Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
To na pewno. Z automatu polecanie rzadko działa,
ale nie zawsze znam osoby które pytają o jakaś dobrą prostą grę,
nie grali w planszówki nigdy wcześniej, dopiero dziś zobaczyli czy usłyszeli,
przy okazji jakiegoś spotkania. Wtedy często ta gra jest polecana jako jedna z kilku.
ale nie zawsze znam osoby które pytają o jakaś dobrą prostą grę,
nie grali w planszówki nigdy wcześniej, dopiero dziś zobaczyli czy usłyszeli,
przy okazji jakiegoś spotkania. Wtedy często ta gra jest polecana jako jedna z kilku.
- rob666
- Posty: 76
- Rejestracja: 18 lip 2007, 12:47
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 9 times
- Been thanked: 4 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
u mnie na - :
Modern Art - choć pierwsza rozgrywka była bardzo emocjonująca i wydawało się, że gra jest super. Niestety po drugiej miałem już dość. Było to ponad dwa lata temu. Dzisiaj bym zagrał.
na + :
Thunderstone - na pierwszej o mało nie zasnąłem, kolejne były super
Summoner Wars - j.w.
Pozdrawiam
Robert
Modern Art - choć pierwsza rozgrywka była bardzo emocjonująca i wydawało się, że gra jest super. Niestety po drugiej miałem już dość. Było to ponad dwa lata temu. Dzisiaj bym zagrał.
na + :
Thunderstone - na pierwszej o mało nie zasnąłem, kolejne były super
Summoner Wars - j.w.
Pozdrawiam
Robert
Ostatnio zmieniony 28 kwie 2011, 15:07 przez rob666, łącznie zmieniany 1 raz.
...siedzenie z dzieckiem i zabawa jego zabawkami to dziecinada; wolę z nim zagrać w grę planszową...
-
- Posty: 3546
- Rejestracja: 11 maja 2009, 15:58
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 12 times
- Been thanked: 25 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Na minus jeszcze Inca Empire-początkowo(1 partia )się podobało-w drugiej straaszne dłużyzny niestety, bo klimat fajny.
- herman
- Posty: 687
- Rejestracja: 12 paź 2009, 12:24
- Lokalizacja: ukochana Warszawa
- Has thanked: 9 times
- Been thanked: 43 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
U mnie na minus:
Osadnicy z Catanu - ależ to był szał na początku. Nie chciałem grać w nic innego. To była dla mnie gra idealna, ubergra. Jednak z czasem gdy poznałem kilka nowszych tytułów ta gra stała się dla mnie niezbyt grywalna. Może w rodzinnym gronie, ale niezbyt często w takowym gram. Jakiś czas temu wylądowała na stole u kolegi, ale to tylko ze względu na wysokie stężenie % w organiźmie
Ticket to Ride - też jedna z moich pierwszych gierek i w zasadzie podobna historia co w Osadnikach.
Condottiere - na początku bardzo mi się podobała. Ma fajny element blefu, ale niektóre partie totalnie rujnowała losowość. Nie mam nic przeciwko losowości w grach, ba nawet lubie "szczyptę". Jednak w tej grze jest ona zbyt drastyczna.
Genesis - całkiem niezłe pierwsze wrażenie. Później gra okazała się zwyczajnie nudna. Powtarzalność ruchów jest tu masakryczna. Zrób A, później B a na końcu C, później znów A...i tak dalej. Do tego zero jakiegokolwiek klimatu.
Ghost Stories - podobała mi się do momentu kiedy udało się w końcu pokonać grę, później magia tego tytułu prysła. Do tego dodam fakt, że nie jestem fanem gier koperacyjnych.
Leaping Lemmings - pierwsza rozgrywka w 4 osoby bardzo obiecująca. Niestety okazało się, że gra w więcej osób jest niemożliwa ze względu na downtime i brak możliwości planowania. Dodatkowo gra potrafi byc bardzo denerwująca.
Sabotażysta - początkowo zachwyt, później z przymrużeniem oka w małych dawkach.
Osadnicy z Catanu - ależ to był szał na początku. Nie chciałem grać w nic innego. To była dla mnie gra idealna, ubergra. Jednak z czasem gdy poznałem kilka nowszych tytułów ta gra stała się dla mnie niezbyt grywalna. Może w rodzinnym gronie, ale niezbyt często w takowym gram. Jakiś czas temu wylądowała na stole u kolegi, ale to tylko ze względu na wysokie stężenie % w organiźmie
Ticket to Ride - też jedna z moich pierwszych gierek i w zasadzie podobna historia co w Osadnikach.
Condottiere - na początku bardzo mi się podobała. Ma fajny element blefu, ale niektóre partie totalnie rujnowała losowość. Nie mam nic przeciwko losowości w grach, ba nawet lubie "szczyptę". Jednak w tej grze jest ona zbyt drastyczna.
Genesis - całkiem niezłe pierwsze wrażenie. Później gra okazała się zwyczajnie nudna. Powtarzalność ruchów jest tu masakryczna. Zrób A, później B a na końcu C, później znów A...i tak dalej. Do tego zero jakiegokolwiek klimatu.
Ghost Stories - podobała mi się do momentu kiedy udało się w końcu pokonać grę, później magia tego tytułu prysła. Do tego dodam fakt, że nie jestem fanem gier koperacyjnych.
Leaping Lemmings - pierwsza rozgrywka w 4 osoby bardzo obiecująca. Niestety okazało się, że gra w więcej osób jest niemożliwa ze względu na downtime i brak możliwości planowania. Dodatkowo gra potrafi byc bardzo denerwująca.
