Zagrane. Nie sugerujcie się moją opinią, bo zagrałem raz. Na razie to solidny kandydat do kategorii "rozczarowanie miesiąca".
Na początku małe dementi - To nie jest zła gra! Jest to bardzo przyjemny średniaczek. Mechanicznie działa, wszystko jakoś tam sobie fruwa, zasady są dosyć proste, a i głębi jest trochę. Problemem jest to, że absolutnie wszystko to już gdzieś było, w tej czy innej formule. Nie oczekiwałem wynalezienia koła, ale w każdej grze poszukuję jakiegoś błysku geniuszu i przynajmniej jednego, oryginalnego pomysłu. Tutaj tego po prostu nie odnalazłem. Decyzje też jakoś specjalnie porywające nie były.
Trzon rozgrywki jest prosty, ale na całe szczęście - nie prostacki. Jest nad czym pokombinować. Sęk w tym, że multum tytułów robi to lepiej. To dość klasyczne 2.5 X (bo eksploracji i bezpośredniej eksterminacji tu nie ma) oparte na systemie wyboru akcji, ale jeżeli nie zależy Wam na rozmiarze pudełka, to w zasadzie nie ma większego sensu interesować się EG. Najbardziej rozczarowały mnie jednak karty. Jeżeli robi się grę, w której głównym atutem ma być zagrywanie kart na kilka różnych sposobów, to po pierwsze - te karty muszą być ciekawe. Po drugie - wybory muszą rozrywać serce i szare komórki, a po trzecie - każdy opcja musi być ATRAKCYJNA. A tak po prawdzie, jedyna atrakcyjna opcja, to zagranie karty dla skorzystania z umiejętności rasy. Cała reszta opcji jest zwyczajnie... Nieciekawa.
Zalety:
- Działa i jest nad czym pokombinować.
- Jest pole do eksperymentów nad działaniem ras obcych.
- Małe, super kompaktowe pudełko...
Wady:
- Ale po rozłożeniu na stole nie zajmuje niestety mało miejsca.
- Wtórne i mało inspirujące.
- Brak wyróżnika, jakiegoś oryginalnego elementu mechaniki.
- Generyczne grafiki i średnio oryginalny UI (*trochę jak rosyjska gra S-F na PC z lat '90-tych)
- Brak emocji.
- Niewielka interakcja. (nie ma tu gigantycznych bitew i konfrontacji mano-a-mano).
- Bezsensowne, do niczego nie potrzebne figurki statków.
- Nieciekawe działanie pozostałych opcji na kartach.
- Brak rozrywających serce dylematów.
Podsumowując - Gdybym nie miał alternatyw... To da się w to grać. Ale...
Tiny Epic Galaxies jest - lepsze, ciekawsze, bardziej emocjonujące i ma więcej bezpośredniej interakcji.
Race For The Galaxy jest - tysiąc razy lepsze, ciekawsze, krótsze, ładniejsze i zajmuje mniej miejsca na stole.
Solar Sphere - jest dużo bardziej oryginalne, lepsze, ciekawsze, tysiąc razy ładniejsze i ma tylko nieznacznie większe pudełko.
O grach 3X i 4X, w większych pudełkach, nawet nie chcę wspominać, bo tutaj już przewaga w jakości rozgrywki jest druzgocąca. Smutek, ale jak ktoś nie ma ochoty porównywać do innych tytułów, to może nawet czerpać z EG jakąś tam przyjemność. Ja po prostu jestem zbyt wybrednym dziadersem, który zagrał w zdecydowanie za dużą liczbę gier.
