Pax Hispanica (Phil Eklund)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
612
Posty: 467
Rejestracja: 16 mar 2015, 15:48
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 71 times
Been thanked: 602 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: 612 »

Ja podstawki od razu podkleiłem klejem jaki mi został ze składania mebli i trzymają się jak złoto:)
opulentus
Posty: 586
Rejestracja: 11 wrz 2016, 15:55
Lokalizacja: Toruń
Has thanked: 116 times
Been thanked: 44 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: opulentus »

Przejrzyjcie swoje promo packi. U mnie w 1 wszystkie karty są z 2.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3996
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1360 times
Been thanked: 2856 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: Ardel12 »

Dobra, zagrałem w 2os, więc raczej liczba graczy licha, więc skupię się oczywiście na balansie xD żarty na bok.

O wydaniu sam pisałem i jedyne co do tego dodam, że ludki w ION to chyba trollują posiadaczy deluxe. Może tam jacyś czerwoni siedzą, by dojeżdżać bogoli, ale pomysł by zamienić żetony katedr z płaskich otaczających misje i dających dalej położyć na sobie obywatela na jakieś małe standeesy, które wyglądają jak kupa, wcale nie poprawiają jakoś widoczności a dodatkowo uniemożliwiają położenie obywatela na nich to już na prawdę trzeba się postarać uprzykrzyć życię. Planszetki powinni dać dwuwarstwowe, mało przydatne, ale zawsze lepsze niż taka cienizna. O rozecie każdy pisał. Monetki ujdą, nic nie urywają i w łapach miałem wiele lepszych. Nie grałem na ścierce, bo plansza wygląda po prostu genialnie i nie widzę sensu jej zastępować. Na plus wciąż drewienka. A i w obu wersjach mamy standeesy dla graczy do oznaczania postaci i położenia na krzyżu i to jest dramat. Muszę pomyśleć nad znalezieniem jakiś drewienek na wymianę.

Co do zasad to o dziwo po 2 czytaniach reguł liczba pytań i zajrzeń do zasad była niska. W sumie gra płynęła i kolejne fazy przebiegały bardzo sprawnie. Zgadzam się, że najwięcej się dzieje w trakcie fazy pływania, gdzie liczba opcji kogo złupić, z kim zawrzeć sojusz, kogo powstrzymać(jak się da) sporo wrzuca do przemyślenia i jest tym samym bardzo ciekawą fazą. Dołożyć do tego po prostu genialną mgłę wojny, która sprawia, że nigdy nie możemy być pewni czy nasz ruch nie skończy się wjazdem wroga. Moim zdaniem to jest mechanika do skopiowania w przygodowych grach pirackich. Czemu nasi przeciwnicy mają wiedzieć gdzie jesteśmy na morzu? Grając takim piratem w Kupców i Korszarzy to właśnie chciałbym móc wypłynąc nagle z mgły i odpalić działa wprost w przeciwnika.

Faza produkcji to akurat no brainer i jedziemy szybciutko patrząc gdzie co produkujemy, a przed tym uzupełniamy kolonie. Rachu ciachu i jesteśmy w..

Licytacji i tutaj kurde jest spoko. Opcje 3. Albo wybieramy kartę pod licytację, dociągamy z talii, w której profesji jesteśmy lub idziemy zalać pałę jeśli mamy profesję i stwierdzamy, dobra, mamy dość bycia korpo ludkiem i idziemy teraz kosić kolonie z produktów aż cała ludność lokalna wymrze xD (dobra, to nie powinno mnie bawić).

Następnie zagrywamy karty w kolejności graczy i tutaj znowu banał. Gramy ile chcemy kart. Z każdej wykonamy tyle akcji ile mamy kontroli. Dwie akcje robią już robotę, a łatwo to w sumie osiągnąć. Tutaj akcje są super atomowe i rachu ciachu się je robi, wszystko mamy rozpisane na tej gównianej kartce zwanej kamieniem rozety, które po jednej partii się już wymiętoliła(muszę dodrukować jak Galakta udostępni, czy już to zrobiła?).

Na 2os w sumie interakcja była niska. Przeszkadzaliśmy sobie w licytacji starając wykupić co lepsze karty. Tutaj licytacja w ciemno jest moją ulubioną licytacją w grach. Szybka, prosta i trzeba rozkminić kto ile rzuci szmalu. Drugim obszarem była oszczywiście plansza, gdzie mogliśmy handlować towarami i palić kolejne kolonie. Tutaj byłem zadziwiony, że dopiero 3 galeony były w stanie coś zrobić na planszy i by mieć szansę na wcześniejszy wjazd musielibyśmy mieć albo wsparcie innego gracza albo wbić token buntu, bo mi się podobało, że nie takie hop siup siać zamęt. Walki między statkami z kolei przy posiadaniu lepszego doświadczenia i większej armady są nie do przegrania, co ma sens, ALE i tutaj jest super myk, że nawet mając te 3 statki i bezpieczną pozycję dzięki doświadczeniu statku flagowego to chcemy pogorszyć nasze doświadczenie poprzez zmianę okrętu flagowego na inny, z niższym doświadczeniem, bo on ma innego kapitana(Kaper, Konkwistador itd.). Otwiera nas to na ataki, ale daje inne opcje. CUDO.

Krzyż wymaga kolejnego akapitu. Tutaj moim zdaniem jak wskazówki podpowiadają trzeba załapać profesję jak najszybciej. A potem rokzmina. czy pchamy się w danym kierunku czy idziemy gdzie nas karty popchną ale dając to co chcemy zrobić. Potem kolejna rozkmina, jak już jestem na profesji to jak z niej wyjść i wbić się w tą dającą wygraną. Przygotowanie się pod to wygląda mi na bardzo ważne i choć gra oferuje kilka opcji(idziemy na libacje, potem kartą przystani przeskakujemy na wybrane pole i w fazie akcji przebijamy się dalej, to jednak...jest to sporo do ogarnięcia, a ciągle walczymy z wrogami i staramy się ogarnąć sytuację pod dane zwycięstwo. Mega.

Ogólnie partia przebiegła tak, że drugiego gracza zdominowałem i gniotłem na wielu płaszczyznach. Miałem 3 galeony i metodycznie wybijałem jego znaczniki z planszy spokojnie czekając na koniec gry. Tutaj 3 gracz zdziałałby cuda, bo razem mogliby mnie spokojnie rozpykać przez przechwytywanie lub wyniszczanie moich znaczników grając kooperacyjnie. Cele były dla mnie ciężkie do ogarnięcia w pierwszej partii i choć wiedziałem co trzeba zrobić, to jednak liczba kroków do ich osiągnięcia nie jest taka prosta, ale wiadomo pierwsza partia i granie na pałę.

Jestem zadowolony z partii i chcę więcej w większym gronie. Na pewno nie jest to gra dla 2os. Moim zdaniem jak w Pax Ren jesteśmy w stanie się odbić a nawet z niby beznadziejnej pozycji wygrać sprytnym zagraniem, tak tutaj bardzo łatwo kontrolować wroga i go zniszczyć. Na 2os raczej nie siądę, spoko do sprawdzenia, ale gra pewnie rozwija się od 3+. Dam znać jak pogram więcej.
hjk61
Posty: 90
Rejestracja: 12 paź 2022, 23:04
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 29 times
Been thanked: 59 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: hjk61 »

Ardel12 pisze: 14 lut 2025, 21:33 wszystko mamy rozpisane na tej gównianej kartce zwanej kamieniem rozety, które po jednej partii się już wymiętoliła(muszę dodrukować jak Galakta udostępni, czy już to zrobiła?).
https://galakta.pl/download/pax_hispani ... %20(1).pdf
koloX
Posty: 152
Rejestracja: 16 gru 2011, 10:17
Has thanked: 73 times
Been thanked: 64 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: koloX »

Stworzyłem własną wersję Kamienia z Rosetty zmniejszoną do rozmiaru A5. Oczywiście zupełnie amatorsko. Nie znam się na tych wszystkich programach biurowych...
Upchałem też tam trochę innego info. Może być dość skrótowo stąd czasem inne niż instrukcji słownictwo czy ujęcie tematu.
Przeglądajcie i zgłaszajcie uwagi.
Tylko nie wiem dokładnie jak działa BGG - nigdy tam nic nie wrzucałem. Zrobiłem upload, niby weszło ale się nie pojawia w sekcji files. Trzeba jakoś poczekać czy jak?
Awatar użytkownika
salaba
Posty: 747
Rejestracja: 08 maja 2020, 14:40
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 325 times
Been thanked: 530 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: salaba »

Spoiler:
Tak, trzeba poczekać nawet do tygodnia :)
Ostatnio zmieniony 16 lut 2025, 14:09 przez Curiosity, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Cytowanie
koloX
Posty: 152
Rejestracja: 16 gru 2011, 10:17
Has thanked: 73 times
Been thanked: 64 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: koloX »

No to tak na szybko:
https://files.fm/u/rdzy8dwmr7

Nowsza wersja, poprawione parę rzeczy:
https://files.fm/u/hmfjrypt6f
Karadek
Posty: 7
Rejestracja: 10 kwie 2021, 21:43

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: Karadek »

Nie wiem, czy się zmieści, ale przy liście kaperskim możesz dopisać, że to przeciwnik wybiera, którego kosarza mu kradniesz.
,,Przemytnik może tylko niewolić tubylców. Czyli nie atakuje kolonii i katedr!"->,,Przemytnik może tylko niewolić tubylców. Czyli nie atakuje kolonii, katedr ani rebeliantów!"
koloX
Posty: 152
Rejestracja: 16 gru 2011, 10:17
Has thanked: 73 times
Been thanked: 64 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: koloX »

Karadek pisze: 18 lut 2025, 22:29 Nie wiem, czy się zmieści, ale przy liście kaperskim możesz dopisać, że to przeciwnik wybiera, którego kosarza mu kradniesz.
,,Przemytnik może tylko niewolić tubylców. Czyli nie atakuje kolonii i katedr!"->,,Przemytnik może tylko niewolić tubylców. Czyli nie atakuje kolonii, katedr ani rebeliantów!"
Z Kaperem raczej nie da rady upchnąć. Ktoś i tak musi znać te wszystkie niuanse. Najważniejsze jest podane.

Natomiast Przemytnika mogę zmienić na:
„Przemytnik tylko niewoli tubylców. Więc nie atakuje kolonii, katedr, powstań!”
lub
„Przemytnik nie może atakować kolonii, katedr, powstań! A jedynie zniewalać.”
albo
„Przemytnik może zniewalać ale nie może atakować kolonii, katedr, powstań!”
Tyle się jakoś mieści w jednej linii.
Która wersja lepsza?

Zamieszczę nową kolejną wersję ale na razie jeszcze chwilę poczekam, może ktoś coś jeszcze napisze.
koloX
Posty: 152
Rejestracja: 16 gru 2011, 10:17
Has thanked: 73 times
Been thanked: 64 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: koloX »

Najnowsza i chyba ostateczna wersja Kamienia z Rosetty w rozmiarze A5 do normalnego wydruku czarno na białym. Może się komuś przyda na weekend.
https://files.fm/u/4tj9ze8k3k
Awatar użytkownika
612
Posty: 467
Rejestracja: 16 mar 2015, 15:48
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 71 times
Been thanked: 602 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: 612 »

Szukałem jakichś zamienników dla tego badziewia z pudełka deluxe. Niestety, drewniane kościoły i twierdze z Mepla są za duże, więc jak się ktoś zastanawia, to raczej nie polecam.
Przyszło mi natomiast do głowy, że mogę przecież użyć budynków z Dead Reckoning i one już prezentują się dobrze, a nawet jest ich akurat 10, czyli tyle co w Hispanice:
https://ibb.co/ymg2phKy
https://ibb.co/VycwBhk
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3996
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1360 times
Been thanked: 2856 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: Ardel12 »

Wracam po 4 partiach, finalnie jedna 2os, jedna 4os i dwie 3os. Gra w mojej grupie siadła każdemu. Grałem z 4 różnymi osobami finalnie. Żadna nie miała dużych ALE. Największe marudzenie było na losowe dochodzenie kart rynku, które może komuś pozwolić wygrać, dzięki odpowiednim ruchom lub wpadnięciu tytułu w dobrym momencie. IMHO nigdy to nie było tak by gracz, który nic nie zrobił, nie przygotował sobie terenu pod wygraną ot zwyciężył.

Gra u mnie w 3os zamknęła się w 1.5h i to raz na czas. Większość faz jest łopatologiczna i ciężko tam o zamułę. Produkcja, banał i lecimy z algorytmem. Licytacja również nie sprawia problemów, gdyż ograniczony rynek jak i nasze opcje mocno to ułatwiają. Akcje, no cóż, tutaj podobne odczucia. Nie ma limitu zagrania kart, więc też łatwo ustalić co chcemy zrobić. Najciężej jest w fazie żeglugi, bo tam jest wiele opcji do przekminienia jak i najwięcej negocjacji i dyskusji.

Zasady najwięcej w nas walą swoimi niuansami właśnie w fazie żeglugi. Kto kogo tam wesprze, co się dzieje jak jest powstanie, a jak obywatel, a to, a tamto. Generuje to pytania, ale po 4 partiach liczba pytań jest już bliska zeru, więc do przeżycia(pytanie czy gramy w 100% z zasadami xD muszę przeczytać living rules, bo już przez wątek z pytaniami znalazłem zmiany względem wersji PL, która bazuje na starszej wersji zasad). Dodatkowo po dyskusjach z @drzewko znaleźliśmy nawet róznicę w tym jak on grał a jak stoi obecnie w zasadach(więc filmik z DPS nie jest w 100% zgodny z tym co jest w instrukcji, to co wyłapałem, to co liczy się jako akcja w trakcie żeglugi).

W 4 partiach mam na razie 2 zwycięstwa na liczbę żetonów na planszy i 2 na króla słońca. We wczorajszej partii było blisko na wygranie na liczbę powstań jak i 0 niewolników w koloniach. Cel na powstania był spełniony, ale gracze pięknie blokowali mój ruch by wejść na ekstremizm(ściągali mnie na dół przez posiadanie większej liczby tytułów).

W 3 partiach zawsze kończyło się, że flota to podstawa i bez niej ciężko ukulać kasę jak i odpowiednio reagować na planszy. W 4 partii poszedłem w misjonarza i stawiałem wszędzie misje i katedry. Udało mi się wbić aż 3 poziom zasięgu i dzięki temu byłem w stanie z zerowej floty przeskoczyć od razu na 3 statki, które finalnie robiły bardziej za straszak. Potem przeskok na tor kolonisty i wbicie kilku kolonii zapewniało mi masę akcji i kart finalnie. Partia pokazała, że spokojnie bez floty da się wykulać wygraną, a rozpoczynanie od niej wcale nie jest złotą regułą. Z kolei w jednej partii kolega poszedł po tytuły, co dawało mu fajne umiejętności i był tylko ruch za mną od wygranej przez El Patron.

Skakanie na krzyżu na początku jest cholernie ciężkie w ogarnięciu, ale po 3 partiach byłem w stanie skakać jak królik po nim co rundę zmieniając profesję względem zapotrzebowania. To jest tym bardziej ciekawe, że przeciwnicy nie mogą być nigdy pewnie jaki cel chcemy osiągnąć i w co wbijemy finalnie. Należy pamiętać, że kryzys wieku lub libacja jest czymś co znacząco ułatwia nam to skakanie i czasem poświęcenie licytacji na chlanie jest właściwą opcją i nie powinno się tego widzieć jako bieda akcję.

Z minusów jakie widzę, to ciągłe granie jedną frakcją xD nie wiem jakim cudem, ale zawsze trafiam na tą samą, a moim zdaniem każda narzuca nam w co powinniśmy iść na początku by z tego skorzystać. Asymetria jest na przyjemnym poziomie, ale na razie widzimy, że gracz zielony z opcją natychmiastowego przesuniącia z europy jest silny. Potem bym dał niebieskiego z siłą misji do walki. Nie kupuje mnie za to powiększona ręka na karty przystani pomarańczowego(jakby to było na wszystkie karty miałoby więcej sensu i mocy). Wiadomo, 4 partie to mało by o tym dyskutować, ale wrażenia są wspólne w mojej ekipie(a co dziwne, zawsze gram tym zielonym i wygrywam xD). Losowość rynku bywa czasem widoczna i jak jeden zbiera tytuł za tytułem, tak reszta na swoich skrajach może się nie doczekać(pewnie jest jakiś rozkład, ale nie chce mi się tego liczyć). Na początku łatwo zdusić innych graczy przy sporym zasobie gotówki i floty, ale da się to obejść zasięgiem i krzyżem. Wykonanie deluxe to dno, ale to wiadomo.

Ogólnie ja jestem zachwycony, gra mnie nie nudzi, chcę grać znowu i znowu. Idzie szybko, ciągle coś się dzieje, zasady są przyjaźniejsze od Rena, ale gorsze od Pamira. Gra jest też nowa, więc zasady jeszcze się zmieniają, to trzeba śledzić living rules. Zabawne jest jak gra potrafi inaczej wyglądać. Miałem partię z 0 liczbą elementów na planszy i też taką, że wszędzie ktoś miał kolonię/misję. Moim zdaniem każde zwycięstwo jest realizowalne i w zależności od kart jakie wyjdą i akcji graczy coś ma większe lub mniejsze szanse, ale finalnie to leży w gestii graczy a nie gry.
Karadek
Posty: 7
Rejestracja: 10 kwie 2021, 21:43

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: Karadek »

Szkoda, że w living rules pojawił się wyjątek od niepisanej zasady, że gdyby się miało płacić samemu sobie, to zamiast tego płaci się do puli. Jest przy przemytniku, który przy przemycie płaci sam sobie, niezależnie od tego czy na polu, na którym jest kolonia w jego kolorze, jest rebelia, czy nie.
Dotychczas zasadę przemytnika interpretowałem tak, że z własnej kolonii bez rebelii bierze on legalnym eksportem, a z własnej kolonii z rebelią płaci do puli.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3996
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1360 times
Been thanked: 2856 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: Ardel12 »

Czytam tak te zasady po angielsku i zobaczyłem, że ustalenie kto jest najmniej lojalny/uczciwy ustalane jest odwrotnie względem bycia najbardziej xD Jak mamy remis o bycie najgorszym w danym tytule, to wygrywamy to kolejnością, dla mnie było odwrotne i zawsze wygrana szła w stronę bycia najlepszym, ale ma to jakiś sens(jesteś wyżej to i łatwiej o tytuł).

Tej zmiany z góry nie wypatrzyłem jeszcze, ale tak sobie chodzę po pliku i po komentarzach skaczę. Widzę, że glosariusz musowo muszę przeczytać po angielsku od dechy do dechy xD
Karadek
Posty: 7
Rejestracja: 10 kwie 2021, 21:43

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: Karadek »

Ja swoją jedyną jak na razie partię grałem tak, że jak się ustawiliśmy wszyscy w jednej kolumnie (ja na torze kolonizatora, dwóch współgraczy na torze lojalisty), to pierwszy w kolejności graczy był zarówno najbardziej prawy, jak i najbardziej lewy. Niestety nie doczytałem zmiany w zastosowaniu akcji gołębia i zagraliśmy po staremu, tj. pierwszy gołąb przesunął z pokoju westfalskiego na pokój praski, przez co graliśmy jeden czteroletni cykl dłużej niż powinniśmy. Nie jestem pewien, ale chyba też źle zagraliśmy z transportem obywateli i możliwe, że jeden z graczy przetransportował cudzego obywatela z katedry w kolorze tego obywatela. Oryginalne zasady pozwalają na transport tylko swoich obywateli, a living rules również na transport uchodźców. W obecnych living rulesach jak mam niebieskiego i czerwonego przeciwnika, to mogę wziąć czerwonego ludzika z niebieskiej katedry, niebieskiego ludzika z czerwonej katedry, ale czerwonego z czerwonej, ani niebieskiego z niebieskiej nie mogę...
koloX
Posty: 152
Rejestracja: 16 gru 2011, 10:17
Has thanked: 73 times
Been thanked: 64 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: koloX »

Ardel12 pisze: 28 lut 2025, 17:42 Czytam tak te zasady po angielsku i zobaczyłem, że ustalenie kto jest najmniej lojalny/uczciwy ustalane jest odwrotnie względem bycia najbardziej xD Jak mamy remis o bycie najgorszym w danym tytule, to wygrywamy to kolejnością, dla mnie było odwrotne i zawsze wygrana szła w stronę bycia najlepszym, ale ma to jakiś sens(jesteś wyżej to i łatwiej o tytuł).
Chwila. W polskiej instrukcji jest że remisy, niezależnie od kierunku lojalności/uczciwości wygrywa ten wyżej na torze kolejności. Ale poprawnie, czyli po angielsku, jest ustalenie tego kto jest najbardziej uczciwy czy lojalny i w ten sposób ustalenie tego kto jest najmniej?
Karadek pisze: 28 lut 2025, 19:01 Oryginalne zasady pozwalają na transport tylko swoich obywateli, a living rules również na transport uchodźców.
W obecnych living rulesach jak mam niebieskiego i czerwonego przeciwnika, to mogę wziąć czerwonego ludzika z niebieskiej katedry, niebieskiego ludzika z czerwonej katedry, ale czerwonego z czerwonej, ani niebieskiego z niebieskiej nie mogę...
Naprawdę jest coś takiego? To duża zmiana.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3996
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1360 times
Been thanked: 2856 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: Ardel12 »

koloX pisze: 28 lut 2025, 19:36 Chwila. W polskiej instrukcji jest że remisy, niezależnie od kierunku lojalności/uczciwości wygrywa ten wyżej na torze kolejności. Ale poprawnie, czyli po angielsku, jest ustalenie tego kto jest najbardziej uczciwy czy lojalny i w ten sposób ustalenie tego kto jest najmniej?
Tutaj akurat glosariusz polski jest wyrównany z angielskim:
Lojalny. To, jak daleko w górę lub w dół na planszy Filozofii znajduje się
twoja Postać. Najbardziej Lojalna Postać to ta, która znajduje się najniżej
(w porównaniu do pozostałych graczy), rozstrzygając remisy zgodnie z Kolejnością
Graczy. Najmniej Lojalna Postać to ta, która znajduje się najwyżej, rozstrzygając
remisy zgodnie z Kolejnością Graczy.
Lojalność określa Kolejność Graczy podczas
Pokoju i jest wymagana do zagrania niektórych Akcji Tytułu.

No i przykład to obrazujący:
W grze 3-osobowej, Postać C jest najbardziej
Lojalna, a Postać A najmniej Lojalna,
o ile Postać A jest przed Postacią B
w Kolejności Graczy.

W układzie:
B A
C
Tutaj dół

Tak samo dla Uczciwego

Jest to w ciul dziwne xD że skrajne pozycje przy remisie ustala się kolejnością graczy.
Karadek pisze: 28 lut 2025, 19:01 a living rules również na transport uchodźców
LOL, to jest spora zmiana. To widzę, że czeka mnie jednak czytanie od dechy do dechy. Przydałaby się lista zmian living rules a PL.
Awatar użytkownika
melusina
Posty: 635
Rejestracja: 23 sty 2013, 22:16
Lokalizacja: Opole
Has thanked: 21 times
Been thanked: 62 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: melusina »

Wypowiedź leniwego kolegi z innego wątku, gdzie opisał wrażenia z 3-osobowej rozgrywki:
gafik pisze: 03 mar 2025, 11:52 Pax Hispanica: Historia Wielkiej Rozgrywki

Od samego początku wydawało się, że to będzie partia inna niż wszystkie. Karty zostały rozdane, pionki ustawione, a mapa świata leżała otwarta niczym nieznana księga, gotowa na zapisanie nowej historii. W grze byli trzej wielcy rywale – Kardynał Richelieu, Sir Walter Raleigh i tajemniczy Gondor. Każdy miał swoją strategię, każdy pragnął dominacji, ale tylko jeden miał wygrać.

Narodziny Imperiów
Kardynał Richelieu, mistrz polityki i intryg, już na początku rozgrywki miał plan, którego nikt nie przewidział. Zamiast stawiać na wojny i grabieże, postanowił budować… katedry. W każdej kolonii, w każdym porcie, gdzie tylko sięgały jego wpływy, wyrastały monumentalne świątynie, które przyciągały wiernych, handlowców i złoto. Ale to nie wystarczyło. Wiedział, że potrzebuje czegoś więcej – siły, która mogłaby podkopać potęgę jego rywali. I tak oto w jego szeregi wstąpił żydowski pirat – człowiek, który nie tylko znał każdy ukryty szlak handlowy, ale potrafił przenikać tam, gdzie nikt inny nie miał wstępu. Richelieu nie potrzebował armady, by przejąć handel – miał kupców, świątynie i ludzi, którzy wiedzieli, gdzie uderzyć.

Tymczasem Sir Walter Raleigh, awanturnik i odkrywca, postanowił działać w swoim stylu. Jego imię budziło strach na morzach, ale tym razem jego plan był jeszcze bardziej szalony – postanowił piratować… bez statków. Zamiast pływać po oceanach i łupić wrogie floty, zaczął korumpować kupców, przejmować dostawy jeszcze zanim opuściły porty i kontrolować handel na lądzie. To było coś, czego nikt się nie spodziewał. Ale czy to wystarczyło, by pokonać Kardynała?

I wreszcie był Gondor. Cichy, tajemniczy Gondor, którego prawdziwa tożsamość pozostawała zagadką. Jego strategia opierała się na brutalnej sile. Nie bawił się w politykę i subtelne intrygi – miał flotę. I to nie byle jaką, lecz całą Armadę. Żadne miasto nie było bezpieczne, żaden port nie mógł mu się oprzeć. Gondor wydawał się niepowstrzymany – gdziekolwiek się pojawiał, świat płonął, a jego wrogowie drżeli ze strachu.

Upadek Wielkich Graczy
Sir Rajley, mimo wszystkich swoich talentów, w końcu musiał uznać porażkę. Piractwo bez statków było sprytne, ale nie wystarczające, by zagrozić dominacji Kardynała. Handel był wciąż zbyt dobrze strzeżony, a katedry Richelieu skutecznie neutralizowały jego wpływy. Raleigh próbował i próbował, ale w końcu zabrakło mu środków, by kontynuować walkę.

Gondor miał potęgę – ale nie miał dostępu do skarbów. Mógł palić miasta, mógł blokować porty, ale złoto Richelieu pozostawało nietykalne. Ukryte za ścianami jego katedr, strzeżone przez kupców i duchowieństwo, było poza zasięgiem nawet najpotężniejszej armady.

I tak oto wielka rozgrywka dobiegła końca. Kardynał Richelieu zwyciężył. Nie poprzez wojny i brutalne starcia, lecz dzięki sprytowi, intrygom i niezachwianej kontroli nad handlem i religią. To on dyktował warunki. To on zdominował świat.

A jego przeciwnicy? Rajley, zmęczony i pokonany, mógł jedynie patrzeć, jak jego imperium rozpada się na kawałki. Gondor, mimo swojej potęgi, musiał uznać, że czasami siła militarna nie wystarcza, gdy wróg jest o krok przed tobą.

Richelieu siedział w cieniu jednej ze swoich katedr, spoglądając na mapę świata. Wszystko potoczyło się dokładnie tak, jak zaplanował.

Historia Pax Hispanica właśnie została zapisana.
annak2
Posty: 74
Rejestracja: 10 sty 2017, 22:12
Has thanked: 63 times
Been thanked: 2 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: annak2 »

Cześć,
rozważam zakup Pax Hispanica, ale jednym z czynników wstrzymujących są pojawiające się tu i ówdzie opinie, że w zasadzie nasza sprawczość w grze jest i tak pozorna, bo koniec końców o wygranej decyduje trochę łut szczęścia - tj. odpowiednie wypozycjonowanie się na torze filozofii na samym końcu gry.

Na tego typu opinie można się natknąć też w poniższej recenzji:
Spoiler:
Czy ktoś z was (kto miał już okazję w praktyce zagrać) może ww. zarzuty potwierdzić lub przeciwnie - podać kontrargumenty przemawiąjące za tym, że gra jednak nie jest pod tym kątem 'zepsuta' i istnieją sposoby na niwelację tego typu zagrań?
koloX
Posty: 152
Rejestracja: 16 gru 2011, 10:17
Has thanked: 73 times
Been thanked: 64 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: koloX »

Tak. Według mnie te opinie mają swoje podstawy. Ja też odniosłem wrażenie że można (niemal) nic nie robić albo nie mieć żadnej szczególnej taktyki i tylko w pewnej chwili, kiedy już wyjdzie którędy najbliżej do zwycięstwa, ustawiać się na tym śmiesznym, suchym i nudnym i losowym, torze filozofii. By np. licytować w ciemno licząc na szczęście, które cię przesunie na koniec tego toru. Tak wyglądała ostatnia partia.
Myślałem o tym problemie i uważam że pewne home rules raczej będą konieczne. W szczególności, według mnie, problem wynika z tego że ten krzyż filozofii i to co dzieje się na głównej planszy są za mało zespolone - w przypadku niektórych warunków zwycięstwa. Np. Kiedy się zapełnią kufry wojenne albo zwycięstwo na Korsarza - gdzie trzeba mieć tylko dwóch (trzech) arystokratów. I wtedy nie ma kompletnie znaczenia to co jest na głównej mapie. Inaczej jest w przypadku pozostałych dwóch warunków. W ich przypadku, hasając po Karaibach można tak zmienić sytuację że nagle zwycięstwo tych torów nie jest możliwe a w związku z tym taktyka kiszenia się na krzyżu filozofii może nie dać pożądanych skutków.
Ja zamierzam utrudnić wygrywanie na Korsarza - zwiększając liczbę warunków. Oraz zwycięstwo z Kufrów Wojennych - dokładając jakiś warunek na planszy głównej - np. posiadanie dwóch kolonii z obywatelami.
Po prostu chodzi o to że zabawa na tej planszy jest naprawdę świetna i czuje się że się gra. Podczas kiedy krzyż filozofii jest jej przeciwieństwem. Stąd właśnie zamierzam tak zmienić regułki by to co się dzieje na Karaibach było najważniejsze. By opcja gołębicy wisiała na graczami. By nie nie można było się kisić na torze filozofii i wygrywać w jakiś kompletnie absurdalny antyklimatyczny, antygrowy, sposób.
Być może też warto od któregoś roku zakazać licytacji w ciemno. Może coś jeszcze.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest, to że i tak na koniec mogłem wygrać, zdecydowała kolejność wykonywania tur przez graczy co uważam za wadę tej gry, bo gramy 3 godziny po, to, żebym na torze filozofii ruszył się dwa razy w górę i praktycznie wygrał grę.
Miałem identycznie. Koleżanka wygrała Korsarzem bo udało jej się zgromadzić karty popychające ją do zwycięstwa Korsarza. Następny w turze byłem ja i też spełniłem warunek z Kufrów Wojennych. No ale to już się nie liczyło.
Końcówka gry była idiotyczna! Czajenie się na dojście odpowiednich kart i nikt nie mógł nic z tym zrobić!

Ale, jakby co, dopiero zacząłem przygodę z Hispanicą. Mogę się mylić. Tylko że już czytając regułki przed pierwszą partią, miałem wątpliwości. Póki co, jedynie narosły.

Ale!
Chcę dodać że ogólnie, cała ta zabawa na Karaibach, Piratowanie itp. są świetne! Jest radość z grania. Tylko nie z wygrywania! Sądzę jednak że powinno dać się to naprawić.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3996
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1360 times
Been thanked: 2856 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: Ardel12 »

Chociaż trzeba przyznać, że mimo tego gra raczej na pewno będzie kończyła się w podobny sposób — ze zdewastowanymi Karaibami, brakami w zatrudnieniu i upadającymi koloniami — no, może nie zawsze i nie u wszystkich graczy, ale taki widok towarzyszył nam bardzo często.
Cytując z angryboardgamera, no bosze, na pewno, każda partia kończy się tak samo xD U mnie co partię to inaczej, raz ograbione, raz rozwinięte, raz nieruszone. Czasem kolonii graczy mało a sporo jest misji, czasem odwrotnie. Wygląda, że grał w jednej ekipie i meta była jedna i ta sama. Tak czy siak, nie zgadzam się.
Ta gra stoi negatywną interakcją, blefem i negocjacjami. Jeżeli wasza grupa nie lubi takich rzeczy (szczególnie tej ostatniej), to Pax Hispanica może wam nie podejść, bo w tej grze powinno się rozmawiać nad stołem, handlować kartami, groźbami, czy chęcią pomocy. To jest klucz do udanej rozgrywki i jeżeli zagrać bez tego, to zwyczajnie może nie siąść, bo cała reszta mechaniki może wam tego nie wynagrodzić.
Zgadzam się z początkiem, ale mechanicznie jest tu bardzo fajnie i w porównaniu do takiego John Company, gdzie bez negocjacji to gra dla mnie jest wybrakowana i całkowicie losowa, tak tutaj wiele da się wyciągnąć. Hispanica jak JC robi też te negocjacje dobrze. Widzimy opcje, które nie są jednostronne i można dzięki temu fajnie ponegocjować(wsparcie ataku, przesunięcie niewolnika gdzie trzeba itd.).
Cały wasz fun, który możecie wynieść z rozgrywki, jest zaklęty w słowie „negocjacje”.
W ogóle się nie zgadzam. Nie trawię gadania nad stołem i tutaj gra się świetnie bez tego, ale ugadywanie się pozwala na wiele i jest świetnym dodatkiem.
bo chaos i ciągłe zrzucanie z toru filozofii może frustrować, brak wpływu na zwycięstwo jeszcze bardziej, szczególnie, gdy zatryumfuje gość, który kitrał się do końca, by w odpowiednim momencie wyskoczyć lub wygrał przez przypadek, bo dobrał odpowiednią kartę, która pozwoliła mu się znaleźć na szczycie toru.
Walka o utrzymanie się na profesji bywa ciężkie, czy frustruje...nie. Jak czytam te teksty, że wygrał gracz co nic nie robił, a potem zgarnął zwycięstwo to mam tylko wielkie XD. Odpalacie warunek zwycięstwa, a potem nie jesteście w stanie wejść na niego i ktoś Was uprzedza? No to zlamiliście po całości. Ktoś zrobił wymaganą liczbę tytułów? No to albo uwalacie mu je albo trzymacie w szachu na krzyżu. Nie jesteście w stanie tego zrobić, bo przeciwnik ma kasę i wygra co trzeba? Zmaściliście. Ma opcję nabrania kart przez duży zasięg? To czemu mu na to pozwoliliście? Spalić mu te misje. Jak dla mnie to zwykłe jęczenie. Nie potrafią kogoś ukarać. Pozwalają na granie jak chce. Wygodnie zwalić winę na losowość, ale w takim Pax Ren czy Pamirze nieograni będą tak samo cierpieć. Tak samo można wystawić komuś super zagranie, nawet jak nic nie robił, BA to jest nawet takie super, że z bycia nikim jesteśmy nagle wyskoczyć a nawet wygrać, tylko czy to na pewno takie super nasze zagranie czy nieogarnięcie innych graczy, którzy na to pozwolili? Każda z tych gier pozwala gnieść wroga i trzymać go w szachu idąc po swoje, ale też dojście do takiej dysproporcji to ogrom złych decyzji u innych graczy.
dodamy do tego liczbę mikro zasad i niski poziom wykonania
Ciężko się nie zgodzić. Zasady też nie pomagają i albo trzeba skakać albo kminić co autor miał na myśli. Living Rules dodają jeszcze do tego cegiełkę.
koloX
Posty: 152
Rejestracja: 16 gru 2011, 10:17
Has thanked: 73 times
Been thanked: 64 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: koloX »

