(Warszawa) Agresor - Piątek WIBHiIŚ PW
- yosz
- Posty: 6359
- Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 194 times
- Been thanked: 490 times
- Kontakt:
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
jeśli mam wybierać Tinners' Trail czy Macao wolę to pierwsze.
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
- yosz
- Posty: 6359
- Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 194 times
- Been thanked: 490 times
- Kontakt:
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Na oba nie będę miał czasu. Zauważ że to może być Twoja ostatnia szansa na zagranie w moje Macao
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Postaram się przyjechać jak najwcześniej ,aby zagrać i w Macao i w Tinners' Trail.yosz pisze:Na oba nie będę miał czasu. Zauważ że to może być Twoja ostatnia szansa na zagranie w moje Macao
- yosz
- Posty: 6359
- Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 194 times
- Been thanked: 490 times
- Kontakt:
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
czytanie ze zrozumieniem... ehhh trudna umiejętność. Napisałem przecież że na obie nie będę miał czasu
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Ty czasu mieć nie będziesz, dlatego wytłumaczysz nam reguły i zostawisz grę.yosz pisze:czytanie ze zrozumieniem... ehhh trudna umiejętność. Napisałem przecież że na obie nie będę miał czasu
- yosz
- Posty: 6359
- Rejestracja: 22 lut 2008, 22:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 194 times
- Been thanked: 490 times
- Kontakt:
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
jak mi w zamian zostawisz papierowe pieniążki to z chęcią ;P
ZnadPlanszy | YouTube
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Always keep at the back of your mind the possibility that you're dead wrong. -- T. Pratchett --
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Ja wpadnę chwilkę po 16, w plecaku mam Vasco da Gama. Jeśli uda się zebrać ekipę, to zaczynam od tej pozycji, jeśli nie, to chętnie w coś innego zagram, a VdG zostawię na później.
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Mogą być te z Wysokiego Napięcia?yosz pisze:jak mi w zamian zostawisz papierowe pieniążki to z chęcią ;P
Andreus, VdG lepiej później.
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Może być później, mam czas do 21draco pisze:Andreus, VdG lepiej później.yosz pisze:jak mi w zamian zostawisz papierowe pieniążki to z chęcią ;P
- garg
- Posty: 4491
- Rejestracja: 16 wrz 2009, 15:26
- Lokalizacja: Warszawa/Zielonka
- Has thanked: 1450 times
- Been thanked: 1104 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Dziękuję wszystkim za dzisiejsze trzy doskonałe partie w King Me!, Mykerinosa i Hansę. Naprawdę owocny wieczór
King Me! na rozgrzewkę okazuje całkiem miłą zabawą. Muszę ją przynosić częściej. Najzabawniejsze było, kiedy wszyscy wybraliśmy króla już w pierwszym głosowaniu, bo każdy myślał, że kto inny zablokuje wybór
Potem udało mi się zagrać (i wygrać ) w Mykerinosa z dodatkiem Nil. Jeśli ktoś nie grał z dodatkiem - polecam. Niby niewiele zmienia, ale jednak zwiększa ilość kombinowania. I to zwiększa w sposób naprawdę ciekawy. No i w trzy osoby wszyscy wykręciliśmy wyniki powyżej 60 punktów, co wydaje się być całkiem dużą liczbą.
Moja zawyżona wygraną w Mykerinosa samoocena powróciła na swoje miejsce, kiedy dostałem łupnia w Hansę . Niby grałem już w nią trzy razy, a nadal nie do końca czuję rozgrywkę. Dam grze jeszcze kilka szans, bo wydaje się bardzo fajna. Jednak wczuwanie się w mechanikę Hansy idzie mi bardzo opornie...
King Me! na rozgrzewkę okazuje całkiem miłą zabawą. Muszę ją przynosić częściej. Najzabawniejsze było, kiedy wszyscy wybraliśmy króla już w pierwszym głosowaniu, bo każdy myślał, że kto inny zablokuje wybór
Potem udało mi się zagrać (i wygrać ) w Mykerinosa z dodatkiem Nil. Jeśli ktoś nie grał z dodatkiem - polecam. Niby niewiele zmienia, ale jednak zwiększa ilość kombinowania. I to zwiększa w sposób naprawdę ciekawy. No i w trzy osoby wszyscy wykręciliśmy wyniki powyżej 60 punktów, co wydaje się być całkiem dużą liczbą.
Moja zawyżona wygraną w Mykerinosa samoocena powróciła na swoje miejsce, kiedy dostałem łupnia w Hansę . Niby grałem już w nią trzy razy, a nadal nie do końca czuję rozgrywkę. Dam grze jeszcze kilka szans, bo wydaje się bardzo fajna. Jednak wczuwanie się w mechanikę Hansy idzie mi bardzo opornie...
Mam / Sprzedam/wymienię
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
(Może nie wystawiłem, ale też chętnie wymienię)
Najstarszy offtop świata: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam ;-)
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Tak się składa, że grałem z Gargiem zarówno w Hansę jak i w Mykerinosa, więc nie będę się przesadnie rozpisywał.
Nil w Mykerinosie działa, jest fajny i sprawia, że rozgrywka rzeczywiście jest jeszcze ciekawsza. Ta partia była zdecydowanie bardziej świadoma z mojej strony i gra naprawdę mi się spodobała
Potem Hansa, jak na moje oko powinniśmy byli uzupełniać wszystkie wolne pola na planszy towarami, a nie tylko jedno. Tak przynajmniej wynika z instrukcji zamieszczonej na rebelu. Tak czy tak chętnie jeszcze usiądę do tego tytułu, na razie nie bardzo czuję tą grę, ale wydaje się dosyć ciekawa.
Dzięki wszystkim za grę
Nil w Mykerinosie działa, jest fajny i sprawia, że rozgrywka rzeczywiście jest jeszcze ciekawsza. Ta partia była zdecydowanie bardziej świadoma z mojej strony i gra naprawdę mi się spodobała
Potem Hansa, jak na moje oko powinniśmy byli uzupełniać wszystkie wolne pola na planszy towarami, a nie tylko jedno. Tak przynajmniej wynika z instrukcji zamieszczonej na rebelu. Tak czy tak chętnie jeszcze usiądę do tego tytułu, na razie nie bardzo czuję tą grę, ale wydaje się dosyć ciekawa.
Dzięki wszystkim za grę
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
E tam, ja tam go wybrałam żeby 10 punktów dostać Bardzo fajna gierkagarg pisze:Dziękuję wszystkim za dzisiejsze trzy doskonałe partie w King Me!, Mykerinosa i Hansę. Naprawdę owocny wieczór
King Me! na rozgrzewkę okazuje całkiem miłą zabawą. Muszę ją przynosić częściej. Najzabawniejsze było, kiedy wszyscy wybraliśmy króla już w pierwszym głosowaniu, bo każdy myślał, że kto inny zablokuje wybór
Dodatek do Mykerinosa udany - pola z Nilem faktycznie urozmaicają grę a nowa postać też się przydała nie raz
Hansa - pierwsza rozgrywka tak bardziej na wyczucie, ale można jeszcze kiedyś spróbować
Na koniec dzisiejszego wieczoru dostałam jeszcze dwa razy łupnia od Jaxa w Konfrontację Następnym razem spróbuję się bardziej postarać Chociaż może po prostu nie potrafię w to grać i tyle
Dzięki wszystkim za grę
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Republic of Rome na 6 graczy w niespełna 4 godziny? This is madness! - krzyknie kto miał przyjemność zagrania i wie jak gra wygląda.
Jakoś udało się nam streścić i nawet zakończyć grę - choć interpretacje mogą być różne: czy to z remisem ze wskazaniem na trutu (przyjmując, że rozegraliśmy tylko pierwszy scenariusz, z braku czasu nie rozpoczynając kolejnego), czy też jego zwycięstwem (jeśli założymy, że graliśmy tylko we wczesną republikę).
Na samym początku princepsem został trutu i choć próbował rozgrywać stanowiska, to najbliższa faza senatu nie skończyła się chyba po jego myśli. Oprócz poznawania zasad, gracze musieli też poznać samych siebie. Mi niestety trafił się dość niefortunny zestaw senatorów ni to wojennych ni to oratorskich i wielkich planów na przejęcie władzy nie miałem, niezłą jednak rozrywką było obserwowanie senatorów krzyczących na siebie i wyzywających się od złodziei. Tu walka o koncesje, tam o stanowiska. Cenzor oskarżył senatora o nieuczciwe wykorzystanie koncesji, Safari podjął pewne działania i nagle okazało się, że cenzor leży ze sztyletem w plecach, który nie wiadomo skąd się wziął. Po takich argumentach nikt już więcej nie pytał senatorów ze stronnictwa Safari cui bono?
Gra toczyła się pod bardzo mocną presją wojen, które co i rusz atakowały Republikę - najpierw uderzenie z grubej rury: druga punicka, a później było już tylko gorzej. Wersja, w którą wcześniej grałem (zdobyta na forum strategów) miała trochę więcej kart, było nieco wolniejsze tempo wojenne, a trochę więcej innych kart (intrygi, prawa, mężowie stanu). Nie powiem, że było jakoś specjalnie gorzej, ale można było odnieść wrażenie, że mimo wszystko preferowani byli senatorowie z wysoką militarką - tylko taki miał szansę zostać dyktatorem czy konsulem.
Forever i trutu byli także orędownikami zasady tzw. publicznych deklaracji, czyli przepisu, który pozwalał wymuszać wypełnianie umów przez graczy, aczkolwiek odnoszę wrażenie, że ta możliwość nie miała większego znaczenia dla rozgrywki. Safari i tak znalazł odpowiednie pole do interpretacji, a pozostali, tj. ja, Michał i Rafał przywykli już wcześniej do gry bez tej zasady, jako dość sztucznej i nadmiarowej.
Podobnie miała się sprawa z kapłanami - dla mnie to kolejne upierdliwe żetony, o których trzeba pamiętać (sprawdzają się owszem w rozgrywce online, ale w realu raczej nie), a niewiele zmieniające. O ile dobrze pamiętam w ciągu tych 5 rozegranych tur przyznano aż 2 kapłańskie nominacje.
Głosowania przebiegały dość sprawnie, czasem tylko przerywane klimatycznym "a co ja z tego będę miał?". Jeśli idzie o wykonanie samej gry (bo to przecież reedycja), to literówki - a właściwie błędy merytoryczne - na planszy i kartach to poważny błąd w sztuce. Pudełka-skarbonki na kasę stronnictw fajne, chociaż liczniki głosów w postaci obracanych tarcz - zupełnie chybione. Znacznie wygodniej było oldschoolowo oznaczać głosy za pomocą żetonów. Obracane tarcze na kartach prowincji jako tako się sprawdzały, chociaż i tu jestem mocno sceptyczny - nie są to tarcze solidne jak w BSG, tylko znacznie cieńsze i o wiele za łatwo zmienić przypadkiem jej wskazania.
Szata graficzna kart ciekawa, aczkolwiek oznaczenia wojny (takie jak siła, aktywna/nieaktywna, etc) mogłyby być jeszcze wyraźniejsze.
Kostki z rzymskimi cyframi: mały plus za klimat, duży minus za czytelność. Był taki moment grze, gdzie pospiesznie odczytany wynik rzutu dla jednych graczy był IV a dla innych VI (miało to wtedy spore znaczenie, bo był to rzut rozstrzygający bitwę). Niestety ale rzymskie cyferki to spore utrudnienie, zwłaszcza w kolejnej godzinie gry.
Jestem ciekawy jakby się potoczyła nasza gra, gdyby nie koniec czasu - nad Republiką wisiały 4 wojny, najbardziej wpływowi senatorowie powrócili z prowincji. Możliwe, że byłaby próba z dożywotnim, bo byliśmy wyprztykani z kasy po sponsorowaniu igrzysk - niezadowolenie w ostatniej turze z 10 spadło do 0.
Dzięki za emocjonującą grę
Jakoś udało się nam streścić i nawet zakończyć grę - choć interpretacje mogą być różne: czy to z remisem ze wskazaniem na trutu (przyjmując, że rozegraliśmy tylko pierwszy scenariusz, z braku czasu nie rozpoczynając kolejnego), czy też jego zwycięstwem (jeśli założymy, że graliśmy tylko we wczesną republikę).
Na samym początku princepsem został trutu i choć próbował rozgrywać stanowiska, to najbliższa faza senatu nie skończyła się chyba po jego myśli. Oprócz poznawania zasad, gracze musieli też poznać samych siebie. Mi niestety trafił się dość niefortunny zestaw senatorów ni to wojennych ni to oratorskich i wielkich planów na przejęcie władzy nie miałem, niezłą jednak rozrywką było obserwowanie senatorów krzyczących na siebie i wyzywających się od złodziei. Tu walka o koncesje, tam o stanowiska. Cenzor oskarżył senatora o nieuczciwe wykorzystanie koncesji, Safari podjął pewne działania i nagle okazało się, że cenzor leży ze sztyletem w plecach, który nie wiadomo skąd się wziął. Po takich argumentach nikt już więcej nie pytał senatorów ze stronnictwa Safari cui bono?
Gra toczyła się pod bardzo mocną presją wojen, które co i rusz atakowały Republikę - najpierw uderzenie z grubej rury: druga punicka, a później było już tylko gorzej. Wersja, w którą wcześniej grałem (zdobyta na forum strategów) miała trochę więcej kart, było nieco wolniejsze tempo wojenne, a trochę więcej innych kart (intrygi, prawa, mężowie stanu). Nie powiem, że było jakoś specjalnie gorzej, ale można było odnieść wrażenie, że mimo wszystko preferowani byli senatorowie z wysoką militarką - tylko taki miał szansę zostać dyktatorem czy konsulem.
Forever i trutu byli także orędownikami zasady tzw. publicznych deklaracji, czyli przepisu, który pozwalał wymuszać wypełnianie umów przez graczy, aczkolwiek odnoszę wrażenie, że ta możliwość nie miała większego znaczenia dla rozgrywki. Safari i tak znalazł odpowiednie pole do interpretacji, a pozostali, tj. ja, Michał i Rafał przywykli już wcześniej do gry bez tej zasady, jako dość sztucznej i nadmiarowej.
Podobnie miała się sprawa z kapłanami - dla mnie to kolejne upierdliwe żetony, o których trzeba pamiętać (sprawdzają się owszem w rozgrywce online, ale w realu raczej nie), a niewiele zmieniające. O ile dobrze pamiętam w ciągu tych 5 rozegranych tur przyznano aż 2 kapłańskie nominacje.
Głosowania przebiegały dość sprawnie, czasem tylko przerywane klimatycznym "a co ja z tego będę miał?". Jeśli idzie o wykonanie samej gry (bo to przecież reedycja), to literówki - a właściwie błędy merytoryczne - na planszy i kartach to poważny błąd w sztuce. Pudełka-skarbonki na kasę stronnictw fajne, chociaż liczniki głosów w postaci obracanych tarcz - zupełnie chybione. Znacznie wygodniej było oldschoolowo oznaczać głosy za pomocą żetonów. Obracane tarcze na kartach prowincji jako tako się sprawdzały, chociaż i tu jestem mocno sceptyczny - nie są to tarcze solidne jak w BSG, tylko znacznie cieńsze i o wiele za łatwo zmienić przypadkiem jej wskazania.
Szata graficzna kart ciekawa, aczkolwiek oznaczenia wojny (takie jak siła, aktywna/nieaktywna, etc) mogłyby być jeszcze wyraźniejsze.
Kostki z rzymskimi cyframi: mały plus za klimat, duży minus za czytelność. Był taki moment grze, gdzie pospiesznie odczytany wynik rzutu dla jednych graczy był IV a dla innych VI (miało to wtedy spore znaczenie, bo był to rzut rozstrzygający bitwę). Niestety ale rzymskie cyferki to spore utrudnienie, zwłaszcza w kolejnej godzinie gry.
Jestem ciekawy jakby się potoczyła nasza gra, gdyby nie koniec czasu - nad Republiką wisiały 4 wojny, najbardziej wpływowi senatorowie powrócili z prowincji. Możliwe, że byłaby próba z dożywotnim, bo byliśmy wyprztykani z kasy po sponsorowaniu igrzysk - niezadowolenie w ostatniej turze z 10 spadło do 0.
Dzięki za emocjonującą grę
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Jak dla mnie gra bardzo udana
Podstawowym celem jaki sobie postawiłem przed rozgrywką to były
1. Zapoznanie się z zasadami
2. Nie doprowadzenie do upadku Rzymu
Oba cele się udały
Co do samej gry
Wszystko szło dobrze do momentu losowania 2 żetonów śmierci po zwycięskiej wojnie macedońskiej
Strata wybitnego senatora z dużymi wpływami sprawiła że przez chwilę odpadłem z rozgrywki później jeszcze epidemia i znów lider dostał i tym sposobem byłem bez szans w pierwszej erze.
Aczkolwiek to i tak nic w porównaniu do kolegi po mojej prawej (sory ale nie zapamiętałem imienia) który mimo moich usilnych wniosków w zasadzie przez całą grę nie wybił się wiele ponad stan początkowy
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za grę i mam nadzieję że kiedyś uda się umówić na RoR w pełnej wersji
Podstawowym celem jaki sobie postawiłem przed rozgrywką to były
1. Zapoznanie się z zasadami
2. Nie doprowadzenie do upadku Rzymu
Oba cele się udały
Co do samej gry
Wszystko szło dobrze do momentu losowania 2 żetonów śmierci po zwycięskiej wojnie macedońskiej
Strata wybitnego senatora z dużymi wpływami sprawiła że przez chwilę odpadłem z rozgrywki później jeszcze epidemia i znów lider dostał i tym sposobem byłem bez szans w pierwszej erze.
Aczkolwiek to i tak nic w porównaniu do kolegi po mojej prawej (sory ale nie zapamiętałem imienia) który mimo moich usilnych wniosków w zasadzie przez całą grę nie wybił się wiele ponad stan początkowy
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za grę i mam nadzieję że kiedyś uda się umówić na RoR w pełnej wersji
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
To ja się już od razu zgłaszam . Bardzo lubię i cenię tę grę.
Wczoraj z Jaxem przetestowaliśmy scenariusz o obronie kołchozu w Conflict of Heroes. Przypadło mi dowodzić Rosjanami i nie było to łatwe zadanie. Przegrałem, i to wyraźnie, a moim głównym katem były dwie umiejętnie postawione przez Jacka miny
Nic to, gra jest świetna i na pewno jeszcze nieraz chętnie do niej zasiądę.
Później przeniosłem się do Kotłowni i z Andreasem, Pędrakiem i Raubritterem rozegraliśmy partyjkę w The Kaiser's Pirates. Strzelały działa, statki i okręty tonęły od min i torped, ale przede wszystkim dzięki wczuciu się w klimat całej ekipy było przezabawnie
Wczoraj z Jaxem przetestowaliśmy scenariusz o obronie kołchozu w Conflict of Heroes. Przypadło mi dowodzić Rosjanami i nie było to łatwe zadanie. Przegrałem, i to wyraźnie, a moim głównym katem były dwie umiejętnie postawione przez Jacka miny
Nic to, gra jest świetna i na pewno jeszcze nieraz chętnie do niej zasiądę.
Później przeniosłem się do Kotłowni i z Andreasem, Pędrakiem i Raubritterem rozegraliśmy partyjkę w The Kaiser's Pirates. Strzelały działa, statki i okręty tonęły od min i torped, ale przede wszystkim dzięki wczuciu się w klimat całej ekipy było przezabawnie
"Szlabany w głowach podnoszą się najwolniej."
- jax
- Posty: 8128
- Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 79 times
- Been thanked: 252 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Tak, potwierdzam, świetna gra. Kolejne (nieczęste zresztą) partyjki tylko pobudzają mój apetyt. Zero znużenia, każda kolejna partia to wyzwanie i zabawa jednocześnieLeo pisze:Wczoraj z Jaxem przetestowaliśmy scenariusz o obronie kołchozu w Conflict of Heroes. Przypadło mi dowodzić Rosjanami i nie było to łatwe zadanie. Przegrałem, i to wyraźnie, a moim głównym katem były dwie umiejętnie postawione przez Jacka miny
Nic to, gra jest świetna i na pewno jeszcze nieraz chętnie do niej zasiądę.
W piątek było zabawnie (jak dla kogo ), gdy jeden czołg Leo wjechał na moją minę i został wyeliminowany a w końcówce samochód pancerny wjechał kolejną i został unieruchomiony. Te godne ubolewania incydenty ( ) z pewnością wpłynęły na balans sił w scenariuszu, który rozgrywaliśmy i sowieci raczej nie mogli walczyć o zwycięstwo w zaistniałej sytuacji. Z drugiej strony moje gniazdo ciężkiego karabinu maszynowego w stodole zostało wyeliminowane bez oddania choćby jednego strzału - cóż, wojna jest brutalna. Zabawnie było też gdy potrzebowałem wyrzucić min. 3 łącznie na dwóch kostkach a wyrzuciłem 2. Na szczęście chodziło tylko o zniszczenie pustej radzieckiej ciężarówki
Dzięki Leo za grę i do następnej potyczki
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
To była moja mina o swojej zapomniałeśjax pisze: W piątek było zabawnie (jak dla kogo ), gdy jeden czołg Leo wjechał na moją minę i został wyeliminowany...
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Zgadza się, gdyby nie dasilwa to niemieccy saperzy by w ogóle zapomnieli, że coś tam zakopali w ziemi
"Szlabany w głowach podnoszą się najwolniej."
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Dziś przetestowaliśmy z Pędrakiem 2 pierwsze scenariusze Confict of Heroes: Kursk. Bardzo podobają mi się zmiany w zasadach, głównie dotyczące jednoczesnej aktywacji jednostek po obu stronach.
- jax
- Posty: 8128
- Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 79 times
- Been thanked: 252 times
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Moje Storms of Steel w drodze - wkrótce testymelee pisze:Dziś przetestowaliśmy z Pędrakiem 2 pierwsze scenariusze Confict of Heroes: Kursk. Bardzo podobają mi się zmiany w zasadach, głównie dotyczące jednoczesnej aktywacji jednostek po obu stronach.
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Już wtorek, także trzeba zacząć się umawiać
Przyniosę ze sobą Eufrat i Tygrys, tak jak obiecałem. Fajnie byłoby zagrać z ludźmi, którzy grę już poznali, także zapraszam raczej tych, którzy wiedzą co w trawie piszczy.
Chętnie zagrałbym też znowu w Hansę, najlepiej na dobry początek spotkania czyli od 16:30 do 17:30, a potem start Eufrata powiedzmy najpóźniej o 18:30, żebyście mogli pokończyć swoje rozgrywki albo spokojnie dotrzeć na miejsce.
Przyniosę ze sobą Eufrat i Tygrys, tak jak obiecałem. Fajnie byłoby zagrać z ludźmi, którzy grę już poznali, także zapraszam raczej tych, którzy wiedzą co w trawie piszczy.
Chętnie zagrałbym też znowu w Hansę, najlepiej na dobry początek spotkania czyli od 16:30 do 17:30, a potem start Eufrata powiedzmy najpóźniej o 18:30, żebyście mogli pokończyć swoje rozgrywki albo spokojnie dotrzeć na miejsce.
- MichalStajszczak
- Posty: 9479
- Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 511 times
- Been thanked: 1449 times
- Kontakt:
Re: [Warszawa] AGRESOR Politechnika Inżynieria Środowiska
Potrzebuję trzech chętnych do walki z wiatrakami, tzn. właściwie do budowania wiatraków czyli gry Seeland