[Warszawa] Klub na Smolnej
- Mały brzydki pędrak
- Posty: 984
- Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 11 times
- Mały brzydki pędrak
- Posty: 984
- Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 11 times
- Geko
- Posty: 6491
- Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 4 times
Napiszcie co tam się działo w Paradoxie.
Kontynuując wątek czy ktoś jutro (w sobotę) planuje odwiedzić Paradox i w coś pograć, ewentualnie w co?
Są spotkania w piątki na Smolnej i w niedziele na Chłodnej. Po ostatnim weekendzie widać, że Paradox to także całkiem fajne miejsce do grania(w zasadzie jedynym problemem mogą być papierosy) bo stoły mają całkiem duże. I dlaczego sobota miałaby być nieplanszówkowa :
Czekam na odpowiedź i pozdrawiam wszystkich uzależnionych
Kontynuując wątek czy ktoś jutro (w sobotę) planuje odwiedzić Paradox i w coś pograć, ewentualnie w co?
Są spotkania w piątki na Smolnej i w niedziele na Chłodnej. Po ostatnim weekendzie widać, że Paradox to także całkiem fajne miejsce do grania(w zasadzie jedynym problemem mogą być papierosy) bo stoły mają całkiem duże. I dlaczego sobota miałaby być nieplanszówkowa :
Czekam na odpowiedź i pozdrawiam wszystkich uzależnionych
1. papierosow brak.
2. na kilku stolach jakies CCG szly od dluzszego czasu
3. zagralismy w Pomaranczowa Rewolucje. Mnie sie bardzo spodobala. Fajne jest granie 2 na 2, gra ma klimacik, mozna sie niezle wczuc, poziom losowosci na zdecydowanie akceptowalnym poziomie, spokojnie mozna by zagrac to w niecala godzinke. nie jestem pewien jak z powtarzalnoscia, bo planszai warunki poczatkowe sie nie zmieniaja, ale dobre kilka razy zagram w to jeszcze na pewno z przyjemnoscia. [tylko tak mysle ze jakbym to ja wymyslal to krym bylby za 3/4 punkty zeby bylo wiecej 'jezyczkow uwagi', i wchodzace wojsko kasowalo by jedno poparcie, nie wszystkie ]
4. byl ja_n z zona, najpierw grali sami czekajac az my skonczymy, potem pewnie nie sami, ale juz poszedlem
2. na kilku stolach jakies CCG szly od dluzszego czasu
3. zagralismy w Pomaranczowa Rewolucje. Mnie sie bardzo spodobala. Fajne jest granie 2 na 2, gra ma klimacik, mozna sie niezle wczuc, poziom losowosci na zdecydowanie akceptowalnym poziomie, spokojnie mozna by zagrac to w niecala godzinke. nie jestem pewien jak z powtarzalnoscia, bo planszai warunki poczatkowe sie nie zmieniaja, ale dobre kilka razy zagram w to jeszcze na pewno z przyjemnoscia. [tylko tak mysle ze jakbym to ja wymyslal to krym bylby za 3/4 punkty zeby bylo wiecej 'jezyczkow uwagi', i wchodzace wojsko kasowalo by jedno poparcie, nie wszystkie ]
4. byl ja_n z zona, najpierw grali sami czekajac az my skonczymy, potem pewnie nie sami, ale juz poszedlem
- ja_n
- Recenzent
- Posty: 2303
- Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 1 time
No to ja szerzej zrelacjonuję. Gdy przyszliśmy do Paradoxu toczyła się już rozgrywka w Pomarańczową (byliśmy tuż po 17.30). Grali bazik, Pancho, jax i qbot, przyglądał się i czuwał nad poprawnym przebiegiem pędrak (który tę grę oczywiście prezentował). Szczęśliwie był wolny całkiem przyjemny stolik i kanapa, więc tam się rozsiedliśmy i zaczęliśmy grać we dwójkę (znaczy ja i moja żona, Paulina). Graliśmy w Attikę na dwie osoby (mamy stare porachunki z ostatniej rozgrywki i Paulina strasznie chciała się odegrać). Pierwszą partię wygrałem, ale moja znacznie lepsza połowa zapowiedziała, że będziemy w to grać dopóki mnie nie ogra. Drugą partię przegrałem (choć wrażenie że nie przykładałem należytej straranności do gry byłoby całkiem mylne - przegrałem uczciwie). Wówczas wybrałem się zbadać czy losy Pomarańczowej Rewolucji już się rozstrzygnęły i okazało się, że nadal się ważą. Gracze stwierdzili, że jest już gdzieś w połowie gry, w związku z czym pograją nie dłużej niż pół godziny. Widać, że czas przy Pomarańczowej pędzi jak pirat drogowy, bo o tej porze grali już chyba z półtorej godziny, ale wyraźnie wydawało im się że pół.
Niezrażony tą drobną niespójnością wróciłem do naszego stolika i wyciągnąłem dla odmiany Quoridor. Rozegraliśmy dwie partyjki i z troski o ryzyko zbyt szybkiego znudzenia się tą świetną grą zaleciłem przerwę. Na Ukrainie Juszczenko z Janukowyczem nadal próbowali się nawzajem przechytrzyć. Siedzieliśmy więc dłuższą chwilę i rozmawialiśmy (a dokładnie starałem się wyperswadować żonie chęć powrotu do domu - miałem wszak w torbie jeszcze Himalayę, na którą byłem umówiony z Pancho).
Gdy losy Pomarańczowej Rewolucji rozstrzygnęły się ostatecznie, nastąpiło przetasowanie obsady obu stolików. Bazik już niestety wyrwał się z tej jaskini rozrywek umysłowych, Pancho, Pędrak, Paulina i ja zasiedliśmy do Himalayi, a Qbot i jax przesiedli się do naszego do niedawna stolika i zaczęli grać w Quoridor, który im podsunąłem ze swojej torby. Himalaya dla 4 graczy (grałem w takiej obsadzie po raz piewszy) okazała się wyśmienita (moim zdaniem). Wygrała Paulina. Dużo ciekawsza niż dla 3 graczy, dzięki większemu zagęszczeniu na planszy i dużo fajniejszym warunkom zwycięstwa. Gdy skończyliśmy grę, przy drugim stoliku nadal królował quoridor i chyba robił dobre wrażenie.
My na koniec zagraliśmy w Attikę. Gra pokazała po raz kolejny swoje najlepsze oblicze. Rozgrywka trwała około półtorej godziny, zwycięstwo przechodziło z rąk do rąk i każdy z graczy chyba był przez chwilę pewien, że już, już i wygrywa grę. Ostatecznie wygrał Pędrak po bardzo efektownej i pełnej napięcia grze.
Wyszliśmy z klubu po 23.00 i przynajmniej my byliśmy niezwykle zadowoleni z tak spędzonego czasu.
[Edit]
He he, widzę że Pancho mnie ubiegł (w innym wątku). No to teraz można poczytać relację z kilku punktów widzenia.
[Edit 2]
Papierosów zdecydowanie za dużo jak na moje gusta. Kurtka i torba śmierdzą do tej pory (13.40 dnia następnego).
Niezrażony tą drobną niespójnością wróciłem do naszego stolika i wyciągnąłem dla odmiany Quoridor. Rozegraliśmy dwie partyjki i z troski o ryzyko zbyt szybkiego znudzenia się tą świetną grą zaleciłem przerwę. Na Ukrainie Juszczenko z Janukowyczem nadal próbowali się nawzajem przechytrzyć. Siedzieliśmy więc dłuższą chwilę i rozmawialiśmy (a dokładnie starałem się wyperswadować żonie chęć powrotu do domu - miałem wszak w torbie jeszcze Himalayę, na którą byłem umówiony z Pancho).
Gdy losy Pomarańczowej Rewolucji rozstrzygnęły się ostatecznie, nastąpiło przetasowanie obsady obu stolików. Bazik już niestety wyrwał się z tej jaskini rozrywek umysłowych, Pancho, Pędrak, Paulina i ja zasiedliśmy do Himalayi, a Qbot i jax przesiedli się do naszego do niedawna stolika i zaczęli grać w Quoridor, który im podsunąłem ze swojej torby. Himalaya dla 4 graczy (grałem w takiej obsadzie po raz piewszy) okazała się wyśmienita (moim zdaniem). Wygrała Paulina. Dużo ciekawsza niż dla 3 graczy, dzięki większemu zagęszczeniu na planszy i dużo fajniejszym warunkom zwycięstwa. Gdy skończyliśmy grę, przy drugim stoliku nadal królował quoridor i chyba robił dobre wrażenie.
My na koniec zagraliśmy w Attikę. Gra pokazała po raz kolejny swoje najlepsze oblicze. Rozgrywka trwała około półtorej godziny, zwycięstwo przechodziło z rąk do rąk i każdy z graczy chyba był przez chwilę pewien, że już, już i wygrywa grę. Ostatecznie wygrał Pędrak po bardzo efektownej i pełnej napięcia grze.
Wyszliśmy z klubu po 23.00 i przynajmniej my byliśmy niezwykle zadowoleni z tak spędzonego czasu.
[Edit]
He he, widzę że Pancho mnie ubiegł (w innym wątku). No to teraz można poczytać relację z kilku punktów widzenia.
[Edit 2]
Papierosów zdecydowanie za dużo jak na moje gusta. Kurtka i torba śmierdzą do tej pory (13.40 dnia następnego).
- Mały brzydki pędrak
- Posty: 984
- Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 11 times
Ok to GOT odwołany, Matador zarobiony Ja przyniosę pewnie Industrie i Caylusa. Może coś tam jeszcze. Zobaczymy. Jax przyniósłbyś może jeszcze Wieże Babel? Raz tylko grałem. A fajna gra. Do Himalayi jana pewnie się już nie docisnę, tylko dla czterech graczy. Szkoda, że nie masz janie tego dodatku na 6 osób
- Don Simon
- Moderator
- Posty: 5623
- Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
- Been thanked: 1 time
Ja niezmiennie potwierdzam swoje przybycie - jeśli nic sie nie stanie to okolo 17:30 powinienem byc. Gdzie sie kierowac (do ktorej sali)?Pancho pisze:Ok to GOT odwołany, Matador zarobiony Ja przyniosę pewnie Industrie i Caylusa. Może coś tam jeszcze. Zobaczymy. Jax przyniósłbyś może jeszcze Wieże Babel? Raz tylko grałem. A fajna gra. Do Himalayi jana pewnie się już nie docisnę, tylko dla czterech graczy. Szkoda, że nie masz janie tego dodatku na 6 osób
Pisze sie chetnie na Caylusa i moze Industrie? Inne gry zreszta tez...
Co do GoTa - to w sumie ja mam i tez moge przyniesc, ale z racji tego, ze zamierzam go sprzedac to nawet nie wyjalem zetonow z wyprasek. Wiec o ile ktoś nie chce kupić jutro to wolałbym jej nie rozpakowywać.
Mam cos przyniesc z: Doom, Shadows over Camelot, Alhambra, Bohnanza, Jungle Speed, War of the Ring?
Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
- ja_n
- Recenzent
- Posty: 2303
- Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 1 time
Obok portierni w prawo, schodami na samą górę, potem takim dużym i długim korytarzem do końca (w prawo od schodów) i w lewo odchodzi taki mały korytarzyk - w tym korytarzyku jest ostatnia sala po lewej. Czasami także przedostatnia jest w użyciu. To chyba sale 307 i 308 czy jakoś tak.Don Simon pisze:Ja niezmiennie potwierdzam swoje przybycie - jeśli nic sie nie stanie to okolo 17:30 powinienem byc. Gdzie sie kierowac (do ktorej sali)?
Można się też zapytać portiera - uprzejmy ten człowiek przespacerował się na podwórze żeby sprawdzić czy jest światło w oknie klubowym zanim mi wskazał tę drogę .