Maj był miesiącem dobrym, ale nie genialnym. 31 partii w 17 tyytułów.
NOWOŚCI
1822: The Railways of Great Britain(8/10) - ale to była partyjka. 5h gry i jeszcze nam z 2h brakło by ją dokończyć i wyłonić definitywnego zwyciężce(granie na tygodniu od 19 nie było dobrym pomysłem

). Gra pomimo wielu dodatkowych zasad względem 1830 bardzo szybko wchodzi do głowy i można zacząć kombinować, choć czy dobrze to już inna para kaloszy. Mapa jest ogromna, liczba spółek do otwarcia przytłacza, ale system ich łączenia oraz dojazdu do ich destynacji mnie napędzał do myślenia i walczenia o konkretne spółki. Na pewno chcę zagrać znowu, tym razem jednak mając w zanadrzu te 7h by spokojnie ją skończyć.
1848: Australia(7/10) - ta część nie powaliła mnie na kolana. Fajny twist z bankiem, strefami oraz zaliczaniem miejscówek K(im więcej tym większy bonus), jednakże partia była dość stonowana. Każdy sobie rzepkę skrobał i mi brakowało walki na noże. Zbyt miło

mam nadzieję, że gra pokaże pazur w kolejnych partiach, gdyż mojej ekipie podpasowała bardziej.
Brass: Birmingham(6/10) - tak, pierwszy raz zagrałem w tego Brassa(grałem w L wcześniej). No mnie nie porwało. Jest ok, karty potrafiły mnie irytować, ale też wymuszają zmianę strategii jak i wymyślenie co w całej rundzie chcemy zrobić. Średnia półka, rozumiem co się graczom podoba, nie rozumiem pozycji na BGG, ale dawno ten plebiscyt popularności przestał mieć większy sens(komercjalizacja hobby).
Decktective: Nightmare in the Mirror (5/10) - seria nie przejdzie u mnie do wyższej oceny. Kolejne sprawy są poprawne. Można chwilę pomyśleć, ale nigdy te zagadki nie wzbijają się na wysoki poziom, więc jest relatywnie prosto(albo max albo 9/10 pz). Tutaj mamy porwanie i jako policjanci próbujemy dociec gdzie jest ofiara. Niestety całość jest mocno przewidywalna i choć próbowałem wysnuć ciekawszą, to gra szybko sprowadza na ziemię, że tam nic więcej nie ma i przyziemne rozwiązanie jest dobre.
Decktective: The Gaze of the Ghost(5/10) - tutaj z kolei gra bardzo szybko odkrywa co się dzieje i już w połowie nasze przypuszczenia były prawidłowe. Raczej na tej części moja przygoda z tą serią się skończy, bo niestety, ale nic ciekawego nie potrafią zaoferować.
Exit: The Game – The Sinister Mansion(8/10) - uwielbiam serię EXIT. Ta część była bardzo dobra. Jedyny problem jaki mam zawsze to przełamanie się na rozpoczęcie niszczenia elementów z gry. Zawsze staram się rozwiązać zagadki bez tego aż dochodzę do ściany i biorę podpowiedź mówiącą NISZCZ! Świetne zagadki, za każdym razem jakaś ciekawa, która wykorzystuje sporo elementów i nigdy rozwiązania nie są do wyciągnięcia z pupki. Powoli kończę obecną serię i czekam na kolejne.
The King Is Dead: Second Edition(7/10) - oczekiwań miałem zero, bo jak słyszę AC, przepychanki kosteczek między graczami to od razu odpuszczam. Nie mój typ. A tutaj na prawdę zaskoczyło. Partia jest szybka. Opcji niewiele, ale możliwości naprawdę sporo jak na te kilka kart i mikrą mapę. Z chęcią zagram w to ponownie by sprawdzić jakie jeszcze zagrywki są dostępne(wiem, że wiele do odkrycia tam raczej nie ma, ale w tak małym pudełku jest akurat).
Narcos: The Board Game(7/10) - gry z typu hidden movement są dla mnie wyłacznie 2os i taką też partię tutaj rozegrałem. Grając jako gliny musiałem odszukać kolegę Escobara i jakże to było ciekawe. Limitowani możliwych akcji dostępnymi polami a ich moc losowymi kartami działa świetnie. Trzeba być elastycznym w tym co chcemy wykonać, by słaby dociąg nam nie rozwalił całej ery. Pablo z kolei dostaje swoje cele i próbuje je realizować przy tym nie dając się ukryć. Nie doceniłem w partii opcji blokowania i przeciwnik pięknie mnie odciął od lotnisk. Niestety w pierwszej erze kolega dał beznadziejną odpowiedź względem odległości, gdyż wskazywała dokładnie jedno pole xD A w drugim miałem szansę 2/4, że trafię co się udało i wygrałem przy drugim strzale

