Miszon pisze: ↑30 paź 2023, 10:46
Tutaj przykład recenzji Gloomhaven Gambita jest bardzo dobry: gość rozegrał całą kampanię i okazało się, że w drugiej jest połowie wyskakują znaczące problemy z grą, której przytłaczająca większość (a może i wszyscy) graczy nawet nie dostrzeże w pierwszym kontakcie z grą.
Oczywiście nie jest to "prawda objawiona", tylko moje zdanie, oparte na swoich doświadczeniach z grami.
Dotknąłeś czegoś bardzo istotnego.
Opinie, a wśród nich recenzje, są nie tylko subiektywne z natury, ale też wynikają mocno ze
sposobu, w jaki konsumujemy gry (o czym dyskusji było już bez liku). I jeden recenzent wsiąknie w grę na miesiąc i wyssie z niej soki, a inny zagra dwa razy w różnych grupach i napisze mniej dogłębną analizę, ale za to
zbieżną ze swoim stylem grania, ogrywania i kupowania.
Podobnie jest wśród odbiorców i graczy - są ci
eksplorujący i maksujący wyniki, są i ci, którzy w grach lubią
zmienność, świeżość i pogoń za nowościami. Mi np. nie przeszkadza gra, która po 5-10 rozgrywkach staje się nieco powtarzalna, bo raz, że mam ich w kolekcji dużo, więc
rotacja pomaga utrzymać uczucie świeżości, a dwa, że 5 partii za 100-300zł (z których część odzyskam przy sprzedaży) to uczciwa cena jak za rozrywkę dla 2-4 osób. Jeśli z kolei
ktoś ma mniejszą kolekcję albo większą motywację do szukania gier z dłuższym shelf-life - takich, które poznaje się dziesiątki godzin i które nadal potrafią zaskoczyć czymś po wielu partiach - to dla niego gra na 4 partie będzie niedopuszczalna i taką grę odpuści, na rzecz np. kampanijnej kobyły. J
a mam np. współczynnik H na poziomie 7 (przy około 160 grach w kolekcji), co nie jest ani trochę rekordowe, ale dobrze odwzorowuje mój sposób obcowania z grami.
Inna kwestia to
sposób konsumowania opinii, komentarzy i recenzji. Uważam, że z pewnym doświadczeniem i oczytaniem idzie w parze wyczulenie na to, co jest dla nas czerwoną flagą (dla mnie np. downtime i duży rule dump dla nowych graczy), co nas jara (typu innowacyjne rozwiązania, ulubione mechaniki czy tematyka), a
co jest cechą/wadą, która nie przeszkadza nam wcale (np. abstrakcyjne podejście do tematu, brak tematyczności czy ascetyczna oprawa graficzna). Opinia - w tym recenzja - powinna przynajmniej wymieniać lub skrótowo omawiać
te cechy gry, które mogą zawężać grupę docelową graczy/kupujących, a które nie są częścią
"prezentacji gry", sponsorowanej przez wydawcę (który przecież widzi swój produkt jako idealnie skrojony dla wymarzonej przez rzeczonego wydawcę grupy) i popychanej przez media i kanały "promujące", a nie recenzujące gry.
Więc, reasumowawszy - opinie są wysoce subiektywne i
nie ma tu potrzeby na uniwersalność (ani opcji, żeby wprowadzić obowiązujący wszystkich standard - bo recenzje byłyby wtedy elaboratami na 10 stron, żeby uwzględnić wszystkie potencjalnie niezbędne informacje), ale też
trzeba umieć te opinie czytać i konsumować tak, by wyłuskać z nich to, co dla nas najważniejsze.
EDIT - PS. Uważam, że większość ludzi, którzy kupili Gloomhaven (myself included) nie przejdzie kampanii, ani tym bardziej nie odkryje wszystkich sekretów gry. Ale czy będą się dobrze bawić mimo straszenia tym, co dzieje się w drugiej połowie gry, do której być może nigdy nie dojdą? Oczywiście, że tak! Kwestia indywidualnego wyważenia wad i zalet gry. Skoro pudło za 500zł daje nam 20 czy 30 godzin świetnej zabawy, to chyba spełnia swoją rolę przynajmniej tak samo dobrze, jak 15 seansów kinowych, prawda?
