Washington's War (GMT)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
-
- Posty: 1688
- Rejestracja: 13 paź 2007, 08:46
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 30 times
- Been thanked: 23 times
Re: Washington's War (GMT)
zagrałem w WW na Grenadierze i raczej więcej nie zagram. w zasadzie większość moich odczuć pokrywa się z tym co już tutaj napisano. gra moim zdaniem jest płytka, abstrakcyjna i monotonna. nie umywa się niestety do Hannibala. dodam też, że mimo iż jest krótka i prosta to nie jest chyba dobrym wprowadzeniem do gier CDG. ktoś, kto ten rodzaj gier zacząłby od WW mógłby się zniechęcić bo gra jest po prostu nudna. a szkoda bo wyglądem przyciąga wyjątkowo.
- Smerf Maruda
- Posty: 1131
- Rejestracja: 15 mar 2009, 20:53
- Lokalizacja: Stolyca
Re: Washington's War (GMT)
A taki był ładny, amerykański...
Abstrakcyjność tej gry to jej zaleta - wiadomo, że wszyscy dowódcy brytyjscy i amerykańscy byli w gruncie rzeczy tacy sami. Inne kurtki może mieli, ale to detal 


- clown
- Posty: 1226
- Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 13 times
Re: Washington's War (GMT)
Oho - przechrzczone eurodziewczynki narzekają
czar Hannibala działa - każda dziewczyna się na niego łapie 


