Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
BOLLO
Posty: 6524
Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
Lokalizacja: YT
Has thanked: 1333 times
Been thanked: 2040 times
Kontakt:

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: BOLLO »

Długi czas żałowałem że tak późno wszedłem na serio w to hobby (5lat) a teraz jest to moje zbawienie. Przy tak przytłaczającej ilości nowości jakie nam serwują wydawcy bardzo chętnie sprawdzam i jaram się grami z przed 10-15lat. Nie raz ktoś się puka w głowę dlaczego opowiadam o Alhambra, Colt Express, Marco Polo czy Shipyard. A to po prostu stare i dobre mechaniki które aktualnie już nikogo nie dziwią.

Myślę że nie ma co się załamywać, bo przy tak intensywnym graniu Gizmoo jak twoje gdzie grasz praktycznie codziennie to po prostu wypalenie i wcale się nie dziwię. Ja gram sporo mniej a też czasem mnie dopada klątwa " ej już gdzieś w to grałem". Nawet jak ostatnio ogrywałem nowość Resurgence, to to wszystko już było. Ocaleni, 51stan, Roll for the Galaxy, Darwin....w skondensowanym Resurgence. Czy mnie to nudzi? Zdecydowanie nie bo mam świadomość że innowacji już nie zobaczymy. Tu na poletku planszówek mamy spore ograniczenia mechaniczne i nie sposób nagle wymyśleć czegoś innowacyjnego. No chyba że za jakiś czas w Monopoly będziemy się ruszać odwrotnie do ruchu wskazówek zegara w Talizmanie będzie możliwy ruch o dowolną ilość wyrzuconych oczek.
agt pisze: 27 wrz 2024, 23:36 Innowacyjnych gier jest relatywnie mało, bo gier w ogóle jest dużo
Oj tak. Ja śledzę jedynie rynek polski i już tu widzę problem a co dopiero globalnie. Tam nawet się nie zapuszczam bo bym zginął w tym gąszczu. Wydawcy wydają, bo muszą, autorzy tworzą bo muszą......a my gramy bo chcemy. Tyle że tak sobie gdybam prawdziwych graczy jest mniej niż okazjonalnych graczy więc ten rynek się nadal dobrze kręci. Podejście wydawnictwa i zmiana w postaci odgrzewania kotletów czy dobry marketing też powodują zmiany w tym świecie. Więcej gier, mniejsze nakłady, hype itd powoduje że gier jest więcej i to niekoniecznie tych dobrych. Ciekawostka. Miałem od Galakty na ten rok przygotowane kilka pewniaków które wesprę. Aktualnie skończyło się na dwóch i jeszcze może 2 gry wejdą do kolekcji. Hype opada, włącza się myślenie i analiza która pozwala świadomie podejść do tematu i selekcji. Może któryś rok wydawniczy zrobię sobie pas i tyle*?
*
Spoiler:
Awatar użytkownika
MichalStajszczak
Posty: 9798
Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 556 times
Been thanked: 1619 times
Kontakt:

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: MichalStajszczak »

BOLLO pisze: 22 paź 2024, 09:19 czasem mnie dopada klątwa " ej już gdzieś w to grałem"
Pociesz się, że w innych dziedzinach też trudno o oryginalność. Zawsze w takich rozważaniach przychodzi mi na myśl scena z powieści Trans-Atlantyk, w której narrator (czyli sam Gombrowicz), podpuszczony przez rodaków, dyskutuje z "najsławniejszym argentyńskim pisarzem" (był to zapewne Jorge Luis Borges). Narrator próbuje zabłysnąć zaskakującymi spostrzeżeniami ale za każdym razem Argentyńczyk odpowiada, że tę samą myśl wcześniej wypowiedział (i tu podaje cytat). W końcu Gombrowicz stwierdza rozpaczliwie: "że i słów nie miałem, bo co moje nie Moje, podobnież Kradzione!".
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 2095
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 201 times
Been thanked: 1049 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: Neoptolemos »

W ostatnich latach nie ma innowacji? Może w gatunku euro, ale każde nowe połączenie starych mechanik może być wystarczająco świeże: przykładami Ark Nova, Beyond the Sun, Wojna w Krainie Czarów czy dowolny deckbuilder + "coś" (najpierw Brzdęk i Tyrants of the Underdark, potem Diuna: Imperium i równolegle Arnak, albo np. Od Zmierzchu do Świtu jako "deckunbuilder"). Ostatnie 10-15 lat to był okres tak gigantycznego rozwoju gatunku, że jeszcze przez wiele lat można będzie eksplorować ledwo co odkryte i "liźnięte" designersko mechanizmy.

Ale odejdźmy na chwilę od myślenia euro/ameri, popatrzmy pod innym kątem. Jak słusznie niektórzy zauważają, bardzo popularne w ostatnich latach zrobiły się koopy - nawet jeśli nie każdy jest fanem, to choćby przegląd KS pokazuje, że to bardzo wdzięczna nisza. No i w kategorii koopów pojawiło się MNÓSTWO dobra i świeżości w ostatnich latach: Dorfromantik, Załoga, Magic Maze, Decorum, Paleo, Halo Wieża. Karcianki? Wspomniana Załoga, SCOUT, Challengers, Regicide, Radlands, Mindbug, SW: Unlimited, Cat in the box - wszędzie jest "coś" nowego. Gry dedukcyjne? Już mija co prawda dekada od premiery Alchemików, ale potem powstały Kryptyda, Niepożądani Goście, Maszyna Turinga czy Poszukiwanie Planety X. Poza tym cały czas mówimy tu tylko o innowacjach mechanicznych, a świeży temat (lub raczej: miks tematu z odpowiadającą mechaniką) też potrafi być wystarczającym argumentem: myślę tu np. o Roll Camera, Heat, Galileo Galilei, Lacrimosa, Nieświadomy Umysł. No albo - nie przymierzając - pojedynek baby z przeciągiem :D

Też miewam momenty zwątpienia, jak gram w just another soulless euro, ale na szczęście zdarza się to rzadko, bo - tu stanę po stronie @siepu - NAPRAWDĘ zepsutych gier wychodzi całkiem mało. Tak, na KS jest to niestety dużo częstsze, ale KS zawsze był ryzykiem (w sumie nawet bardziej w momencie, kiedy istotnie była to platforma dla mniejszych i niszowych wydawców, a nie do przedsprzedaży dla gigantów). Natomiast gier w retailu wychodzi wystarczająco dużo - sam mam dosłownie 3 oryginalne gry z crowdfundingu, z czego tylko jedną wspierałem w ciemno. Być może dlatego, że nigdy nie funkcjonowałem zupełnie poza hobby (w brydża, Scotland Yard i MtG grałem jeszcze w podstawówce, potem przyszedł Catan itd.) nie jestem w stanie spojrzeć z "zewnątrz", ale dla mnie pomiędzy euro, ameri, turniejowymi karciankami, trick-takingiem, zręcznościówkami, imprezówkami, 18XX, Paxami, grami wojennymi, figurkowymi itd. jest TYLE do odkrycia, że wystarczy mi na całe życie. Żałuję nie tego, że wydawcy wypuszczają zbyt wiele, tylko tego, że nie mam czasu ograć wszystkiego. A to, że ostatnio nie wychodzi nic nowego i wydawcy tłuką wciąż to samo, usłyszałem pewnie po raz pierwszy z 10 lat temu, jak się rejestrowałem na forum - a już na 100% słyszałem dużo takich opinii przed swoim pierwszym Essen w 2016 ;)
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4441
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 3172 times
Been thanked: 3097 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: Gizmoo »

BOLLO pisze: 22 paź 2024, 09:19 przy tak intensywnym graniu Gizmoo jak twoje gdzie grasz praktycznie codziennie to po prostu wypalenie
Absolutnie nigdzie nie twierdziłem, że dopadło mnie wypalenie. Więcej - kocham grać i gram tak często, jak tylko życie i sytuacja mi na to pozwalają. Niestety ostatnio to jest 2-3 wieczory w tygodniu. Nie jest to dużo, przy obecnych tu forumowych tuzach, którzy jeszcze nabijają sporo partii grając on-line w cyfrowe wersje planszówek. Mój sformułowany w pierwszym poście "zarzut" dotyczył wyłącznie tego, że w zalewie gier, w którym obecnie się znajdujemy, mało powstaje rzeczy świeżych, odkrywczych, nowatorskich.
BOLLO pisze: 22 paź 2024, 09:19 Tu na poletku planszówek mamy spore ograniczenia mechaniczne i nie sposób nagle wymyśleć czegoś innowacyjnego.
Absolutnie się z tym twierdzeniem nie zgadzam, bo co rusz trafiam na produkt, który czymś się wyróżnia z tłumu. Problem jaki dostrzegam jest taki, że jest to może niecały promil produkcji, które są wydawanie rocznie.
BOLLO pisze: 22 paź 2024, 09:19 Ja śledzę jedynie rynek polski i już tu widzę problem a co dopiero globalnie. Tam nawet się nie zapuszczam bo bym zginął w tym gąszczu.
No właśnie. Mój post dotyczył tego, co mogłem prześledzić przed Essen Spiel.

Na samym Essen było prawie TYSIĄC premier. I uwaga - to nie były wszystkie gry. Rocznie powstaje obecnie około KILKU TYSIĘCY nowych planszówek. I na podstawie tego, co zobaczyłem w Table Top Together, to ciężko było mi wyłowić gry, które czymś się wyróżniały spośród tłumu.

Na szczęście na samych Targach zobaczyłem kilka gier, które były dla mnie autentycznie powiewem świeżości - Sibille, Ironwood i Babylon.

Żadna z nich nie była odkrywcza i nowatorska, każda używała sprawdzonych patentów, ale miks mechanik i zastosowanych pomysłów je wyróżniał spośród nieoryginalnej papki zaserwowanej w grubych ilościach. (dwie nowe gry Lucianiego były zrobione mocno bez polotu).

Syibille zaskoczyło mnie bardzo fajną mechaniką na przewidywanie zagrań przeciwnika. Rzeczywiście gracz czuł się trochę, jak taka "wróżka", która za pomocą kart tarota przewiduje zagrania przeciwnika i na trafnej antycypacji ruchów - korzysta. Do tego bardzo ciekawe, PAX-owe granie pod cele, a nie na kolejną z rzędu sałatkę punktową.

Ironwood - Niby nic nowego. Asymetryczna dwuosobówka, napędzana kartami. Ale tak głęboko tematyczna i klimatyczna, że burzyła dosłownie ścianę i zamieniała abstrakcyjny w sumie pojedynek w coś więcej. W doświadczenie. Pomijam już bardzo fajny patent, że frakcja drewna miała znaczniki drewniane, a frakcja żelaza - metalowe. I muszę przyznać, że te metalowe znaczniki były przerewelacyjne!

Babylon - Widziałem już różne polyomino, ale tutaj mamy bardzo ciekawą układankę przestrzenną, gdzie całe wiszące ogrody budujemy z figurek. Absolutnie nic nowego mechanicznie - ale wizualnie, jest to zaskakująco świeże.

Mamy też jeszcze Explorers of Navoria, która zaskakiwała prostotą zasad, ale sam draft kart akcji był super oryginalnym patentem, którego nie widziałem nigdzie indziej.

Także przed Essen trochę ponarzekałem, ale było kilka perełek. ;)
Neoptolemos pisze: 22 paź 2024, 13:27 Też miewam momenty zwątpienia, jak gram w just another soulless euro, ale na szczęście zdarza się to rzadko,
No to zazdroszczę, bo ja ostatnio często, grając w jakąś nowość, zadawałem sobie podczas partii pytanie: "po co ja w to gram"? Ja rozumiem, że gusta są różne i wielu osobom nie przeszkadza totalny abstrakt, ale w wielu przypadkach miałem wrażenie całkowitego lenistwa twórców/developrerów/wydawców. "Weźmy mechaniki, które znamy (worker/dice placement) i doklejmy jakiś temat. Najlepiej zwierzaczki." :lol:

Wiele spośród tematów jest doklejonych tak bardzo na siłę, że aż robi się graczom niedobrze. Całe szczęście, że zdarzają się takie tytuły jak SETI, czy Chants For The Old Ones, gdzie pomimo dość umownego przedstawienia zagadnienia, czuć zaangażowanie autorów w temat i czuć, że włożyli mnóstwo wysiłku w to, by to TEMAT i klimat wychodził na pierwsze miejsce. Nie mamy poczucia, że przestawiamy to drewno bez sensu. :lol:
Neoptolemos pisze: 22 paź 2024, 13:27 A to, że ostatnio nie wychodzi nic nowego i wydawcy tłuką wciąż to samo, usłyszałem pewnie po raz pierwszy z 10 lat temu, jak się rejestrowałem na forum - a już na 100% słyszałem dużo takich opinii przed swoim pierwszym Essen w 2016 ;)
Moje pierwsze Essen też było w 2016 roku, ale jednak wtedy miałem wrażenie, że trochę bardziej twórcom zależało na dobrym połączeniu tematu z tym, co robimy w grze. I trochę bardziej zależało na tym, by gra wyróżniała się jakimś nowym pomysłem, a nie tylko atrakcyjną grafiką.

Wiem, trochę to brzmi jak zrzędzenie starego dziada, że "kiedyś to były czasy, a teraz już nie ma czasów", ale spoglądając całkowicie na chłodno, to kiedyś przygotowywało się planszówki latami. To był czas poświęcony na development, dokładne testy. A dzisiaj? No przeważa filozofia "jakoś to będzie". Nie wiem, może to rzeczywiście Kickstarter popsuł trochę rynek. Gdzie zamiast z sensem, głębią i filozofią jest "szybko i ładnie". Mamy tu obok na forum temat o Dune: War for Arrakis i niezmiernie rozbawiło mnie, że do gry planszowej mamy "Living rules". Gry planszowej, w której są DWIE frakcje*, a nie kilkanaście armii i która powinna być zamkniętym produktem dla graczy. A już w tej cenie!?

Reasumując - cieszy mnie, że moje przewidywania z Essen się do końca nie sprawdziły i trochę tych perełek udało się wyłowić.

Nie cieszy mnie jednak, że sporo gier euro to "taśmówka", bez większego polotu i JASE przydarza się zdecydowanie za często. :lol:

*
Spoiler:
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 4081
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1417 times
Been thanked: 2965 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: Ardel12 »

Gizmoo pisze: 22 paź 2024, 14:23 Reasumując - cieszy mnie, że moje przewidywania z Essen się do końca nie sprawdziły i trochę tych perełek udało się wyłowić.

Nie cieszy mnie jednak, że sporo gier euro to "taśmówka", bez większego polotu i JASE przydarza się zdecydowanie za często.
To jest główny problem, że jest zalew gier i teraz znajdź perełkę. Niby mamy recenzje i opinie, ale miałem przypadki w jedną(pójść za opiniami, kupić i żałować) jak i w drugą(latami olewać tytuł X, bo czymś mnie mechanicznie nie przekonywał - AToE z ruchem jak w monopoly choćby). Trzeba testować samemu, a czas i kasa nieskończona nie jest. A jeszcze zanim zagramy ile czasu nas kosztuje zwykłe przejrzenie nowinek, obejrzenie filmików, przeczytanie opinii.

Ja śledzę rynek globalny i kosztuje to stanowczo za dużo. Aż mam chęć ograniczyć się wyłącznie do polskiego poletka, ale wtedy trochę gier mnie ominie. Ech decyzje decyzje.
Awatar użytkownika
siepu
Posty: 1328
Rejestracja: 14 gru 2007, 22:10
Lokalizacja: Olecko / Warszawa
Has thanked: 450 times
Been thanked: 427 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: siepu »

Gizmoo pisze: 22 paź 2024, 14:23 Moje pierwsze Essen też było w 2016 roku, ale jednak wtedy miałem wrażenie, że trochę bardziej twórcom zależało na dobrym połączeniu tematu z tym, co robimy w grze. I trochę bardziej zależało na tym, by gra wyróżniała się jakimś nowym pomysłem, a nie tylko atrakcyjną grafiką.
Aż zajrzałem na listę hotness z Essen 2016 i o ile był to fantastyczny rok dla euro, to raczej nie ze względu na ciekawą tematykę :) Większość to typowe miasto X. Zgoda, że jeszcze nie było tylu zwierzątek, ale poza Terraformacją raczej brak skupienia na temacie. To jednak było te 8 lat temu, więc 'świeżych' mechanik ogólnie było dostępnych więcej, większość tych gier wydanych dzisiaj wzbudziłaby tylko ziewanie.
Gizmoo pisze: 22 paź 2024, 14:23 Wiem, trochę to brzmi jak zrzędzenie starego dziada, że "kiedyś to były czasy, a teraz już nie ma czasów", ale spoglądając całkowicie na chłodno, to kiedyś przygotowywało się planszówki latami. To był czas poświęcony na development, dokładne testy. A dzisiaj? No przeważa filozofia "jakoś to będzie". Nie wiem, może to rzeczywiście Kickstarter popsuł trochę rynek. Gdzie zamiast z sensem, głębią i filozofią jest "szybko i ładnie". Mamy tu obok na forum temat o Dune: War for Arrakis i niezmiernie rozbawiło mnie, że do gry planszowej mamy "Living rules". Gry planszowej, w której są DWIE frakcje*, a nie kilkanaście armii i która powinna być zamkniętym produktem dla graczy. A już w tej cenie!?
Kiedyś gra po wydaniu albo była porzucana, albo jeśli się przyjęła, to była łatana dodatkami, ewentualnie reedycją (GWT wyszło w 2016). Jeszcze w tym 2016 nie było tak powszechne granie ligowe po sieci. Teraz nie ma problemu zobaczyć, jak grają najlepsi gracze i gry są łamane dużo szybciej, dyskusji też jest więcej. Twierdzenie, że kiedyś gry były dokładnie przetestowane, to zrzędzenie starego dziada, wybacz.
Gizmoo pisze: 22 paź 2024, 14:23 Reasumując - cieszy mnie, że moje przewidywania z Essen się do końca nie sprawdziły i trochę tych perełek udało się wyłowić.

Nie cieszy mnie jednak, że sporo gier euro to "taśmówka", bez większego polotu i JASE przydarza się zdecydowanie za często. :lol:
W pełni się zgadzam, że typowych euro jest za dużo (przestałem je kupować, po co). Ale dalej, jak spojrzysz jakie gry są najchętniej proponowane na różnych poessenowych spotkaniach czy co się wyprzedało w sklepach, to zobaczysz nudy typu Men Nefer. Klient chce klient dostaje. I tak chyba było zawsze, po prostu te 8 lat temu mieliśmy ograne setki gier zamiast tysięcy.

Zgadzam się, że dalej powstają gry świeże i planszówki to ogólnie bardzo fajne hobby. Grajmy w gry :)
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4441
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 3172 times
Been thanked: 3097 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: Gizmoo »

siepu pisze: 23 paź 2024, 14:03 Twierdzenie, że kiedyś gry były dokładnie przetestowane
No dobra, niech będzie - DOKŁADNIEJ. :lol: Na pewno czas od momentu wyprodukowania prototypu do gotowego produktu był dłuższy. Pamiętam, że wiele gier pojawiało się w formie prototypu na różnych konwentach. Ludzie grali, dawali swoje uwagi, a gra była szlifowana. Dzisiaj wiele gier testowanych jest dopiero... Po ich wydaniu. :lol: Tu przypomina mi sie choćby casus stegmaierowego Tapestry, gdzie już po wydaniu gracze zgłaszali duże problemy z balansem.

Ja wiem, że piszę tu z perspektywy gościa, który dość mocno siedzi w kickstarterowym świecie. No i tam, na wspieraczkach, wydawanych jest mnóstwo gier, które wyglądają jak nieukończone, nie do końca przemyślane produkty. I ten Kickstarterowy tryb wydawniczy ma obecnie spory wpływ na całą branżę. Dzisiaj wydaje się szybko, bo trzeba się liczyć w wyścigu.
siepu pisze: 23 paź 2024, 14:03 zrzędzenie starego dziada, wybacz.
Nie kryję się ze swoim wiekiem, jestem już "starym dziadem", więc nie mam czego wybaczać. Natomiast polemizował bym ze stwierdzeniem, że gry z ostatnich - dwóch -trzech lat, są lepiej przetestowane niż te sprzed 10. Rosenberg, Kramer, Kiesling i Knizia też by mieli problem z tym stanowiskiem. 😉
siepu pisze: 23 paź 2024, 14:03 zobaczysz nudy typu Men Nefer
Akurat na rozgrywkę w Men Nefer, czekam najbardziej spośród wszystkich dużych, nowych eurasów. :lol:

I też nie mogę się doczekać, aż zagram w Galileo Galilei i Resafę. Liczę, że jest tam odrobinę więcej serduszka, niż w innych sucharkach. :wink:
agt
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2020, 13:48
Has thanked: 917 times
Been thanked: 511 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: agt »

Ardel12 pisze: 22 paź 2024, 18:42 Aż mam chęć ograniczyć się wyłącznie do polskiego poletka, ale wtedy trochę gier mnie ominie.
I co wtedy się stanie?
Awatar użytkownika
siepu
Posty: 1328
Rejestracja: 14 gru 2007, 22:10
Lokalizacja: Olecko / Warszawa
Has thanked: 450 times
Been thanked: 427 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: siepu »

Gizmoo pisze: 23 paź 2024, 14:37
No dobra, niech będzie - DOKŁADNIEJ. :lol: Na pewno czas od momentu wyprodukowania prototypu do gotowego produktu był dłuższy. Pamiętam, że wiele gier pojawiało się w formie prototypu na różnych konwentach. Ludzie grali, dawali swoje uwagi, a gra była szlifowana. Dzisiaj wiele gier testowanych jest dopiero... Po ich wydaniu. :lol: Tu przypomina mi sie choćby casus stegmaierowego Tapestry, gdzie już po wydaniu gracze zgłaszali duże problemy z balansem.

Ja wiem, że piszę tu z perspektywy gościa, który dość mocno siedzi w kickstarterowym świecie. No i tam, na wspieraczkach, wydawanych jest mnóstwo gier, które wyglądają jak nieukończone, nie do końca przemyślane produkty. I ten Kickstarterowy tryb wydawniczy ma obecnie spory wpływ na całą branżę. Dzisiaj wydaje się szybko, bo trzeba się liczyć w wyścigu.
Mieszasz trochę kilka rzeczy. Zacznijmy od tego, że Tapestry ma już 5 lat :D I tak, wiele starszych bardziej skomplikowanych gier euro miało problemy z balansem, tak jak napisałem były zazwyczaj naprawiane dodatkami (Tzolkin), ewentualnie reedycjami (GWT). Wolę współczesne podejście twórców wspierających grę też po jej wydaniu. Era Innowacji była dokładnie przetestowana, wyszły po premierze rzeczy, które można poprawić, twórcy klepnęli feedback od fanów jako oficjalną erratę, wszyscy mamy teraz lepszą grę. Dla mnie to pozytyw.

Pełna zgoda, że na kickstarterach dzieją się cyrki, ale głównie przez obietnice tony contentu, którego nikt nie ma czasu dobrze zrobić. Jest w miarę ograna podstawka i dodatki typu kupa na ścianie, niech się gracze martwią. Wsparłem ostatnio prostego roll&write, twórcy jasno mówili, że kampanię solo zrobią teraz w miesiąc przed wysłaniem plików. Póki to jest jawne, to nie mam z tym problemu (wsparłem nie dla tej kampanii, jak będzie grywalna to miłe, ale mocno wątpię :P). Większość typowych eurasów nie przechodzi przez kickstartera, ewentualnie wspieraczka jako przedsprzedaż przy małym nakładzie.
Gizmoo pisze: 23 paź 2024, 14:37 Nie kryję się ze swoim wiekiem, jestem już "starym dziadem", więc nie mam czego wybaczać. Natomiast polemizował bym ze stwierdzeniem, że gry z ostatnich - dwóch -trzech lat, są lepiej przetestowane niż te sprzed 10. Rosenberg, Kramer, Kiesling i Knizia też by mieli problem z tym stanowiskiem. 😉
Trochę łatwiej o balans, kiedy przepisy mają 4 strony jak w tradycyjnych euro. Oddam to, że nie wiem czy są lepiej przetestowane, po prostu wydaje mi się, że gry które mnie obecnie interesują są dużo większe no i jak pisałem wcześniej, jest większa świadomość w społeczności, lepsza wymiana informacji no i ludzie po prostu grają lepiej :) Jest dużo więcej ogranych graczy. Ostatecznie przy podobnym wysiłku włożonym w testy wyniki pewnie będą 'gorsze'. Jeszcze inna sprawa, że gry są projektowane na świetne 1-2 partie, no ale my gracze tak się bawimy :D

Karty w Agricoli są absurdalnie niezbalansowane i dlatego jest draft na początku, żeby gra była możliwa. Nowe wydania gier od Kieslinga, Kramera i Knizii prawie zawsze mają jakieś mniejsze (Tikal) czy większe (Maharaja) zmiany w zasadach, często połączone z kompletną zmianą tematu (prawie wszystko od Knizii). Oczywiście możemy podyskutować, czy te zmiany są potrzebne, ale jednak mam wątpliwości co do 'kiedyś to było'.

Ciekawy temat, dzięki za dyskusję.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 4081
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1417 times
Been thanked: 2965 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: Ardel12 »

agt pisze: 23 paź 2024, 16:09
Ardel12 pisze: 22 paź 2024, 18:42 Aż mam chęć ograniczyć się wyłącznie do polskiego poletka, ale wtedy trochę gier mnie ominie.
I co wtedy się stanie?
Pewnie nie chcesz odpowiedzi już zawartej w moim zdaniu: ominą mnie niektóre pozycje.

To przyjmując, że to nie byłoby problemem, to w sumie nic? Patrząc jednak na kolekcję, to mam sporo gier nie wydanych po polsku. Slay the Spire, Arcs, 18XX, Roll Camera, KDM, ATO, HF...no dobra, część pewnie wyjdzie, ATO jest polskiego wydawnictwa, ale ciężko mi tu mówić, że to polski rynek(bo co, to co w sklepach by się też liczyło? Przyjmuję tylko PL wydania). LE: Alien, LM pewnie nigdy się nie doczekają PL edycji, ale patrząc po CTG i TMB oraz zapowiedzianym właśnie CS to może się kolejny cud stanie.

Z drugiej strony angielskie wydania posiadają często mniej błędów niż nasze polskie odpowiedniki, są wydawane wcześniej i czasem tylko w angliku można zdobyć wszelkie bonusy.

Finalnie pewnie nic się nie stanie :D świat się nie zawali. Mógłbym równie dobrze przestać grać, bo co to zmieni...znajdę inne hobby, zwolnię tonę miejsca w domu i może wyjdą inne plusy z nadmiaru czasu. Same plusy.
agt
Posty: 1568
Rejestracja: 17 sie 2020, 13:48
Has thanked: 917 times
Been thanked: 511 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: agt »

Ardel12 pisze: 23 paź 2024, 19:53 Finalnie pewnie nic się nie stanie :D świat się nie zawali. Mógłbym równie dobrze przestać grać, bo co to zmieni...znajdę inne hobby, zwolnię tonę miejsca w domu i może wyjdą inne plusy z nadmiaru czasu. Same plusy.
Moje pytanie w żadnym wypadku nie miało na celu spłycania czy trywializowania Twoich dylematów.
Chodziło mi o zwrócenie uwagi na inny aspekt sytuacji, popatrzenie od innej strony. Czasem bardzo przyzwyczajamy się do jakiegoś sposobu działania i kontynuujemy go nawet kiedy być może straty zaczęły przekraczać zyski.
Napisałeś o tym ile kosztuje Cię to czasu, i o tym, że wyniki nie są już tak satysfakcjonujące (jak chyba było kiedyś).

Pomyślałam, że może jest możliwe, że gdybyś przestał śledzić te rynki/tytuły niepolskie, to zyskałbyś czas, który byś spędził na dobrej zabawie grając w tytuły, które masz, lub które byś poznał w inny sposób. I nie przeszkadzałoby Ci, że nie masz tamtych tytułów, bo byś o nich nie wiedział.
Tak naprawdę to ta moja opowieść jest też do mnie, bo bardzo często (w wielu dziedzinach życia) mam potrzebę poznania wszelkich opcji, by wiedzieć, że decyzję podejmuję w oparciu o pełną pulę informacji, więc decyzja ma szanse być najlepsza. Tylko, że to zabiera życie. :)
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 4081
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1417 times
Been thanked: 2965 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: Ardel12 »

Spoiler:
Pięknie powiedziane. Ja i tak omijam wiele tytułów. Rzucam okiem, a czasem nawet nie. Nie da rady tego ogarnąć i tego jestem świadom i to mnie akurat nie boli, ale gros tytułów mnie ciekawi i zjada czas. W tym roku wprowadziłem sobie ograniczenia na forum i odzyskałem trochę czasu. Może w kolejnym odetnę się od oglądania zapowiedzi kolejnych KS/GF i tylko będę łykał co mi forum wypluje lub jakaś polecajka. Ten rok jest ciekawy pod takie rzeczy. Podsumowanie roku szykuje się intrygująco dla mnie.
Awatar użytkownika
PytonZCatanu
Posty: 5191
Rejestracja: 23 mar 2017, 13:53
Has thanked: 2046 times
Been thanked: 2645 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: PytonZCatanu »


Już 8 listopada wydawnictwo CzachaGames rozpocznie przedsprzedaż polskiej edycji gry Mycelia.

Mycelia to gra strategiczna, w której wykorzystacie cykl życia grzybów, aby jak najlepiej rozwinąć swoją grzybnię. Poznajcie świat grzybni i grzybów. W talii grzybów znajdziecie ilustracje przedstawiające prawdziwe gatunki, które znajdziecie w różnych regionach świata.
Grę rozpoczynacie z jednym znacznikiem „grzyba-matki”, który rozpocznie ekspansję waszego „królestwa”. Punkty przynoszą karty z grzybami, które zostaną „zasadzone” po spełnieniu ich warunków. Każdy grzyb ma wskazane na karcie ile razy urośnie, po czym następuje jego rozkład. Koniec gry zostaje uruchomiony w momencie, gdy któryś z graczy ma zapełnione kartami wszystkie pięć slotów. Wygrywa gracz, który zdobędzie najwięcej punktów
Tak to się kończy jak wydawnictwa próbują być oryginalne :lol:
Garść statystyk z BGG | Moje TOP 100 - stan na 27.03.2025
Arius
Posty: 1644
Rejestracja: 30 mar 2016, 16:31
Has thanked: 419 times
Been thanked: 270 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: Arius »

PytonZCatanu pisze: 30 paź 2024, 21:02 Tak to się kończy jak wydawnictwa próbują być oryginalne :lol:
Skoro to gra strategiczna, to ciekawe czy planują dodatek "wojna z muchami" ;)
Cyel
Posty: 2858
Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
Has thanked: 1417 times
Been thanked: 1698 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: Cyel »

PytonZCatanu pisze: 30 paź 2024, 21:02
Spoiler:
Tak to się kończy jak wydawnictwa próbują być oryginalne :lol:
Wygląda jak próba zrobienia czegoś karciano-edukacyjnego w stylu Wingspan. Czyli skopiowania "success story". Ja tu widzę odwrotność oryginalności :)
Awatar użytkownika
Nilis
Posty: 852
Rejestracja: 26 mar 2020, 13:35
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 326 times
Been thanked: 509 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: Nilis »

Pozwolę sobie zacytować tutaj naszego kolegę Ardela a propo gry nieświadomy umysł:

"Gra na wskroś to typowe euro. Klimatu tutaj zero i skupiamy się na mieleniu surowców by leczyć pacjentów (...) Gra jak na klasyszne euro jest tak suche i pozbawione interakcji jak tylko się da. Naprawdę dawno nie grałem w tak bardzo pozbawioną interakcji grę. (...)To co przeciwnicy robią w swoich turach miało na mnie marignalny lub żaden wpływ"

ostatnio czytając, oglądając materiały oraz wypowiedzi o większości gier Euro trafiam właśnie na takie wypowiedzi. Jeden z niewielu wyjątków to Voidfall. Mimo że kiedyś grałem tylko w Euro to moje zainteresowanie ostatnio zwróciło Too Many Bones, Arkham LCG i powiem szczerze że rewelacyjni się bawię przy tych grach. Kolejne kampanie w Arkham dodają nowe mechaniki, nowe przygody wciągają coraz bardziej a w Too Many Bones rozkmina na polu bitwy jest przyjemna a rzucone kości dostarczają emocji. Szczerze mówiąc nie widzę z nowości nic sensownego z gier Euro w co mógłbym zagrać i by mnie zachwyciło. Może to po prostu taki typ gier że jak się już je pozna to wkrada się znużenie i rutyn
Osobiście często bardziej wolę pograć z ludźmi w planszówki, niż słuchać, co wydaje im się, że mają do powiedzenia. feniks_ciapek
Awatar użytkownika
Furan
Posty: 1632
Rejestracja: 21 mar 2008, 16:41
Lokalizacja: Warszawa, Wola
Has thanked: 14 times
Been thanked: 248 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: Furan »

PytonZCatanu pisze: 30 paź 2024, 21:02

Już 8 listopada wydawnictwo CzachaGames rozpocznie przedsprzedaż polskiej edycji gry Mycelia.

