Każdy z nas jest amatorem. Amatorem gier. Nikt nie trenuje grania zawodowo (nie mówię o uczestnikach turniejów). Więc porównuję graczy z graczami

Każdy z nas jest amatorem. Amatorem gier. Nikt nie trenuje grania zawodowo (nie mówię o uczestnikach turniejów). Więc porównuję graczy z graczami
Matematyka jest prosta. Jeżeli recenzent X ma na listopad go ogrania dla wydawnictwa od którego zadeklarował się nawet barterowo zrecenzować 4gry (a wiemy że wydawnictwa w Polsce jest kilkadziesiąt) to ograć coś takiego już zajmuje ~~160h. Dodaj do tego inne tytuły od innych wydawców, zebranie odpowiedniej ekipy (różna liczba graczy), nagranie+ montaż materiału. No i najważniejsze pracę na etat, rodzinę i zwykłe życie po pracy. A no i jeszcze zmieścić się w widełki wydawcy w przedziale czasowym. Oczywiście wydawca czasem daje 1-2miesiące wcześniej grę jak ma taką opcję oczywiście ale moim zdaniem jest to kompletnie nierealne do wykonania na naszym poletku.
To już było wałkowane setki razy. Nomenklatura nie jest oprawna ale nie ma na tę chwilę lepszej. Owszem o mnie można mówić prezenter, pokazywacz, influencer czy jeszcze inaczej. Mnie to osobiście nie dotyka bo szkoły na prawne recenzowanie nie mam. Ale cały czas podaję za przykład recenzowanie potraw wszelkiej maści. Czy musisz zjeść dzika z tej samej restauracji od tego samego kucharza 20x czy wystarczy 1x?
Przepraszam taki wycinek wziąłem jako istotny. Kara zdecydowanie za duża ale granie przynajmniej raz na tydzień w Chińczyka powinno skutecznie zniechęcić..
No tak ale wiesz że to jest zapewne odsetek forumowiczów i nie ma mowy nawet o procencie. Ja nawet jak jestem gdzieś na konwencie i ktoś podejdzie i się przedstawi to dopiero po czasie kojarzę kto co gdzie. Ale naprawdę chętnie z każdym z forum zamienił bym zdanie face to face nawet z tymi którzy bardzo mnie nie lubią. Nie noszę urazy z życie pokazuję że po takich rozmowach "wróg" często staje się "przyjacielem" . A Wookiemu zawsze kibicowałem i pozytywnie zazdroszczę że udało mu się wybić. Jednocześnie przykro się czyta jak ludzie po nim jadą (nawet tu na forum). Polska zazdrość jest wprost przerażająca pod tym względem.goldsun pisze: ↑14 gru 2023, 13:43 Wookie stał się z jednego z wielu zwykłych (anonimowych) użytkowników tego forum (kiedyś), jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób minimum w światku gier planszowych w Polsce. To pokazuje że anonimowość na forum jest złudna. A przede wszystkim, że tę anonimowość można bardzo szybko stracić.
O to to.
Niestety się nie zgodzę, bo A równie dobrze możesz ogrywać gry solo
I taki format był u Piotrka z Granie w Chmurach "Zagrałem w...." który osobiście bardzo lubiłem. Ale faktycznie coraz bardziej przekonywuję się że źle oznaczam swoje materiały. Za co dziękuję.1. Po 1-2 partiach. Czyli zwykła zajawka jak mi gra leży, co się spodobało co nie, co może jeszcze pokazać.
Już tłumaczę. Przypuśćmy że jestem rasowym bitewniakowym graczem. Mam swoją publikę wzajemnej adoracji, i wrzucam nagle materiał o grze Sonic którą dostałem od wydawcy i naprawdę mi się spodobała. Pierwszy odruch od widzów to zawsze taki sam "materiał sponsorowany=sprzedał się". Ci z kółka adoracji robią unsub a nowi nie wchodzą bo mają mętlik o co mi chodzi na moim kanale. W skrócie można to ująć powiedzeniem "jak jesteś do wszystkiego to jesteś do niczego". Chociaż GTTV przeczy tej regule i ma się najlepiej ze wszystkich razem wziętych więc wychodzi na to że to ja się nie znam....arturmarek pisze: ↑14 gru 2023, 13:41To jak to w końcu jest? Traci się zasięgi przez specjalizację czy traci się zasięgi przez pokazywanie tego co się lubi bez specjalizacji?BOLLO pisze: ↑14 gru 2023, 13:33Dokładnie tak jest i tu warto sobie powiedzieć czego się oczekuje od swojego kanału i pracy. Ja np biorąc gry od Muduko chciałem pokazać że takie gry istnieją pomimo tego że one nie są tak bardzo w moim kręgu zainteresowania jak gry Euro średniego kalibru. Powiedzmy że "pomagam" im pokazywać ich produkty gdzie potrafię w trakcie ogrywania odkryć pewną część frajdy (Tracks, Cartaventura, W pył zwrot) ale tym samym tracę oglądalność i być może wiarygodność.Minusem specjalizacji jest ograniczony zasięg.
