Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
- PytonZCatanu
- Posty: 4567
- Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
- Has thanked: 1703 times
- Been thanked: 2145 times
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Naprawdę, nigdy nie mieliście wieczoru gier planszowych, na który przyszły drugie połówki i w połowie go rozwalały, bo fajna gra, ale "kochana, co tam u ciebie, jak się z tym czujesz?"
Garść statystyk z BGG | Moje TOP 100 - stan na 1.01.2024
- BartP
- Administrator
- Posty: 4721
- Rejestracja: 09 lis 2010, 12:34
- Lokalizacja: Gdynia
- Has thanked: 384 times
- Been thanked: 886 times
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Jak podczas grania wyjdzie jakiś fajny temat, to też lubię pogadać lub się pośmiać. Granie to tylko pretekst, by się spotkać z fajnymi ludźmi.
Więcej grzechów nie pamiętam.
Więcej grzechów nie pamiętam.
Sprzedam nic
- Hardkor
- Posty: 4549
- Rejestracja: 15 paź 2019, 11:20
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 1371 times
- Been thanked: 875 times
- Kontakt:
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Po prostu jak idę na granie to idę na granie (bez drugiej połówki), jak idę na spotkanie z znajomymi to idę na spotkanie ze znajomymi (i nie okłamuje siebie i innych, że mamy w coś usilnie grać). Owszem zdarza się, że idę na granie i trwa ono 2x dłużej, bo co chwila się jakiś temat pojawia, ale dalej mam wcześniej nastawienie z kim gram i że to nie problem.PytonZCatanu pisze: ↑11 paź 2023, 12:12 Naprawdę, nigdy nie mieliście wieczoru gier planszowych, na który przyszły drugie połówki i w połowie go rozwalały, bo fajna gra, ale "kochana, co tam u ciebie, jak się z tym czujesz?"
Posiadam najwyższy (3%) rabat w aleplanszowki - jeśli chce skorzystać to daj znać. Jestem prawie ciągle przy komputerze (praca zdalna), więc szybko odpiszę :)
- SetkiofRaptors
- Posty: 461
- Rejestracja: 15 maja 2020, 02:04
- Has thanked: 244 times
- Been thanked: 378 times
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Ja to zdanie zrozumiałem tak, że "wciąz nie wierzą że gramy, jak małe dzieci" a więc w domyśle chłopaki coś ukrywają (nałogi? kochanki? Sack pack?. Jak ktoś chciałby więcej uwagi albo zaangażowania w domu to zrozumiałe, ale czy faktycznie uzasadnione to już zależy od konkretnej sytuacji. Bywa, że ludzie są zazdrośni o hobby, mimo, że ktoś nie przesadza tylko ma swój czas.
Wrocław. Kupiłem sobie już Inis i jest super.
- Ardel12
- Posty: 3388
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1055 times
- Been thanked: 2063 times
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Zamknięcia się w bańce euro na długie lata. Wiele wspaniałych tytułów teraz muszę nadrabiać, a wiadomo z dostępnością bywa różnie. Do tego też ceny potrafią strzelić w mordę.
Zebrania nowej ekipy do grania zbyt późno po upadku poprzedniej(lata).
Zachłyśnięcia się kolejnymi nowinkami zamiast porządnie ograć perełki z kolekcji(nad tym pracuję i powoli wdrażam, ale też nie uwalę kolekcji do 20 tytułów jak niektórzy ani nie zamknę się na sprawdzanie nowinek, ot więcej czasu na kolekcję, mniej na nowinki).
Zawaleniem domu grami - stanowczo za dużo pudełek - również pracuję nad tym przez ograniczenie zakupów(to się zaczyna) oraz sprzedaż półkowników(to ciągle trwa - ostatnio choćby On Mars).
Jak w każdym hobby można przegiąć pałkę w pewnych aspektach i potrzeba zdrowego rozsądku, którego mi czasem brakowało.
Zebrania nowej ekipy do grania zbyt późno po upadku poprzedniej(lata).
