Lista nie będzie typową topką, więc nie przywiązujcie wagi do kolejności. Natomiast myślę, że będzie całkiem różnorodna jeśli chodzi o mechaniki, klimat, poziom trudności czy sam czas rozgrywki. Szczególnie, że to ma być kolekcja startowa, to nie wybierałem najcięższego kalibru.
1.
Brzdęk - niezależnie od wersji klasyk, w kosmosie, legacy czy katakumby, wszystkie są świetne, a przecież są jeszcze dodatki. Bardzo przyjemne budowanie talii z chodzeniem po planszy i nutką rywalizacji o skarby i karty na rynku. Do tego świetne smaczki w opisach i nazwach samych kart.
2.
Pandemic - gra, będąca dla mnie pierwszą poznaną z mechaniką kooperacji. Tutaj podobnie jak w Brzdęku, jest wiele wersji godnych uwagi - podstawka z dodatkami, wersja legacy czy wariacje w świecie Warcrafta lub Star Wars. Można wybrać co komu bardziej pasuje, żeby dla odmiany próbować osiągnąć zwycięstwo wspólnie.
3.
Brass - raczej Birmingham, choć Lancashire jest niemal równie dobry. Obecny nr 1 na BGG, czy to się komuś podoba czy nie. W mojej opinii świetne euro, które wbrew pozorom nie jest aż takie trudne do nauczenia, choć daje różne opcje taktyczne. Przyjemnie się to wszystko zazębia przy budowie naszej sieci przedsiębiorstw.
4.
7 Cudów Świata - ewentualnie 7CŚ Pojedynek, jeśli gramy na 2 osoby, a jeszcze można wszystko rozszerzyć z czasem o ciekawe dodatki. Szybka karcianka, w której zbieramy karty, żeby zapunktować lepiej niż pozostali gracze. Im więcej osób, tym robi się ciekawiej, a chyba nigdy nie miałem dwóch, identycznych partii.
5.
Nidavellir - w pewnym sensie to gra podobna do 7CŚ, które są powyżej, bo też mamy tutaj set collection. Natomiast dochodzi ciekawy element licytacji, a w zależności od liczby graczy trzeba ciut inaczej dobierać taktykę. W mojej ekipie mamy tendencję grania kilku partii z rzędu, więc jak już trafi na stół, to za szybko nie schodzi, tym bardziej, że 3 osobowa rozgrywka to jakieś 30-40minut.
6.
Gra o Tron - gra, która budzi u mnie najbardziej skrajne emocje. Z jednej strony uwielbiam te wszystkie potyczki, knucie, sojusze, wbijanie noża w plecy, choć chwilę wcześniej obiecaliśmy się nie atakować. Rewelacja! Mam z nią tylko jeden problem. Czasami po 3-4 rundach bywa, że jedna osoba mocno odstaje od reszty i w zasadzie rozgrywka dla niej ogranicza się do ewentualnego wspomagania, bądź przeszkadzania innym, co nie każdemu będzie pasować. Mój egzemplarz jest już tak stytany, że pewnie przy najbliższym dodruku pomyślę o zakupie.
7.
Gloomhaven Szczęki Lwa - mini wersja jednej z najgłośniejszych gier ostatnich lat. Tak, nie ma tutaj aż tylu bohaterów i figurek, co w dużym GH. Tak, zamiast modułowych elementów planszy jest tylko skoroszyt, na którym rozstawiamy bohaterów i potwory. Natomiast przyjemność rozgrywki jest na tym samym poziomie. Nie czuję tutaj co prawda przesadnego klimatu, fabuła nie jest nadzwyczaj epicka, ale warto sprawdzić też coś w klimatach Fantasy/RPG.
8.
Posiadłość Szaleństwa - tutaj za to klimatu jest mnóstwo. Świetne scenariusze, o zróżnicowanym czasie rozgrywki, które pozwolą nam faktycznie wczuć się w fabułę. Niektórym może przeszkadzać apka, ale jednak usprawnia to rozgrywkę i dodaje narratora, który mi osobiście przypadł do gustu.
9.
TM Ekspedycja Ares - mniejsza wersja znanej Terraformacji. Dla mnie nad klasykiem wygrywa przede wszystkim czasem rozgrywki i jakością wykonania, choć trochę brakuje mi dużej planszy, bo przez to mniej czuć zabudowę Marsa. O dziwo nadchodząca wersja kościana ma mieć większą planszę.
10.
Listy z Whitechapel - ewentualnie bliźniacza Tajemnica Whitehall. Pościg za mordercą, który ukrywa się na planszy, uciekając przed policją. Raczej nie jest zbyt popularna w tej chwili, ale taka zabawa w kotka i myszkę ma swój urok. Do tego nie tak łatwo zgadnąć, gdzie się ucieka.
Rabaty: Rebel 8%-16%, Planszostrefa 10%, Mepel 2%.