Zagrałem jedną 2os partię w gołą podstawkę i mi wystarczy
Wykonanie tej gry stoi na bardzo dobrym poziomie. Przyjemne wykończenie kart, sporo drewienek, gruby karton i podwójne planszetki. Insert wszystko mieści bez problemu, a każdy z graczy ma swoje pudełeczko z elementami(choć tutaj sporo elementów trafia w jedną dziurę).
Stołożerność produktu określiłbym na wysoką. Rozłożyłem wszystko prócz kafelków i planszy monolitów i myślałem, że to już wszystko, koniec, stół zapchany, a tu obracam stronę instrukcji i widzę kolejne elementy do dołożenia

Gra zajęła mi tyle miejsca co burncycle lub cloudspire na 2os w obu przypadkach albo Uprising.
Zasady są dobrze rozpisane, nie pozostawiają dziur i są prościuteńkie. Trafiłem na egzemplarz angielski i z niego zasady czytałem, więc nie wiem jak tam polskie tłumaczenie.
Sama gra to lekki workerplacement, który toczy się przez 4 rundy, w których wykonamy po 3 ruchy. 12 ruchów na całą grę to w sumie bardzo niewiele, ale tutaj jesteśmy w stanie zrobić aż nadto. Akcji dla naszych robotników jest 5(4 głównej na planszy oraz 1 odpoczynku na planszetce). Spodobał mi się pomysł na akcje z planszy głównej, gdzie wybierając daną akcję, dostajemy najpierw nieskończony przelicznik surowców/rączek na inne dobra(nowe karty plemion/kultury/zwierząt lub dokładanie i ruch namiotami), następnie pojedyncza akcja(otrzymanie kamulca, który daje nam PZ co zaćmienie, czyli na koniec każdej rundy, wybudowanie osady lub zjedzenie zwierzaka - zwykle mięcho i czasem młotki) i finalnie bonus dla pierwszego mepla, który poszedł na daną akcję w rundzie. Z kolei akcja z planszetki daje nam opcję zjedzenia zwierza, pociągnięcie karty oraz dodatkowe pkt przewagi do zaćmienia(walka o pierwsze miejsce). Wszystkie akcje są prościutkie a w swej turze do wykonania tych akcji możemy dodatkowo zagrać karty kultury i plemion, które dorzucą nam surowców, rączek lub też dodatkowych akcji. Gra jest połączona z deckbuildingiem. Rozwijamy swoją talię, a także możemy usuwać z niej karty. Jest sporo opcji na zwiększenie dociągu, który normalnie wynosi 5 na koniec rundy. Choć liczba elementów w grze może przytłoczyć to wszystkie są banalne i nie powinny nikomu zabrać wiele czasu na zrozumienie co tam chce dokonać i osiągnąć.
Wieczna Zima do połowy mi się podobała, a potem zacząłem ziewać. Niestety bardzo szybko da się rozwinąć skrzydła w tej grze poprzez ulepszenie swojej talii. Nie czułem braków jedzenia ani narzędzi. Nie miałem problemów by odpalać dane akcje tyle razy ile potrzebowałem. Dla mnie akcja zakupu kart plemienia od połowy gry staje się zapchajdziurą, gdzie szedłem tylko po te dodatkowe PZ na koniec gry(znacząco lepiej zbierać kolejne zwierzaki). Ogólnie gra moim zdaniem skaluje się słabo w dół, bo jest stanowczo za dużo wszędzie miejsca i brak wyścigu o wiele elementów. Mapa obszaru, po której rozbijamy się namiotami i budujemy osady w moim przypadku była wręcz podzielona na pół i każdy robił swoje bez przeszkadzania drugiemu(ja poszedłem w pola dające najwięcej surowców/PZ z kolei przeciwnik w te gorsze, ale punktujące mu za typ do kamulca). Idol jest mega NUDNY. Tam nic się totalnie nie dzieje. Wbijam o jedno, dwa, trzy pola i żadnego bonusu, nic. Ot przebij się przez daną kreskę to będziesz miał lepsze punktowanie na koniec gry i finalnie gdzieś tam jakiś bonus się trafi. Daleko do torów z innych gier, gdzie wspinanie się to ciekawy element tytułu. Monolity wypadają dla mnie najlepiej, dzięki opcji budowania na 4 postawionych i punktowaniu, ale ponownie na 2os wypełnienie było takie, że nawet nie można było tego odpalić(a stanowczo za łatwo wystawić przeciwnikowi taki ruch). Zostały zwierzęta, które są zwykłym zbieraniem setów jednego typu. Ogólnie OK, ale wyglądają dla mnie jako najłatwiejszy generator PZ na koniec gry(nawet 10PZ za set).
Finalnie sama partia była tylko OK. Za szybko jednak gra mnie znudziła i dla mnie przy takiej liczbie obszarów do ogarnięcia za łatwo wszystko wymaksować(na koniec partii miałem wystawione wszystkie namioty, 0 osad, wstawione 3 kamulce, wszystkie monolity wystawione, 7 kart było w grobowcu, idol dający przeliczenie był na maksa i jeszcze walnąłem kilka razy w sufit za 1PZ, po drugiej stronie byłem za połową - tyle wystarczyło by pokonać przeciwnika. Czyli w sumie zostały osady, który umyślnie olałem, bo punktowałem za namioty na różnych terenach.). Nie widzę potrzeby zagrania w ten tytuł ponownie i podobnie ocenił to mój współgracz. Ponownie na BGG kogoś poniosło, bo dając 3.28 przegiął. Toż to poziom Gugonga czyli max okolice 3.0. Podobno dodatki poprawiają grę dokładając kolejnych opcji, ale szczerze wybitnie nie podoba mi się trend przymuszający by mieć dobry tytuł to muszę zainwestować w nie. Dla mnie Wieczna Zima to max 6/10, ale za to, że nudziłem się od połowy partii to daję 5/10. Mogę kiedyś z dodatkami u kogoś spróbować, ale dla mnie trafia gra do krainy zapomnienia. Co ciekawe rozważałem ten tytuł, ale Gugong zjada go na śniadanie