Zachłyśnięcia się kolejnymi nowinkami zamiast porządnie ograć perełki z kolekcji(nad tym pracuję i powoli wdrażam, ale też nie uwalę kolekcji do 20 tytułów jak niektórzy ani nie zamknę się na sprawdzanie nowinek, ot więcej czasu na kolekcję, mniej na nowinki).
Zawaleniem domu grami - stanowczo za dużo pudełek - również pracuję nad tym przez ograniczenie zakupów(to się zaczyna) oraz sprzedaż półkowników(to ciągle trwa - ostatnio choćby On Mars).
Jak w każdym hobby można przegiąć pałkę w pewnych aspektach i potrzeba zdrowego rozsądku, którego mi czasem brakowało.
-
- Posty: 2598
- Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
- Has thanked: 1237 times
- Been thanked: 1455 times
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Całkowita zgoda, różne hobby są fajne i super że ludzie mają różne hobby. W moim doświadczeniu, niestety, hobby, których nie rozumieją, bardzo często krytykują ludzie, którzy żadnych hobby nie mają. Dlatego zapytałem.FretkaFantastyczna pisze: ↑11 paź 2023, 11:48
Może szydełkują? Jest mnóstwo sposobów spędzania wolnego czasu, a każdy hobbysta uważa, że jego jest najlepsiejszy i inni nie znają życia zajmując się czymkolwiek innym.
Lubię TĘ grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem TĘ grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w TĘ grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem TĘ grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w TĘ grę. (a nie "tą grę")
- Nilis
- Posty: 663
- Rejestracja: 26 mar 2020, 13:35
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 248 times
- Been thanked: 381 times
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
W mojej wypowiedzi nie chodziło że nie wierzą nam tzn. myślą że robimy coś innego tylko nie wierzą nam poprzez kręcenie głową "nie do wiary" że my w ten sposób dobrze się bawimy, emocjonujemy się w grach gdzie są jakieś walki itp.
Osobiście często bardziej wolę pograć z ludźmi w planszówki, niż słuchać, co wydaje im się, że mają do powiedzenia. feniks_ciapek
-
- Posty: 124
- Rejestracja: 08 lip 2023, 12:31
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 19 times
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Ja nie ogarniam jak mój mąż z uporem maniaka chodzi na kolejne górskie marsze i tym podobne, a on mojego fizia na punkcie mazideł, ale może my dziwni jesteśmy, że nie kręcimy głową na widok kolejnych "gadżetów" drugiej osoby i potrafimy normalnie o tym rozmawiać...Nilis pisze: ↑11 paź 2023, 15:21W mojej wypowiedzi nie chodziło że nie wierzą nam tzn. myślą że robimy coś innego tylko nie wierzą nam poprzez kręcenie głową "nie do wiary" że my w ten sposób dobrze się bawimy, emocjonujemy się w grach gdzie są jakieś walki itp.
- itsthisguyagain
- Posty: 503
- Rejestracja: 04 lut 2020, 22:27
- Has thanked: 219 times
- Been thanked: 350 times
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Ja kiedyś zaobserwowałem ciekawe zjawisko moja żona i koleżanka rozmawiały ze sobą tzn w zasadzie każda z nich opowiadała o czymś innym, chyba koleżanka mówiła o ostatniej podróży a żona mówiła o sytuacji w pracy. Co jakiś czas zadawały sobie pytania odnośnie tego co mówiła ta druga. W skrócie obie gadały o czymś innym ale się dogadywały.PytonZCatanu pisze: ↑11 paź 2023, 12:12 Naprawdę, nigdy nie mieliście wieczoru gier planszowych, na który przyszły drugie połówki i w połowie go rozwalały, bo fajna gra, ale "kochana, co tam u ciebie, jak się z tym czujesz?"
