No to teraz ja dorzuce 3 grosze na temat ostatniego spotkania na Smolnej.
Gdy wpadlem ok. 16:15 zajal sie mna Leo pokazujac jak wyglada
Wieden w praktyce. Rozegralismy niewielka potyczke ograniczona liczba zetonow w zroznicowanym terenie. Wzbudzilo to nawet spore zainteresowanie - jak na taka stara pozycje (a moze wlasnie dlatego).
Kolejna pozycja w ktora mialem okazje powalczyc bylo
Giganten. Z braku chetnych gralismy we trojke: ja, draco i dasilwa.
Tak jak w poprzedniej partii w ktora gralem, mialem sklonnosci do kumulowania licencji sprzedazy oraz lekcewazenia toru kolei. Tym razem sie to sprawdzilo. Wygralem z bezpieczna przewaga. Ogolnie mam wrazenie ze absolutnie kluczowe sa licytacje a zdecydowanie mniej wazne odkrywanie zloz (a tak gdzies posrodku jest sterowanie koleja). W licytacjach jest wazne nie tylko to, zeby nie przeplacic licencjami, ale rownie istotne jest odgadywanie gdzie beda walczyc inni gracze, czy i kiedy zacznie im sie przelewac ropa w zbiornikach, jakie sa ich intencje co do zmiany cen itd. Sa rozne kruczki - np. majac gdzies bardzo korzystny kurs sprzedazy i przewage w licencjach nie alokowalem calej ropy do sprzedazy po tym najkorzystniejszym kursie, gdyz wiedzialem, ze to tylko spowoduje ze inni beda mnie tylko podbijac pozbawiajac licencji. Dalem wiec do sprzedazy jedna jednostke ropy mniej i juz nie bylo podbijania mnie
. Stosujac tego typu chwyty i ciagle dbajac o ilosc licencji sprzedazy wydawalo mi sie ze kontrolowalem aspekt licytyacyjny i to pozwolilo wygrac.
Kolejny tytul, w ktory zagralem to
Tygrys i Eufrat. Ciagle mi sie chce w to grac. I po tej partyjce tez nie mialem dosc. Gralismy w skladzie: ja, Michal Stajszczak, draco i dasilwa. Draco na poczatku chcial nas zdolowac i lekcewazaco mowil ze jak gral pierwszy raz to wygral majac w najslabszym kolorze 11 kostek.
Gra sie potoczyla ciekawie - na planszy pojawily sie az 4 monumenty (w tym 3 Michala) - byly o nie zazarte walki. Ogromne krolestwa upadaly i tworzyly sie. Ale mimo to kazdy mial jakis jeden slaby kolor. Michal akurat czerwony - i to chyba najbardziej bolalo, bo nie mogl wygrywac konfliktow wewnetrznych. Jesli ktos wygrywal duzy konflikt to akurat w takim kolorze, ktory nie byl jego najslabszym. Ja dluugo bylem slaby w czarnym, ale wzmocnilem sie dzieki monumentom. Generalnie z monumentow cos tam korzystalem ale inni jednak wiecej.
No dobra, przyszlo do ustalania zwyciezcy - moj najslabszy kolor: 11 kostek, pozostali gracze: 6 i 8 kostek. Nic dziwnego ze mam ochote na wiecej
Na deser zagralem w
Go West. Grali jeszcze: Michal Stajszczak, mgajda i Daniel. Musze przyznac ze byla to bardzo szybka rozgrywka - szybko zostaly wyprowadzone wozy ze wschodnich prowincji. W miare szybko udalo mi sie wyjsc na prowadzenie i utrzymac je do konca. Kolejne zwyciestwo
(doliczajac jeszcze zwycieska passe z czwartkowego ArtBemu wychodzi, jak na mnie, bardzo satysfakcjonujaca seria
). Musze powiedziec ze jednak strategia w Go West nie jest oczywista i jeszcze nieco umyka. Zauwazylem tez, ze gracze za malo bija lidera, myslac bardziej o budowaniu swojej pozycji. Nie jest to wielka gra, ale mi sie dosc podoba.
Pozostale do 23:00 40 minut spedzilem na milych pogawedkach, wiec bylem z pobytu usatysfakcjonowany rowniez pod wzgledem towarzyskim.
Z innych ciekwaych granych tytulow, niezla marke i fame wyrobil sobie
Perikles - grajacy w niego , wszyscy bez wyjatku, bardzo, bardzo go zachwalali. Wyglada mi to na eurostrategie + territory control. Calosc firmuje Wallace (tworca m.in. Struggle of Empires) - trzeba sie bedzie temu koniecznie przyjrzec.
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw