Plus inne fora o tematyce fantastycznej/ growej itd. Ale chyba jest to jasne dla twórców
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
True, ja sam czekam właśnie na prezentację na Pyrknie i wtedy będę podejmował decyzję.hadrian pisze:Wstrzymajmy się z osądami do Pyrkonu, możliwe że część ludzi wstrzymuje swoje portfele by zobaczyć grę na żywo.
rowniez podzielam te watpliwosci, poza tym dla mnie wazny jest realny czas rozgrywki, o ktorym jest malo informacji.Yavi pisze:nie jestem przekonany jak gra sprawdzi się na dwie osoby. A jakby nie patrzeć cena niska nie jest, a prawie 200 złotych dać w ciemno to jednak spory wydatek.
Po pierwsze gra kosztuje 175 zł + 15 zł przesyłkipattom pisze:Wydać 190 zł za grę, która nie wiem jak wygląda i nie wiem jak działa to lekka przesada. Poza tym nie widzę w prototypach uzasadnienia na taką cenę. 24 figurki i 121 drewienek to moim zdaniem za mało . Dla porównania wystarczy spojrzeć na zawartość choćby Runewars, wiem troszkę droższe ale nie aż (można kupić za 218 zł).
Ok, a my jesteśmy wydawcami, czy klientami? Więc z którego punktu widzenia powinniśmy się wypowiadać?RedImp pisze:Po drugie porównywanie gier produkowanych w ogromnych nakładach z grą o niskim nakładzie, na który zbiera się środki w crowdfundingu mija się z celem. Mówimy to z punktu widzenia wydawcy, bo od strony klienta oczywiście widzimy tylko cenę i zawartość.
i jakośćRedImp pisze:, bo od strony klienta oczywiście widzimy tylko cenę i zawartość.
To założenie jest z gruntu fałszywe. My nie mówimy tu o grze, która jest produkowana na rynek, a przy okazji można kupić ją okazyjnie w przedsprzedaży. W takiej sytuacji zrozumiałbym, że ktoś nie kupuje w ciemno, tylko spokojnie czeka na więcej recenzji. I jak będą pozytywne to kupi, jak nie to nie.pattom pisze:i jakośćRedImp pisze:, bo od strony klienta oczywiście widzimy tylko cenę i zawartość.
Rozumiem. Ja jestem klientem i nie ma dla mnie znaczenia czy grę wydaje hiper wydawca czy też mała firma pana Kazia spod Smolca. Dla mnie liczy się to co kupuję i czy spełni to moje oczekiwania.
Crowdfunding to jest oczywiście duże ryzyko dla wspierających (że gra im się jednak nie spodoba), ale wiele osób cieszy możliwość pomocy przy wydaniu gry komuś, kto w innym przypadku nigdy by takiej szansy nie dostał (albo dostał po kilku latach szukania wydawcy). Ostatnio miałem okazję poznać dużo opinii wspierających z kickstartera, i dla wielu ludzi np. cenniejsze jest to, żeby się znaleźć na liście sponsorów niż jakieś dodatkowe elementy gry. A dodatkowo jest też spore grono "kolekcjonerów", którzy grę ustawiają na półce i nigdy nie mają okazji w nią zagrać. Taka współczesna forma mecenatuKolejarz pisze:Czy klienta to musi interesować? Równie dobrze może się zastanawiać, czemu wydawca musi zbierać pieniądze na jej wydanie, czy może nie jest wystarczająco dobra, żeby miała szansę na normalnych zasadach. Klienta nie musi obchodzić, że gra nie zostanie w ogóle wydana, jeśli nie zbierze odpowiedniej kwoty. To nadal kupowanie kota w worku i nie ma znaczenia fakt, że temu akurat kotu później też nie będzie można dokładniej zajrzeć w zęby. Jeśli nie wiadomo, czy gra jest dobra, to jakie znaczenie ma to, czy w ogóle zostanie wydana? Samo wydanie gry nie stanowi w sobie żadnej wartości. Graczy interesują dobre gry, a nie wydane gry.
Oczywiście wiele wskazuje na to, że Pan Lodowego Ogrodu to będzie dobra gra, ale to normalne, że wiele osób woli się dwa razy zastanowić. Cena jest wysoka, bo nakład niski - wydawca nie chce podjąć ryzyka związanego z wysokim nakładem gry. Czemu mieliby je podjąć wspierający?
To dość niszowy produkt od fanów dla fanów i model biznesowy też jest alternatywny - pewnie nie pozwoli zarobić specjalnie dużo, ale jest w miarę bezpieczny. Szczególnie w Polsce to coś nowego i innego. To naturalne, że ludzie będą porównywać cenę, zawartość i inne kwestie do gier, które znają, zazwyczaj wydanych w tradycyjny sposób. Nie będą się też zastanawiać nad wielkością nakładu, a na tłumaczenia wydawcy mogą odpowiedź "to wyprodukujcie dwa razy więcej".
Zadaniem wydawcy jest przekonać niezdecydowanych, nakłonić do wsparcia. To nie jest łatwe, metody z Kickstartera nie muszą się sprawdzić w innym środowisku. Tam jest wielu seryjnych wspierających, którzy sprawdzają co nowego i robią szum, jeśli im się coś spodoba. Sama ta siła pozwala się zbiórce trochę rozkręcić, żeby więcej osób usłyszało o grze. W Polsce większość odwiedzających stronę nigdy nic nie kupiła w ten sposób i trzeba do nich inaczej dotrzeć. Przekaz powinien być zachęcający i w miarę prosty, bo nie wszyscy będą się wczytywać. Szersze informacje powinny znaleźć się w dalszej sekcji. Początek powinien służyć przede wszystkim zatrzymaniu odwiedzającego na stronie. Jeśli ktoś wyjdzie po pół minuty, to nie napisze na forum albo facebooku co mu się nie podobało i czemu nie dał się przekonać.
Jak widać nawet początkowo zainteresowani teraz się opierają. Na pewno wiele się zmieni, pojawią się ostateczne grafiki, instrukcja, lepszy film, więcej modeli i tak dalej. Nie ma się jednak co dziwić, że dla kogoś póki co strona wygląda jak produkt od Kazia. Dużo ludzi już przekonał, ale kolejni są bardziej wymagający - bo jeszcze nie widzieli gry na żywo, bo nie grali w poprzednią grę wydawnictwa, bo nie są aż takimi fanami książki. Crowdfunding czy nie, ludzie chcą kupować dobre gry. Jak sami nie mają okazji ich sprawdzić, to chcą się dowiedzieć przynajmniej tyle, żeby móc wyrobić sobie jakąś opinię. Sam spis elementów do tego nie wystarczy. To, że to być może jedyna szansa na kupno gry przekona niewiele osób - i one już zdążyły wesprzeć projekt.
Bardzo trafna uwaga. Powinni o niej pamiętać wszyscy forumowicze, którzy zaczynają udzielać porad wydawcy w jaki sposób należy zabrać się za wydawanie gry! Widzę, że wielu tutaj obecnych ma bardzo dużo czasu na udzielanie się na forum. Proponowałbym poświęcenie odrobiny tego czasu na mały eksperyment. Załóżcie, że chcecie wydać swoją grę planszową i podzwońcie gdzie trzeba aby zorientować się w kosztach przedsięwzięcia. Na pewno natraficie na wiele dylematów np. czy wydać grę za 175 zł czy może lepiej kazać zapłacić graczom 200 zł by sfinansować sobie filmiki promocyjne na poziomie Wiedźmina! Ja nie kupuję "opakowania" tylko zawartość więc nie chcę płacić dodatkowo za "opakowanie", które i tak wyrzucę. Kupowanie kota w worku jak to wielu nazywa zostało już zaakceptowane wśród graczy komputerowych. Jak zamawiacie grę w ramach wczesnego dostępu to też nie wiecie co dostaniecie w ostatecznej wersji. W PLO można było zagrać na kilku konwentach w różnych miastach Polski więc jak ktoś miał tylko chęci to mógł zobaczyć "kota" na żywo. Jeżeli zabrakło albo chęci albo możliwości to można poczytać opinie testerów. Publikacja zasad też raczej nie zadowoli wszystkich bo dobrze wiecie, że budowanie wyobrażenie o grze na podstawie instrukcji oraz rozgrywki na żywo daje często odmienny obraz.mat_eyo pisze:Ok, a my jesteśmy wydawcami, czy klientami? Więc z którego punktu widzenia powinniśmy się wypowiadać?
Tylko widzisz, prawda jest taka, że dużej części potencjalnych klientów to nie obchodzi. Co z tego, że niełatwo wydać grę? Co z tego, że czasami trzeba zdecydować się na wyższą cenę? Jak pisano wyżej, z perspektywy klienta liczy się produkt i cena oraz ich stosunek do jakości. Owszem, jeśli komuś zależało, to mógł pojechać na konwent i zagrać w grę, jednak jestem przekonany, że takie osoby już wsparły projekt, celem jest przekonanie osób, które co do kupna nie są zdecydowane. I jestem pewien, że autorzy w tej sprawie robią ile mogą, bo jak piszą zasięg promocji jest duży. Niestety, target PLO i cena realizacji projektu znacznie różnią się od tych Piwnego Imperium. Tam wystarczyło właściwie być miłośnikiem piwa, niekoniecznie planszówek. Nawet udostępnienie linków do wspieram.to przez Fabrykę Słów (zdecydowanie największa baza fanów na Fb spośród wydawnictw zajmujących się fantastyką - 51k) nie wpłynęło jakoś znacząco na liczbę wspierających.Kurak pisze:Bardzo trafna uwaga. Powinni o niej pamiętać wszyscy forumowicze, którzy zaczynają udzielać porad wydawcy w jaki sposób należy zabrać się za wydawanie gry! Widzę, że wielu tutaj obecnych ma bardzo dużo czasu na udzielanie się na forum. Proponowałbym poświęcenie odrobiny tego czasu na mały eksperyment. Załóżcie, że chcecie wydać swoją grę planszową i podzwońcie gdzie trzeba aby zorientować się w kosztach przedsięwzięcia. Na pewno natraficie na wiele dylematów np. czy wydać grę za 175 zł czy może lepiej kazać zapłacić graczom 200 zł by sfinansować sobie filmiki promocyjne na poziomie Wiedźmina! Ja nie kupuję "opakowania" tylko zawartość więc nie chcę płacić dodatkowo za "opakowanie", które i tak wyrzucę. Kupowanie kota w worku jak to wielu nazywa zostało już zaakceptowane wśród graczy komputerowych. Jak zamawiacie grę w ramach wczesnego dostępu to też nie wiecie co dostaniecie w ostatecznej wersji. W PLO można było zagrać na kilku konwentach w różnych miastach Polski więc jak ktoś miał tylko chęci to mógł zobaczyć "kota" na żywo. Jeżeli zabrakło albo chęci albo możliwości to można poczytać opinie testerów. Publikacja zasad też raczej nie zadowoli wszystkich bo dobrze wiecie, że budowanie wyobrażenie o grze na podstawie instrukcji oraz rozgrywki na żywo daje często odmienny obraz.mat_eyo pisze:Ok, a my jesteśmy wydawcami, czy klientami? Więc z którego punktu widzenia powinniśmy się wypowiadać?
Oczywiscie, ze kazac zaplacic 200 i zrobic filmiki - jesli przelozy sie to na wieksza sprzedaz. Najlepszym rozwiazaniem jest zainwestowac w filmiki, po to by wypromowac gre i dopiac budzet 175 pln - dzieki wiekszemu nakladowi, ktory uzyskalo sie po promocji z filmikow...Kurak pisze:Załóżcie, że chcecie wydać swoją grę planszową i podzwońcie gdzie trzeba aby zorientować się w kosztach przedsięwzięcia. Na pewno natraficie na wiele dylematów np. czy wydać grę za 175 zł czy może lepiej kazać zapłacić graczom 200 zł by sfinansować sobie filmiki promocyjne na poziomie Wiedźmina! Ja nie kupuję "opakowania" tylko zawartość więc nie chcę płacić dodatkowo za "opakowanie", które i tak wyrzucę. Kupowanie kota w worku jak to wielu nazywa zostało już zaakceptowane wśród graczy komputerowych. Jak zamawiacie grę w ramach wczesnego dostępu to też nie wiecie co dostaniecie w ostatecznej wersji. W PLO można było zagrać na kilku konwentach w różnych miastach Polski więc jak ktoś miał tylko chęci to mógł zobaczyć "kota" na żywo. Jeżeli zabrakło albo chęci albo możliwości to można poczytać opinie testerów. Publikacja zasad też raczej nie zadowoli wszystkich bo dobrze wiecie, że budowanie wyobrażenie o grze na podstawie instrukcji oraz rozgrywki na żywo daje często odmienny obraz.mat_eyo pisze:Ok, a my jesteśmy wydawcami, czy klientami? Więc z którego punktu widzenia powinniśmy się wypowiadać?