jax pisze:Temat powyższy został gruntownie omówiony po spotkaniu i w samochodzie, więc mam inne pytanie: co się stało z biednym Geko, ktory pełen werwy przyszedł na spotkanie, z zamiarem spędzenia udanego planszówkowego wieczoru a....
No właśnie, Geko, przy Sylli cię nie było ani przy Książętach, gdzie zniknąłeś? Hop hop!
Zaiste dobry z Ciebie człowiek, skoro tak się martwisz losem jednostki
Jak widzieliście, przyszedłem i zbierała się ekipa do Książąt Florencji. Nie chcąc się pchać na ostatnie wolne miejsce i zostawiać Marg na lodzie, poczekałem na rozwój sytuacji. Marg dołączyła do KF, a w międzyczasie przyszedł Sir-Lothar i zagraliśmy w dwuosobowego Caylusa (z tego co wiem, to czytamy Kajlus - Marudo, francuskie słowa i nazwy czytamy po francusku, nie po angielsku

Np. mamy karfur, nie kerfur - ten błąd jest dość często spotykany). Sir-Lothar dał mi dobrą lekcję gry dwuosobowej w ten zacny tytuł. A potem i tak nie mieliśmy nic dwuosobowego, a i ja byłem zmęczony po wczorajszym dniu pracy, więc podziękowałem za miłą rozgrywkę i opuściłem lokal
Co do poganiania w grach, to uważam, że jest to brak pewnej kultury rozgrywki i niepotrzebne psucie atmosfery. Gracze, którzy mnie poganiają jakoś dziwnie nie są szczęśliwi i się denerwują gdy sami się zamyślą i ja ich też poganiam w ramach zemsty. Warto o tym pamiętać.