[Warszawa] Klub na Smolnej
-
- Posty: 5
- Rejestracja: 04 maja 2006, 09:19
- Lokalizacja: ursus
- Don Simon
- Moderator
- Posty: 5623
- Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
- Been thanked: 1 time
Ty piszesz o piątku, czy o czwartku (jak o czwartku to do innego wątku zapraszamy).cieply pies pies pisze:hutniczo górniczo orkiestra dęta zagra nam papa rara, pa pa ra ra, a co na to NATO? NAtO na to nic, uwazaj na zakretach wyrzuć tego skreta papa rara, chetnie zagram w osadników, goa, caylus, elektrownie, czwartkowo-planszowa kobra, papa rara, papa rara,
Geko - w WotRa gramy z Jackiem jutro w Alibi. W piątek grę mogę przynieść jeśli ktoś inny by chciał w nią zagrać, ewentualnie jeśli Jacek lub ja będziemy nienasyceni grą lub żądni rewanżu .
Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
- Don Simon
- Moderator
- Posty: 5623
- Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
- Been thanked: 1 time
Na pudełku jest 2-4, ale to tak dla picu - gra jest wybitnie 2-osobowa.Leo pisze:W ile osób gra się w WotR-a?
I kiedy Don Simonie się pojawisz?
A pojawię się prawdopodobnie po 17 - jak szybko zależy od pracy...Do 17:30 będę na pewno... Rozumiem, że jesteś tą pozycją zainteresowany?
Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
- Geko
- Posty: 6491
- Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 4 times
Czy ktoś planuje rozgrywkę w Power Grida albo Caylusa w najbliższy piątek?
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
- Don Simon
- Moderator
- Posty: 5623
- Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
- Been thanked: 1 time
Jeśli przyjdę to będę miał ze sobą Caylusa. Ewentualnie dodatkowo wezmę WotRa, ale tego nie obiecuję, bo bydle wielkie jest...Geko pisze:Czy ktoś planuje rozgrywkę w Power Grida albo Caylusa w najbliższy piątek?
W Powergrida chętnie zagram...
Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
- Geko
- Posty: 6491
- Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 4 times
Mniam, zapowiada się planszówkowa uczta. Tradycyjnie będę między 17.30 a 18.00
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
- Don Simon
- Moderator
- Posty: 5623
- Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
- Been thanked: 1 time
Mam ze sobą Caylusa, ale prawdopodobnie dzisiaj jednak się nie pojawię. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu pojawicie się z tymi wszystkimi fajnymi grami .
Pozdrawiam
Szymon
Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Krótka relacja z kolejnego spotkania na Smolnej.
Jak się pojawiłem draco, bazik, jax i dasilwa grali już w Modern Art. Natomiast Paulina i jan czekali z rozłożoną Formula De Mini. Jako, że chętny byłem spróbować wyścigów w wersji planszowej od razu się dosiadłem. Wkrótce udało się uzbierać maksymalną liczbę graczy, czyli aż ośmiu i przystąpić do rozgrywki. Gra okazała się bardzo sympatyczna. Dużo w niej rzucania kostkami, ale element taktyczny i decyzyjny jest, tak więc było trochę kombinowania. Gra jest niezwykle wesoła, zresztą jak wiele pozycji, które mogą skupić aż 8 graczy. Miałem bardzo dobry start i pierwsze okrążenie przejechałem w czołówce. Niestety wciąż miałem ogon, którego nie mogłem się pozbyć. Na drugim okrążeniu pierwszy raz straciłem pozycje lidera i musiałem konkurować z dwoma bolidami. Wreszcie na trzecim okrążeniu dałem czadu i znowu wysunąłem się na prowadzenie. Niestety nie odwiedziłem boksu i zaczęło robić się niebezpiecznie. Moja formula ledwo zipała i musiałem spuścić nogę z gazu. Co niestety skończyło się tym, że aż trzej konkurenci mnie wyprzedzili. Cudem jakoś dotarłem do mety przy ostrym kibicowaniu wszystkich graczy, bo wytrzymałości miałem już zero, jedno potknięcie i bym eksplodował Tak, więc jedną rękę trzymałem na przycisku katapultacji, a drugą kierowałem Cały wyścig wygrała Paulina.
Gra wesoła, zabawna i interesująca. Szczególnie dużo śmiechu i emocji wywołują wszystkie kolizje, przegrzania silnika czy jazda na minimalnej wytrzymałości samochodu.
Draco, bazik, dasilwa i jax w tym czasie rozegrali Mykerinosa. Niech sami dadzą swoje opinie o grze
Po Formule De Mini sięgneliśmy po zapowiadanego Reef Encountera, w składzie ja, jan, jax i draco. A reszta osób rozpoczęła grać w Power Grida. Tłumaczenie Reef Encountera poszło lepiej niż się spodziewałem i wkrótce gracze zorientowali się w zasadach. Grałem pierwszy raz pełną grę i trudno powiedzieć czy czegoś nie przeoczyłem lub nie przekręciłem. Ale zasadniczo wydawało się, że gramy prawidłowo. Gra to oczywiście niezły mózgożerca. I rozgrywka nie była dynamiczna. Nie mniej mi się podoba i widzę jej spory potencjał. Parę rozgrywek i Reef pokaże pazurki Jan generalnie powiedział, że mu się nie podoba, ale z reguły go nie bawią ciężkie gierki Draco i jax byli chyba zadowoleni, ale chcą posmakować jej jeszcze więcej w przyszłości, żeby wystawić bardziej wartościową ocenę. Generalnie dopiero oswoiliśmy się z regułami, podstawowym przebiegiem rozgrywki, żadnych atrakcyjnych posunięć taktycznych nie przeprowadziliśmy. Wszystko przed nami. Grę wygrał jax.
Na koniec w składzie jax, draco i ja rozegraliśmy szybką partyjkę w Land Unter. Muszę przyznać, że nie przypadła mi do gustu w tej liczbie osób. Znacznie wolę ją w czwórkę i piątkę. My z jaxem daliśmy ciała na całego, draco zdominował rozgrywkę i bez większego zaangażowania wygrał.
Modern Art
Formula De Mini
Formula De Mini
Formula De Mini
Formula De Mini
Power Grid
Power Grid
Jak się pojawiłem draco, bazik, jax i dasilwa grali już w Modern Art. Natomiast Paulina i jan czekali z rozłożoną Formula De Mini. Jako, że chętny byłem spróbować wyścigów w wersji planszowej od razu się dosiadłem. Wkrótce udało się uzbierać maksymalną liczbę graczy, czyli aż ośmiu i przystąpić do rozgrywki. Gra okazała się bardzo sympatyczna. Dużo w niej rzucania kostkami, ale element taktyczny i decyzyjny jest, tak więc było trochę kombinowania. Gra jest niezwykle wesoła, zresztą jak wiele pozycji, które mogą skupić aż 8 graczy. Miałem bardzo dobry start i pierwsze okrążenie przejechałem w czołówce. Niestety wciąż miałem ogon, którego nie mogłem się pozbyć. Na drugim okrążeniu pierwszy raz straciłem pozycje lidera i musiałem konkurować z dwoma bolidami. Wreszcie na trzecim okrążeniu dałem czadu i znowu wysunąłem się na prowadzenie. Niestety nie odwiedziłem boksu i zaczęło robić się niebezpiecznie. Moja formula ledwo zipała i musiałem spuścić nogę z gazu. Co niestety skończyło się tym, że aż trzej konkurenci mnie wyprzedzili. Cudem jakoś dotarłem do mety przy ostrym kibicowaniu wszystkich graczy, bo wytrzymałości miałem już zero, jedno potknięcie i bym eksplodował Tak, więc jedną rękę trzymałem na przycisku katapultacji, a drugą kierowałem Cały wyścig wygrała Paulina.
Gra wesoła, zabawna i interesująca. Szczególnie dużo śmiechu i emocji wywołują wszystkie kolizje, przegrzania silnika czy jazda na minimalnej wytrzymałości samochodu.
Draco, bazik, dasilwa i jax w tym czasie rozegrali Mykerinosa. Niech sami dadzą swoje opinie o grze
Po Formule De Mini sięgneliśmy po zapowiadanego Reef Encountera, w składzie ja, jan, jax i draco. A reszta osób rozpoczęła grać w Power Grida. Tłumaczenie Reef Encountera poszło lepiej niż się spodziewałem i wkrótce gracze zorientowali się w zasadach. Grałem pierwszy raz pełną grę i trudno powiedzieć czy czegoś nie przeoczyłem lub nie przekręciłem. Ale zasadniczo wydawało się, że gramy prawidłowo. Gra to oczywiście niezły mózgożerca. I rozgrywka nie była dynamiczna. Nie mniej mi się podoba i widzę jej spory potencjał. Parę rozgrywek i Reef pokaże pazurki Jan generalnie powiedział, że mu się nie podoba, ale z reguły go nie bawią ciężkie gierki Draco i jax byli chyba zadowoleni, ale chcą posmakować jej jeszcze więcej w przyszłości, żeby wystawić bardziej wartościową ocenę. Generalnie dopiero oswoiliśmy się z regułami, podstawowym przebiegiem rozgrywki, żadnych atrakcyjnych posunięć taktycznych nie przeprowadziliśmy. Wszystko przed nami. Grę wygrał jax.
Na koniec w składzie jax, draco i ja rozegraliśmy szybką partyjkę w Land Unter. Muszę przyznać, że nie przypadła mi do gustu w tej liczbie osób. Znacznie wolę ją w czwórkę i piątkę. My z jaxem daliśmy ciała na całego, draco zdominował rozgrywkę i bez większego zaangażowania wygrał.
Modern Art
Formula De Mini
Formula De Mini
Formula De Mini
Formula De Mini
Power Grid
Power Grid
- Geko
- Posty: 6491
- Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 4 times
Czyżby Jan przejął moje imperium (hehe) energetyczne po tym, jak wyszedłem? Napiszcie koniecznie jak zakończył się Power Grid!
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Wczorajszą wizytę na Smolnej zaliczam do bardzo udanych.
Gdy przyszedłem Jax tłumaczył Bazikowi i DaSilvie zasady Modern Art. Dosiadłem się i po kilku minutach zaczęliśmy rozgrywkę. Nie padały już tak gigantyczne kwoty jak w Alibi tydzień temu. Postanowiłem skupić się na sprzedawaniu obrazów po wysokich cenach i rzadziej na ich kupowaniu. Strategia przyniosła oczekiwany skutek i wygrałem mając 504 pieniędzy. Dalszej kolejności nie pamieta, chyba Bazik, DaSilva i Jax na końcu.
Ponieważ Formuła 1 zaczynała drugie okrążenie, to postanowiliśmy pokupować tym razem zabytki archeologiczne starożytnego Egitpu, czyli rozegrać partię w Mykerinos. Zacząłem od ataku na Violetę, co przyniosło zamierzone skutki w postaci 10 ludzi więcej. Do tego sprytne, taktyczne rozstawianie się w Egipcie i pamiętanie o muzeum pozwaliło mi na oszczędności. Bazik i Dasilva rzucili się na patronów zapominając o muzeum. Nie mieli też doświadczenia w rozstawianiu sie w Egipcie. wszystko wskazywało na to, że o końcowe zwycięstwo powalczę z Jaxem. Tak też sie stało. Rozgrywkę wygrałem, Jax był drugi, Bazik trzeci, DaSilva ostatni.
Wtedy przyszła kolej na Rafę. zacząłem grę, bo ostatni pływałem. Nie wiedziałem, że regularne chodzenie na basen w taki sposób odmieni moje życie. Sądziliśmy z Jaxem przez pół rozgrywki, że zawliliśmy grę przez nieudany początek. Tymczasem dalszy przebieg pokazał, że nie ma sensu spieszyć się z karmieniem rybki. Wygrał Jax, niespodziewanie znalazłem sie na drugim miejscu. Gra świetna, bardzo ładnie wydana, z przepiękną kolorystyką. Mózgożerna, pamięciowa, ale przy wprawie graczy może partia pójść w godzinę. Nadal wiele zagrań taktycznych i strategicznych pozostaje dla mnie zagadką. Na pewno nie warto pakować się w wiele kolorów korali. Gdy należy do typu niedokończonych, co najlepiej oddają słowa Pancho po rozgrywce: "a ja jeszcze chciałem tutaj się rozbudować i zjeść..."
Na koniec potopiliśmy wieprzowinę, to znaczy zagraliśmy w Land Unter. Zagrania graczy są na tyle nieprzewodywalne, że zdecydowałem sie na strategię intuicyjną z odrobiną taktyki. Po 2 z 3 rozdań miałem przewagę zapewniajacą mi zwycięstwo. PAncho ma rację. Dużo lepiej gra si w pięc osób.
Gdy przyszedłem Jax tłumaczył Bazikowi i DaSilvie zasady Modern Art. Dosiadłem się i po kilku minutach zaczęliśmy rozgrywkę. Nie padały już tak gigantyczne kwoty jak w Alibi tydzień temu. Postanowiłem skupić się na sprzedawaniu obrazów po wysokich cenach i rzadziej na ich kupowaniu. Strategia przyniosła oczekiwany skutek i wygrałem mając 504 pieniędzy. Dalszej kolejności nie pamieta, chyba Bazik, DaSilva i Jax na końcu.
Ponieważ Formuła 1 zaczynała drugie okrążenie, to postanowiliśmy pokupować tym razem zabytki archeologiczne starożytnego Egitpu, czyli rozegrać partię w Mykerinos. Zacząłem od ataku na Violetę, co przyniosło zamierzone skutki w postaci 10 ludzi więcej. Do tego sprytne, taktyczne rozstawianie się w Egipcie i pamiętanie o muzeum pozwaliło mi na oszczędności. Bazik i Dasilva rzucili się na patronów zapominając o muzeum. Nie mieli też doświadczenia w rozstawianiu sie w Egipcie. wszystko wskazywało na to, że o końcowe zwycięstwo powalczę z Jaxem. Tak też sie stało. Rozgrywkę wygrałem, Jax był drugi, Bazik trzeci, DaSilva ostatni.
Wtedy przyszła kolej na Rafę. zacząłem grę, bo ostatni pływałem. Nie wiedziałem, że regularne chodzenie na basen w taki sposób odmieni moje życie. Sądziliśmy z Jaxem przez pół rozgrywki, że zawliliśmy grę przez nieudany początek. Tymczasem dalszy przebieg pokazał, że nie ma sensu spieszyć się z karmieniem rybki. Wygrał Jax, niespodziewanie znalazłem sie na drugim miejscu. Gra świetna, bardzo ładnie wydana, z przepiękną kolorystyką. Mózgożerna, pamięciowa, ale przy wprawie graczy może partia pójść w godzinę. Nadal wiele zagrań taktycznych i strategicznych pozostaje dla mnie zagadką. Na pewno nie warto pakować się w wiele kolorów korali. Gdy należy do typu niedokończonych, co najlepiej oddają słowa Pancho po rozgrywce: "a ja jeszcze chciałem tutaj się rozbudować i zjeść..."
Na koniec potopiliśmy wieprzowinę, to znaczy zagraliśmy w Land Unter. Zagrania graczy są na tyle nieprzewodywalne, że zdecydowałem sie na strategię intuicyjną z odrobiną taktyki. Po 2 z 3 rozdań miałem przewagę zapewniajacą mi zwycięstwo. PAncho ma rację. Dużo lepiej gra si w pięc osób.
- Mały brzydki pędrak
- Posty: 984
- Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 11 times
W sali 306 w ostatni piątek zgromadzili się stratedzy w znacznej liczbie. Rozłożono w dwóch egzemplarzach modną teraz grę Twilight Struggle (GMT) oraz Pirates of the Spanish Main, Auerstadt i Here I Stand.
Osobiście byłem zaangażowany przy Here I Stand i tą rozgrywkę pokrótce opiszę. Na wstępie zaznaczam, że brakowało nam jednego gracza (kolega niestety nawalił - oprowadzał Chińczyków po Warszawie).
Z tej przyczyny Spooky musiał grac Prostestantami i Anglikami. Sukcesy reformacji w Rzeszy można okreslić za całkiem znaczne. Katolicy utrzymali się tylko na południowych skrawkach Austrii i Bawarii. Natomisat dużo gorzej wypadło krzewienie nowych idei w Angii i Francji. Anglicy dość szybko zaatakowali i anektowali Szkocję, mimo zaangażowania w wojnę moich francuskich środków. Następnie francuska flota odniosła sukces w bitwnie na wodach kanału La Manche, co umożliwiło siłom lądowym opanować dotąd angielskie Calais. Spooky postanowił zawrzeć pokój z Francją (musiałem oddac mu swieżą zdobycz za 2 VP). Zaraz póżniej Habsburg zrzekł się Antwerpii na rzecz korony angielskiej, za cene korzyści dyplomatycznych.
Papiestwo (Raubritter) dzięki renegatowi Burbonowi przechwyciło moje miasto Milan oraz prawie całe północne Włochy. Po czym zajęło się walką z reformacją. Ze zmiennym szcześciem toczyły się dabaty teologiczne. O dziwo nikt nie zginoł na stosie. Spore sukcesy papiestwo odniosło w Anglii. zatrzymując tam falę protestancką (może z racji udzielenia rozwodu królowi Anglii). Zagrożenie ze strony Francji, stale dopominającej się o zwrot Milanu, skłoniło papieża do nałożenia na mnie ekskomuniki.
Habsburgowie (Leo) koncentroali swoją uwagę głownie na bałkańskim i śródziemnomorskim teatrze działań. Posiadłości w Niderlandach i Burgudnii przekazali Anglii i Francji w celu uniknięcia wikłania się w nowe niepotrzebne wojny. Za to walki z Turczynem (Valmont) pochłaniały prawie wszelkie ich dostępne środki. Wiedeń przechodził z rąk do rąk, aby ostatecznie pozostać przy Hasburgach. Ostatnia wyprawa Austrii doprowadziła do opanowania Budy.
Turcy (Valmont) mimo zaciekełej walki na Bałkanach nie odnieśli sukcesu. Wielka armia sułtana została w szeregu kampanii wyniszczona. Sam Sulejman i jego wierny Ibrachim dostali się do niewoli habsburskiej. Za to na morzach niepodzielnie panowała flata Turecka i wspierajac ją piraci z Algieru.
Moje zdobycze uzyskałwem głównie dzięki sprawnej dypolmacji. Francja powiększyła się o Genuę i Metz oraz liczne pomnijesze miasta. Zdecydowany prym wiodę w kolonizacji nowego świata. Szykuj się kolejna wojna z Anglią (oby znowu wygrana) i możliwa rekonkwista północnych Włoch z rąk złego papiestwa
W kolejnym tygodniu zapowiada się ciekawa kontynuajca tej rozgrywki.
Osobiście byłem zaangażowany przy Here I Stand i tą rozgrywkę pokrótce opiszę. Na wstępie zaznaczam, że brakowało nam jednego gracza (kolega niestety nawalił - oprowadzał Chińczyków po Warszawie).
Z tej przyczyny Spooky musiał grac Prostestantami i Anglikami. Sukcesy reformacji w Rzeszy można okreslić za całkiem znaczne. Katolicy utrzymali się tylko na południowych skrawkach Austrii i Bawarii. Natomisat dużo gorzej wypadło krzewienie nowych idei w Angii i Francji. Anglicy dość szybko zaatakowali i anektowali Szkocję, mimo zaangażowania w wojnę moich francuskich środków. Następnie francuska flota odniosła sukces w bitwnie na wodach kanału La Manche, co umożliwiło siłom lądowym opanować dotąd angielskie Calais. Spooky postanowił zawrzeć pokój z Francją (musiałem oddac mu swieżą zdobycz za 2 VP). Zaraz póżniej Habsburg zrzekł się Antwerpii na rzecz korony angielskiej, za cene korzyści dyplomatycznych.
Papiestwo (Raubritter) dzięki renegatowi Burbonowi przechwyciło moje miasto Milan oraz prawie całe północne Włochy. Po czym zajęło się walką z reformacją. Ze zmiennym szcześciem toczyły się dabaty teologiczne. O dziwo nikt nie zginoł na stosie. Spore sukcesy papiestwo odniosło w Anglii. zatrzymując tam falę protestancką (może z racji udzielenia rozwodu królowi Anglii). Zagrożenie ze strony Francji, stale dopominającej się o zwrot Milanu, skłoniło papieża do nałożenia na mnie ekskomuniki.
Habsburgowie (Leo) koncentroali swoją uwagę głownie na bałkańskim i śródziemnomorskim teatrze działań. Posiadłości w Niderlandach i Burgudnii przekazali Anglii i Francji w celu uniknięcia wikłania się w nowe niepotrzebne wojny. Za to walki z Turczynem (Valmont) pochłaniały prawie wszelkie ich dostępne środki. Wiedeń przechodził z rąk do rąk, aby ostatecznie pozostać przy Hasburgach. Ostatnia wyprawa Austrii doprowadziła do opanowania Budy.
Turcy (Valmont) mimo zaciekełej walki na Bałkanach nie odnieśli sukcesu. Wielka armia sułtana została w szeregu kampanii wyniszczona. Sam Sulejman i jego wierny Ibrachim dostali się do niewoli habsburskiej. Za to na morzach niepodzielnie panowała flata Turecka i wspierajac ją piraci z Algieru.
Moje zdobycze uzyskałwem głównie dzięki sprawnej dypolmacji. Francja powiększyła się o Genuę i Metz oraz liczne pomnijesze miasta. Zdecydowany prym wiodę w kolonizacji nowego świata. Szykuj się kolejna wojna z Anglią (oby znowu wygrana) i możliwa rekonkwista północnych Włoch z rąk złego papiestwa
W kolejnym tygodniu zapowiada się ciekawa kontynuajca tej rozgrywki.
Jam to, nie chwaląc się, sprawił, że tak Zagłobę zacytuję. Starałem się nadrabiać to twoje pole position . No i jednak miałem trochę fartownych rzutów, to fakt. Zresztą było nie było - graliśmy w jednym teamie. A tak w ogóle, to dzięki za przygarnięcie dwóch gości "z ulicy" bez żadnych zastrzeżeń. Kumpel z którym się pojawiłem był tym niesamowicie zaskoczony.Pancho pisze:Miałem bardzo dobry start i pierwsze okrążenie przejechałem w czołówce. Niestety wciąż miałem ogon, którego nie mogłem się pozbyć.
Wracając do Formuły - mam wrażenie (jak chyba wszyscy, którzy grali), że zjechanie do boksu po drugim okrążeniu było najlepszym posunięciem jakie można było zastosować (o ile bolid był na tyle sterany, żeby się to opłaciło). Przyśpieszenie po naprawach dało się odczuć.
No i ciekaw jestem tego węższego toru. Tam pewnie nie kończy się wszystko takim happy endem, w którym wszyscy dojeżdżają do mety
Chyba załapałem bakcyla. Nie mówię na 100%, ale postaram się wpaść w najbliższy piątek choć na godzinkę. Chętnie spróbowałbym wielu rzeczy, ale mogę przywieźć ze swojej strony Saboteura i Fury of Dracula, jakby ktoś miał ochotę.
"A knight is sworn to valour/ And his heart knows only virtue
His blade defends the helpless/ And his mind upholds the weak"
Nocturnal Rites "The Kings Command"
His blade defends the helpless/ And his mind upholds the weak"
Nocturnal Rites "The Kings Command"
- jax
- Posty: 8128
- Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 79 times
- Been thanked: 252 times
Na temat 2 gier:
- **Mykerinos** - potwierdza klase. Wydaje sie ze powoli ksztaltuje sie klasyfikacja najlepszych patronow (od najsilniejszych):
* Violet / Brown
* Blackmore
* Red
* Lemon
To nie jest do konca wada ze niektorzy patroni sa slabsi. Po prostu gdy zdamy sobie z tego sprawe inaczej beda wygladac walki o kontrole parcel - tam gdzie sa slabsi patroni walka bedzie mniej zazarta niz tam gdzie sa lepsi. Ktos kto wygra lepszego patrona zaplaci za to wieksza iloscia kostek. Gra powinna niejako wyregulowac sie sama. Nie widze w tym wiekszego problemu.
W piatek okazalo sie ze wazne jest doswiadczenie w tej grze: podczas gdy draco i ja kontrolowalismy rozwoj sytuacji, dasilwa i bazik raczej nie dawali rady tego robic
- **Reef Encounter** - za wczesnie by oceniac. Pierwsze spostrzezenia:
- sytuacja na planszy jest mniej zmienna niz mozna bylo sie spodziewac (krewetki prawie calkowicie bronia naszych zdobyczy; czasem trzeba sie odkryc ale przeciwnik musi tez miec zasoby zeby szybko z tego skorzystac)
- niepokoi mnie mozliwosc ze gra sie zbyt szybko konczy (lub moze skonczyc), gdy np. nie zebralismy jeszcze owocow naszego dlugofalowego planowania (ostatnio Pancho padl tego ofiara). Cos jak w Calylusie. A gdy gra kilku graczy zawsze zdarzy sie jeden lub dwoch, ktorzy ze wzgledu na sytuacje na planszy beda przyspieszac. Tylko ze tu, nie tak jak w Caylusie, mozna przyspieszac gre niezwykle szybko i skutecznie. Ale to tylko pierwsze spostrzezenia - mam nadzieje ze sie myle, ze startegia przyspieszania moze zrujnowac radosc z tej gry, radosc z planowania i wdrazania wyrafinowanych strategii..
- gra nie jest tak straszliwie mozgozerna jak wszyscy twierdza. Slyszalem takie opinie o Power Gridzie i Puerto Rico i uwazam je za przesadzone. Tutaj jest podobnie - bez przesady (jedyna gra mozgozerna nazwalbym Caylusa)
- co do uwag ja_na ze trzeba wszystko pamietac (np. czym karmili swoje rybki inni gracze), to prawie w kazdej grze trzeba pamietac tego typu fakty aby miec wieksze szanse na zwyciestwo. Nie uwazam zeby RE wykraczal poza srednia jesli chodzi o ilosc rzeczy do zapamietania (co zrobili/maja przeciwnicy). Juz prosciutki Land Unter wymaga zeby wiecej rzeczy zapamietac.
- trzeba w RE jeszcze pograc zeby moc ocenic, ale po pierwszej grze nie wskoczyl na moja liste zakupow
Aha, przyszedlem dosc wczesnie, wiec w sali 306 mialem okazje poobserwowac rozgrywke w 'Pirates of the Spanish Main'. Powiem tak - gra zrobila na mnie fatalne wrazenie. Straszliwie prosta. Nie to zebym zamierzal kiedys kupowac, ale warto wiedziec co w trawie piszczy.
- **Mykerinos** - potwierdza klase. Wydaje sie ze powoli ksztaltuje sie klasyfikacja najlepszych patronow (od najsilniejszych):
* Violet / Brown
* Blackmore
* Red
* Lemon
To nie jest do konca wada ze niektorzy patroni sa slabsi. Po prostu gdy zdamy sobie z tego sprawe inaczej beda wygladac walki o kontrole parcel - tam gdzie sa slabsi patroni walka bedzie mniej zazarta niz tam gdzie sa lepsi. Ktos kto wygra lepszego patrona zaplaci za to wieksza iloscia kostek. Gra powinna niejako wyregulowac sie sama. Nie widze w tym wiekszego problemu.
W piatek okazalo sie ze wazne jest doswiadczenie w tej grze: podczas gdy draco i ja kontrolowalismy rozwoj sytuacji, dasilwa i bazik raczej nie dawali rady tego robic
- **Reef Encounter** - za wczesnie by oceniac. Pierwsze spostrzezenia:
- sytuacja na planszy jest mniej zmienna niz mozna bylo sie spodziewac (krewetki prawie calkowicie bronia naszych zdobyczy; czasem trzeba sie odkryc ale przeciwnik musi tez miec zasoby zeby szybko z tego skorzystac)
- niepokoi mnie mozliwosc ze gra sie zbyt szybko konczy (lub moze skonczyc), gdy np. nie zebralismy jeszcze owocow naszego dlugofalowego planowania (ostatnio Pancho padl tego ofiara). Cos jak w Calylusie. A gdy gra kilku graczy zawsze zdarzy sie jeden lub dwoch, ktorzy ze wzgledu na sytuacje na planszy beda przyspieszac. Tylko ze tu, nie tak jak w Caylusie, mozna przyspieszac gre niezwykle szybko i skutecznie. Ale to tylko pierwsze spostrzezenia - mam nadzieje ze sie myle, ze startegia przyspieszania moze zrujnowac radosc z tej gry, radosc z planowania i wdrazania wyrafinowanych strategii..
- gra nie jest tak straszliwie mozgozerna jak wszyscy twierdza. Slyszalem takie opinie o Power Gridzie i Puerto Rico i uwazam je za przesadzone. Tutaj jest podobnie - bez przesady (jedyna gra mozgozerna nazwalbym Caylusa)
- co do uwag ja_na ze trzeba wszystko pamietac (np. czym karmili swoje rybki inni gracze), to prawie w kazdej grze trzeba pamietac tego typu fakty aby miec wieksze szanse na zwyciestwo. Nie uwazam zeby RE wykraczal poza srednia jesli chodzi o ilosc rzeczy do zapamietania (co zrobili/maja przeciwnicy). Juz prosciutki Land Unter wymaga zeby wiecej rzeczy zapamietac.
- trzeba w RE jeszcze pograc zeby moc ocenic, ale po pierwszej grze nie wskoczyl na moja liste zakupow
Aha, przyszedlem dosc wczesnie, wiec w sali 306 mialem okazje poobserwowac rozgrywke w 'Pirates of the Spanish Main'. Powiem tak - gra zrobila na mnie fatalne wrazenie. Straszliwie prosta. Nie to zebym zamierzal kiedys kupowac, ale warto wiedziec co w trawie piszczy.