Czuję potrzebę doprecyzowania mojego zdania na temat instrukcji, dlaczego uważam, że nie jest do końca udana. Może, to, że jest zła było zbyt mocnym i niesprawiedliwym, w stosunku do Eklunda, stwierdzeniem, ale nadal podtrzymuję, że ma swój wkład (instrukcja) w trudność odbioru samej gry.
Mam wątpliwości co do jej struktury - w pierwszej części stopniowe przedstawianie struktury, a później powtórzenie tego samego, ale już w szczegółach. Zrozumiałem ten zabieg dopiero po rozegraniu próbnej partii. Podczas samego czytanie brzmiało to dla mnie jak całkiem osobne opisy kompletnie różnych rzeczy.
Druga sprawa, która mnie drażni najbardziej, ale domyślam się, że miało to budować klimat, to nazywanie najprostszych czynności osobnymi terminami i opisywanie ich w swoich akapitach. Przykład - Asasyn (najbardziej mi utkwił w pamięci), który bodajże mówi tyle, ze jak Ci sprzątną króla to leci też królowa. Jadę z głowy, mogę się mylić w szczegółach, ale mam nadzieję, ze wiadomo o co chodzi.
Natomiast co do gry, dzisiaj jestem po kolejnych dwóch partiach, chyba czwarta i piąta w życiu i... ło matko jakie to jest doświadczenie. Przy żadnej innej grze nie czułem takich emocji. Jedna szczególnie była epicka - zwroty akcji, wyrywanie się z przegranej, przeciąganie liny, ataki... Co tu się wyprawia!
Chcę jeszcze!