"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
-
- Posty: 1688
- Rejestracja: 13 paź 2007, 08:46
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 30 times
- Been thanked: 23 times
Re: Washington's War (GMT)
no sorry clownie, po prostu lubisz kiepskie gry... ale nie przejmuj się, jesteś przecież takim mężnym wargamerem;)clown pisze:Oho - przechrzczone eurodziewczynki narzekajączar Hannibala działa - każda dziewczyna się na niego łapie
- Mały brzydki pędrak
- Posty: 985
- Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 12 times
Re: Washington's War (GMT)
Po prostu taki już ma Clown gust. Widocznie Czarek dostrzega zalety tam, gdzie inni ich nie widzą. Ale osobiście cieszę się, że się z nim różnię, bo dzięki temu mamy o czym dyskutować.
- Smerf Maruda
- Posty: 1131
- Rejestracja: 15 mar 2009, 20:53
- Lokalizacja: Stolyca
- Mały brzydki pędrak
- Posty: 985
- Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 12 times
Re: Washington's War (GMT)
Dziś rozegrałem kolejne dwie partie w Washington`s War i gra nie dość że potwierdziła swoją dotychczasową przeciętną ocenę, to jeszcze pokazała dodatkowe minusy. Balans gry jest absolutnie zachwiany na korzyść Brytyjczyków. Nie miałem ani jednej gry (z siedmiu rozegranych), w której układ kart w sposób poważny zablokowałby aktywacje generałów angielskich. W zasadzie statystycznie patrząc to czy Anglik delikatnie przegrywa bitwy czy też wygrywa boje, daje efekt końcowy prawie zawsze taki sam. Czym dłużej trwa wojna tym na ogół łatwiej o przegraną USA. W zasadzie wydaje się, że jedyny ratunek dla gracza amerykańskiego, to sytuacja idealnej ręki, szczęścia w kostce podczas bitew oraz otrzymywania co etap karty bitewnej. Innej drogi póki co nie widzę. Przy czym należy zauważyć słabości Ameryków, takie jak: możliwość rozpędzenia Kongresu oraz zdecydowanie mniejsze siły zbrojne liczone w punktach jednostek.
W pierwszej grze zastosowałem Anglikami strategię północną polegająca na szybkim opanowaniu sześciu stanów. Na wstępie należało zepchnąć armię Washingtona i systematycznie acz powoli posuwać się na południe. Po czterech etapach na północy znajdowały się już cztery armie o łącznej sile około 20 pkt. Ustawione w dużych miastach z zajętym przedpolem (czyli wianuszkiem wpływów sąsiedzkich) armie te nie wymagały dalszego operowania czekając biernie na koniec wojny. Jedynie generał Cornwallis pełnił rolę straży pożarnej, która interweniowała w zapalnych punktach. Uważam, że grając ostrożnie i rozsądnie, przy zrównoważanym rozkładzie losu w bitwach, strona brytyjska jest nie do ugryzienia. Reszta kolonii (w tym całe południe) przeszły w ręce Amerykanów.
Strategia południowa jest nieco słabsza, bowiem zmusza Anglika do podzielenia swych sił na dwa zgrupowania generałów. Samo południe to tylko trzy kolonie, które nie dają zwycięstwa. W rozproszeniu sił brytyjskich strona amerykańska może upatrywać swojej szansy, choć i w tym przypadku jest ona mocno wątpliwa.
Warstwa klimatyczna w grze niestety należy do bardzo słabych.
W pierwszej grze zastosowałem Anglikami strategię północną polegająca na szybkim opanowaniu sześciu stanów. Na wstępie należało zepchnąć armię Washingtona i systematycznie acz powoli posuwać się na południe. Po czterech etapach na północy znajdowały się już cztery armie o łącznej sile około 20 pkt. Ustawione w dużych miastach z zajętym przedpolem (czyli wianuszkiem wpływów sąsiedzkich) armie te nie wymagały dalszego operowania czekając biernie na koniec wojny. Jedynie generał Cornwallis pełnił rolę straży pożarnej, która interweniowała w zapalnych punktach. Uważam, że grając ostrożnie i rozsądnie, przy zrównoważanym rozkładzie losu w bitwach, strona brytyjska jest nie do ugryzienia. Reszta kolonii (w tym całe południe) przeszły w ręce Amerykanów.
Strategia południowa jest nieco słabsza, bowiem zmusza Anglika do podzielenia swych sił na dwa zgrupowania generałów. Samo południe to tylko trzy kolonie, które nie dają zwycięstwa. W rozproszeniu sił brytyjskich strona amerykańska może upatrywać swojej szansy, choć i w tym przypadku jest ona mocno wątpliwa.
Warstwa klimatyczna w grze niestety należy do bardzo słabych.
- Smerf Maruda
- Posty: 1131
- Rejestracja: 15 mar 2009, 20:53
- Lokalizacja: Stolyca
Re: Washington's War (GMT)
Clown zaraz napisze, że źle grałeśMały brzydki pędrak pisze:Po czterech etapach na północy znajdowały się już cztery amie o łącznej sile około 20 pkt. Ustawione w dużych miastach z zajętym przedpolem (czyli wianuszkiem wpływów sąsiedzkich) armie te nie wymagały dalszego operowania czekając biernie na koniec wojny. Jedynie generał Cornwallis pełnił rolę straży pożarnej, która interweniowała w zapalnych punktach. Uważam, że grając ostrożnie i rozsądnie, przy zrównoważanym rozkładzie losu w bitwach, strona brytyjska jest nie do ugryzienia. Reszta kolonii (w tym całe południe) przeszły w ręce amerykanów.

