BSG jest na pewno najlepszym cooperativem w historii gier planszowych oferującym, moim zdaniem, najbardziej nowatorską mechanikę wydaną w ciągu ostatnich kilku lat. Efekt wprowadzenia dodatku jest nokautujący i przerósł wszystkie moje oczekiwania.
Jak już wcześniej zauważył Biled nowych opcji jest tutaj tyle, że wystarczyło by na kolejną grę, więc wymienię tylko kilka z nich, które najbardziej przypadły mi do gustu.
Przede wszystkim prezydent staje się tak samo ważną, a może nawet ważniejszą, postacią co admirał. Nowe karty quorum dają mu niesamowite możliwości kontroli i wspomagania pozostałych graczy. Ma on teraz o wiele większy wpływ na rozgrywkę i nie rzadko to właśnie jego posunięcia będą decydować o zwycięstwie lub przegranej.
Nowa pani admirał ma w reszcie większą kontrolę nad flotą,
Agenda dla gracza, który wybierze postać przywódcy cylonów wprowadza rozgrywkę na zupełnie nowy poziom intrygi. Od teraz nawet cyloni nie mogą mieć pewności czy „ich gracz” tak naprawdę jest po ich stronie.
Nowe rozkazy, w szczególności te dla pilotów łatają niedociągnięcia w mechanice z podstawki.
Ludzie dostali na reszcie możliwość walki z cylonami w postaci airlocka i zamachów na nowej caprice.
Podsumowując dodatek daje nam wszystko to, na co czekaliśmy i jeszcze więcej.
Podczas wczorajszej rozgrywki popełniliśmy kilka drobnych błędów, było trochę zaglądania do instrukcji, ale wszystko przebiegło dosyć gładko i sprawnie. Ludzie oczywiście przegrali

, choć jak słusznie zauważył Biled, głównie poprzez błąd przy rozdawaniu kart lojalności. Inna sprawa jest taka, że mieliśmy dużo szczęścia przy losowaniu kryzysów – poza początkiem – prawie na każdym otrzymywaliśmy ikonki skoku, a przywódca cylonów w postaci Aby otrzymał agendę sympatyka. Nie tylko nie przeszkadzał, ale kilka razy ratował nam skórę zagrywając karty do testu, czy aktywując ważne w danym momencie gry lokacje.
Niestety błąd przy rozdaniu kart lojalności zepsuł trochę rozgrywkę. Grałem Baltrem z funkcją prezydenta – od teraz najlepsza możliwa kombinacja jeśli jest czlowiekiem i najgrozniejsza jeśli jest cylonem. Już na początku gry kartą quorum sprawdziłem poczynania admirała przy skoku, co dało mi pewne przypuszczenia dotyczące uczciwości Bileda. Po fazie uśpionych agentów zacząłem dokładniej przypatrywać się Kubie, który zmienił nieco swój sposób gry oraz zmniejszył zaangażowanie podczas dyskusji przed ustalaniem strategii pokonywania kryzysów. Ech, studia psychologiczne wreszcie znajdują swoje praktyczne zastosowanie

. We wszystkich rozgrywkach bezbłędnie trafiam cylonów, we wcześniejszych Biled, Hołek i paru innych. Po przemyśleniu nie potrzebnie go sprawdzałem, ale i tak „spuściliśmy” go w airlocku, nie pozwalając na ujawnienie się i dobranie karty super kryzysu. Właśnie w tym momencie pojawił się największy problem tej rozgrywki. Wiedziałem, że nie jestem cylonem, choć tego podobno nigdy nie można być pewnym

. Biled potwierdził moje przypuszczenia dotyczące jego lojalności, Aba byłby samobójcą, gdyby do tego czasu pomagał nam w takim stopniu nie będąc po naszej stronie. Miałem spore wątpliwości co do Hołka, ale Orku odsłonił się już tak wyraźnie... Czekałem na turę Bileda, aby wykorzystać jego zdolność – wrzucić Orka do paki i przy okazji wyrzucić w przestrzeń. Nagle ujawnił się Hołek a chwilę później Orku! Zle potasowaliśmy karty lojalności. Gdyby były prawidłowe wyrzucili byśmy Orka, bo Hołek grałby inaczej jako człowiek. Gdyby Orku był człowiekiem też grałby inaczej, więc poprosił bym naszego zaprzyjaźnionego cylona Abe

o złożenie wniosku przeciw Hołkowi... Gra była by zupełnie inna.
Pomimo tych wszystkich niedogodności zabrakło nam jednej (sic!) tury do zwycięstwa. Choć jak później słusznie zauważył Aba mogliśmy wygrać zostawiając jeden statek na caprice, właśnie ten ruch kosztował nas całą turę i przegraną rozgrywkę. Nie czuję niedosytu po przegranej, jak miało to miejsce po ostatniej rozgrywce w podstawkę. Czekam na następną grę, tym razem bez błędów i z większą świadomością możliwych akcji do wykonania na caprice!
Dzięki wszystkim za grę i do następnego czwartku!
Ps.
Palce w pralce rządzi!