Mycelia to gra strategiczna, w której wykorzystacie cykl życia grzybów, aby jak najlepiej rozwinąć swoją grzybnię. Poznajcie świat grzybni i grzybów. W talii grzybów znajdziecie ilustracje przedstawiające prawdziwe gatunki, które znajdziecie w różnych regionach świata.
Grę rozpoczynacie z jednym znacznikiem „grzyba-matki”, który rozpocznie ekspansję waszego „królestwa”. Punkty przynoszą karty z grzybami, które zostaną „zasadzone” po spełnieniu ich warunków. Każdy grzyb ma wskazane na karcie ile razy urośnie, po czym następuje jego rozkład. Koniec gry zostaje uruchomiony w momencie, gdy któryś z graczy ma zapełnione kartami wszystkie pięć slotów. Wygrywa gracz, który zdobędzie najwięcej punktów
Tak to się kończy jak wydawnictwa próbują być oryginalne :lol:
Tak się kończy, kiedy za tłumaczenie biorą się ludzie mający problem ze skleceniem kilku poprawnych zdań bez powtórzeń. Pomijając problemy z wiedzą ogólną: Gorgon (on! :mrgreen: ) w Oryszalku...
jakiCHś - w tym słowie jest CH! || lepiej nie używa'ć apostrof'ów w ogóle, niż używa'ć ich w nadmiar'ze!

(S) Mecz Stulecia, Ape Town, Paco Sako
Awatar użytkownika
BartP
Administrator
Posty: 4773
Rejestracja: 09 lis 2010, 12:34
Lokalizacja: Rumia
Has thanked: 400 times
Been thanked: 953 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: BartP »

Nilis pisze: 02 lis 2024, 11:28 Pozwolę sobie zacytować tutaj naszego kolegę Ardela a propo gry nieświadomy umysł:

"Gra na wskroś to typowe euro. Klimatu tutaj zero i skupiamy się na mieleniu surowców by leczyć pacjentów (...) Gra jak na klasyszne euro jest tak suche i pozbawione interakcji jak tylko się da. Naprawdę dawno nie grałem w tak bardzo pozbawioną interakcji grę. (...)To co przeciwnicy robią w swoich turach miało na mnie marignalny lub żaden wpływ"
Powyższe o tyle wprowadza w błąd, że to właśnie w euraczach ostatnich lat dominuje podejście, by komplikować zasady i równocześnie minimalizować interakcję. Z kolei w klasycznych jest zgoła odwrotnie: zasady skondensowane, a interakcja znacząca.
Awatar użytkownika
Apos
Posty: 1331
Rejestracja: 12 sie 2007, 14:42
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 536 times
Been thanked: 1226 times
Kontakt:

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: Apos »

Nilis pisze: 02 lis 2024, 11:28
Spoiler:
Opis wrażeń z gry euro często sprowadza się do: "Wykręciłem z silniczka 148 punktów!"

Opis jednej rozgrywki ze Stationfall:
Spoiler:
Podobnie można się rozpisywać o rozgrywkach z gier wojennych, COINów czy Splotterów. W tych grach cała rozgrywka to przygoda i niesamowite doświadczenie, a liczba punktów schodzi na drugi albo trzeci plan.

Od kiedy poszerzyłem planszowe horyzonty i wypłynąłem na szerokie morza, doceniam różnorodne gatunki, cele gry, element towarzyski oraz gdy mechanika współgra z tematyką. Euro nadal lubię, tylko zamiast powtarzać schemat "zakup nowego euro -> zagranie 2-3x -> nuda -> zakup nowego euro -> etc", mam parę swoich ulubionych w kolekcji i jak gracze chcą to je wyciągnę na stół. I tak za tydzień gramy w Orleans z dodatkiem :D
Awatar użytkownika
wrojka
Posty: 563
Rejestracja: 10 cze 2018, 00:00
Lokalizacja: Gdańsk Wrzeszcz
Has thanked: 273 times
Been thanked: 277 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: wrojka »

Gizmoo pisze: 26 wrz 2024, 12:38 Reasumując - czy brak oryginalności mechanicznej, to indolencja planszówkowych designerów, czy jednak wymagania rynku? Bo oryginalne się "nie sprzeda"?
Moim zdaniem mechanika gier planszowych to ciągła ewolucja i próba udoskonalania tego co już jest. Rodowód wielu mechanik można prześledzić wstecz, od pierwszej gry która miała jakiś drobny, oryginalny element wyłamujący się ze schematu, a następnie masę różnorakich klonów z których 80% nie poprawiło nic i zostały zapomniane, a 20% pchnęło mechanikę w dobrym kierunku.
Naturalnie (heh) jak z ewolucją, rozwój mechanik wymaga 'presji środowiskowej', czyli graczy którzy chcą spróbować czegoś świeżego, bo przejadło im się to co już było.

Ostatnio coraz częściej designerzy stawiają na fuzję tego co jest od dawna, ale nigdy nie zostało złączone.
Arcs po prostu wziął sobie trick-taking i wrzucił to do area control. Wonderlands War zmieszało PYL z area control. Nowa Diunka to deck builder z worker placementem.