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Bardzo to wszystko fajne ale jaki ma to związek z tematem xD
Ja w sumie żałuję tylko 2 rzeczy - sprzedaży Brzdęka (ostatecznie żałuję bo go w sumie lubię, trafił na zły okres i tyle) oraz kupna Etherfields w momencie w którym go kupiłem (podobne zestawy do tego który kupiłem chodziły niedługo potem tak o 25% taniej).
Ja w sumie żałuję tylko 2 rzeczy - sprzedaży Brzdęka (ostatecznie żałuję bo go w sumie lubię, trafił na zły okres i tyle) oraz kupna Etherfields w momencie w którym go kupiłem (podobne zestawy do tego który kupiłem chodziły niedługo potem tak o 25% taniej).
"Real darkness have love for a face. The first death is in the heart, Harry."
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Jak tak czytam opowieści forumowiczów o swoich żonach, w jaki sposób rozmawiają i o tym jakie mają podejście do tego hobby zaczynam się zastanawiać czy ja się aby nie ożeniłem z chłopem.
Ale nie żałuję.
Ale nie żałuję.
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
A mój mąż to chyba babą został, bo ostatnio nie ma czasu na granie i mówi, że nie powinnam się tyle tym hobby zajmować*.
A w ogóle jak przychodzą do nas znajome pary, takie bez specjalnego doświadczenia w planszówkach, to oboje załapują od razu gry o wadze 3+, a zdarza się, że koleżanki jeszcze nas od razu ogrywają, i bywają ogólnie lepsze od swoich partnerów.
Być może jest tak - jak ma się partnerkę o określonym charakterze, to często jej koleżanki będą mieć podobny charakter. Jak się ma znajomych zagorzałych graczy, to i wśród znajomych jest więcej żon narzekających na granie. I w ten sposób można łatwo utwierdzać się w różnych stereotypach.
Można rzucić statystykami, ale te są jakie są, bo często kobiety biorą na siebie obowiązki domowe/rodzinne, albo mają inne życiowe priorytety niż granie.
*ale nie żałuję, bo uważam, że dobrze wzajemnie hamować swoje maniackie zapędy
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Rzeczywiście, i w konfesjonale nie wyznaje się raczej grzechów partnerów
To tylko dodam, że odkryłam korelację - od kiedy mam mniej różnych rzeczy na głowie niż mąż, to często wygrywam, a kiedy było odwrotnie, to było odwrotnie. "Genialne", prawda? A jednak kiedyś myślałam, że jestem po prostu tą słabszą płcią...
EDIT: Mea culpa. Nikt nie jest wolny od tych stereotypów.
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
-szkoda ze tak późno zacząłem interesować się grami planszowki (wcześniej myślałem że u mnie w byłym mieście wojewódzkim, ale nie specjalnie dużym, nie uda się znaleźć fajnej ekipy do grania po 2,5 roku w hobby niekiedy jest aż za dużo terminów na granie względem posiadanego czasu,
- niepotrzebne zakupy solo gier i gier kooperacyjnych kiedy ewidentnie dla mnie najfajniejsze gry to te 4X area control a potem euro z jakąś chociaż niewielka interakcja, ameritrashe to nie moja bajka
- zachlysniecie się kupowaniem to standard, na szczęście obecnie prawie nic nie kupuje bo nie widzę w tym prawie żadnego sensu, U mnie w rodzinie nikt nie gra w ekipie większość gier się i tak powtarza
- niepotrzebne zakupy solo gier i gier kooperacyjnych kiedy ewidentnie dla mnie najfajniejsze gry to te 4X area control a potem euro z jakąś chociaż niewielka interakcja, ameritrashe to nie moja bajka
- zachlysniecie się kupowaniem to standard, na szczęście obecnie prawie nic nie kupuje bo nie widzę w tym prawie żadnego sensu, U mnie w rodzinie nikt nie gra w ekipie większość gier się i tak powtarza
- JollyRoger90
- Posty: 488
- Rejestracja: 28 lut 2020, 20:33
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 879 times
- Been thanked: 210 times
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Żałuję:
1) Że tak późno zacząłem się interesować grami na poważnie i nie miałem wtedy możliwości lokalowych, żeby grać dużo, a był ku temu czas (studia)
2) Żałuję, że w czasach młodzieżowych wypadłem (a raczej nie zgłębiałem) z planszowego/growego obiegu. Grałem wtedy sporo z moim bratem w karty i ówczesne planszówki typu Ryzyko, Labirytn (bez talizmana) ect.
