Wydaje mi się, że mówimy o dwóch różnych rzeczach. Ja nie twierdzę, że figurki są złe, albo że dużo figurek na planszy, to zbytek. W Rebelii jest ich na planszy jeszcze więcej, ale czytelność jest zachowana. Dla mnie w planszówkach wygoda, czytelność i użytkowość ZAWSZE jest ważniejsza od wyglądu. W grę się gra, a nie na nią patrzy (patrzenia z utęsknieniem na pudełko na półce nie liczęKoshiash pisze: ↑16 wrz 2024, 11:23 Mnogość figurek w WoP i Diunie wynika przede wszystkim z tego, że są adresowane do ludzi, którzy lubią figurki na planszy. Jeżeli lubicie meepe, jest masa gier z meeplami. Jeżeli lubicie kosteczki, jest masa gier z kosteczkami. Jeżeli lubicie stosy żetonów, jest masa gier ze stosami żetonów. Nawet osadzonych w uniwersum Diuny. Można dyskutować o jakości komponentów, ale narzekanie na istnienie jednego z głównych atrybutów tych tytułów to abstrakcja.
W moim odczuciu, jak na skalę, figurki są przyzwoite. Ewentualnie zgarniarki mogłyby być mniejsze ze względów czysto logistycznych.

Dlaczego twierdzisz, że gra jest adresowana do ludzi, którzy lubią mnogość figurek na planszy? Gra to przede wszystkim mechanika, więc raczej jest kierowana do ludzi, którzy szukają asymetrycznego konfliktu w dużej skali. Wybierając gry pod kątem "o, figurki są!", możesz trafić na dramatycznie skrajne tytuły, takie krytetrium jest totalnie od czapy.
Argument "jak nie lubisz fugurek, to nie graj" jest tak merytoryczny, że się go powinno zbyć parsknięciem, ale spróbujmy. Wyobraź sobie, że grasz w deckbuilding, w którym zamiast kart masz grube, ceramiczne płytki. Tylko to nadal deckbuilding, w którym musisz ciągle tasować te płytki, dobierać na rękę, zagrywać itd. Albo żeby było mniej abstrakcyjnie, deckbuliding z kartami w formacie A4. No oba rozwiązania są głupie i dalekie od komfortu grania, ale wpada ktoś i mówi - jak lubisz małe karty, to idź stąd, masz masę deckbuildingów z małymi kartami