Na kickstarterze trwają właśnie kampanie Madcali i Clandestine. Obie gry opierają się na mancali i można się dopatrzeć paru zbieżności (istnienie 'silniejszych' pionków, podzielenie toru na 'moją vs twoją' część, zagrywanie dodatkowych kart poza mancalowaniem), ale gdzie Madcala wydaje się jakimś bezpiecznym reskinem DiceThrone z elementami mancali, to Clandestine prezentuje solidny, dobrze zazębiony engine builder w którym mancala stanowi medium do interakcji z innymi graczami. Dokładnie taką samą rolę pełnił trick-taking we wspomnianym wcześniej Arcsie. Czuję jednak w kościach, że Madcala osiągnie większy sukces komercyjny, bo chwyta szerokie grono odbiorców nieskomplikowaną rozgrywką niczym pop music. Clandestine będzie natomiast niszową rewolucją dla tych którzy lubią wyśrubować z mancali jakieś zawoalowane ruchy budzące podziw całego stołu.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 4081
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1417 times
Been thanked: 2965 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: Ardel12 »

BartP pisze: 03 lis 2024, 12:42
Nilis pisze: 02 lis 2024, 11:28 Pozwolę sobie zacytować tutaj naszego kolegę Ardela a propo gry nieświadomy umysł:

"Gra na wskroś to typowe euro. Klimatu tutaj zero i skupiamy się na mieleniu surowców by leczyć pacjentów (...) Gra jak na klasyszne euro jest tak suche i pozbawione interakcji jak tylko się da. Naprawdę dawno nie grałem w tak bardzo pozbawioną interakcji grę. (...)To co przeciwnicy robią w swoich turach miało na mnie marignalny lub żaden wpływ"
Powyższe o tyle wprowadza w błąd, że to właśnie w euraczach ostatnich lat dominuje podejście, by komplikować zasady i równocześnie minimalizować interakcję. Z kolei w klasycznych jest zgoła odwrotnie: zasady skondensowane, a interakcja znacząca.
Trwa to od kilku lat, a jak kojarzę ten nurt nie doczekał się osobnej nazwy by móc dookreślić o jakie to eura chodzi. Może post-(tu wpisz tytuł gry, która wyznacza przełom) by załatwiło sprawę, bo zgadzam się, że wcześniejsze produkcje były zgoła odmienne. Teraz wszystkiego ma być więcej, gra ma być bardziej skomplikowana choćby miało to oznaczać dodanie kolejnych wyjątków do wypracowanego pomysłu. Gra wygląda na za prostą, to dodajmy tory, kontrakty lub jakieś specjalne meple, które łamią podstawowe zasady.

Na pewno nie pomaga, gdy w tym samym roku dostajemy te same główne mechaniki, typu rondel. Z torów koledzy z ameri to już się śmieją i jak widzę to od razu mówią pass. Ciężko się nie zgodzić, jak zwykle to zwykłe pchanie pingla i co najwyżej walka o to kto pierwszy dany poziom osięgnie.
wiLLiq
Posty: 103
Rejestracja: 26 mar 2019, 22:37
Been thanked: 15 times

Re: Klątwa nieoryginalności, czyli wciąż to samo.

Post autor: wiLLiq »

Gizmoo pisze: 26 wrz 2024, 12:38 Reasumując - czy brak oryginalności mechanicznej, to indolencja planszówkowych designerów, czy jednak wymagania rynku? Bo oryginalne się "nie sprzeda"?
Wg mnie to przede wszystkm efekt procesu produkcji: autor planszowki musi kogos przekonac zeby wydal jego gre, a ten ktos musi sprzedac jakies minimum egzemplarzy by sie to oplacalo. Tylko te dwa fakty drastycznie ogranicza wszelaka oryginalnosc bo OBIE w/w strony uznaja grube nowosci za duzo wieksze ryzyko odrzucenia/porazki.

Wsrod gier "garazowych", gdzie ktos cos sklecil w 1 egzemplarzu i pogral z grupka znajomych, na pewno byloby wiecej orygnalnosci mechanicznej, ale nigdy o tych probach nie uslyszysz bo beda one lokalne.

Wg mnie najwiekszy problem to nie jest wymyslic oryginalna gre/mechanike, bo to na pewno sie regularnie dzieje na swiecie wsrod hobbystow designerow, tylko przekonac do jej sprobowania wieksza grupe niz wlasnych znajomych/zapalonych testerow [w tym wydawcow!]. Bo konkurencja na spedzany czas jest ogromna i wiekszosc wybierze patryjke w znany i lubiany tytul niz ogarnianie mechaniki, ktorej nigdy wczesniej nie widzialo. Ba! Nawet w grupie graczy weteranow, gdzie kazdy ogral juz setki tytulow, bardzo latwo sklecic liste nieznanych im gier, w ktora by chcieli pograc, ale po prostu nie mieli z kim.
Gizmoo pisze: 22 paź 2024, 14:23 Absolutnie się z tym twierdzeniem nie zgadzam, bo co rusz trafiam na produkt, który czymś się wyróżnia z tłumu. Problem jaki dostrzegam jest taki, że jest to może niecały promil produkcji, które są wydawanie rocznie.
Na takiej samej zasadzie wykwintny trunek jest promilem produkcji przecietnego piwa.

Moze sprobuj nabrac troche perspektywy, ze jestes gdzies w Top10% wsrod planszowkowiczow?
Bo taka pule stanowia gracze, ktorzy juz wszystko ograli i wszystko widzieli.
Zas reszta wciaz odkrywa, wiec ma radosc z odswiezanego kotleta gdyz jedza go po raz pierwszy.
pzdr
wiLQ
ODPOWIEDZ