Problem w tym że aktualnie mam jak z muzyką. Słucham wszystkiego co lubię. Tak samo jest z grami gram i opowiadam o tym co lubię lub to co chcę. Nie mam pewnej utartej drogi jaką chciałbym podążać i łapię przez to "kilka srok" za ogon. Ale może dlatego tak jest bo czuję się dobrze po prostu w całej otoczce tego hobby.
Masz chore oczekiwaniaszczudel pisze: ↑14 gru 2023, 14:32 Odpowiadając na pytania:
1. Granie na Tabletob Simulatorze czy innym wirtualnym stole powinno być przykrą powinnością recenzentów planszówek. Oczekiwałbym, że recenzent zagra po kilka razy ( conajmniej 2-3) w każdym wariancie osobowym gry. Gra, którą da się zagrać tylko w 3 osoby siłą rzeczy się krócej recenzuje niż cos skalowalnego od 1-6, a i to niekoniecznie, bo tytuł stricte 3 osobowy może mieć poważną asymetrię, którą trzeba dobrze ocenić. "Recenzja" po 3-4 partiach w takim samym skłądzie to nie recenzja a spisana/nagrana opinia. Jak pisałem powyżej. Są na takie formy publicystyki chętni, więc jak jest popyt i podaż to kimże jestem aby czegoś komuś zabraniać.
2. Nie każdy tytuł trzeba recenzować. Wyliczenia na temat godzin w dobie, tego kto pierwszy i klików mnie zupełnie nie interesuje. Oglądam recenzje gier video Quaz9 miesiące po premierze bo wiem, że tytuł ograł a jak nie, to powie. Zapewne nie jestem w większości, ponownie nie musze być.
Ale czym jest "prawdziwa recenzja". Przecież to nic innego jak opis tego co się "recenzuje" plus nasza opinia. Czyli de facto ""jak się w to gra" i "co ja o tym myślę". Ja też się wychowałem na recenzjach w gazetach. I nie widzę zbytnich "rozbieżności", nie licząc tego, że w recenzjach gier wideo ocena pewnych aspektów może być obiektywna (zależność fps od jakości grafiki, działanie na konkretnym sprzęcie i tak dalej). W grach planszowych nawet czasu rozgrywki nie da się obiektywnie ocenić.szczudel pisze: ↑14 gru 2023, 14:32 Możliwe, że nie ma rynku na prawdziwych recenzentów gier planszowych przez specyfike medium. Wystarczy ludziom "jak w to się gra" i "co o tym myślę" ściśnięte w jednym materiale. Jako osoba wychowana na recenzjach z gazet postrzegam sprawę ich obiektywności dość poważnie.
Słowo "przykrą" jest w moim odczuciu bardzo trafne. Mi osobiście TTS tak bardzo wypacza w negatywny sposób odczucia płynące z gry, że głowa mała. Nie potrafię się przemóc do zagrania na TTS w gry, które uwielbiam.
I tu się zgadzam.
Nadal popolemizuję (mam czas do 18, wtedy odpalam Live - autopromocja ON). Rozgrywka true solo, albo solo na 2-3-4 ręce to zupełnie inna bajka niż gra z ekipą. I każdy doskonale o tym wie. Tryby multi w grach wideo, to też zupełnie inna bajka. Bo spora liczba tytułów na premierę nie ma ogranego multi - brak serwerów i graczy. Jak już jest premiera, to recenzent ładuje się na serwer i gra (chyba, że gra ssie i nikt w nią nie gra) i nie ma znaczenia skąd są pozostali gracze. I takiego ogrywania nie da się porównać z załadowaniem się na serwer TTS i zagraniem online (tak uprzedzam return).Ardel12 pisze: ↑14 gru 2023, 14:22Niestety się nie zgodzę, bo A równie dobrze możesz ogrywać gry soloB wiele gier video z kolei ma tryb multi, który recenzenci ogrywają w swoich ekipach i też tam muszą grubą liczbę godzin spędzić. Myślisz, że jak wychodzi nowy CoD to po rozegraniu kampanii w 6h to ile grają online? Jest nawet odsetek gier, które wymaga grania z kimś i jest to jedyny tryb(świetne it takes two i poprzednia gra wydawcy).