Mówiąc poważniej: tak, to jest dobra strategia dla królewskich - zająć jakiś obszar i postawić na nim generała z silną (>5) armią. Ponieważ Brytyjczycy nie tracą jednostek podczas zimy z powodzeniem można zbudować kilka takich armii.
- Mały brzydki pędrak
- Posty: 985
- Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 12 times
Re: Washington's War (GMT)
Mniejszymi armiami niż o sile 5 w ogóle się nie podejmuje działań. A jeśli siła armia spada staram się szybko uzupełniać stany wyjściowe, nawet kosztem łączenia sił dwóch generałów.
- clown
- Posty: 1226
- Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 13 times
Re: Washington's War (GMT)
Krzysztofie musimy zagrać jeszcze raz, żebym mógł pokazać Ci taktykę Amerykanów
wbrew pozorom nie jest ona uzależniona tylko od ręki. Albo inaczej mówiąc - każda gra CDG jest w jakiś sposób uzależniona od ręki, więc szukanie szans Amerykanów li tylko w rozkładzie kart na ręce ma taki sam sens, jak uzależnianie wygranej w grach wojennych z rzutami kością, tylko od szczęścia w rzutach.
I tak naprawdę tylko rozpędzenie Kongresu lub karta wydarzeń blokująca możliwość umieszczania markerów kontroli poważnie przeszkadza Amerykanom. Z drugiej strony mamy Deklarację Niepodległości, która może im wydatnie pomóc. Zostaje więc rozpędzenie Kongresu i albo zostawiamy Waszyngtona w Filadelfii, żeby odpierał ataki angielskie, ale wtedy tracimy jakiekolwiek zdolności ofensywne, albo staramy się w pierwszej kolejności zabezpieczyć rejon Kongresu (porty) kontrolą polityczną. Dzięki temu Anglicy stracą sporo czasu (i kart) zanim poważnie zagrożą Kongresowi.
OK wygrałem trzy partie Amerykanami na pięć, które nimi grałem - statystycznie wygrałem więcej nimi, niż Anglikami. Krzysztof napisze, że grałem z amatorami (czytaj: eurograczami), którzy nie umieją grać
Kwestia balansu to temat rzeka - podobnie jak to było przy dyskusji o Marii. Oczywiscie granie Amerykanami jest czasem dość frustrujące, ale tylko przy założeniu, że WWR to gra tylko wojenna. Po raz kolejny powtórzę, że Amerykanin nie musi w ogóle praktycznie walczyć, żeby wygrać. Moim zdaniem problem wynika tutaj z faktu, że gracze "amerykańscy" za wszelką cenę będą dążyć do konfrontacji militarnej na zasadzie "a nuż teraz się uda".

I tak naprawdę tylko rozpędzenie Kongresu lub karta wydarzeń blokująca możliwość umieszczania markerów kontroli poważnie przeszkadza Amerykanom. Z drugiej strony mamy Deklarację Niepodległości, która może im wydatnie pomóc. Zostaje więc rozpędzenie Kongresu i albo zostawiamy Waszyngtona w Filadelfii, żeby odpierał ataki angielskie, ale wtedy tracimy jakiekolwiek zdolności ofensywne, albo staramy się w pierwszej kolejności zabezpieczyć rejon Kongresu (porty) kontrolą polityczną. Dzięki temu Anglicy stracą sporo czasu (i kart) zanim poważnie zagrożą Kongresowi.
OK wygrałem trzy partie Amerykanami na pięć, które nimi grałem - statystycznie wygrałem więcej nimi, niż Anglikami. Krzysztof napisze, że grałem z amatorami (czytaj: eurograczami), którzy nie umieją grać

Kwestia balansu to temat rzeka - podobnie jak to było przy dyskusji o Marii. Oczywiscie granie Amerykanami jest czasem dość frustrujące, ale tylko przy założeniu, że WWR to gra tylko wojenna. Po raz kolejny powtórzę, że Amerykanin nie musi w ogóle praktycznie walczyć, żeby wygrać. Moim zdaniem problem wynika tutaj z faktu, że gracze "amerykańscy" za wszelką cenę będą dążyć do konfrontacji militarnej na zasadzie "a nuż teraz się uda".
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Smerf Maruda
- Posty: 1131
- Rejestracja: 15 mar 2009, 20:53
- Lokalizacja: Stolyca
Re: Washington's War (GMT)
Słyszałem o partii, w której Austria mogła wygrać.clown pisze:Kwestia balansu to temat rzeka - podobnie jak to było przy dyskusji o Marii.
(szkoda, że tylko dlatego, że Prusak jej się podłożył