3) Ale tak NAJBARDZIEJ, NAJBARDZIEJ to żałuje, że teraz, w te wszystkie super, gry nie mogę zagrać z moim Ś.P. Bratem (z powyższego pkt), który na 110% by wsiąkał w temat i siadłoby grubo...
4) trochę też żałuję, że tata nie gra (uwielbia klasyczne karty, ale nie gry), ale powoli i mozolnie staram się go wciągać w plansze
1) Że tak późno zacząłem się interesować grami na poważnie i nie miałem wtedy możliwości lokalowych, żeby grać dużo, a był ku temu czas (studia)
2) Żałuję, że w czasach młodzieżowych wypadłem (a raczej nie zgłębiałem) z planszowego/growego obiegu. Grałem wtedy sporo z moim bratem w karty i ówczesne planszówki typu Ryzyko, Labirytn (bez talizmana) ect.
3) Ale tak NAJBARDZIEJ, NAJBARDZIEJ to żałuje, że teraz, w te wszystkie super, gry nie mogę zagrać z moim Ś.P. Bratem (z powyższego pkt), który na 110% by wsiąkał w temat i siadłoby grubo...
4) trochę też żałuję, że tata nie gra (uwielbia klasyczne karty, ale nie gry), ale powoli i mozolnie staram się go wciągać w plansze
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Z moim tatą jest gorzej - tylko brydż z kolegami, odmawia wszystkiego innego (jedyny wyjątek robi dla teleturnieju "1 z 10" - ścigamy się w odpowiadaniu i nadal wygrywa).JollyRoger90 pisze: ↑16 paź 2023, 16:32 4) trochę też żałuję, że tata nie gra (uwielbia klasyczne karty, ale nie gry), ale powoli i mozolnie staram się go wciągać w plansze
Żałuję nie ze względu na siebie, tylko ze względu na moją mamę, która ma taki potencjał i chęci do grania, a ludzi brak. Jak przyjeżdżam to tylko pyta "kiedy gramy?" Za daleko mieszkam, żeby to wystarczyło. Z trudniejszych gier spróbowałyśmy Brassa B. i okazuje się zwyczajnie dobra. Nic dziwnego - całe życie przecież gospodaruje kasą i różnymi zasobami A jednak chyba zbyt często powątpiewamy, że ci rodzice się do trudniejszych gier nadają. Może dlatego, że są mniej poradni w kwestiach technologicznych i powstaje takie ogólne złudzenie, że z nimi to najwyżej gry familijne. Choć często nie mają cierpliwości do dłuższych gier, bo mają dużo na głowie.
Optymistyczne jest to, że przynajmniej nasze pokolenie będzie miało jeszcze jedno fajne zajęcie/wyzwanie na starość, kiedy na przykład trudno się będzie ruszyć z domu, to się coś wyciągnie do grania z drugą połówką, albo choćby solo. A jak ktoś ma dzieci, to ma chyba też gwarancję, że młodzi nie będą się nudzić ze starymi
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
A ja żałuję tego samego, ale z drugiej perspektywy. Szkoda, że jest obecnie tak dużo średnich gier i połowa spotkań kończy się na uczeniu się gry, w którą już więcej nie zagramy. Chciałbym, aby ludzie kupowali mniej planszówek i grali ciągle w te same (oczywiście te najfajniejsze).RUNner pisze: ↑07 paź 2023, 09:26 Gdzieś to już pisałem, ale powtórzę. Żałuję, że rozpadła mi się fajna ekipa do grania i niestety głównie z mojego powodu. Zaprosiłem do gry 3 kumpli z pracy, spotykaliśmy się co tydzień przez około pół roku. Goście to totalni świeżacy o świadomości chińczyka i monopolu, więc jak wrzuciłem im Puerto Rico to byli zachwyceni. I zamiast cisnąć to PR póki się nie znudzi, to ja co drugie spotkanie przynosiłem coś nowego, bo wydawało mi się, że warto zaprezentować inne rodzaje mechanik. Niestety pomysł okazał się zbyt ambitny i dwóch graczy odpadło po jakimś czasie. Nie powiedzieli tego wprost, ale domyśliłem się, że nie chcą się uczyć nowych gier w takim tempie. Został jeden, któremu akurat mój plan przypadł do gustu.
Żałuje, że ludziom się tak szybko nudzą dobre gry...
-
- Posty: 568
- Rejestracja: 29 sie 2022, 10:24
- Has thanked: 347 times
- Been thanked: 187 times
- PytonZCatanu
- Posty: 4567
- Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
- Has thanked: 1703 times
- Been thanked: 2145 times
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Taki był mój challenge na ten rok. Bronię się przed nowościami (o połowę mniej niż w innych latach na razie!) i cisnę grupę w ogrywanie klasyków. Powiem szczerze, że nawet nie się to udaje.czorbok pisze: ↑17 paź 2023, 15:32 A ja żałuję tego samego, ale z drugiej perspektywy. Szkoda, że jest obecnie tak dużo średnich gier i połowa spotkań kończy się na uczeniu się gry, w którą już więcej nie zagramy. Chciałbym, aby ludzie kupowali mniej planszówek i grali ciągle w te same (oczywiście te najfajniejsze).
Żałuje, że ludziom się tak szybko nudzą dobre gry...
5 partii w Dominant Species, FCM, Ark Nova, Podwodne Miasta, Star Wars Rebelia to sukces tego roku.
Poniosłem jedna porażkę - na razie 0 partii w Zamki Burgundii
Garść statystyk z BGG | Moje TOP 100 - stan na 1.01.2024
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Gier jest za dużo i tak jak napisał rastula, statystycznie jest dużo średniaków.
Ja też zainspirowany poleceniem żony wziąłem się za ogrywanie tych, które mamy. Choć nowości też wpadło sporo.
W obrazku statystyki z tego roku, obcięte do 4 rozgrywek i nie wszystkich oczywiście.
Ja też zainspirowany poleceniem żony wziąłem się za ogrywanie tych, które mamy. Choć nowości też wpadło sporo.
W obrazku statystyki z tego roku, obcięte do 4 rozgrywek i nie wszystkich oczywiście.
Spoiler:
-
- Posty: 124
- Rejestracja: 08 lip 2023, 12:31
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 19 times
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Dlatego zarządziłam przerwę międzykampanijną - zakończyliśmy dwie, czekamy na ISS Vanguard, które chcę zacząć od razu (taki kaprys), mamy teraz 3 miesiące na oko przerwy na duże jednostrzały, których nie było jak ograć, bo zazwyczaj leciał kolejny scenariusz. Więc wreszcie Nemesis i Wielki Mur trafiają na stół częściej i nawet udaje się jakieś nowe tryby potestować.PytonZCatanu pisze: ↑20 paź 2023, 10:58
Taki był mój challenge na ten rok. Bronię się przed nowościami (o połowę mniej niż w innych latach na razie!) i cisnę grupę w ogrywanie klasyków. Powiem szczerze, że nawet nie się to udaje.
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Żałuję, że uparliśmy się aż 3 razy zagrać w Terraformację Marsa z dodatkiem Niepokoje Za pierwszym razem doszliśmy do połowy i złożyliśmy grę. Ale po jakimś czasie odezwał się ten upór, że przecież trzeba ograć, aby odrzucić i takie tam... Wlokło się to strasznie, żadnej przyjemności, ale dotrwaliśmy do końca. Przy trzecim razie było jeszcze gorzej, bo nam się nic nie rozkręcało, a do tego powstała jakaś nierównowaga i zgrzyty, bo miałam kartę preludium z Niepokojów i nie wahałam się jej używać Teraz pewnie musi minąć z pół roku, zanim w ogóle będziemy mogli na Terraformację znowu spojrzeć...
Żałuję, że jest tak mało kobiet w tym hobby. Widzę, jaki mają potencjał, jak im idzie w biznesie i logistyce, a to jest przecież jedna wielka gra euro, no ale najwyraźniej mają inne priorytety i zainteresowania, a stereotypy też robią swoje. Wydaje mi się, że tutaj ktoś trafnie wskazał kilka przyczyn: https://boardgamegeek.com/thread/106190 ... 9#13828679
A tutaj trochę twardych danych: https://theconversation.com/women-are-t ... ime-186372
W szczególności żal mi, że moja siostra i szwagier nie uznają planszówek i dzieciakom nic nie podsuwają. Zresztą przyznają, że nie mają czasu i siły, żeby z nimi usiąść i zagrać. Próbowałam coś pomóc, ale za rzadko się z nimi widuję, to musi być stopniowa nauka cierpliwości, przegrywania, itd. Szacun dla wszystkich, którzy to robią, mimo że są zmęczeni.
Zastanawiam się, czy żałuję, że poświęciłam ostatnio więcej czasu na to, żeby się dokładniej przyjrzeć temu hobby, bo zaczynam dostrzegać trochę niefajnych rzeczy, no ale takie życie, jak się wybiera czerwoną pigułkę
Żałuję, że jest tak mało kobiet w tym hobby. Widzę, jaki mają potencjał, jak im idzie w biznesie i logistyce, a to jest przecież jedna wielka gra euro, no ale najwyraźniej mają inne priorytety i zainteresowania, a stereotypy też robią swoje. Wydaje mi się, że tutaj ktoś trafnie wskazał kilka przyczyn: https://boardgamegeek.com/thread/106190 ... 9#13828679
A tutaj trochę twardych danych: https://theconversation.com/women-are-t ... ime-186372
W szczególności żal mi, że moja siostra i szwagier nie uznają planszówek i dzieciakom nic nie podsuwają. Zresztą przyznają, że nie mają czasu i siły, żeby z nimi usiąść i zagrać. Próbowałam coś pomóc, ale za rzadko się z nimi widuję, to musi być stopniowa nauka cierpliwości, przegrywania, itd. Szacun dla wszystkich, którzy to robią, mimo że są zmęczeni.
Zastanawiam się, czy żałuję, że poświęciłam ostatnio więcej czasu na to, żeby się dokładniej przyjrzeć temu hobby, bo zaczynam dostrzegać trochę niefajnych rzeczy, no ale takie życie, jak się wybiera czerwoną pigułkę
- Gizmoo
- Posty: 4127
- Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
- Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
- Has thanked: 2686 times
- Been thanked: 2599 times
Re: Czego żałujemy w naszym hobby czyli planszówkowy konfesjonał
Żałuję, że ponad 20 lat życia "straciłem" na obsesję zwaną Magic: The Gathering, zamiast w tym czasie poznawać nowoczesne planszówki. (o wydanych pieniądzach nie wspomnę)
Jakże się cieszę jednocześnie, że 12 lat temu rzuciłem turniejowego medżika i zacząłem łupać w planszówki.
Żeby było zabawniej - grą, która to szaleństwo rozpoczęła, były Potwory w Tokio, tegoż samego autora.
Także jak spotkam kiedyś Richarda Garfielda, to mu nawciskam.
Jakże się cieszę jednocześnie, że 12 lat temu rzuciłem turniejowego medżika i zacząłem łupać w planszówki.
Żeby było zabawniej - grą, która to szaleństwo rozpoczęła, były Potwory w Tokio, tegoż samego autora.
Także jak spotkam kiedyś Richarda Garfielda, to mu nawciskam.