
Gloomhaven: Szczęki Lwa / Jaws of the Lion (Isaac Chidres)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
- Deem
- Posty: 1280
- Rejestracja: 23 mar 2005, 01:50
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 543 times
- Been thanked: 370 times
Re: Gloomhaven: Jaws of the Lion / Szczęki Lwa (Isaac Chidres)
Super, bardzo Wam dziękuję. A więc Red Guard plus Hatchet it is 

Immanentnie abstrahując od transcendentalnych dywagacji, w kierunku pejoratywnych aczkolwiek konstruktywnych rekapitulacji, dochodzimy do konkluzji, że ewenement jest ewidentnym paradoksem.
Re: Gloomhaven: Jaws of the Lion / Szczęki Lwa (Isaac Chidres)
Kampania skończona po raz drugi 
Pierwszy raz grałem z żoną - Topornik i Magiczka, teraz solo Wyburzyciel i Czerwony strażnik.
Gra się świetnie i cieszę się z kompaktowej wersji gry, bo do dużego Gloomhavena raczej bym nie przysiadł.
Z pudełek niespodzianek po 5 levelu najbardziej zaskoczył mnie:
Głupie pytanie - jest szansa gdzieś dostać pojedyncze postacie do Gloomhaven, żeby można było sobie jeszcze raz kampanie pyknąć tylko innymi bohaterami ? 

Pierwszy raz grałem z żoną - Topornik i Magiczka, teraz solo Wyburzyciel i Czerwony strażnik.
Gra się świetnie i cieszę się z kompaktowej wersji gry, bo do dużego Gloomhavena raczej bym nie przysiadł.
Z pudełek niespodzianek po 5 levelu najbardziej zaskoczył mnie:
Spoiler:

Re: Gloomhaven: Jaws of the Lion / Szczęki Lwa (Isaac Chidres)
Udało mi się wreszcie, po kilkunastu miesiącach, skończyć kampanię. Gra solo, Pustkowicielka i Topór.
Malutkie spoilery w tekście. Większe spoilery ukryte za tagiem spoiler.
Fabularnie ta gra do samego końca pozostaje nijaka. Potencjał jest duży, ale widać, że żeby to się mechanicznie spinało to cała historia musi być prowadzona po sznurku, więc nie ma tu mowy o żadnych wyborach w trakcie gry, przez co gracze nie mają w ogóle wpływu na przebieg przygody. No chyba, że zatną się w jakimś scenariuszu i przestaną ratować świat.
Trochę to smutne, bo już podczas czytania tekstów na kartach miasta czułem się bardziej zaangażowany w te krótkie historia niż w główną opowieść. Głównie przez to, że gra dawała jakiś, choćby drobny, wybór. Brakuje trochę możliwości przegrania scenariusza bez zablokowania się w grze, bo mogłoby to pchać bohaterów w różnych kierunkach. A tak to jest po prostu jakiś zestaw map do których dopisano trochę fluffu. Wizualnie pasuje, gameplay'owo w sumie często też, ale w praktyce jest zupełnie pomijalny. Dlatego z punktu widzenia poznawanej historii gra jest całkowicie regrywalna, bo historię można zupełnie olać. W grze pojawia się jakiś główny zły, ale motywacja dla graczy, żeby z nim walczyć przez większość czasu jest marna.
Sama rozgrywka jest różna. Od ciekawej do bardzo męczącej. Z jednej strony gra pozwala na dużo planowania, ale z drugiej zdarza się w niektórych scenariuszach, że wysoka inicjatywa potworów połączona z kiepskimi modyfikatorami u graczy bardzo ogranicza możliwości w późniejszym etapie gry, gdy brakuje już energii w postaci dostępnych do zagrania kart. Wielu grom obrywa się, że są wyścigiem z czasem, że to bieg to celu, a przecież właśnie Szczeki Lwa są jedną z takich gier. W dodatku licznik czasu mamy przez cały czas w ręku i możemy go sobie nawet boleśnie skrócić. Każda karta z symbolem utracenia oznacza przyspieszający czas. W scenariuszach w których pojawia się element zaskoczenia w postaci dodatkowych pomieszczeń albo wymagań do spełnienia (czyli zabij jeszcze więcej wszystkich wrogów), można się bardzo zdziwić, że na ręce już niemal pusto, a my dopiero w lesie, czy tam... kanałach.
W sumie eliksir pozwalający na odzyskanie jednej karty, to był dla mnie zakup konieczny. I dziwiłem się, że to jest tak bez sensu zrobione, że można posiadać tylko jeden w czasie scenariusza, i że w zasadzie zabija sens kupowania pozostałych eliksirów, które są w grze. Do czasu, aż doczytałem, grając przedostatni już scenariusz, że podstawowa instrukcja wprowadza w błąd nie doprecyzowując, że to ograniczenie jest powiązane z poziomem postaci, więc pod koniec rozgrywki mogłem już nieść ze sobą cztery. Spora zmiana chociaż...
Ostatni scenariusz:
Na duży plus różnorodność wrogów i standy, które bardzo ułatwiają zarządzanie nimi. Rozwiązanie z umieszczaniem stanów i obrażeń na planszetce wroga podzielonej na sekcje dla różnych przeciwników tego samego rodzaju jest sprytne i bardzo fajnie działa. Czasami jest tam ciasno, ale i tak wygodniejsze to niż wrzucanie wszystkiego na główną planszę obok figurki i przesuwanie całości. Stany są całkiem oczywiste, ikonografia czytelna. Trochę irytowały mnie obrócone o 45 stopni ikony na żetonach stanów, ale to detal. Chociaż maluję figurki, to standy w tej grze są super. Oznaczenie numeryczne, oznaczenie kolorystyczne potwora elitarnego w postaci podstawki białej lub żółtej — chce to w większej ilości gier zamiast czterech pudel z figurkami zajmującymi pół stołu, które wyciąga się na czas krótszy niż zajmuje malowanie.
Z jednej strony ilość opcji stanów, modyfikatorów, żywiołów jest plusem, a z drugiej przez sporą część gry obsługa tego wszystkiego bardzo przytłaczała. Szczególnie w sytuacji, kiedy twoje postaci są jeszcze na tyle słabe, że niewiele mogą zrobić z tymi przesuwanymi ciągle żetonami żywiołów. To zresztą w ogóle moim zdaniem działało przeciętnie przez konieczność pamiętania kiedy jaki żywioł aktywować na koniec rudny, a kiedy był zużyty w trakcie, a dodatkowo próba skombowania tego jakoś w całość. Za dużo zabawy z czymś co tej zabawy nie daje aż tak dużo. Wolałbym jakieś bardziej eleganckie rozwiązanie, dzialajace np. w ramach jednej rundy na wyłożonych kartach. Wiem, że dochodzi tu konieczność planowania, ale często efektywniej było zupełnie to olać.
No i jeszcze wracając do poziomu postaci, to miałem wrażenie, że w środku rozgrywki niewiele mogłem zrobić. Te podstawowe karty były takie sobie. Ale od 5 poziomu, jak doszły mi karty z mocnymi atakami u Topora i karty klątw u Pustowicielki, to rozgrywka nagle stała się natychmiast o wiele ciekawsza. Pustkowicielka w zasadzie błyskawicznie zasypywała talię wrogów klątwami, których nawet nie zdążyli usuwać. Dodatkowo obszarowa niekorzyść w scenariuszach gdzie można było stać w miejscu i czekać na przyjście wrogów dawała jakieś dodatkowe opcje. Tyle że środkowa część gry była dla mnie dość nudna, rozwój taki sobie i dopiero końcówka zmieniła sytuację na lepsze. A zagrałem aż 20 scenariuszy, bo chyba trafiłem na wszystkie dodatkowe jakie można trafić grając dwiema postaciami.
Podsumowując gra ma swoje momenty, ale ma też długie okresy, gdzie po prostu mi się nudziła i mnie męczyła. Kilka sprytnych rozwiązań, całkiem fajny system, ale jakoś nie potrafiłem poczuć klimatu. Kiedyś może zagram jeszcze raz innymi postaciami. Na razie poleży sobie trochę na półce. Na pewno nie jest to dla mnie gra z top 3, ale mógłbym jeszcze kiedyś, po dłuższej przerwie, zagrać jakiś scenariusz, tym bardziej z drugim graczem. Na razie takie 7/10. Ale na duże Gloomhaven na pewno nie dałbym się namówić.
Malutkie spoilery w tekście. Większe spoilery ukryte za tagiem spoiler.
Fabularnie ta gra do samego końca pozostaje nijaka. Potencjał jest duży, ale widać, że żeby to się mechanicznie spinało to cała historia musi być prowadzona po sznurku, więc nie ma tu mowy o żadnych wyborach w trakcie gry, przez co gracze nie mają w ogóle wpływu na przebieg przygody. No chyba, że zatną się w jakimś scenariuszu i przestaną ratować świat.
Trochę to smutne, bo już podczas czytania tekstów na kartach miasta czułem się bardziej zaangażowany w te krótkie historia niż w główną opowieść. Głównie przez to, że gra dawała jakiś, choćby drobny, wybór. Brakuje trochę możliwości przegrania scenariusza bez zablokowania się w grze, bo mogłoby to pchać bohaterów w różnych kierunkach. A tak to jest po prostu jakiś zestaw map do których dopisano trochę fluffu. Wizualnie pasuje, gameplay'owo w sumie często też, ale w praktyce jest zupełnie pomijalny. Dlatego z punktu widzenia poznawanej historii gra jest całkowicie regrywalna, bo historię można zupełnie olać. W grze pojawia się jakiś główny zły, ale motywacja dla graczy, żeby z nim walczyć przez większość czasu jest marna.
Sama rozgrywka jest różna. Od ciekawej do bardzo męczącej. Z jednej strony gra pozwala na dużo planowania, ale z drugiej zdarza się w niektórych scenariuszach, że wysoka inicjatywa potworów połączona z kiepskimi modyfikatorami u graczy bardzo ogranicza możliwości w późniejszym etapie gry, gdy brakuje już energii w postaci dostępnych do zagrania kart. Wielu grom obrywa się, że są wyścigiem z czasem, że to bieg to celu, a przecież właśnie Szczeki Lwa są jedną z takich gier. W dodatku licznik czasu mamy przez cały czas w ręku i możemy go sobie nawet boleśnie skrócić. Każda karta z symbolem utracenia oznacza przyspieszający czas. W scenariuszach w których pojawia się element zaskoczenia w postaci dodatkowych pomieszczeń albo wymagań do spełnienia (czyli zabij jeszcze więcej wszystkich wrogów), można się bardzo zdziwić, że na ręce już niemal pusto, a my dopiero w lesie, czy tam... kanałach.
W sumie eliksir pozwalający na odzyskanie jednej karty, to był dla mnie zakup konieczny. I dziwiłem się, że to jest tak bez sensu zrobione, że można posiadać tylko jeden w czasie scenariusza, i że w zasadzie zabija sens kupowania pozostałych eliksirów, które są w grze. Do czasu, aż doczytałem, grając przedostatni już scenariusz, że podstawowa instrukcja wprowadza w błąd nie doprecyzowując, że to ograniczenie jest powiązane z poziomem postaci, więc pod koniec rozgrywki mogłem już nieść ze sobą cztery. Spora zmiana chociaż...
Ostatni scenariusz:
Spoiler:
Z jednej strony ilość opcji stanów, modyfikatorów, żywiołów jest plusem, a z drugiej przez sporą część gry obsługa tego wszystkiego bardzo przytłaczała. Szczególnie w sytuacji, kiedy twoje postaci są jeszcze na tyle słabe, że niewiele mogą zrobić z tymi przesuwanymi ciągle żetonami żywiołów. To zresztą w ogóle moim zdaniem działało przeciętnie przez konieczność pamiętania kiedy jaki żywioł aktywować na koniec rudny, a kiedy był zużyty w trakcie, a dodatkowo próba skombowania tego jakoś w całość. Za dużo zabawy z czymś co tej zabawy nie daje aż tak dużo. Wolałbym jakieś bardziej eleganckie rozwiązanie, dzialajace np. w ramach jednej rundy na wyłożonych kartach. Wiem, że dochodzi tu konieczność planowania, ale często efektywniej było zupełnie to olać.
No i jeszcze wracając do poziomu postaci, to miałem wrażenie, że w środku rozgrywki niewiele mogłem zrobić. Te podstawowe karty były takie sobie. Ale od 5 poziomu, jak doszły mi karty z mocnymi atakami u Topora i karty klątw u Pustowicielki, to rozgrywka nagle stała się natychmiast o wiele ciekawsza. Pustkowicielka w zasadzie błyskawicznie zasypywała talię wrogów klątwami, których nawet nie zdążyli usuwać. Dodatkowo obszarowa niekorzyść w scenariuszach gdzie można było stać w miejscu i czekać na przyjście wrogów dawała jakieś dodatkowe opcje. Tyle że środkowa część gry była dla mnie dość nudna, rozwój taki sobie i dopiero końcówka zmieniła sytuację na lepsze. A zagrałem aż 20 scenariuszy, bo chyba trafiłem na wszystkie dodatkowe jakie można trafić grając dwiema postaciami.
Podsumowując gra ma swoje momenty, ale ma też długie okresy, gdzie po prostu mi się nudziła i mnie męczyła. Kilka sprytnych rozwiązań, całkiem fajny system, ale jakoś nie potrafiłem poczuć klimatu. Kiedyś może zagram jeszcze raz innymi postaciami. Na razie poleży sobie trochę na półce. Na pewno nie jest to dla mnie gra z top 3, ale mógłbym jeszcze kiedyś, po dłuższej przerwie, zagrać jakiś scenariusz, tym bardziej z drugim graczem. Na razie takie 7/10. Ale na duże Gloomhaven na pewno nie dałbym się namówić.
Re: Gloomhaven: Jaws of the Lion / Szczęki Lwa (Isaac Chidres)
Planujemy rozpocząć granie w Szczęki Lwa i zastanawiałem się co dobrze by było przygotować, żeby nie zużyć/zniszczyć gry i potem po ukończeniu kampanii (albo gdyby się okazało, że nam nie sądzie) można było puścić to dalej.
- Widziałem pdf z arkuszami postaci.
- Oprócz tego ponoć miały być naklejki po polsku, ale widzę w sklepach tylko angielskie. Polskie w ogóle się pojawiły?
O czymś jeszcze musiałbym wiedzieć przed rozpoczęciem rozgrywki?
- Widziałem pdf z arkuszami postaci.
- Oprócz tego ponoć miały być naklejki po polsku, ale widzę w sklepach tylko angielskie. Polskie w ogóle się pojawiły?
O czymś jeszcze musiałbym wiedzieć przed rozpoczęciem rozgrywki?
-
- Posty: 453
- Rejestracja: 23 paź 2014, 13:18
- Lokalizacja: Legnica
- Has thanked: 24 times
- Been thanked: 70 times
Re: Gloomhaven: Jaws of the Lion / Szczęki Lwa (Isaac Chidres)
Akurat w Szczękach naklejki możesz całkowicie zignorować. Służą wyłącznie do zaznaczania odblokowanych misji na mapie, a to co masz odblokowane możesz sobie spokojnie zanotować na kartce bo w całej grze misji jest tylko 20. Żadnych innych komponentów się nie modyfikuje. Zamknięte pudełka z figurkami możesz otworzyć od spodu żeby nie naruszyć naklejki.KQuest pisze: ↑25 lip 2023, 12:19 Planujemy rozpocząć granie w Szczęki Lwa i zastanawiałem się co dobrze by było przygotować, żeby nie zużyć/zniszczyć gry i potem po ukończeniu kampanii (albo gdyby się okazało, że nam nie sądzie) można było puścić to dalej.
- Widziałem pdf z arkuszami postaci.
- Oprócz tego ponoć miały być naklejki po polsku, ale widzę w sklepach tylko angielskie. Polskie w ogóle się pojawiły?
O czymś jeszcze musiałbym wiedzieć przed rozpoczęciem rozgrywki?
Re: Gloomhaven: Szczęki Lwa / Jaws of the Lion (Isaac Chidres)
Czy poza poprawkami wewnątrz wydanie pierwsze i kolejne różnią się czymś zewnętrznie? Jakiś napis na pudełku, drobna zmiana w szacie graficznej, inny kode EAN czy coś w tym stylu?