Sabotażysta - początkowo zachwyt, później z przymrużeniem oka w małych dawkach.
- charlie brown
- Posty: 220
- Rejestracja: 01 kwie 2006, 16:59
- Been thanked: 1 time
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
na "-"
Carcassonne - początkowy zachwyt przeszedł w znużenie. Zbyt duża prostota w połączeniu z losowością potrafią zabić większość gier. Na 2 osoby zdecydowanie przegrywa z wariacją Knizi "Carcassonne - Zamek"
Delta Dragon (Wyprawa Śmiałków) - na początku grało się fajnie i we 2-3 osoby mógłbym jeszcze zagrać. Ale na 4-6 osób robi się jakaś masakra - nie da się kompletnie nic zaplanować.
na "+"
Kroniki Mutantów - okazało się, że ta gra przy większej armii (a teraz można tanio skompletować) naprawdę dobrze chodzi.
Descent - po początkowych nieudanych rozgrywkach, długo kurzyła się w szafie. Ostatnio wyjęta okazała się działać bardzo ładnie na 2-3 osoby.
Bootleggers - we 3 osoby nie bardzo. Ale okazało się, że w 5-6 osób gra się bardzo przyjemnie. Małe przestoje, duża interakcja. No i ten klimat...
niezmiennie wysoki poziom
Władca Pierścieni konfrontacja deluxe
Pitchcar (choć rzadko na stole)
Battle Line
Mr Jack
Galaxy Trucker
Agicola
Carcassonne - początkowy zachwyt przeszedł w znużenie. Zbyt duża prostota w połączeniu z losowością potrafią zabić większość gier. Na 2 osoby zdecydowanie przegrywa z wariacją Knizi "Carcassonne - Zamek"
Delta Dragon (Wyprawa Śmiałków) - na początku grało się fajnie i we 2-3 osoby mógłbym jeszcze zagrać. Ale na 4-6 osób robi się jakaś masakra - nie da się kompletnie nic zaplanować.
na "+"
Kroniki Mutantów - okazało się, że ta gra przy większej armii (a teraz można tanio skompletować) naprawdę dobrze chodzi.
Descent - po początkowych nieudanych rozgrywkach, długo kurzyła się w szafie. Ostatnio wyjęta okazała się działać bardzo ładnie na 2-3 osoby.
Bootleggers - we 3 osoby nie bardzo. Ale okazało się, że w 5-6 osób gra się bardzo przyjemnie. Małe przestoje, duża interakcja. No i ten klimat...
niezmiennie wysoki poziom
Władca Pierścieni konfrontacja deluxe
Pitchcar (choć rzadko na stole)
Battle Line
Mr Jack
Galaxy Trucker
Agicola
Ostatnio zmieniony 27 lut 2012, 15:12 przez charlie brown, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Moje plusy:
- twilight struggle - im więcej się gra z lepszymi przeciwnikami, tym bardziej widać ile brakuje mi do perfekcji. Cholerstwo straszliwie wciąga.
- agricola - w tej chwila co prawda niemal kompletnie mi się nie chce w nią grać, ale po pierwszych grach trafiła na półkę na długi czas, by potem przez wiele miesięcy święcić triumfy. Myślenie i czas gry są fantastycznie zbalansowane. Jest szansa by się nagłowić, a przy okazji nie usnąć, nawet w pięć osób.
- labyrinth - początkowo wydawała mi się fajna, potem głupawa, by wreszcie dzięki ludziom, którzy mają pojęcie jak w nią grać odkryć swoje całe piękno. Jest o wiele bardziej dynamiczna niż twilight struggle. Tu w ostatniej rundzie może się wszystko wywrócić do góry nogami. Trzeba przy okazji obserwować wiele parametrów by wygrać.
Moje minusy:
- small world - matko, jakie to jest g... Od pierwszej gry nie lubiłem tego. Poza pięknym wydaniem, nie ma nic ciekawego w tej grze. Koszmar na planszy - najkrótsze określenie. Tona różnokolorowych żetonów. Nie sposób to ogarnąć.
- carcassonne - powrót do gier planszowych, więc chyba każdy musiał ten etap przeskoczyć. Z dodatkami gra sporo zyskuje. Z dobrymi graczami jest w miarę przyjemnie. Dziś mi się w nią nie chce grać zupełnie, ale niewykluczone, że kiedyś w jakimś dużym gronie się do niej siądzie.
A na półce wciąż znajduje się sporo tytułów, które mogą trafić zarówno do pierwszej jak i drugiej kategorii.
- twilight struggle - im więcej się gra z lepszymi przeciwnikami, tym bardziej widać ile brakuje mi do perfekcji. Cholerstwo straszliwie wciąga.
- agricola - w tej chwila co prawda niemal kompletnie mi się nie chce w nią grać, ale po pierwszych grach trafiła na półkę na długi czas, by potem przez wiele miesięcy święcić triumfy. Myślenie i czas gry są fantastycznie zbalansowane. Jest szansa by się nagłowić, a przy okazji nie usnąć, nawet w pięć osób.
- labyrinth - początkowo wydawała mi się fajna, potem głupawa, by wreszcie dzięki ludziom, którzy mają pojęcie jak w nią grać odkryć swoje całe piękno. Jest o wiele bardziej dynamiczna niż twilight struggle. Tu w ostatniej rundzie może się wszystko wywrócić do góry nogami. Trzeba przy okazji obserwować wiele parametrów by wygrać.
Moje minusy:
- small world - matko, jakie to jest g... Od pierwszej gry nie lubiłem tego. Poza pięknym wydaniem, nie ma nic ciekawego w tej grze. Koszmar na planszy - najkrótsze określenie. Tona różnokolorowych żetonów. Nie sposób to ogarnąć.
- carcassonne - powrót do gier planszowych, więc chyba każdy musiał ten etap przeskoczyć. Z dodatkami gra sporo zyskuje. Z dobrymi graczami jest w miarę przyjemnie. Dziś mi się w nią nie chce grać zupełnie, ale niewykluczone, że kiedyś w jakimś dużym gronie się do niej siądzie.
A na półce wciąż znajduje się sporo tytułów, które mogą trafić zarówno do pierwszej jak i drugiej kategorii.
- Barbarzyciel
- Posty: 268
- Rejestracja: 19 lut 2010, 20:08
- Has thanked: 52 times
- Been thanked: 46 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Plusy:
Caylus - na początku wydawała mi się ot taką sobie gierką o budowaniu zamku. Potem zrozumiałem, że gra uczy programowania linii produkcyjnej i jest pozycją obowiązkową dla studentów mechatroniki.
wspomniani wcześniej Wikingowie - jak chcę poprawić sobie humor stłuczeniem czyjegoś tyłka przy planszy, to ta pozycja nadaje się do tego najlepiej.
Minusy:
Magnum Sal - fajna, ale nigdy potem nie było tak, jak za pierwszym razem.
K2 - jak się zdobędzie ten ośmiotysięcznik raz, to potem każde wejście przypomina już wycieczkę w Pieniny
Caylus - na początku wydawała mi się ot taką sobie gierką o budowaniu zamku. Potem zrozumiałem, że gra uczy programowania linii produkcyjnej i jest pozycją obowiązkową dla studentów mechatroniki.
wspomniani wcześniej Wikingowie - jak chcę poprawić sobie humor stłuczeniem czyjegoś tyłka przy planszy, to ta pozycja nadaje się do tego najlepiej.
Minusy:
Magnum Sal - fajna, ale nigdy potem nie było tak, jak za pierwszym razem.
K2 - jak się zdobędzie ten ośmiotysięcznik raz, to potem każde wejście przypomina już wycieczkę w Pieniny
FB: Staadtthegame
Instagram: staadtthegame
Instagram: staadtthegame
- adikom5777
- Posty: 2231
- Rejestracja: 28 gru 2009, 08:52
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 81 times
- Been thanked: 12 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Myślałem, że to ja jestem walnięty i zakręcony, że lubie grać o dziwnych porach, ale grania z dzieckiem przed pracą przed godziną 6 rano jeszcze nie próbowałemSTARSCREAM pisze:Nie, no muszę to napisać - nie mogę już patrzeć na Carcassonne. Przed chwilą sobie zagraliśmy z synem przed przedszkolem (...)
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Na minus Dominion. Jak na grę za 200zł (z Intrygą) za mało bawi. Monotonna rozgrywka (dodatek niewiele pomaga) i nieodpowiadająca mi interakcja - w zależności od kart albo zupełnie jej nie ma albo jest a wtedy męczy i irytuje. Czarę goryczy dopełnia ilość miejsca zajmowanego przed dwa pudła od tej gry. Dominion nie jest zły jednak czuję, że mogłem kupić coś lepszego. Od momentu zakupu (a było to jakieś 3 miesiące temu) zagraliśmy 11 razy i póki co nie mam ochoty na więcej. Jak na grę kosztującą niemałe pieniądze i zajmującą sporo miejsca to nie ma szału. Dobrze, że nie kupiłem koszulek bo poniesiony wydatek byłby już totalnie niewspółmierny do uzyskanych korzyści. Tym samym Dominion umieszczam wśród gier, których zakupu żałuje (Carcassonne, Galaxy Trucker, Zaginione Miasta), sam ich widok na półce mnie drażni. Każdą z tych gier (prócz ZM, ten tytuł należy omijać szerokim łukiem) warto poznać, zagrać kilka razy ale na dłuższą metę nie bawią.
Niepotrzebnie zakupiłem karciany dodatek do Small World - początkowo twierdziłem, że jest najlepszy ale po czasie uznałem, że jego potencjał zdecydowanie nie został wykorzystany, działanie większości kart jest okropnie nudne. Po stokroć odradzam, jak już ktoś musi mieć jakiś dodatek to zdecydowanie lepsze są nowe rasy / umiejętności chociaż i je można sobie odpuścić.
Lista tytułów z których zakupu jestem zadowolony zaczyna się niebezpiecznie się kurczyć a przewidywałem, że gry planszowe są "wiecznie żywe". Jak widać nie wszystkie.
Niepotrzebnie zakupiłem karciany dodatek do Small World - początkowo twierdziłem, że jest najlepszy ale po czasie uznałem, że jego potencjał zdecydowanie nie został wykorzystany, działanie większości kart jest okropnie nudne. Po stokroć odradzam, jak już ktoś musi mieć jakiś dodatek to zdecydowanie lepsze są nowe rasy / umiejętności chociaż i je można sobie odpuścić.
Lista tytułów z których zakupu jestem zadowolony zaczyna się niebezpiecznie się kurczyć a przewidywałem, że gry planszowe są "wiecznie żywe". Jak widać nie wszystkie.
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Heh, dlatego imho nie ma co zabytnio polegać na opiniach innych, czy też "wyroczniach" pokroju złotej dziesiątki BGG, albo (co gorsza) spiel des jahres. Dla mnie wszelkie tego typu tytuły okazały się kompletną porażką. Natomiast z gier które sam sobie ubzdurałem jedne siadły lepiej, a inne gorzej - ale nigdy nie miałem tak, żebym na coś samodzielnie wybranego się potem całkowicie rozeźlił czy obraził.
- Geko
- Posty: 6491
- Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 4 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Ha, a u mnie Dominion na plus. Po początkowym, długim braku zachwytu tą pozycją (wręcz zupełnie nie rozumiałem tego całego szału), ostatnio dałem grze "drugą szansę" i... chwyciło. Poczułem klimat i zabawę w budowanie talii oraz spodobało mi się myślenie o tym, co tam mam w talii i jak to ze sobą działa. Efekt - kupiłem sobie okazyjnie podstawkę, a przez ostatnie dni dużo grałem na BSW. Nie wiem z czego to wynika, że wcześniej mi się nie podobało. Może miałem zbyt duże oczekiwania, przez ten cały szum? W każdym razie, choć nie jest to danie główne na planszówkowy wieczór, to w kategorii szybkiej, niegłupiej gry sprawdza się bardzo dobrze. Owszem, partie mogą być bardzo różne, w zależności od początkowego zestawu kart królestwa, ale z drugiej strony to fajnie, choć częściowo zapobiega jechaniu wyuczonymi schematami. No i chyba najważniejsze, ta gra ma rzeczywiście oryginalną mechanikę i dlatego nie mam poczucia wtórności, które towarzyszy obecnie wielu przeciętnym eurogrom.STARSCREAM pisze:Na minus Dominion.
Dlatego warto czasem dać grze drugą szansę, jeśli wiele osób wysoko ją ocenia. Jak widać, kategoryczne stwierdzenia (np. nie należy się kierować opinią innych) się w życiu nie sprawdzają
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Geko, zauważ, że na forum pojawiało się wiele negatywnych opinii na temat tej gry:
Po początkowych partiach sądziłem, że wszyscy Ci ludzie przesadzają, niestety obecnie jestem zmuszony dołączyć do obozu narzekających. Zawsze uważałem, że klimat w grze jest szalenie istotny, po moich ostatnich doświadczeniach utwierdziłem się w tym przekonaniu. Zarówno Dominion jak i Alien Frontiers w zasadzie są go pozbawione i moja ekscytacja w stosunku do nich po kilkunastu rozgrywkach gwałtownie zmalała - sucha mechanika to nie wszystko.
ArSaghar pisze: Dominion - nuda, szarość i marazm. Kiedyś może hit, dzisiaj wygląda blado. Proste, bez wyrazu. Unikaj
espresso pisze:Dominion zupełnie mi przypadł do gustu, przede wszystkim nie czuć żadnego klimatu. W fasolkach jest więcej emocji
i wiele, wiele innych...Wilczur102 pisze:Dominion - również planowałem zakup, całe szczęście, że miałem możliwość rozegrania kilkunastu partii przed zakupem. Już po kilku partiach gra była według mnie nudna. W grze nie ma jakiegokolwiek klimatu, teoretycznie zarządzamy królestwem, ale podczas rozgrywki ani trochę tego nie czuć, wszystko co robimy wydaje się całkowicie abstrakcyjne. Niesamowita ilość strategii to straszny mit. Ludzie podniecają się, że mogą dobierać karty w nieskończoność. Generalnie porażka, aczkolwiek doceniam niektóre ciekawe rozwiązania zastosowane w grze.
Po początkowych partiach sądziłem, że wszyscy Ci ludzie przesadzają, niestety obecnie jestem zmuszony dołączyć do obozu narzekających. Zawsze uważałem, że klimat w grze jest szalenie istotny, po moich ostatnich doświadczeniach utwierdziłem się w tym przekonaniu. Zarówno Dominion jak i Alien Frontiers w zasadzie są go pozbawione i moja ekscytacja w stosunku do nich po kilkunastu rozgrywkach gwałtownie zmalała - sucha mechanika to nie wszystko.
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
U mnie Dominion i Carcassonne na duży minus.
Po początkowym zachwycie tymi pozycjami rozgrywki zrobiły się z czasem wtórne, a dodatki tym grom niewiele pomagają.
Galaxy Trucker na plus - na początku tej gry nienawidziłem, nadal jej nie lubię, ale już nie puszczam z pyska piany jak ktoś chce ze mną w to zagrać.
Na dużo większy plus Rój i Blokus. Początkowo grywałem męcząc się i bez przekonania, dopiero po jakimś czasie zacząłem się bardziej angażować w rozgrywki i dzięki temu gry dużo zyskały.
Grą która najdłużej się u mnie utrzymuje 'na topie' jest Neuroshima Hex. Nieważne czy z dodatkami czy bez - nigdy nie odmawiam partii, nauczyłem w to grać już naście osób, mam setki partii za sobą (ponad 500 online, tych z planszą nie liczyłem). Może za dwa/trzy lata będę mógł to samo napisać o Thunderstone, bo jak dotąd jeszcze mi się nie znudził.
Po początkowym zachwycie tymi pozycjami rozgrywki zrobiły się z czasem wtórne, a dodatki tym grom niewiele pomagają.
Galaxy Trucker na plus - na początku tej gry nienawidziłem, nadal jej nie lubię, ale już nie puszczam z pyska piany jak ktoś chce ze mną w to zagrać.
Na dużo większy plus Rój i Blokus. Początkowo grywałem męcząc się i bez przekonania, dopiero po jakimś czasie zacząłem się bardziej angażować w rozgrywki i dzięki temu gry dużo zyskały.
Grą która najdłużej się u mnie utrzymuje 'na topie' jest Neuroshima Hex. Nieważne czy z dodatkami czy bez - nigdy nie odmawiam partii, nauczyłem w to grać już naście osób, mam setki partii za sobą (ponad 500 online, tych z planszą nie liczyłem). Może za dwa/trzy lata będę mógł to samo napisać o Thunderstone, bo jak dotąd jeszcze mi się nie znudził.
- Edwardo
- Posty: 573
- Rejestracja: 13 wrz 2010, 11:48
- Lokalizacja: Wroclove
- Has thanked: 27 times
- Been thanked: 19 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Dominion niestety rzeczywiście jest taką grą, która na początku zachwyca i gra się partię po partii a po kilkunastu rozgrywkach najnormalniej w świecie się nudzi. Tak też było u mnie. I dziwne jest to, że jest to jedna z nielicznych gier w mojej kolekcji, która tak bardzo straciła w moich oczach w miarę upływu czasu (i rozgrywek).
Jestem Stanley i jestem planszoholikiem www.planszoholik.pl
- vaski
- Posty: 670
- Rejestracja: 13 kwie 2009, 13:34
- Lokalizacja: Rawicz
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 7 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
U mnie było w następujący sposób, Domiona kupiłem dwa lata temu i początkowo była to gra, w którą graliśmy paritę za partią. Była to ulubiona gra mojej żony. Nie mogłem już patrzyć na tą grę i na szczęście gra znudziła się, trfiła naszafę. Jakiś czas temu z nudów zagraliśmy ponownie i kurcze, znów ten tytuł przechodzi mały renesans. Dobrze, że nie sprzedałem! W dodatku jest to fajna gra do wciągniecia nowych w świat planszówek.
Najbardziej w moich oczach stracił Ticket to Ride
Najbardziej w moich oczach stracił Ticket to Ride
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
O ta dyskusja o Dominion przypomniała mi że u mnie było zupełnie odwrotnie.
Zagrałem w Dominoina jakoś po Essen i zupełnie mnie nie urzekł, fajne ale takie tam kupowanie kartek i w sumie dużo tasowania a nic się nie dzieje. Potem pograłem na BSW... i stwierdziłem że dużo gram na BSW... i mi się nie nudzi... i w końcu odkupiłem używaną. Teraz mam 4 dodatki, gra podoba się sporej ilości znajomych i dalej się podoba mi mimo sporej ilości partii.
Klimatu nie ma tu za grosz, choć miałem partię w której wymyślałem historyjki do zagrywanych kart, co było całkiem zabawne. W pewnej wiosce mieszkała sobie wiedźma, ale przyszła milicja i wszystkich pobiła...
Za to mechanicznie jest to majstersztyk, najgenialniej zapisane zasady jakie w życiu widziałem, wszyscy twórcy instrukcji powinni się wzorować: nie dość że zasady na samych kartach są zapisane precyzyjnie i bardzo przemyślanie to jeszcze autor opisuje w paru zdaniach co miał na myśli + przykład nietrywialnej interakcji. A o ile gra nie ma może za dużo interakcji między graczami, o tyle interakcji między zdolnościami kart jest mnóstwo i zwłaszcza z większą ilością dodatków jest sporo naprawdę różnorodnych pomysłów jakie złożyć kombo.
Dodatkowo gra ma naprawdę trafiony poziom losowości - zawsze można narzekać że karty się nie ułożyły, a słabszy gracz ma szansę dostać lepszy układ, ale z drugiej strony lepszy gracz wygra dużo częściej.
Na minus:
- W roku smoka; cały czas nie jestem przekonany ale rozpoczęcie z przywileju jest za mocne i to otwarcie ciągle mnie dręczy
- Fabrikmanager; liczyłem na to że faza licytacji, zdejmowanie kafli na rynek będą decydujące, a tu czynnik optymalizacji dochodu okazuje się ważniejszy; do tego wymaga faktycznego przeliczenia wszystkich wariantów, bo ciężko tu o jakieś intuicje...
- Hansa teutonica - cały czas męczy mnie czy uzyskanie wcześnie akcji nie jest za mocne [głównie w kontekście tego że można kogoś od akcji odciąć i to nie jako samobójstwo ale dlatego że się tak opłaca grać], co męczy mnie tym bardziej że gra generalnie bardzo mi się podoba, muszę pograć z bardziej doświadczonymi graczami
Zagrałem w Dominoina jakoś po Essen i zupełnie mnie nie urzekł, fajne ale takie tam kupowanie kartek i w sumie dużo tasowania a nic się nie dzieje. Potem pograłem na BSW... i stwierdziłem że dużo gram na BSW... i mi się nie nudzi... i w końcu odkupiłem używaną. Teraz mam 4 dodatki, gra podoba się sporej ilości znajomych i dalej się podoba mi mimo sporej ilości partii.
Klimatu nie ma tu za grosz, choć miałem partię w której wymyślałem historyjki do zagrywanych kart, co było całkiem zabawne. W pewnej wiosce mieszkała sobie wiedźma, ale przyszła milicja i wszystkich pobiła...
Za to mechanicznie jest to majstersztyk, najgenialniej zapisane zasady jakie w życiu widziałem, wszyscy twórcy instrukcji powinni się wzorować: nie dość że zasady na samych kartach są zapisane precyzyjnie i bardzo przemyślanie to jeszcze autor opisuje w paru zdaniach co miał na myśli + przykład nietrywialnej interakcji. A o ile gra nie ma może za dużo interakcji między graczami, o tyle interakcji między zdolnościami kart jest mnóstwo i zwłaszcza z większą ilością dodatków jest sporo naprawdę różnorodnych pomysłów jakie złożyć kombo.
Dodatkowo gra ma naprawdę trafiony poziom losowości - zawsze można narzekać że karty się nie ułożyły, a słabszy gracz ma szansę dostać lepszy układ, ale z drugiej strony lepszy gracz wygra dużo częściej.
Na minus:
- W roku smoka; cały czas nie jestem przekonany ale rozpoczęcie z przywileju jest za mocne i to otwarcie ciągle mnie dręczy
- Fabrikmanager; liczyłem na to że faza licytacji, zdejmowanie kafli na rynek będą decydujące, a tu czynnik optymalizacji dochodu okazuje się ważniejszy; do tego wymaga faktycznego przeliczenia wszystkich wariantów, bo ciężko tu o jakieś intuicje...
- Hansa teutonica - cały czas męczy mnie czy uzyskanie wcześnie akcji nie jest za mocne [głównie w kontekście tego że można kogoś od akcji odciąć i to nie jako samobójstwo ale dlatego że się tak opłaca grać], co męczy mnie tym bardziej że gra generalnie bardzo mi się podoba, muszę pograć z bardziej doświadczonymi graczami
Science is a way of trying not to fool yourself. The first principle is that you must not fool yourself, and you are the easiest person to fool.
R.Feynman
R.Feynman
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Cieszę się, że pojawiają się głosy broniące Dominion, przez moment poczułem się tak jakbyśmy kopali leżącego. Zauważyłem, że zarówno zephyr jak i Geko twierdzą, że nie od razu docenili tę grę. Ja miałem zupełnie odwrotnie, byłem zachwycony już podczas lektury instrukcji. Po pierwszych partiach byłem gotowy uznać, że to tytuł nie gorszy od Race for the Galaxy. Z drugiej strony nigdy nie miałem chęci ani okazji na granie kilku partii pod rząd, poszczególne rozgrywki dzielił spory odstęp czasu - nie ma mowy, żeby gra mi się przejadła, powiedziałbym raczej, że mi zbrzydła. Pomijając brak klimatu, moim zdaniem gra jest strasznie schematyczna i nieekscytująca, po zakończonej rozgrywce zupełnie nie mam uczucia, że robiłem coś ciekawego. Mimo pewnej różnorodności, niektóre zestawy kart się nie sprawdzają - np. próbowałem te z instrukcji do Intrygi, wykorzystujące karty z podstawki i dodatku - nie przypadł mi do gustu charakter rozgrywki, była ona męcząca dla mnie i żony. Do tego dochodzi zbyt czasochłonny setup, RftG nawet w tej kategorii jest górą. Mam jeszcze takie spostrzeżenie - mimo, że wcale nie trzeba długo czekać na swoją kolej, to graczom i tak nie starcza cierpliwości i zaczynają swoje tury wcześniej, wkrada się chaos a on ostatecznie prowadzi do braku zainteresowania.
No i na koniec dochodzi kwestia ceny i uzyskanej korzyści. Nie po to kupuję grę za 200zł, żeby za 2 lata rozegrać kilka ciekawych partii. Nie gram aż tak często w planszówki i oczekuję, że jak już do którejś usiądę to będę się dobrze bawił. Nie ma z tym problemu w przypadku RftG (151 rozgrywek), Memoir`44 (44 rozgrywki) czy Stone Age (ponad 20), natomiast na Dominion nie mogę patrzeć po 11 grach i trudno mi sobie wyobrazić że to się kiedyś zmieni, mam dość tej gry. Wybaczcie, mam prawo być zawiedziony.
No i na koniec dochodzi kwestia ceny i uzyskanej korzyści. Nie po to kupuję grę za 200zł, żeby za 2 lata rozegrać kilka ciekawych partii. Nie gram aż tak często w planszówki i oczekuję, że jak już do którejś usiądę to będę się dobrze bawił. Nie ma z tym problemu w przypadku RftG (151 rozgrywek), Memoir`44 (44 rozgrywki) czy Stone Age (ponad 20), natomiast na Dominion nie mogę patrzeć po 11 grach i trudno mi sobie wyobrazić że to się kiedyś zmieni, mam dość tej gry. Wybaczcie, mam prawo być zawiedziony.
-
- Posty: 3546
- Rejestracja: 11 maja 2009, 15:58
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 12 times
- Been thanked: 25 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
ja miałem jeszcze inaczej
na początku pomyślałem ,że to jakieś marne jest
później po kilkunastu partiach pomyślałem,że w sumie to nawet fajne jest
natomiast podstawkę wymieniłem a Intrygę sprzedałem- stwierdziłem,że po prostu jest to jednak wieloosobowy pasjans i o ile czasem szybkie dwie osoby jest ok. to w więcej osób nie miałbym z kim grać.
Za mało interakcji a ja interakcję lubię.
na początku pomyślałem ,że to jakieś marne jest
później po kilkunastu partiach pomyślałem,że w sumie to nawet fajne jest
natomiast podstawkę wymieniłem a Intrygę sprzedałem- stwierdziłem,że po prostu jest to jednak wieloosobowy pasjans i o ile czasem szybkie dwie osoby jest ok. to w więcej osób nie miałbym z kim grać.
Za mało interakcji a ja interakcję lubię.
- Olgierdd
- Posty: 1836
- Rejestracja: 23 lut 2010, 15:25
- Lokalizacja: Gdańsk
- Has thanked: 81 times
- Been thanked: 92 times
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
u mnie straciły Cyklady. Nadal bardzo lubię tę grę, ale bicie lidera będące osią całej gry spowodowało, że rzadziej sięgam po ten tytuł. W doświadczonym gronie dochodzi czasem do absurdalnych sytuacji gdzie nikt na początku nie chce się rozwijać by nie zwrócić na siebie uwagi reszty.
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Gra która u mnie zyskała to na pewno scotland yard. Dostałem ją kiedyś w prezencie i od razu odłożyłem na półkę, wydawała się nudna i prostacka. Jednak zupełnie przez przypadek ze znajomymi usiedliśmy do tej gry i po 2 partiach mega pozytywne zaskoczenie. Gra jest super łatwa szybka i nie nudzi się grywamy w to jako przerywnik miedzy naszymi ulubionymi grami przygodowymi
Gra która zdecydowanie straciła to Warcraft board game. Jedna z pierwszych gier w jakie graliśmy pierwsze 2 partie były w miare ok. Fajny system czerpania zasobów + ładna oprawa gry. Jednak każda następna partia była coraz nudniejsza. Dwie rasy które różnią się praktycznie tylko grafikami na kartach ( ludzie i nieumarli) nawet zakup dodatku nie wiele nam pomógł. Generalnie uważam to za swój najgorszy zakup.
Gra która zdecydowanie straciła to Warcraft board game. Jedna z pierwszych gier w jakie graliśmy pierwsze 2 partie były w miare ok. Fajny system czerpania zasobów + ładna oprawa gry. Jednak każda następna partia była coraz nudniejsza. Dwie rasy które różnią się praktycznie tylko grafikami na kartach ( ludzie i nieumarli) nawet zakup dodatku nie wiele nam pomógł. Generalnie uważam to za swój najgorszy zakup.
-
- Posty: 1684
- Rejestracja: 13 paź 2007, 08:46
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 28 times
- Been thanked: 19 times
Gry, którym ostatnio zmodyfikowałem ocenę
Wątek o tyle dla mnie ważny, że wymusza niejako pewną dozę doświadczenia jak i przemyśleń na temat gry. To dobra baza do oceny tytułu. Jeśli to możliwe starajcie się nie opisywać gier, w które zagraliście 2 razy(za pierwszym razem was oczarowała, ale za drugim było kiepsko bo graliście z kimś innym). Myślę, że taką dolną granicą niech będzie ok 5 partii(nie chcę tu jakiegoś rygorystycznego regulaminu stosować, z pewnością wiecie o co mi chodzi). Oczywiście modyfikacja może być in plus oraz in minus, czujcie się tutaj swobodni;)
Ps.Jako, że nie miałem ostatnio zbyt wielu okazji do grania niewiele się u mnie w kwestii ocen zmieniło, ale napiszę nieco na początek, żeby było jasne o co biega;)
Niniejszym:
Small World - 5-ta partia znacznie już różniła się od poprzedniej, która z kolei różniła się też od poprzedniczek(niestety na minus). Gra niestety zamiast odkrywać coraz to nowe możliwości przed graczami staje się coraz bardziej monotonna i mało zaskakująca. Jednak całe mnóstwo kombinacji ras i umiejętności specjalnych(niektóre bywają zabójcze psując balans gry) nie rekompensuje raczej płytkiej mechaniki i wrażenia, że obcuję z przejawem przerostu formy nad treścią. Partii prawdopodobnie nie odmówię w większym gronie bo gra jest całkiem zgrabna i niedługa, ale z pewnością nie będę miał problemu ze snem jeśli nie wejdę w posiadanie swojego egzemplarza(gra spadła z wishlisty). Ocena z 9 spada do 7.
Ps.Jako, że nie miałem ostatnio zbyt wielu okazji do grania niewiele się u mnie w kwestii ocen zmieniło, ale napiszę nieco na początek, żeby było jasne o co biega;)
Niniejszym:
Small World - 5-ta partia znacznie już różniła się od poprzedniej, która z kolei różniła się też od poprzedniczek(niestety na minus). Gra niestety zamiast odkrywać coraz to nowe możliwości przed graczami staje się coraz bardziej monotonna i mało zaskakująca. Jednak całe mnóstwo kombinacji ras i umiejętności specjalnych(niektóre bywają zabójcze psując balans gry) nie rekompensuje raczej płytkiej mechaniki i wrażenia, że obcuję z przejawem przerostu formy nad treścią. Partii prawdopodobnie nie odmówię w większym gronie bo gra jest całkiem zgrabna i niedługa, ale z pewnością nie będę miał problemu ze snem jeśli nie wejdę w posiadanie swojego egzemplarza(gra spadła z wishlisty). Ocena z 9 spada do 7.
Re: Gry, którym ostatnio zmodyfikowałem ocenę
Coś podobnego było w tym wątku:
http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... =1&t=13956
http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... =1&t=13956
-
- Posty: 1684
- Rejestracja: 13 paź 2007, 08:46
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 28 times
- Been thanked: 19 times
Re: Gry, którym ostatnio zmodyfikowałem ocenę
Sorry, nie widziałem tego. Ten wątek w takim razie w zasadzie można zamknąć.
połączyłem wątki: draco
połączyłem wątki: draco
- tajemniczy_padalec
- Posty: 469
- Rejestracja: 16 paź 2009, 01:18
Re: Gry, które z czasem zyskały/straciły w waszych oczach.
Skoro temat odżył, to zamierzam dorzucić do poprzedniej listy jeszcze kilka typów. To może zacznę od plusów:
Thunderstone - początkowo byłem zachwycony, potem znudzony, potem znów spodobało mi się wraz z wprowadzeniem kart najemników, a potem znów mi się znudziło. Wreszcie, trafiłem na wariant epicki Richarda Launiusa (i Toma Vasela) i na nowo (za pewne na dobre) pokochałem tę grę. Przestała być, co prawda, super-efektywnym deckbuilderem, ale za to stała się interesującą grą przygodową, przy której właściwie zawsze teraz dobrze się bawię. Ponadto, rozkładanie i chowanie gry w tej wersji to poezja w porównaniu z tym oryginalnym.
Nightfall - byłem na nią najarany jak przysłowiowy szczerbaty na sucharki i... jakoś nie dorosła do moich oczekiwań. Po krótkim okresie niezadowolenia sięgnąłem jednak po nią znów i zupełnie zmieniłem zdanie. No, a po dorzuceniu pierwszego dodatku to już w ogóle popadłem w zachwyt i tak mi już zostało.
Eaten by Zombies - kolejna gra, która w pierwszej chwili rozminęła się z moimi oczekiwaniami - choć była to chwila krótka. Kilka partii później byłem już totalnie nakręcony i zadowolony z szybkiego tempa rozgrywki. No i ten klimat.
Quarriors - póki grałem w cztery osoby, czułem się zawiedziony. Ostatnio zagrałem we dwie... kilka razy pod rząd i cichcem usunąłem z listy gier na sprzedaż.
No, a teraz minusiki:
51 Stan - przyznaję, że początki były trudne, ale jak już chwyciło, to trzymało przez jakiś czas... tak do chwili odkrycia błyskawicznej przebudowy i paru innych, bardzo powtarzalnych schematów tłuczenia punktów. Dodatkowo, powtarzalność działania kart o różnych nazwach z czasem zaczęła mi doskwierać. Gwoździem do trumny okazała się Nowa Era, która ewidentnie jest 51. Stanem w wersji poprawionej. Zupełnie nie ma już po co grać w wersję beta.
Descent - na początku - super! Fajne ilustracje, klimat, przedmioty, umiejętności, zróżnicowane postacie. Potem - dużo gorzej. Niemiłosiernie rozciągnięte działania taktyczne, wyliczanie idealnego miejsca dla każdego członka drużyny (co do pola), wielominutowa optymalizacja każdego ruchu... Godziny płynęły, a gra ledwie drgała do przodu. Potem przyszły porównania z dużo żwawszymi dungeon crawlami i już wiedziałem, że Descent dla mnie umarł.
Battlestar Galactica - kiedyś byłem zachwycony do stopnia upojenia. Dziś... wolę uzyskać podobny klimat i podobne wrażenie, grając w Resistance... w jedną czwartą (a czasem i jedną ósmą) tego, co zajmowała partia BSG. Dodatkowo - grafika i paskudne wykonanie gry. Może się starzeję, że naprawdę mi to przeszkadza, czy też - z czasem zaczęło przeszkadzać coraz bardziej.
Thunderstone - początkowo byłem zachwycony, potem znudzony, potem znów spodobało mi się wraz z wprowadzeniem kart najemników, a potem znów mi się znudziło. Wreszcie, trafiłem na wariant epicki Richarda Launiusa (i Toma Vasela) i na nowo (za pewne na dobre) pokochałem tę grę. Przestała być, co prawda, super-efektywnym deckbuilderem, ale za to stała się interesującą grą przygodową, przy której właściwie zawsze teraz dobrze się bawię. Ponadto, rozkładanie i chowanie gry w tej wersji to poezja w porównaniu z tym oryginalnym.
Nightfall - byłem na nią najarany jak przysłowiowy szczerbaty na sucharki i... jakoś nie dorosła do moich oczekiwań. Po krótkim okresie niezadowolenia sięgnąłem jednak po nią znów i zupełnie zmieniłem zdanie. No, a po dorzuceniu pierwszego dodatku to już w ogóle popadłem w zachwyt i tak mi już zostało.
Eaten by Zombies - kolejna gra, która w pierwszej chwili rozminęła się z moimi oczekiwaniami - choć była to chwila krótka. Kilka partii później byłem już totalnie nakręcony i zadowolony z szybkiego tempa rozgrywki. No i ten klimat.
Quarriors - póki grałem w cztery osoby, czułem się zawiedziony. Ostatnio zagrałem we dwie... kilka razy pod rząd i cichcem usunąłem z listy gier na sprzedaż.
No, a teraz minusiki:
51 Stan - przyznaję, że początki były trudne, ale jak już chwyciło, to trzymało przez jakiś czas... tak do chwili odkrycia błyskawicznej przebudowy i paru innych, bardzo powtarzalnych schematów tłuczenia punktów. Dodatkowo, powtarzalność działania kart o różnych nazwach z czasem zaczęła mi doskwierać. Gwoździem do trumny okazała się Nowa Era, która ewidentnie jest 51. Stanem w wersji poprawionej. Zupełnie nie ma już po co grać w wersję beta.
Descent - na początku - super! Fajne ilustracje, klimat, przedmioty, umiejętności, zróżnicowane postacie. Potem - dużo gorzej. Niemiłosiernie rozciągnięte działania taktyczne, wyliczanie idealnego miejsca dla każdego członka drużyny (co do pola), wielominutowa optymalizacja każdego ruchu... Godziny płynęły, a gra ledwie drgała do przodu. Potem przyszły porównania z dużo żwawszymi dungeon crawlami i już wiedziałem, że Descent dla mnie umarł.
Battlestar Galactica - kiedyś byłem zachwycony do stopnia upojenia. Dziś... wolę uzyskać podobny klimat i podobne wrażenie, grając w Resistance... w jedną czwartą (a czasem i jedną ósmą) tego, co zajmowała partia BSG. Dodatkowo - grafika i paskudne wykonanie gry. Może się starzeję, że naprawdę mi to przeszkadza, czy też - z czasem zaczęło przeszkadzać coraz bardziej.