wilczur pisze:co do quarriors to taki LDG -nie CDG

tak jak pisałem.... patrząc po szybkości pojawiania się dodatków za chwilę zobaczymy być może i boosterki z kościami - wybiegam w przyszłość

Powiedziałbym, że raczej wybiegasz w konfabulacje, bo dowodów na to, że gra ma cokolwiek wspólnego z LDG nie ma żadnych. Zresztą, format LDG, jak na razie, nie istnieje.
wilczur pisze:Co do nazwy to chyba ktoś jest przewrażliwiony nie widzę nic niebezpiecznego w opisie Racial Wars. Twoja opinia przypomina mi obawy moich rodziców jak zobaczyli księgę czarów z Kryształów Casu - Magiczny Pocisk - toż tym możesz kogoś zabić ???

przy takim rozumowaniu to w LOTRZE chyba też jest jakiś racial wars

a jednak gra się wspaniale sprzedaje, we wszystkich grach bitewnych jest racial wars

ojej
Widzisz, tak jak przewrażliwieni byli Twoi rodzice, tak mogą być przewrażliwieni rodzice przyszłych kupujących - czy też sami kupujący. Kwestie rasowe to w anglojęzycznym świecie sprawy traktowane śmiertelnie poważnie - czasem zbyt poważnie - i realia są takie, a nie inne. Wydawanie gry to nie walka z realiami, a odpowiednie przystosowanie się do tychże. Niestety, tytuł w obecnej formie będzie odstraszał - oczywiście to tylko moja opinia, ale jestem tego pewien w stu procentach i stawiam za swoim osądem 10 lat doświadczeń w pracy tłumaczeniowej plus parę więcej kontaktu z językiem angielskim. Ta nazwa sprowadzi na grę niepotrzebne kontrowersje, a u niektórych wywoła natychmiastowe skojarzenia z pojęciami takimi jak "white power". Prościej powiedzieć tego nie umiem - a kto nie czuje, jak niebezpieczna dla gry jest nazwa Racial Wars, ten z wyboru lub niewiedzy pomija coś, co w moich oczach jest twardym, rynkowym faktem.
EDIT: Zapewniam, że w żadnej grze bitewnej nie istnieje pojęcie "racial wars" ujęte tymi słowami. W ramach małego ćwiczenia "poguglałem" sobie za hasłem "racial wars". Odsiawszy wszystkie wyniki związane z samą grą trafiłem dokładnie na to, czego się spodziewałem. Nasze, ziemskie, powodowane rasową nienawiścią konflikty. Napatoczyło się tez kilka stron nawołujących do wojny między rasami - naszymi, ziemskimi. Wniosek jest prosty: nazwa gry nie będzie się kojarzyć z orkami i elfami. Będzie się kojarzyć z czymś, co "zwykły Amerykanin" od swego FLGS chce utrzymać jak najdalej. Kto nie wierzy, niech sam sprawdzi.
wilczur pisze:Co do angielskiego opisu na stronce nie wypowiadam się bo po polsku czytać potrafię a nie potrzebuję opiniować czyjegoś dzieła jak nie mam takiej potrzeby - rozumiem że Ty masz no cóż wydaje mi się że rzeczywiście lepiej żeby nie pisali nic albo dali zapłacić tłumaczom bo to przecież nieprofesjonalne
Miałem potrzebę, płynąca z ciekawości. Nowa firma, nowa gra - ciekawe, jak się prezentują. Wydaje mi się to całkiem naturalne. Z racji zawodu natomiast, zawsze jestem ciekawe jak rodzimi biznesmeni komunikują swoje poczynania szerokiemu światu. Dlatego czytam i teksty angielskie. Niestety i tu prawda jest jaka jest. Poziom angielszczyzny świadczy o braku profesjonalizmu ze strony osób, które ów tekst opublikowały. Nie wiem jak Ty, ale ja nie potrafię poważnie potraktować wydawnictwa, które dowolnego tekstu - polskiego lub angielskiego - nie umie zredagować tak, by nie było w nim błędów. Co więcej, klient "zagraniczny" jest jeszcze bardziej czuły na takie "drobiazgi". I faktycznie - choć, jak rozumiem, pisałeś to z przekąsem - lepiej siedzieć cicho, póki nie ma się porządnego tekstu niż opublikować byle co.
wilczur pisze:Wydawnictwo powstało z tego co pamiętam to w tym roku i w sumie jest tam ich chyba z 5 osób? a jak jakoś sobie radzą to po co im tłumacz. Może i 200 zł to niewielki wydatek ale po
1. czasami nie ma czasu.
2. to zawsze 200 zł (jedna duża plansza więcej)
3. umowy itp...
Tak, to rzeczywiście dobre wytłumaczenie. Faktycznie, zaufam wydawnictwu, które nie ma czasu, nie ma na zbyciu 200 zeta na coś tak ważnego, nie lubi drukować dwóch stron na domowej drukarce lub składać podpisów na fakturach. A po co im tłumacz? Po to, żeby za granicą się z nich nie śmiali. Ale spoko, do tego wrócę poniżej...
wilczur pisze:wiem że gdyby ktoś napisał że orkowie żyją z elfami w pokoju to bym się obruszył ale jakoś te sprawy językowe dla mnie nie mają znaczenia

mi tam oczy nie krwawią ale może przez te okulary.
Też noszę okulary. Nie pomogło. "Sprawy językowe" to coś, co może nie jest ważne dla Ciebie, ale naprawdę bywa cholernie ważne dla innych. Nie dla wszystkich - ale (tak myślę) dla jakiegoś grona. Zniechęcanie go na wejściu brakiem językowego profesjonalizmu to sprawa dość poważna. Szczególnie dla firmy, które nazywa się "wydawnictwem" - i które zamierza "pracować w słowie". Ciekawe, jak fantastycznie będzie sprzedawać się Racial Wars jeśli karty również zostaną tak profesjonalnie przetłumaczone na język angielski. Siła ilustracji wszystko wybroni? Guardians CCG pewnie powiedziałaby co innego. Gdyby żyła, oczywiście.
wilczur pisze:Ciekaw jestem jak to jest wyrobić sobie zdanie o grze na podstawie jej tytułu - gratuluję !!!!!!

Dziękuję. Gratulację przyjmę w imieniu swoim i wielu innych. Obiecałem wyżej do czegoś wrócić - i wracam. Swego czasu w Polsce ktoś produkował soki o wdzięcznej nazwie "Dick Black". Nie wiem, czy pamiętasz te czasy, bo podejrzewam, że jesteś ode mnie odrobinę młodszy. Tak czy inaczej - cały anglojęzyczny internet nabijał się z tej nazwy aż huczało. A wszystko przez to, że nikomu nie przyszło do głowy skonsultować nazwy z kimkolwiek, kto choć trochę "czuje" język Szekspira (albo też choć trochę ją zna). Owymi soczkami Polacy na dość długo wyrobili sobie pewną językową renomę. Dziś moglibyśmy być mądrzejsi i pokazywać się światu ze strony bardziej profesjonalnej, ale nie - wciąż lepiej jest ściąć koszty o dwie stówki, machnąć ręką, uznać, że i tak będzie dobrze (bo kogo tam obchodzą te durne słowa) i siedzieć w stodole, racząc się soczkiem "Penis Czarny". Good job!
EDIT:
zedd pisze:
Wilczur, sporo piszesz o Racial Wars, dużo wiesz o niej i nie kryjesz tego, że jakoś tam jesteś związany - przynajmniej emocjonalnie - z wydawnictwem Pentakl. Każdy Twój atak na kogokolwiek, Twoja irytacja, docinki pracują bardzo negatywnie na odbiór samego wydawnictwa, więc zastanów się co piszesz i czy naprawdę przytyki w kierunku kogokolwiek wyrażającego swoje zdanie na temat gry, czy wydawnictwa są tutaj potrzebne.
Nie baw się w adwokata diabła, bo niepotrzebnie szkodzisz.
Święte słowa.