Re: Washington's War (GMT)
Tu się akurat zgodzę z Clownem. Brytyjczykami wcale nie jest tak łatwo wygrać. Właśnie od jakiegoś czasu (via acts) próbuję na Jaszu taktykę wypychania z północy i na razie marnie to idzie (3 etapy rozegrane). Amerykanie mają swoje atuty, tyle że trzeba nimi zupełnie odmiennie grać. To jest gra w której każda strona ma zupełnie inne mocne strony (brytole silną armię, która nie rozchodzi się w zimie, a amerykanie możliwość swobodnego kładzenia markerów kontroli politycznej i pączkowania armii). Amerykanie wcale nie muszą budować silnych armii, poza jedną która broni Kongresu (który, jak już pisano, odpowiednio zabezpieczony przy rozstawieniu początkowym nie jest łatwy do ugryzienia). Oprócz tego stawiają sobie malutkie armijki (1 sp), które wcale nie są takie łatwe do wyplenienia, a spełniają swoją rolę znakomicie. Moim zdaniem w tej grze dużo zależy od tego, czy graczowi uda się znaleźć dobry pomysł na grę daną stroną i czy uda mu się narzucić swój styl gry przeciwnikowi.
Niezależnie od tego, gra jest jednak losowa - jak ktoś tego nie lubi, nie spodoba mu się. Np. w ostatniej grze, wygrali amerykanie mimo błędnej taktyki polegającej na próbie dorównania brytolom w polu. Skończyło się na tym, że pomimo kilku zwycięstw w polu wszystko zmierzało do katastrofy. Wtedy objawiła się kartka umożliwiająca zakończenie gry w 1780 r. Dzięki kontroli politycznej na wystarczającą ilością stanów amerykanie (w kolejnym etapie już by ją zapewne utracili), wygrali. Tak więc w naszym odczuciu wynik był "niesprawiedliwy" (choć dający się wytłumaczyć - historia zna takie przypadki, że zwycięstwa w polu zostały zaprzepaszczone przez polityków)
Zgadzam się, że kartki są mało zróżnicowane. To trochę taki krok w kierunku Columbiagames, gdzie często wydarzenia są tylko 4, a reszta to właśnie kartki z cyferkami. Odbiera to grze nieco klimatu i czyni ją mniej "narracyjną".
Na razie jeszcze mi trudno ocenić tę grę - pożyjemy, zobaczymy
Niezależnie od tego, gra jest jednak losowa - jak ktoś tego nie lubi, nie spodoba mu się. Np. w ostatniej grze, wygrali amerykanie mimo błędnej taktyki polegającej na próbie dorównania brytolom w polu. Skończyło się na tym, że pomimo kilku zwycięstw w polu wszystko zmierzało do katastrofy. Wtedy objawiła się kartka umożliwiająca zakończenie gry w 1780 r. Dzięki kontroli politycznej na wystarczającą ilością stanów amerykanie (w kolejnym etapie już by ją zapewne utracili), wygrali. Tak więc w naszym odczuciu wynik był "niesprawiedliwy" (choć dający się wytłumaczyć - historia zna takie przypadki, że zwycięstwa w polu zostały zaprzepaszczone przez polityków)
Zgadzam się, że kartki są mało zróżnicowane. To trochę taki krok w kierunku Columbiagames, gdzie często wydarzenia są tylko 4, a reszta to właśnie kartki z cyferkami. Odbiera to grze nieco klimatu i czyni ją mniej "narracyjną".
Na razie jeszcze mi trudno ocenić tę grę - pożyjemy, zobaczymy

Nie dyskutuj z idiotą.
Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, potem pokona doświadczeniem.
Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, potem pokona doświadczeniem.
- Mały brzydki pędrak
- Posty: 985
- Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 12 times
Re: Washington's War (GMT)
Mi po dotychczasowych partiach bardziej podoba się Liberty z Columbia Games niż Washington`s War. Nie zauważyłem w WWR dużej trudności w grze Brytyjczykami. Natomiast widzę mocną gimnastykę dla gracza Amerykańskiego. Zdobycie kontroli nad sześcioma prowincjami nie stawowi wielkiego wyzwania przy tak miażdżącej przewadze Angoli. Amerykanami grałem tak jak to opisywał Aldarus i nie zauważyłem jakiegoś złotego środka, który miałby poprawić balans gry.
- ozy
- Posty: 3283
- Rejestracja: 13 mar 2006, 18:25
- Lokalizacja: Opole
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 74 times
Re: Washington's War (GMT)
Tak, prosimy!
Na udeptanej ziemi, ze zdjęciami i obustronnym komentarzem. 


Farewell, leave the shore to an ocean wide and untamed
Hold your shield high, let the wind bring your enemy your nightmare
Hold your shield high, let the wind bring your enemy your nightmare
- clown
- Posty: 1226
- Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 13 times
Re: Washington's War (GMT)
Myślę, że to się da zrobić. Jak czas pozwoli zagramy pokazową partię przez Vassala z komentarzem, oczywiście jak Krzysztof przyjmie wyzwanie i nie schowa się, jak Cornwallis pod Yorktown 

"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- Mały brzydki pędrak
- Posty: 985
- Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 12 times
Re: Washington's War (GMT)
W sumie to mieliśmy już taka rozgrywkę (dokładnie moja pierwsza w WWR), którą ze względu na późną porę zakończyliśmy w 6 lub 7 etapie. Sytuacja Brytyjczyków była bardzo dobra. Chętnie zagram z Tobą Czarku jeszcze raz, ale w trybie realnym (nie netowym) w czerwcu.
Re: Washington's War (GMT)
W realu - trudno.
Ale macie zrobić pełną dokumentację zdjęciowo -opisową
Ale macie zrobić pełną dokumentację zdjęciowo -opisową

Nie dyskutuj z idiotą.
Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, potem pokona doświadczeniem.
Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, potem pokona doświadczeniem.
-
- Posty: 1688
- Rejestracja: 13 paź 2007, 08:46
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 30 times
- Been thanked: 23 times
Re: Washington's War (GMT)
Rozegrałem w środę ze znajmomym partię w Washington's War. To była moja druga rozgrywka w ten tytuł i jakże odmienna w odczuciu od poprzedniej. Grało się rewelacyjnie. Oddalam wszelkie zarzuty czynione jej przez mnie po pierwszej partii, jakoby gra była nudna i bez klimatu. Z oczywistych pobudek przy tytule, który w załorzeniu ma nie trwać więcej niż 2 godziny musiało być sporo uproszczeń(nawet wzglądem innych, względnie prostych cdg), ale nie zabierają jej one resztek klimatu. W talii jest kilka eventów, są zależności związane z przystąpieniem Francji do wojny, polowanie na kongres, brytyjska swoboda w działaniach morskich i kilka innych bajerów skutecznie budują pewien(może nie wyjątkowo klimatyczny, ale zawsze...) nastrój. Jeśli do tego dołożyć czas rozgrywki, piękne wykonanie i lekkość(bez ciągłego zaglądania do instrukcji można już zagrać pierwszą partię) rozgrywki to okazuje się, że to gra znakomita. Z niecierpliwością będę czekał na kolejne partie. Zastanawiam się tylko jak będzie z balansem bo po pierwszej partii wygrałem Amerykaninem z dużą przewagą, ale jestem dobrej myśli;)
-
- Posty: 1688
- Rejestracja: 13 paź 2007, 08:46
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 30 times
- Been thanked: 23 times
Re: Washington's War (GMT)
Ja się martwię o balans na korzyść Amerykanów, a tu się okazuje, że powienienem przegrać;P Kurcze!:/
-
- Posty: 1846
- Rejestracja: 02 sty 2019, 09:46
- Has thanked: 124 times
- Been thanked: 516 times
- Kontakt:
Re: Washington's War (GMT)
First Impressions for Washington’s War by Mark Herman
Przedstawiam dzisiaj moje pierwsze wrażenia z gry Washington's War Marka Hermana. Udało się zagrać kilak ładnych razy dzięki Rally the Troops. Zapraszam do artykułu!
LINK: First Impressions for Washington’s War by Mark Herman

Przedstawiam dzisiaj moje pierwsze wrażenia z gry Washington's War Marka Hermana. Udało się zagrać kilak ładnych razy dzięki Rally the Troops. Zapraszam do artykułu!
LINK: First Impressions for Washington’s War by Mark Herman

Mój blog, serdecznie zapraszam!
https://theboardgameschronicle.com/
https://theboardgameschronicle.com/