Ardel12 pisze: 10 mar 2025, 14:55 Walka o utrzymanie się na profesji bywa ciężkie, czy frustruje...nie. Jak czytam te teksty, że wygrał gracz co nic nie robił, a potem zgarnął zwycięstwo to mam tylko wielkie XD. Odpalacie warunek zwycięstwa, a potem nie jesteście w stanie wejść na niego i ktoś Was uprzedza? No to zlamiliście po całości. Ktoś zrobił wymaganą liczbę tytułów? No to albo uwalacie mu je albo trzymacie w szachu na krzyżu. Nie jesteście w stanie tego zrobić, bo przeciwnik ma kasę i wygra co trzeba? Zmaściliście. Ma opcję nabrania kart przez duży zasięg?
Brzmi nieźle w teorii ale w praktyce może być inaczej. Przykładowo jeśli ktoś zgarnie te tytuły niekoniecznie może być łatwe go pozbawienie. Może być odporny, może apostazja nie zadziałać bo ma takie a nie inne karty. Tak samo szachowanie go na krzyżu... Sorki ale dla mnie właśnie to jest kompletnie antyklimatyczne. Mam fajną grę, z klimatem i rozmachem, mapą Karaibów podczas kiedy pod koniec gra się sprowadza do jakiejś abstrakcyjnej topornej minigierki od czapy. Nagle porzucamy całą zabawę i wspólnie medytujemy jak przestawiać pionki na krzyżu. No niemal kółko i krzyżyk dostajemy. Naprawdę wcale mnie to nie bawi.
Według mnie jest jak napisałem. Krzyż filozofii kradnie zabawę bo jest zbyt mocno oderwany od tego co jest na głównej planszy. Zasięg i kontrola to nie wszystko. Można to obejść to raz a ewentualny koszt kontroli kogoś kto tam już jest o krok od zwycięstwa jest zdecydowanie zbyt wysoki. Pieniędzy też gościa łatwo nie pozbawisz bo przecież kasa z licytacji którą rozpoczął a przegrał płynie do niego.
Wydaje mi się też że istotne może być w ile osób się gra. Ja grałem tylko w 4 osobowym składzie i jest wiele sprzecznych interesów - trudno o szachowanie wygrywającej osoby. Być może w 3 jest inaczej.

Ale ok. Być może ograni gracze są w stanie sprawniej ogarnąć te zależności. Kontrolować poczynania innych na planszy. Tylko że jak dla mnie tacy gracze mają marne szanse by zaistnieć ponieważ wcześniej ludzie zderzą się z tym co jest wyżej zapisane i nie będą mieć sił i ochoty by rozegrać 10 trzygodzinnych partii by się nauczyć jak radzić sobie z czymś, co według mnie można rozwiązać zgrabniej, bardziej elegancko i wciągająco dla nowego gracza.

Ja zamierzam wprowadzić swoje reguły i dobrze się bawić. Mam przede wszystkim nadzieję że sprawią że inni też będą się bawić, mieć chęć na dalsze gierki. Dzięki czemu może z czasem te reguły nie będą potrzebne, kiedy ludzie się otrzaskają.
Jeszcze dodam że Pax Hispanica na pewien sposób jest grą dla mnie. Podoba mi się umiejscowienie akcji, pływanie, czasy hiszpańskiej dominacji. Chcę w nią grać. Jest w niej dużo fajnych rzeczy. I nie będzie mi tor filozofii z jego warunkami zwycięstwa psuć zabawy. Czekam tak swoją drogą na odezw innych graczy. Na forum BGG póki co wiele się nie dzieje. Oby nie oznaczało to zniechęcenia!
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3996
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1360 times
Been thanked: 2856 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: Ardel12 »

