałem w tym miesiącu. Prosta, szybka i przyjemna. Duży plus za dwa rozmiary planszy, które pozwalają regulować długość partii. Lekki wyścig o podłączenie danych wiosk by zyskać dodatkowe PZ. Kupiłbym na miejscu, gdyby nie Traxx, który robi to samo a już w kolekcji siedzi od lat.
Ladies of Troyes(-) - bez oceny, gdyż ogrywane tylko z częścią modułów. Niestety ani fioletowa kostka ani chodzenia po blankach nie przypadły mi do gustu. Kostka zwiększa losowość rzutów, której nie zbalansujemy podkradaniem kości, z kolei blanki wyglądają na drogie vs to co oferują. Na pewno pogram więcej i w kolejnej partii wrzucę resztę modułów.
Underwater Cities(8/10) - w końcu odhaczyłem ten świetny tytuł i nie dziwię się, że ma taką popularność. Wszystko w nim świetnie połączono i gra trybi od samego początku. Dla mnie podobna częścią aspektów do TM, więc w kolekcji się nie znajdzie, ale kurczaczki na pewno zagram ponownie. Gorąco polecam!
Weather Machine(8/10) - nie żałuję, że finalnie nie kupiłem, ale po jednej partii było bardzo dobrze. Mechanizmy jak zawsze ze sobą współpracują i czuć jak zębatki w naszych głowach pracują niczym te na planszy. Gra niestety ma dwa minusy. Pierwszy to tona surowców do ogarniania, które łączą się w proste ciągi, ale wyglądają jak wepchnięte z buta by podbić poziom złożoności. Drugi minus to totalne odklejenie tematu od mechaniki. Nie pomaga to w zrozumieniu akcji i pierwsze rundy to gruba rozkmina co zrobić i po co, co w innych grach Lacerdy(prócz Lisoba) mi przychodziło dość łatwo. Więcej rozpisałem się w wątku z grą.
Powroty
Machina Arcana (Second/Third Edition)(8/10) - ukończyłem wszystkie scenariusze i gra na pewno jest warta spróbowania. Wiele scenariuszy dało mi sporą frajdę z rozkminania kolejnych ruchów i reagowania na zmieniające się warunki na planszy. Jak mechanicznie błyszczy, tak fabularnie to rynsztok. Mi to finalnie nie przeszkadzało, ale poszukujący tutaj fabuły oraz klimatu szybko się mogą odbić. Więcej wrażeń opisałem w wątku z grą.
Food Chain Magnate(9/10) - dwie partie solo z automą z wątku z grą. W pierwszej partii podczepiłem się pod to co reklamował przeciwnik i z małym bankiem wystarczyło. W drugiej chciałem sam regulować rynek i poległem. Obie partie na easy. Automa ma bardzo proste zasady, choć parę pytań jakie mam pozostaje bez odpowiedzi(np. co w przypadku, gdy dom ma 1 slot, a automa ma 2 i więcej reklam przy niej, które wejdzie pierwsze?). Będę jeszcze ogrywał, bo w ekipie choć jest chęć, to przemiał gier uniemożliwia częste powroty.
Cloudspire(9/10) - wprowadziłem kolejnego kolegę w świat cloudspire i po partii był zachwycony i z miejsca zapowiedział rewanż. Wiadomo, pierwsza partia pvp z ogranym graczem to sromotna porażka, ale standardowo starałem się oddać trochę pola przeciwnikowi i nie zgniatać go za szybko. Partia przyjemna, mam nadzieję, że zyskam kolegę do ogrywania tego.
Dwellings of Eldervale(5/10) - mniejsza liczba osób pokazuje, że gra świetnie się skaluje i pozostaje taka sama, więc dla mnie dalej meh

Kemet(7/10) - ocena spadła o oczko. Niestety w mojej ekipie podstawka zrobiła się zbyt powtarzalna a nasze strategie robią z gry nudne czekanie aż ktoś coś zrobi. W końcu ktoś wykonuje ruch i zaczyna się spirala walk. Potrzebny dodatek do dalszych partii, bo inaczej to długo nie wróci na stół.
Powrót miesiąca: Machina Arcana
Nowość miesiąca: Podwodne Miasta
Gra miesiąca: 1830
Kasztan miesiąca: Terrakotowa Armia
W tym miesiącu masa krytyczna nowości została przekroczona i w grudniu preferowałbym pograć w starocie ze swej kolekcji, które dawno nie miały okazji zawitać na stół. Na pewno chcę odpalić Zatokę Kupców i zobaczyć czy mój hype na ten tytuł jest prawilny i żona też go dostanie. Nowych kampanii raczej nie zacznę, więc Chronicles of Drunagor, ATO i Vagrantsong poczekają na nowy rok. Chciałbym bardzo pograć więcej w 18XX. A tak to święta, święta i wyjazd sylwestrowy, wiec liczba partii pewnie będzie niska.