Ayaram pisze: ↑18 sty 2024, 07:47
Tylko, że raczej takie osoby nie zakładają tematów "mam 200 gier i świetnie się przy tym bawię".
Mam 100 podstawek, 38 dodatków i świetnie się przy tym bawię.
Natomiast odnosząc się do tytułu wątku, bo dyskusja podążyła trochę innym torem, zaciekawiło mnie jaka jest korelacja pomiędzy wielkością mojej kolekcji a moim czasem na granie.
Korelacja ma kilka wymiarów. Pierwszym jest dokładnie taki, jak w temacie, czyli jak wielkość kolekcji przekłada się na czas, jaki MAM na granie.
W moim przypadku, jedyną zależność, którą dostrzegam, to zależność wynikająca z faktu, że aby kupić nową grę / dodatek, dalej będę to nazywał "grą", muszę poświęcić czas na wyszukanie nowej gry, ocenę czy jej chcę, a następnie na jej zamówienie, rozłożenie, zakoszulkowanie, poznanie instrukcji itp. To zabiera czas wolny, a więc czas, który potencjalnie miałbym na granie. Jest to oczywiście pewne uproszczenie, bo o nowej grze zazwyczaj czytam w miejscu i momencie, w którym i tak bym nie grał, na przykład w tramwaju, ale uznajmy cały ten czas, jako koszt. U mnie ten proces przebiega bardzo szybko, na pewno nie dłużej niż średnio 3h na grę, wliczając też czas poświęcony na poszukiwanie gier, których ostatecznie nie kupiłem.
W kolekcji, a uwzględniam też gry sprzedane - bo na nie też poświęciłem czas, było razem 200 gier. Czyli czas przeznaczony na w/w czynności to 600h. Rozkładam to na 20 lat grania, co daje 2,5h miesięcznie na tworzenie kolekcji. Gdybym miał tylko jedną grę i w kółko w nią grał, miałbym więc od następnego miesiąca po jej nabyciu, co miesiąc 2,5h więcej czasu na granie.
Zupełnie jednak jest inna korelacja między wielkością kolekcji a czasem, który PRZEZNACZAM na granie. Mając jedną grę, zdecydowanie nie grałbym w nią tak często, jak gram w gry, mając 100 podstawek. Tu zachodzi inna relacja - taka krzywa paraboliczna. Z każdą więcej grą, przeznaczam więcej czasu na granie, ale przyrost jest coraz mniejszy. Upraszczając kupienie drugiej gry podwoiło czas grania, a kupienie 99-tej dało skrajnie mały przyrost. Uważam, że punkt, w którym jestem jest szczytem tej paraboli, ponieważ liczba podstawek ponad 100, spowodowałaby, że nie pamiętałbym już zasad, musiałbym więc ponownie poświęcać czas na poznanie gier, co byłoby zbędnym kosztem czasu. Poniekąd także z tego powodu, w zeszłym roku nie kupiłem żadnej podstawki. Mógłbym okroić kolekcję o 20 pozycji, ale ponieważ nie mam presji braku miejsca magazynowego, to trochę mi się nie chce.
Nie występuje u mnie żadna korelacja polegająca na przeznaczaniu czasu na jakiś nałogowe kupowanie, słuchanie dziesiątek recenzji, oglądanie jakichś relacji z grania itd. Także nawet to forum, jest dla mnie bardziej miejscem społecznym niż powiązanym z poszukiwaniem nowych planszówek, zresztą jedynym w braku aktywności na fb, whatsapp itp.
Również nie występuje u mnie korelacja polegając na wpływie wielkości kolekcji na czas, który chcę przeznaczyć na inne zainteresowania, a już tym bardziej na aktywność zawodową. Innymi słowy nigdy nie rezygnuję z aktywności zawodowych i innych zainteresowań, aby grać. Wielkość kolekcji natomiast wpływa na aktywność rodzinną w ten sposób, że jeszcze bardziej czyni mnie zaangażowanym, zwłaszcza tatą, choć i bez planszówek bym nim był.