- psia.kostka
- Posty: 4851
- Rejestracja: 02 mar 2020, 22:50
- Has thanked: 557 times
- Been thanked: 1284 times
Re: Gloomhaven: Szczęki Lwa / Jaws of the Lion (Isaac Chidres)
Jest nr wydania nad kodem kreskowym. Pierwszy print mial tez babola ze zmieniona czcionka w polskich ogonkach na froncie pudla.
Sprzedam (importowane, nowe): Harmony, Courtisans, Sea Salt & Paper, Rivages, Solstis, Tikal, Furnace, Knarr, Eddie z Iron Maiden (zestaw PL pod konkretna gre) +inne
Re: Gloomhaven: Szczęki Lwa / Jaws of the Lion (Isaac Chidres)
"No w końcu " -- tutaj cytuję moją żonę po ukończeniu kampanii. Powiem tak, ..dobrze ,że zdecydowałem się kupić tą mniejszą wersję gry zamiast wielkiego pudła ,gdyż chyba byśmy się na dłuższą metę męczyli przy tej grze. Początkowo gra wciągnęła jednak po pewnym czasie ( jakies 6-7 misja ) stała się po prostu nudna i powtarzalna . Niezwykle irytujące są karty Zero obrażeń. Niby jest na to sposób w postaci odpowiednich przedmiotów ,ale to nie zawsze dało rade użyć. Fabuła jak dla 12stolatów, a dociąganie tych kart zdarzeń jak dla nas było nudne ,a mechanicznie to po prostu głównie albo drużyna traci trochę złota albo zyskuje , wybór przedmiotów mocno średni niż jakiś kluczowy.
Plus gry to mechanika kart góra/dół i inicjatywa. Trzeba było się trochę nagłówkować ,ale też bez przesady jakiejś. To co potrafiło tutaj zepsuć strategię i namieszać to karty 0 obrażeń w najmniej odpowiednim momencie ,ale tak jak pisałem wystarczy jeden przedmiot który pomagał i można było jakoś żyć. Niektóre scenariusze przechodziliśmy na styk i w sumie to było nawet fajne. Rozwój postaci całkiem nieźle wymyślony ,bym powiedział taki standard oldschoolowy trochę ze spisywaniem PD , Złota itp. Wraz z rozwojem postaci wymieniamy modyfikatory obrażeń i czuć tutaj było różnice pomiędzy początkową losowością ,a późniejszą . Szkoda ,że nie można było w pewnym momencie usunąć kart Zero obrażeń.
Kolejny plus gry to jest w miarę kompaktowa i zajmuje niedużo miejsca w pudle bo na stole to już mimo wszystko trochę trzeba było się rozłożyć.
krótko mówiąc początek w miarę fajny ,a potem nuuda i 2-3 ostatnie scenariusze to przymuszaliśmy się ,aby skończyć i odłożyć na półkę.
Spoiler:
Plus gry to mechanika kart góra/dół i inicjatywa. Trzeba było się trochę nagłówkować ,ale też bez przesady jakiejś. To co potrafiło tutaj zepsuć strategię i namieszać to karty 0 obrażeń w najmniej odpowiednim momencie ,ale tak jak pisałem wystarczy jeden przedmiot który pomagał i można było jakoś żyć. Niektóre scenariusze przechodziliśmy na styk i w sumie to było nawet fajne. Rozwój postaci całkiem nieźle wymyślony ,bym powiedział taki standard oldschoolowy trochę ze spisywaniem PD , Złota itp. Wraz z rozwojem postaci wymieniamy modyfikatory obrażeń i czuć tutaj było różnice pomiędzy początkową losowością ,a późniejszą . Szkoda ,że nie można było w pewnym momencie usunąć kart Zero obrażeń.
Kolejny plus gry to jest w miarę kompaktowa i zajmuje niedużo miejsca w pudle bo na stole to już mimo wszystko trochę trzeba było się rozłożyć.
krótko mówiąc początek w miarę fajny ,a potem nuuda i 2-3 ostatnie scenariusze to przymuszaliśmy się ,aby skończyć i odłożyć na półkę.
