
A na Kostce wypożycza się bez niczego. Leżą i brać. Ciekawe, że najwyraźniej nie było z tym żadnych problemów.
Na Kotle to niestety z tego co pamiętam było oddawania...wiemy czego. Co jest całkiem niezgodne z prawem. Pomysł z kartą z danymi - całkiem ok, czyli te dane spisujemy z dowodu. Tylko - Pionek chyba jest trochę mniejszą imprezą niż Polcon i łatwiej zapanować nad tłumem.costi pisze: Mam za to "ale" do samej akredytacji - po co im archiwizować mój numer dowodu? Zresztą, oni sami tego też nie wiedzieli. Chcą potwierdzenie pełnoletności, to proszę bardzo - okazać dokument i koniec. Wezwany "kierownik" coś się mętnie tłumaczył, że to niby "jakby coś się stało", ale to pretekst naciągany jak guma w gaciach, bo i tak bez policji nic nie zrobią, a ta ma prawo mnie wylegitymować. Co więcej, nie udzieliłem też zgody na przetwarzanie swoich danych osobowych (a pokazane mi zapisy w regulaminie taką zgodą nie były), więc z punktu widzenia GIODO gromadzili i przechowywali (lub przechowują) te dane bezprawnie.
Co do innych imprez - na Pionku wypełniało się kartę z danymi (którą potem zabierało się ze sobą), którą na czas wypożyczenia gry obsługa wypożyczalni wkładała do klasera (jak identyfikatory na Polconie), w komputerowej bazie danych mieli natomiast tylko numer karty.
Oj, różniło, mało widziałeś.miejsce do grania - wiadomo jak to wygląda na największym konwencie fantastyki w Polsce, jakoś nie różniło się specjalnie od innych tego typu imprez.
No nie wiem, jak ja miałem problem ze znalezieniem miejsca do grania to po prostu pojechałem na 5 pietro i przeszedłem się po salach, aż znalazłem jakąś otwartą i pustą. Fakt, nikt za rączkę mnie nie poprowadził. Dranie z tych organizatorów!costi pisze:Po jednej malutkiej salce na piętro? Tak - szczególnie, że dochodzi efekt rozdrobnienia i części się po prostu nie odwiedza, bo szkoda czasu na latanie po tych wszystkich piętrach i salach.
Ja nie miałem problemu ze znalezieniem miejsca do grania, tylko ze znalezieniem ludzi w tych miejscach - po jednej rundce wokół połowy salek nam się odechciało dalej ganiać po piętrach.KubaP pisze:No nie wiem, jak ja miałem problem ze znalezieniem miejsca do grania to po prostu pojechałem na 5 pietro i przeszedłem się po salach, aż znalazłem jakąś otwartą i pustą. Fakt, nikt za rączkę mnie nie poprowadził. Dranie z tych organizatorów!costi pisze:Po jednej malutkiej salce na piętro? Tak - szczególnie, że dochodzi efekt rozdrobnienia i części się po prostu nie odwiedza, bo szkoda czasu na latanie po tych wszystkich piętrach i salach.
Czy dobrze rozumiem, że masz pretensje, że największa impreza w Polsce zrobiła część planszówkową w 6-piętrowym budynku, więc nie mogłeś znaleźć ludzi do grania? Na co właściwie narzekasz, bo już nie rozumiem. Ludzi było za mało czy za dużo? Miejsca za mało czy za dużo?costi pisze:Ja nie miałem problemu ze znalezieniem miejsca do grania, tylko ze znalezieniem ludzi w tych miejscach - po jednej rundce wokół połowy salek nam się odechciało dalej ganiać po piętrach.KubaP pisze:No nie wiem, jak ja miałem problem ze znalezieniem miejsca do grania to po prostu pojechałem na 5 pietro i przeszedłem się po salach, aż znalazłem jakąś otwartą i pustą. Fakt, nikt za rączkę mnie nie poprowadził. Dranie z tych organizatorów!costi pisze:Po jednej malutkiej salce na piętro? Tak - szczególnie, że dochodzi efekt rozdrobnienia i części się po prostu nie odwiedza, bo szkoda czasu na latanie po tych wszystkich piętrach i salach.
Nie byłem organizatorem, ale tyle hejtu się na cały festiwal wylało na FB, że irytuje mnie, jak ktoś rzuca wyświechtanymi frazesami bez pokrycia, a potem wyjaśniając je, sobie przeczy.idha pisze:Spoiler:
Aż musiałam poszukać, co to znaczy barcode... Czy angielski wyraz "barcode" ma jakieś inne znaczenie aniżeli "kod kreskowy"? A to udowadnianie polegało właśnie na tym, że musieliśmy pokazać pudełko od gry którą mieliśmy rozłożoną na stole. Problem polegał na tym, że była to gra od wydawcy i pudełko leżało gdzieś indziej. Szukanie przez nas tego pudełka (krótkie bo krótkie, ale jednak) w połączeniu z poganianiem nas, żebyśmy już kończyli grę, bo przecież GR jest zaraz zamkany, było trochę kłopotliwe. A przecież równie dobrze można było spokojnie podejść do komputera i stwierdzić, że gra nie figuruje w bazie danych, zwłaszcza, że przecież ZARAZ/JUŻ TERAZ mieliśmy kończyć rozgrywkę.Szkoda, że ktoś był niemiły. Z tym udowadnianiem to nie rozumiem - każda gra miała barcode, więc nie wiem co było do udowadniania czyja dana gra jest.
Nie czytałam narzekań dotyczących Polconu/Kotła - wierzę, że większość to wyolbrzymione marudzenie (choć słysząc opowieści o kolejce po akredytację...). Jeśli jednak wytknięcia pokazują realne problemy, które dodatkowo da się całkiem łatwo rozwiązać, to po co ten sarkazm? W poście powyżej napisałam, że nie ma sensu komentować pomieszczeń czy też wyboru gier w wypożyczalni, bo 1) jednemu podoba się matka a drugiemu córka oraz 2) organizatorzy nie zawsze mają na to wpływ, zwłaszcza jeśli robią imprezę łączona z innym wydarzeniem (np. Polcon + Kocioł). Jednakże podkreśliłam że brakowało sensownych oznaczeń w budynku, co łatwo da się zniwelować (wystarczy: kartka + drukarka + ewentualnie laminat, jeśli oznaczenie ma być trwałe + taśma klejąca; w trakcie konwentu można się przejść i zobaczyć, czy oznaczenia zostały zerwane/zaklejone i ewentualnie naprawić) oraz że organizatorzy nie potrafili udzielić uczestnikowi konwentu informacji chociażby o tym, u kogo uczestnik może uzyskać informacjęRozumiem, że narzekacze sami nam pokażą jak się robi PRAWDZIWY KONWENT. Czekam.
Aż do rozmowy z Tobą tu na forum byłem święcie przekonany, że cały Kocioł to korytarz, games room i trzy malutkie salki nad games roomem, takie na 2-3 stoliki. Obsługa na wejściu g... wiedziała, mapy nie mieli, a oznaczenia w budynku, jeśli były, to widać słabe.KubaP pisze:Napisałeś w jednej z poprzednich wypowiedzi, że Kocioł był "mały, średniozorganizowany i nieciekawy". Rozumiem, że właśnie rozprawiliśmy się ze słowem "mały", tak? Przeskoczmy "średniozorganizowany" bo ja mam problem z nieprecyzyjnymi wypowiedziami (może miałeś na myśli że średnio in plus? a może in minus?).
A nieciekawy - czy to oznacza, że Twoim zdaniem było za mało wydawnictw, autorów gier, nowych tytułów, premier?
Wołają za wejście całkiem konkretne pieniądze, więc w tym momencie kończy się "impreza za free robiona przez pasjonatów", a zaczyna relacja klient-usługodawca.Warto chyba zwrócić uwagę na ważną rzecz kiedy objeżdżamy - nawet słusznie - jakiś konwent.
Konwenty to imprezy nonprofit (chyba, że o czymś nie wiem ). Oznacza to że obsługa i orgowie to banda zapaleńców/frików/gości z manią wielkości/niespełnionych szefów/etc, którzy robią to wszystko za free.
Jak akurat jest odpowiednio dużo myślących i ogarniętych wychodzi fajnie. Jak nie ma - wychodzi różnie. Kocioł sam z siebie wyszedł moim zadaniem dobrze. Całość Polconu - już gorzej. Obsługa nic nie wiedziała, co i gdzie, nie było dobrych oznaczeń.
No to jak obsługa Cię nie poinformowała to fakticznie słabo, zwracam honor. Z drugiej strony, ja po prostu łaziłem po budynku, aż sobie coś znalazłem. Wiesz, to jednak impreza taka trochę komercyjna (co słusznie zauważyłeś pisząc o konkretnej kwocie za wejscie) a trochę jednak przez geeków dla geeków. Wykaż trochę inicjatywy, bo inaczej na torze inicjatywy spadniesz najniżej i Ci wszyscy będą sprzątać najlepsze surowce co kolejkęcosti pisze:Aż do rozmowy z Tobą tu na forum byłem święcie przekonany, że cały Kocioł to korytarz, games room i trzy malutkie salki nad games roomem, takie na 2-3 stoliki. Obsługa na wejściu g... wiedziała, mapy nie mieli, a oznaczenia w budynku, jeśli były, to widać słabe.KubaP pisze:Napisałeś w jednej z poprzednich wypowiedzi, że Kocioł był "mały, średniozorganizowany i nieciekawy". Rozumiem, że właśnie rozprawiliśmy się ze słowem "mały", tak? Przeskoczmy "średniozorganizowany" bo ja mam problem z nieprecyzyjnymi wypowiedziami (może miałeś na myśli że średnio in plus? a może in minus?).
A nieciekawy - czy to oznacza, że Twoim zdaniem było za mało wydawnictw, autorów gier, nowych tytułów, premier?
Odsyłam to strony Polconu. To impreza graczy dla graczy - tak jak piszą na stronie. Przynajmniej ja ją tak traktuje i nie dziwią mnie niedociągnięcia organizacyjne. Tam pracują wolontariusze, młodzież i studenci na codzień zajmujący się czymś innym. To oczywiste, że coś tam nie zagra. A koszty - jakby to miało zarabiać to by bilet nie kosztował 30 pln, czy 10 pln na sam Kocioł. I jakby ktoś chciał na organizacji konwentów zarabiać to by ich nie było. Bo jakby jeszcze ktoś miał na tym zarabiać (czyli też płacić tym wszystkim, którzy współtworzą konwent) to by bilet kosztował tyle, że prawie nikt by nie przyszedł bo wolałby sobie grę kupić nową.costi pisze: Wołają za wejście całkiem konkretne pieniądze, więc w tym momencie kończy się "impreza za free robiona przez pasjonatów", a zaczyna relacja klient-usługodawca.
Powiedz to osobom, które zapłaciły za 4 dni (70zł, jeśli się nie mylę), a pierwszy dzień spędziły w kolejce do akredytacji. Powiedz to autorom, którzy ugrzęźli w kolejce do akredytacji i spóźnili się na swoje własne prelekcje! Powiedz to ludziom, którzy łazili jak głupi z powodu złego oznakowania. Sorry, spójrzmy prawdzie w oczy - ten Polcon był organizacyjną porażką.Szczerze - nie rozumiem narzekania na konwenty. Jakbyście nigdy na nich nie bywali. Zawsze coś się sypie z organizacją, zawsze okazuje się, że akurat pytamy o coś, o czym obsługa nie wie, nie ma ogłoszeń, a turniej Got na który specjalnie przyszliśmy nie odbył. Tak to jest na tego typu imprezach.
Albo zwracamy uwagę na błędy i niedociągnięcia, z nadzieją że ktoś jednak wyciągnie wnioski.Albo to akceptujemy, albo siedzimy w domu i gramy ze znajomymi.
To, że uważasz taką sytuację za normalną, jest po prostu smutne i IMHO źle świadczy o środowisku jako całości. A nie interesuje mnie co z kasą robią tak samo jak nie interesuje mnie co z nią robi właściciel sklepu, w którym kupuję bułki czy stacji benzynowej, na której tankuję auto. Interesuje mnie tylko jakość produktu/usługi, który za swoje pieniądze dostaję.Jeśli nie interesuje Cię co z nią orgowie zrobią, to pomyśl, że te 20 pln są jak 500 pln za rower górski w Tesco. Może trafisz jakiś dobry egzemplarz, ale raczej wiesz, że to co kupujesz rozpadnie się za rok.
Zastrzegam, że nie zamierzam obrażać nikogo kto robił ten czy inny konwent - po prostu tak to z konwentami jest.