nahar pisze: ↑19 sty 2023, 13:56
Potrolluje troche.
Na czym polega:
wspieram wydawnictwa i sklepy planszowkowe.
BTW walkingdead jest kobietą. I dodała

na koncu wypowiedzi wiec to raczej zartobliwe bylo w tonie.
Cholerne zombie - myślałem, że są niebinarni i nie posiadają płci.
A Bollo jak widać jeśli angażuje się w hobby to po przykładach MTG i teraz planszówek nie robi tego na pół gwizdka.
A co do mojej historii to sprawdziłem kiedy założyłem konto na forum i nawet nie pamiętałem, że to było tak dawno temu - 2006 rok.
Nigdy nie miałem wielu sposobności ani chęci udzielania się na forach ale coś mnie tu przywiało i podejrzewam, że był to głód wiedzy o jakimś tytule z gier planszowych w które udało mi się zagrać w dawnych latach.
Ja także należę do wspaniałego rocznika '76. Więc lata szkolne to wspomnienia związane z graniem w gry ENCORE, "Magię i Miecz", "Wojny Napoleońskie", "Battle 1943-45" (ahh te heksy i druk MiM).
Potem wsiąkłem w RPG na długie lata, a gry planszowe ograniczały się do zagrania ze znajomymi sporadycznie w Twilight Imperium IIed.
Pod koniec studiów planszówki wróciły do łaski. A przynajmniej kilka tytułów. Nic na poważnie raczej jako uzupełnienie grania w RPG.
Po rozpoczęciu pracy - zmiana trybu życia itd. mniej czasu na granie ze znajomymi w RPG przekierowało moje zainteresowanie na gry planszowe. Niestety jak to bywa chęci były, a czasu brak. Długie lata pracowałem w systemie zmianowym gdzie nijak nie szło się umówić ze stałą grupą na granie. A w pracy wszyscy pukali się w czoło albo otwierali oczy ze zdziwienia widząc, że czytam książkę albo nie daj Boh instrukcję do gry na przerwie. Ale coś tam się grało. Udało mi się wciągnąć na podstawowym poziomie w hobby żonę, potem teściów i córkę jak podrosła. Rodzinny "hazard" ( termin używany przez teściową ) to pozycja obowiązkowa niejednego wolnego weekendu. Wszystko to w znane nam familijne tytuły : Catan, Dixit, 7 Cudów, Kaskadia, Rummikub etc. Raz na jakiś czas poluję na kolejne tytuły w które mogę wciągnąć rodzinę. Ostatnim sukcesem jest pokazanie córce ( teraz już nastolatce ) Ark Nova - chwyciło. Złapała zasady i daje sobie doskonale radę z tą grą.
Gorzej jest z graniem na poważnie. Kilka lat temu przeprowadziłem się 60 km od Wrocławia i większość kontaktów z grupą z którą grałem wiele lat się urwała. Przynajmniej jeśli chodzi o umawianie się na granie. Teraz udaje się tylko ugadać raz może dwa do roku na mały zjazd weekendowy, a i to tylko w określone tytuły.
W nowym miejscu zamieszkania szukałem ludzi do grania - a było to w 2011-2012 roku. Niestety w tamtych latach granie nie było tak popularne w małych miastach. Dopiero zmiana stanowiska w pracy na pracę 7-15 uwolniło mi trochę mocy "przerobowych" i miałem czas na szukanie nowej grupy do grania. Znalazłem - dajemy sobie radę

nawet znów kupiłem kilka tytułów bo wiem, że będzie z kim przetestować. Oglądam sobie YT z naszymi celebrytami planszówkowymi, czytam recki, zaglądam na BGG. Same plusy. Tylko ilość rozgrywek w tygodniu się nie zgadza z tuzami forumowymi. Staram się nadrabiać na BGA i TTS bo czas nie jest z gumy i łatwiej szybko pyknąć w coś do obiadu lub wieczorkiem po sieci niż znaleźć lokum na zagranie w większym gronie.
Chciałbym zaangażować się bardziej w hobby ale na to pewnie też przyjdzie czas. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy przy stoliku gdzieś i będzie można w coś zagrać.
Cholera to mój najdłuższy post na tym forum. To chyba źle.