http://boardgamegeek.com/boardgame/398/botswana
![Obrazek](https://cf.geekdo-images.com/PARyTibFkyJMOcSAKt-raA__thumb/img/u8vBJHF9t0D_d31lFXy1gvOnmz0=/fit-in/200x150/filters:strip_icc%28%29/pic835779.jpg)
W swoich grach nie stwierdziłem, ale jest jak najbardziej możliwe. Tylko że to będą naprawdę krótkotrwałe sojusze - jedna runda trwa kilka minut i sytuacja zmienia się tak dynamicznie, że trudno mówić o trwałych spółdzielniach.Legun pisze:Pocieszające jest to, co piszesz - a jak wygląda tworzenie spółdzielni?
Hmm... Grałem wczoraj trzy razy. Najpierw rozpoznawczo w trójkę, potem dwa razy we dwoje. Być może tak jak opisujesz działa to w więcej osób, lecz nam wczoraj wyszedł perfidny, złośliwy mózgożer. Duch mma Ramotswe się nad tym nie unosiłgarg pisze:Prosta mechanika, trudno jest tak naprawdę komuś szkodzić, bo jest bardzo mało czasu, żeby samemu coś uzbierać. Rozgrywka kończy się tak szybko, że lepiej jest się koncentrować na zarabianiu punktów, niż na szkodzeniu innym. Oczywiście to ostatnie jest możliwe, ale jeśli będzie osią naszej strategii, to prawie na pewno przegramy.
Twój opis tylko potwierdza, że ta sama gra w innym towarzystwie i w innym składzie osobowym wygląda za każdym razem nieco inaczejLegun pisze:Hmm... Grałem wczoraj trzy razy. Najpierw rozpoznawczo w trójkę, potem dwa razy we dwoje. Być może tak jak opisujesz działa to w więcej osób, lecz nam wczoraj wyszedł perfidny, złośliwy mózgożer. Duch mma Ramotswe się nad tym nie unosiłgarg pisze:Prosta mechanika, trudno jest tak naprawdę komuś szkodzić, bo jest bardzo mało czasu, żeby samemu coś uzbierać. Rozgrywka kończy się tak szybko, że lepiej jest się koncentrować na zarabianiu punktów, niż na szkodzeniu innym. Oczywiście to ostatnie jest możliwe, ale jeśli będzie osią naszej strategii, to prawie na pewno przegramy.W pierwszej partii 10-letnia Maja prawie płacząc wstała od stołu, gdy ostatnim ruchem ukochanej mamusi okazało się wyzerowanie naszych zebr (przeoczyliśmy, że zbieramy je tylko we dwójkę). W dwie osoby ostateczna decyzja sprowadzała się do tego, czy bardziej opłaca się ratować moje nosorożce od wyzerowania wartości, czy jednak wyzerować słonie Absolutnie Najlepszej Żony
. Gra bardzo łowiecka - nie jest dobrym pomysłem intuicyjne dokładanie kart i dobieranie figurek, które aktualnie są najbardziej wartościowe. Trzeba mieć od początku jakiś plan. Pod tym względem przebija Bumerang. A wszystko jeszcze bardziej ucharakteryzowane na niewinną grę dla dzieci. W końcu przepisy tłumaczy się w niecałą minutę
.
PS. Żeby była jasność - baardzo mi się podobało.
Grałem we Flinke Pinke (to była pierwsza albo druga inkarnacja tego tytułu), a potem w Thora. Flinke Pinke jest zgrabne i szybkie, a Thor - zgadzam się tutaj z Twoimi spostrzeżeniami - ucierpiał na dodaniu tych dziwacznych kart. Ale można grać bez nich, więc wybór wersji zależy od preferencji estetycznychLegun pisze: ↑23 sty 2022, 13:13 Zagraliśmy ostatnie w Bostwanę w 5 dorosłych osób i muszę przyznać, że jest to bardzo zgrabna gierka. Rzeczywiście w odróżnieniu od gier 2-3 osobowych, konfrontacyjne strategie są marginesem (na jak się ktoś podkłada, to przecież grzech nie skorzystać...). Przy okazji rzuciłem na BGG okiem na reimplementację, czyli Thora. Są tam nie tylko dodatkowe karty akcji (które moim zdaniem są zupełnie niepotrzebne, skoro i bez tego gra jest niezwykle nieprzewidywalna), lecz także dodatek na 6 osób, w postaci kolejnego koloru. Ciekawe, czy skoro "Web of Power" Michaela Schachta - gra bardzo podobna, jeśli chodzi o prostotę reguł i żółtą korelacyjną interakcję - doczekała się już trzeciego przetematowania w postaci Iwari, to może i Botswana doczeka się jeszcze jednej reedycji. W każdym razie zapowiada się, że gra będzie u nas regularnie gościć na stole, jeśli zbierze się akurat 5 osób.
Oczywiście masz rację, mój błąd. W 5 grało mi się słabiej niż w 4.