Ogólnie z chęcią zagram kolejny raz, ale w porównaniu do MGMT to wypada gorzej.
Race for the Galaxy(8/10) - grałem w to wiele lat temu, więc zaliczę jako nowość, bo nic nie pamiętałem przed partią prócz podobieństw do lubianego rolla. Gra w sumie ogromnie zyskuje za czas rozgrywki, który jest bardzo króciutki. Szybki rozwój, dopasowanie pod to co wychodzi i raz dwa zanim poczuję, że urosłem to gra się kończy. Na pewno zagram ponownie, bo dla mnie to wręcz filler. Jedyny minusik to za grafikę i ikonografię, która mi nie przypadła zbytnio do gustu. Przydałoby się odświeżenie.
Azul Kryształowa Mazaika(7/10) - azula bardzo lubię, więc przy promce w PYLu w końcu się skusiłem na dodatek. Nowe plansze na plus, wymagają innego podejścia, wiele nie zmieniają w zasadach, ale otwierają nowe opcje. Dobry dodatek, gdyby nie te plastikowe badziewne nakładki na plansze. W ogóle mi nie leżą. Całość lata nad planszetką. Całość faktycznie trzyma się w miejscu, ale jest też mniej stabilna przy dokładaniu kamieni. Raczej używać więcej nie zamierzam.
POWROTY
Food Chain Magnate(9/10) - bardzo lubię FCM i gram jak tylko jest okazja, ale niestety partie, w których nowy gracz ustawia komuś zwycięstwo mnie po prostu irytują. Taka specyfika Splottera i muszę nauczyć się z tym żyć, bo lubię wciągać nowe osoby w ten świat. Znacząco lepiej mi idzie granie z samymi nowymi graczami, bo wtedy nie mam ciśnienia na zwycięstwo a pokazanie różnych zagrywek(by obalić teorie o tym jak to jedna strategia jest lepsza od drugiej) sprawia mi frajdę. W końcu trafiła się partia gdzie poczta potrafiła dojść do więcej niż 2 domków i robiła u nas furorę. Gra dalej potrafi mnie zaskoczyć, tak samo niektóre zagrywki graczy, więc dalej topka.
Glen More II: Chronicles(8/10) - wracam do tej gry tak rzadko, że zawsze kończy się na bazowej grze bez kronik(dotychczas sprawdziłem z 3). Mimo to bawię się za każdym razem bardzo dobrze i walka z przeciwnikiem jest ciekawa. Za każdym razem też modyfikuję swoją strategię i idę w trochę inne surowce. Gra na prawdę dobrze działa i jak dla mnie mogłaby wyciąć Carcassonne.
Roads & Boats(9/10) - gra zyskuje w moich oczach z każdą partią. Robi się płynniejsza acz niektóre rundy dalej powodują palenie zwojów. Świetne jest w niej to, że poziom interakcji ustalają sami gracze swoimi akcjami. Gra może z totalnie solowej przerodzić się w totalną wojnę na wyniszczenie lub kontrolę. Każda mapa daje inne opcje. Czuć sandboxowość. A największe dla mnie pytanie, to kiedy odpalić dodatek, który wprowadza tyle dobra, że zapewne wywraca wszystkie wyuczone schematy i opcje. Jakby poprawić szatę graficzną i wykonanie to dałbym 10/10.
Wciąż grane
Vagrantsong(8/10) - zostały mi z 3 pojedynki i zamykam kampanię. Gra ciągle jest wymagająca. Przeciwnicy wymagają innego podejścia a dzięki rytuałom trzeba zmienić taktykę. Na prawdę gra błyszczy w wielu elementach. Jedyny minus jaki mogę rzucić to brak zbalansowania poziomu trudności pomiędzy 3 mini kampaniami. Na samym początku możemy wybrać jedną z nich i po przejściu wybierzemy kolejną z pozostałych dwóch itd. Niestety tutaj w moim odczuciu jedna z nich jest znacząco trudniejsza i jakbym wybrał ją na początku to by gra wytarła mną podłogę(i tak to zrobiła, ale tylko w części misji). Gra wyjdzie po polsku i jeśli cena utrzyma się na tych 250zł to ja bym polecał każdemu z miejsca zakupić.
Hoplomachus: Remastered(5/10) - ograłem większosć trybów i gra totalnie w żadnym aspekcie mnie nie porwała. Doceniam wykonanie i pomysł, ale dla mnie jest ona za lekka. Nie pali zwojów, a misje solo są banalne. Więcej rozpisałem się w wątku z grą. Gra poleciała na sprzedaż.
Hoplomachus: Victorum(6/10) - to miała być próba sprawdzenia czy gra strikte solo znajdzie miejsce na stałe w mej kolekcji i niestety tutaj nie wyszło. Gra jest dla mnie za prosta, nie jest banalna, rzuca pewne wyzwanie, ale sporo zależy od losowości, która mnie po prostu irytowała. Nie podoba mi się również żałosny wpływ głównego wroga(Sciona) na przebieg kampanii. W TMB dany wróg sporo potrafi namieszać, tak jednostkami jakie spotkamy na swej drodze jak i swoimi wydarzeniami. Tutaj mi tego zabrakło. Gra poleciała na sprzedaż.
POWRÓT MIESIĄCA: Roads & Boats
NOWOŚĆ MIESIĄCA: 1822
GRA MIESIĄCA: Vagrantsong
Na czerwiec planuję pograć wiecej w splottery i paxy(co już się udaje), skończyć kampanię Vagrantsong i odpalić kolejną kobyłę(miało być ATO, ale przez 2 tyg urlopu za miesiąc z hakiem żona stwierdziła, że nie chce wybijać się z rytmu, a jak wiecie my ciśniemy kampanie po kilka partii na tydzień, więc muszę znaleźć coś krótszego, chyba padnie na Uśpionych Bogów przez piękną pogodę za oknem).