- EsperanzaDMV
- Posty: 1777
- Rejestracja: 17 lut 2017, 14:40
- Has thanked: 370 times
- Been thanked: 750 times
Re: Gloomhaven: Szczęki Lwa / Jaws of the Lion (Isaac Chidres)
Wie ktoś może kiedy jest spodziewany dodruk tej gry? Miałem na radarze, a tymczasem widzę że gra jest niedostępna... Jedynie jakieś pojedyncze oferty za 400zł, ewentualnie angielska wersja na planszostrefie za normalnie pieniądze. Na OLX też za ponad 300zł można najmniej dostać nowe egzemplarze...
-
- Posty: 2781
- Rejestracja: 22 sie 2015, 13:48
- Has thanked: 1214 times
- Been thanked: 554 times
Re: Gloomhaven: Szczęki Lwa / Jaws of the Lion (Isaac Chidres)
Jeden dodruk już był, ale jednak jakiś czas temu, potem o grze trochę przycichło. Nie wiem - może już wysyciła rynek?
planszomania.pl - 10%
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
Re: Gloomhaven: Szczęki Lwa / Jaws of the Lion (Isaac Chidres)
Napisałam z ciekawości di Albi, ich odpowiedź: "Niestety na ten moment nie planujemy dodruku gry Gloomhaven Szczęki Lwa.".
Zastanawiające jest, że pozycje Gloomhaven i Szczęki Lwa całkiem zniknęły że strony sklepu.
Re: Gloomhaven: Szczęki Lwa / Jaws of the Lion (Isaac Chidres)
Duży Gloomhaven może ze względu na nowe wydanie, ale Szczęki nowego nie mają, więc faktycznie zastanawiające.
-
- Posty: 2781
- Rejestracja: 22 sie 2015, 13:48
- Has thanked: 1214 times
- Been thanked: 554 times
Re: Gloomhaven: Szczęki Lwa / Jaws of the Lion (Isaac Chidres)
Najwyraźniej poprzedni dodruk nie sprzedał się wystarczająco szybko i uznano, że rynek się nasycił.
planszomania.pl - 10%
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
(rabat nie działa na pozycje już zrabatowane!)
- Grellenort
- Posty: 474
- Rejestracja: 29 wrz 2018, 22:53
- Has thanked: 68 times
- Been thanked: 149 times
- EsperanzaDMV
- Posty: 1777
- Rejestracja: 17 lut 2017, 14:40
- Has thanked: 370 times
- Been thanked: 750 times
Re: Gloomhaven: Szczęki Lwa / Jaws of the Lion (Isaac Chidres)
Hm, to nie wiem czy to dobrze. Zakładam, że ceny Szczęk Lwa (i dużego Gloomhaven pewnie też) zaczną zaraz iść do góry na bazarku, a przynajmniej za te nierozegrane egzemplarze (chociaż może i używane też, ale osobiście wolałbym nierozegrany egzemplarz). Wszak mówimy o grach #4 i #11 na BGG (a historycznie o numerach #1 i #4), wątpię by nagle popyt na te gry jakoś zmalał.
Mam też taką odważną teorię - a co jeśli, wzorem Anachrony, Albi przestaje wydawać Gloomhaveny, a za wydanie będzie odpowiadał... Portal? Śląski wydawca ma już doświadczenie w drogich grach, takie Gloomhaven to dla nich będzie pikuś - a i o błędy bardzo trudno, bo wystarczy użyć gotowego materiału. Zmiana wydawcy też by tłumaczyła dlaczego prace nad tłumaczeniem Frosthaven idą tak wolno (a w zasadzie stanęły).
Re: Gloomhaven: Szczęki Lwa / Jaws of the Lion (Isaac Chidres)
Obawiam się, że już poszły ...EsperanzaDMV pisze: ↑28 sty 2025, 00:37 Zakładam, że ceny Szczęk Lwa (i dużego Gloomhaven pewnie też) zaczną zaraz iść do góry na bazarku,
Nowe Szczęki da się jeszcze kupić pomiędzy 350 a 400 złotych, a duże są już po 1000.