Udało się!


Trzecia i ostatnia kampania Tainted Grail: Wiek Legend ukończona.
Kolejna niezapomniana, epicka i ogromna przygoda zazębiająca i łącząca fabułę wszystkich trzech kampanii w jedną całość.
Genialna to była przygoda nie zapomnę jej nigdy.
UWAGA NA MEGA OGROMNE SPOJLERY !!!
Początkowe rozdziały to już lekko męcząca powtórka z rozrywki. Kolejny raz podobny rozwój bohaterów, te same umiejętności do zdobycia, identyczna walka (chodź z nowymi maszkarami do ubicia) i przeżycie pierwszych etapów, zawsze jest najtrudniejsze. Brakuje również dedykowanych broni dla postaci jak to było w "Ostatnim Rycerzu". No i ta walka - ogromne zmęczenie materiału, ale dzięki wprowadzonym oddziałom można wiele potyczek pominąć. To tyle z marudzenia
Największą nowością w tej kampanii są oddziały, które możemy zrekrutować i za odpowiednią opłatą podążają za bohaterem, dzięki czemu dostajemy wiele nowych opcji w dzienniku eksploracji, a także bronimy się przed armiami wroga. Z mechaniką wrogiej armii na początku miałem ogromny problem, ale z czasem gdy dochodziło do ogromnych bitew to było czuć klimat i epickość takich starć!
Fabuła i klimat wylewa się z każdej karty i każdej strony Dziennika Eksploracji. Początkowa śmierć Merlina była istnym szokiem, a to tylko jeden zwrot fabularny z wielu. Dla mnie czymś fenomenalnym było poznać początki podboju Avalonu przez króla Artura i jego świtę, a z czasem stać się królewskim egzekutorem. Może wolicie spiskować przeciwko królowi, tak też można! Co jest genialne w swojej prostocie
Lokacje i miejsca znane z wcześniejszych kampanii tutaj ukazane są w swojej pierwotnej formie tworzą niesamowitą nostalgię, a podróż przez świat nigdy nie nuży. Tym bardziej, że menhiry trzymają się mocno (chyba, że nie uważamy na wrogie armie avalończyków - wtedy może być krucho

Bardzo spodobał mi się motyw z zadaniami otrzymywanymi przez króla, jest ich 5, a w trakcie kampanii wypełnimy (bądź nie) 4 z nich. Są to osobne 4 rozdziały, przeplatane innymi wydarzeniami, ale tylko od nas zależy, za którą z takich misji zabierzemy się w pierwszej kolejności. Świetna sprawa!
O fabule można by pisać bez końca: świetne historie poboczne dotyczące naszych bohaterów, wątek Bladej Pani, której historia przewija się przez całą "trylogię" czy wreszcie wątek najważniejszy:
Ukryte zakończenie, którego można się bylo już wcześniej domyślić, a które przewija się przez wszystkie kampanie czyli pamięć o różnych wydarzeniach z przyszłości bądź przeszłości. To duch opiekuńczy wyspy, który odradzał się w naszych postaciach przez tysiąclecia, aby chronić ludność na Avalonie. Genialne♥.
(od razu przypomina się zakończenie "Mrocznej Wieży" Kinga - kto czytał ten wie

)
Polecam każdemu ograć całość, oby więcej tak rozbudowanych i dobrych gier planszowych!
Oby Kings of Ruin wszyło jak najszybciej ♥
A teraz czas wrócić do innych może trochę mniejszych gier