koloX pisze: 10 mar 2025, 18:11 Przykładowo jeśli ktoś zgarnie te tytuły niekoniecznie może być łatwe go pozbawienie. Może być odporny, może apostazja nie zadziałać bo ma takie a nie inne karty.
Pytanie jak inni gracze pozwolili komuś zgarnąć takie a nie inne tytuły. Po pierwsze trzeba dorwać te karty, po drugie spełnić ich warunek. Wiadomo, są sytuacje, że zgarnia się kartę i od razu ją spełnia, ale często wychodzą tytuły wymagające czegoś innego niż w tym w czym jesteśmy najlepsi, jak ich nie zagra to można pilnować ustawienia na krzyżu. Można też to mieć w nosie, bo przeskok w lewo też można blokować lub uniemożliwiać dobranie. Miałem partie, gdzie jeden kolega na dzień dobry szedł w dół i w ciągu pierwszych 5 lat wbił 3 tytuły. Niby super, ale w tym czasie stracił kasę, nie miał floty i prawie nic na planszy. Kontrolowanie jego było banalne i choć finalnie był ruch od wygranej w jednej partii, to ja miałem czas zrobić króla słońca i nim wygrać. Po drugie ciężko szybko wbić tytuły i jeszcze nie być wystawionym na apostazje, ale jest to możliwe.
koloX pisze: 10 mar 2025, 18:11 Sorki ale dla mnie właśnie to jest kompletnie antyklimatyczne. Mam fajną grę, z klimatem i rozmachem, mapą Karaibów podczas kiedy pod koniec gra się sprowadza do jakiejś abstrakcyjnej topornej minigierki od czapy. Nagle porzucamy całą zabawę i wspólnie medytujemy jak przestawiać pionki na krzyżu. No niemal kółko i krzyżyk dostajemy. Naprawdę wcale mnie to nie bawi.
W sumie rozumiem, wolałbym by krzyż był bardziej spięty z grą, a profesje coś dorzucały, ale też mi nie przeszkadza jak Tobie. Może zamiast zmieniać Pax Hispanica i ją wybebeszać z różnych mechanik poszukasz czegoś innego? Nie rozumiem podejścia, bo z Twojego opisu wynika, że wiele usuniesz/zmienisz i tak w sumie nie lepiej zagrać w Kupców i Korsarzy, którzy właśnie skupiają się na tym co Ci się najbardziej spodobało.
koloX pisze: 10 mar 2025, 18:11 Wydaje mi się też że istotne może być w ile osób się gra. Ja grałem tylko w 4 osobowym składzie i jest wiele sprzecznych interesów - trudno o szachowanie wygrywającej osoby. Być może w 3 jest inaczej.
Nie wiem, gdzie jest sprzeczny interes by dany przeciwnik nie wygrał :D choć w paxach zawsze zostawia się graczowi przed wygrywającym by ten go zblokował. Tutaj jednak jeden nie wystarczy i bez zgrania 2-3os oddaje się zwycięstwo. Też nie ma co przeginać w drugą stronę, bo czasem obrady mogą zająć stanowczo za dużo czasu i ja wtedy poganiam(najwidoczniej bez jakiegoś ułożonego planu, typu ja mam kartę ruchu i przystani, pójdę tu i tu, ty wtedy go ściągasz, ja coś tam itd. To w sumie widać jesteśmy w momencie, że nie ma co i trzeba oddać zwycięstwo).
koloX pisze: 10 mar 2025, 18:11 Ale ok. Być może ograni gracze są w stanie sprawniej ogarnąć te zależności. Kontrolować poczynania innych na planszy. Tylko że jak dla mnie tacy gracze mają marne szanse by zaistnieć ponieważ wcześniej ludzie zderzą się z tym co jest wyżej zapisane i nie będą mieć sił i ochoty by rozegrać 10 trzygodzinnych partii by się nauczyć jak radzić sobie z czymś, co według mnie można rozwiązać zgrabniej, bardziej elegancko i wciągająco dla nowego gracza.
Po 2 partiach zszedłem w 3-4os do 1.5h)w wariant startu od początku, ale zakończony na wcześniejszym roku), nie wiem co ludzie robią przez 3h w tej grze xD ale ja mam ekipę speedrunerów. Do tego gołębica potrafi przyspieszyć pięknie grę, no i jednak realizacja celów automatycznie kończy grę, więc w sumie raczej gra się mniej lat. Tak, zgrabniej by się dało. Phil nie jest na pewno mistrzem streamlina. Tutaj pełna zgoda.

Oczywiście, Twje odczucia są Twoje i jak nie leży i tak to widzisz, to moje gdakanie koloru trawy nie zmieni. Gra ma swoje wady, na pewno nie zostanie najlepszym paxem, bo Ren i Pamir robią wszystko lepiej, ale jest na tyle unikalna, że u mnie w kolekcji zostanie. Mi się bardzo podoba i obecnie daje 9/10. Tak mi leży ta giera. Może przemawia powoli przeze mnie psychofan xD ale jak to się mówi nie kocha się za coś, ale pomimo :)
Awatar użytkownika
NetCop
Posty: 105
Rejestracja: 05 paź 2014, 19:15
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 4 times
Been thanked: 25 times

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: NetCop »

Rozgrywka od nas na 4 osoby, wraz z dodatkiem Kapitanowie.
Awatar użytkownika
siekan
Posty: 434
Rejestracja: 28 gru 2014, 09:47
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 6 times
Been thanked: 17 times
Kontakt:

Re: Pax Hispanica (Phil Eklund)

Post autor: siekan »

Jak czytam te komentarze odnośnie długości gry to jestem meeeega zdziwiony :shock:
Faza pierwsza to automat - patrzysz na mape, pod torem dat jest pomoc i lecisz po kolei. Minuta i załatwione.
Druga faza to licytacja - albo dajesz na licytacje, albo karty z toru albo pas. Nic trudnego.
Trzecia to akcje - po dwóch turach juz mniej wiecej wiedzielismy symbolike. Przed gra zrobiłem xero tego Kamienia, wiec kazdy sprawnie widział co ma robić.
Statki to najwieksza czesc zabawy, i tu faktycznie może się podziać, no ale nie przesadzajmy.

Gralismy w 3 osoby, każdy pierwszy raz. Gra wrecz plyneła. Fantastyczny flow, niemal bez przestojów. Gralismy krotka wersje i absolutnie nie polecam - jest uczucie, ze brakowało tych dodatkowych tur. Zeszło koło 2 godzin.

Jak czytam o tych 5, 6 , 8 godzinach to jestem przerazony xD
ODPOWIEDZ