Nie podoba? Jeśli wyjąć z równania BGA to nie zagrałem w żadną grę, nawet swoją ulubioną, 20 razy. Czasami oczekiwania wobec recenzentów są komiczne
Nie zgadzam się z tobą.japanczyk pisze: ↑14 gru 2023, 14:40 Masz chore oczekiwania...
Nawet quaz nie przechodzi wszytskich gier na 100%, a tutaj tego oczekujesz od recenzentow planszowkowych - to o czym mowisz to testowanie gry, a nie ogrywanie jej pod recenzje - moze zeby ocenic gre recenzent powinien wyprobowac wszystkie mozliwe setupy przy euro i grac z kazda kombinacja mozliwego punktowania, czy w Zombicide powinien ograc wszytskich 120 survivorow i 26 abominacji zeby moc ocenic gre?
Szanujmy sie i badzmy rozsadni
Odpowiadałem; nie jestem recenzentem i nie muszę tego robić - co chyba jasno pokazuje, że tego bym nie zrobił. Gdybym to robił zarobkowo -inna sprawa, ale ten statek daaaawno odpłynął.
Spotkałem się też z odwrotnym stwierdzeniem. Kiedyś recenzent przeszedł całą grę i na końcu powiedział, że mu się nie spodobała. I dostał baty, że coś jest nie tak z tą recenzją, że pewnie jest nieszczera i pod publiczkę i wyświetlenia, bo poświęcił dziesiątki godzin na tę grę, a mówi, że nie było fajnie.
To jest 40 godzin 3-4 osób, które w to grają. Około 120-160 godzin czasu spędzonego na siłę, z narzutem na umawianie się na rozgrywkę i dojazdy. A potem pozostaje tylko wysłuchać narzekań na ocenę 4/10 po tylu godzinach gry, do której już w ogóle nie chcesz wracać. Na szczęście pewnie jakiś promil graczy ma tak chore oczekiwania.
W sumie ciekawe, ja mam przypadłość zupełnie odwrotną - większości gier nie kończę. Ogólnie nie przepadam za grami, które trzeba kończyć i zdecydowanie bardziej wolę pozycje wieloosobowe, zapewniające mocne wrażenia w krótkich sesjach. Brzmi jakbym to gdzieś już pisał.
OK, rozumiem. To teraz zapytam o jeszcze jedną sprawę. Powiedzmy, że rozumiem Twoje oczekiwania w stronę recenzenta w kwestii ogrywania gier (ilościowe). A zdajesz sobie sprawę, że recenzent zwykle ma jakąś grupę ludzi, z którą te gry ogrywa. Oni nie są recenzentami. Dlaczego pośrednio im też każesz grać w gry, które im się nie podobają? Dlaczego oczekujesz, że zwykli gracze będą siadać 10 czy 20 razy do gry, której nie mają ochoty widzieć na oczy?
Wiem, że nie kliknęło. Wiem nawet co. Po prostu może nie powiedziałem tego w materiale, a potem kiedy tłumaczyłem w komentarzach niektórzy nie potrafili zrozumieć. Kwestia "kontraktu społecznego". Innymi słowy grupa, z którą ogrywam gry to nie jakaś ekipa z łapanki do grania w recenzowane gry, tylko moi bardzo bliscy znajomi. Osoby, z którymi lubię spędzać czas. Im GH się spodobał. Miałem więc do wyboru albo powiedzieć, że mam w nosie, że im się podoba, bo mi nie i nie gramy więcej (dck move). Albo stwierdzić, to Wy grajcie, a ja w te dni nie będę przychodził (kiepskie dla mojej psychiki). Wybrałem najmniejsze zło. Gram w grę, która nie daje mii frajdy, ale spędzam czas z ludźmi, z którymi dobrze się czuję. Tyle.esubotowicz pisze: ↑14 gru 2023, 23:29Gambit coś w tym przypadku nie „kliknęło”, sam wiesz. Dlugie godziny poświęcone na kampanię, a na koniec niska ocena. Nasuwa się pytanie - po co grać w szrot przez tyle godzin? Koniec końców brakuje tu wiarygodności dla postronnej osoby. Może miałoby wiecej sensu pokazanie krzywej ocen na przestrzeni ogrywania tej gry. W końcu oceny innych gier też ewoluują w czasie (tylko zwykle znacznie dłuższym).Spoiler: