Domyślam się, Daria i Marek, że teraz siedzicie przed ekranem i chichacie się co ten jax zaraz napisze.
Tylko zła wiadomość, podczas gdy wy nagrywaliście swój urągający rzetelności i zdrowemu rozsądkowi materiał, ja awansowałem do Kontrrewolucyjnego Trybunału Planszówkowego i oto moje postanowienie:
Absolutna kompromitacja kanału PKS.
I tacy ludzie śmią się nazywać planszówkowcami?

Czas najwyższy na samozaoranie, rozwiązanie i bieg pokutny (bez worka i bez niczego w ogóle, jak w GoT) do Nowoirkucka. A po odbyciu długoletniej kary w kopalni uranu, przerzut na front wojenny (zimowy) i obrona bez onuc (za to z bagnetami) murów twierdzy kremlowskiej przed Ukraińcami jako ostatni gwardziści Putina. A w ukraińskiej niewoli skazanie na rozegranie Grzybobrania z niekłamanym zachwytem na twarzy będąc okładanymi balami dębowymi poniżej pasa. Dodatkowo za dotknięcie gry planszowej będzie ucinany jeden paluszek. Stała obserwacja dronowa przez 24 godziny na dobę do końca życia+1.
---
Grałem 7 razy + 3 solo i jest dokładnie odwrotnie niż nam przyszli nowoirkutczcy próbują wcisnąć (ale nie z nami takie numery):
-regrywalność - fenomenalna, każda rozgrywka jest inna i w każdej inny języczek wagi czy wręcz inna strategia decyduje ; technologie kompletnie inaczej wchodzą na tor, ale najważniejsze że w każdej grze różni się nawet przydatność dokładnie tej samej technologii, coś meh w jednej rozrywce jest
genialne innej i na odwrót
- emocje/ekscytacja/kombinowanie - obecne! w dużych ilościach. Tylko na początku takie proste wrażenie: 'czerwonym idę tu i lecę, potem żółtym se strzelę, i potem zrobie misje, i to wszystko?' Z każdą rundą jest coraz gęściej, pojawia się przyjemne kombinowanie, które apogeum osiąga pod koniec
- 'rodzinna', hahaha, na pozór. Jak widziałem w kilku rozgrywkach te potężne rozkminki i emocje przy tym zaawansowanych graczy, to nie niecierpliwiłem się , tylko myślałem sobie 'wow, ile tu autor wykrzesał z kilku prostych mechanizmów?'
- brak interakcji, bez jaj, ja wiem, że dla niektórych podkradanie to nie interakcja, ale takie osoby zapraszamy z powrotem to strzelających laserami ameritrashy. Tutaj podbieranie zarówno technologii jak i misji jest brzemienne w skutkach. Trzeba być czujnym, bo czasem nawet jeden niepozorny steal może posypać graczowi kilka ruchów.
O dziwo zdarzały się też rozgrywki, gdy miało znaczenie który z 3 eventów dot. wszystkich graczy nie wejdzie do rozgrywki (gracze mogą tym sterować).
- losowość bo cenna (punktowo) misja się wylosuje akurat po moim ruchu? Śmiech na sali. Raczej zbalansowanie - cenne misje do wykonania potrzebują więcej członków załogi. Do tego mniej Vp na misji to fajniejsze efekty danej misji. Elementary, Watson.
- A te partie 'z komórkami w ręku' to ja pamiętam. Z innych tytułów granych z Wami, drodzy przyszli ulubieńcy Putina. Faktycznie klimat i napięcie siadało wtedy totalnie, ale nie z powodu samej gry tylko odpalenia komórek właśnie. Nie były to chyba wtedy moje ulubione tytuły ale jakieś fragmenty 'fajności' ja tam próbowałem znaleźć ale Wy, drodzy komórkowicze (a niedługo drodzy batożnicy) nie mieliście prez te komórki takiej szansy.
- U mnie w grupach były osoby które nie pokochały Starship Captains (ale nie przybiegły tu po darmowe bilety do Nowoirkucka) ale było i kilku zaawansowanych graczy, które SC pokochały (a niektóre nawet od razu zadeklarowały zakup).
BTW W Nowomowie, której będziecie się wkrótce uczyć pewne związki frazeologiczne są zakazane (np. kupować grę, polecać grę, recenzować grę). No to trzymajcie się ciepło 'ptaszyny' i nie zapomnijcie wziąć grubych sienników.
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw