schizofretka pisze:Nie zmuszę cię, byś lubił tę grę
farmer pisze: Gra nadal mi się podoba.
Na tyle, że chce mi się myśleć o jej naprawianiu.
Na pewno zagram jeszcze kilka razy.
Jeśli nie zdołamy uporać się z problemem MŚ... cóż, nie każda gra musi trafić w gusta każdego gracza.
Gość miał -5 reputacji. 1 Żeton Vuko.schizofretka pisze:Bo jeśli ktoś skończy śniegiem i wygra, to sorry, ale wszyscy musieliście czynić podobnie - jeśli więc przy tych samych ograniczeniach on wygrał, to znaczy, że zagrał lepiej.
Ja miałem -8 reputacji. 3 Żetony Vuko.
Tak się złożyło, że byłem pierwszy.
Gość wywołał MŚ.
Ja już niżej spaść nie mogłem, więc nadal miałem -8 (a szkoda, bo gdybym spadł na -14 byłoby trochę bardziej jasno)
Gość spadł także na -8 reputacji, ale ustawił się na mnie (bo był drugi).
Trzeci gracz również spadł na -8 (pilnowaliśmy się, więc wszyscy mieliśmy mniej więcej podobnie słabą reputację)
Mimo, że to gracz trzeci był najbliżej zwycięstwa, wygrałem ja, dzięki "uprzejmości" Gościa.
Najmniej satysfakcjonujące zwycięstwo ever.
Wy się wybiliście. Nie możecie wiecej czynić.schizofretka pisze:Owszem, jeśli van Dyken się uprze, to zabije nam figurki. Ale już dodatkowa tarcza (lub dwie na 3l) na naszej + wspieranie jej innymi, ofensywnymi figurkami, oznacza że wybijemy się wzajemie. Skoro ja nie przyzwę swojej ze względu na MS, to tym bardziej dla niego będzie to ostatni atak, więc lepiej by dał mu w konsekwencji zwycięstwo.
Pozostali gracze się nie wybili, mają czym grać.
Jedyne, co Wam pozostaje, to "wysadzić" grę w nadziei, że akurat w turze, w której MŚ doszedł do końca, byliście pierwsi.
Wolę gry, w których wygrywa lepszy, nie ten, na którego akurat wypadło.
Przy okazji, bardzo dziękuję za informację o tym, że nad kolejnością mamy jakąś władzę (w większej mierze iluzoryczną).
Rozumiem, że już podejmując pierwszą decyzję czy skoczyć o 1 czy 2 pola, kalkulujesz, żeby akurat w turze X (bo wtedy nadejdzie Śnieg) być na miejscu 1szym?
Jeśli zaś nie kalkulujesz (bo, wszak, nie jest to możliwe), to o jakim zarządzaniu tu mowa?
To, że w grze brak jest losowości kości/kart, nie oznacza, że Twoja pozycja na torz einicjatywy w turze opadów śniegu nie zależy od losu.
Pozycja ta jest bowiem wynikiem wielu małych decyzji graczy (jak skakać, ile czynić), które są "niezarządzalne".
To, że podczas opadów śniegu jesteś akurat pierwszy, jest niemal niemożliwe do zaplanowania.
Czyli, w praktyce, jest zależne od chosu.
Od losu.
schizofretka pisze:Dlaczego wszyscy mają stać na zero reputacji?
Czynisz, czynisz, idziesz do Cienia, czynisz... im bliżej do końca Śniegu, tym więcej Cieniujesz. Zmierzacie do 0, w oczekiwaniu na sabotażystę
Chciałbym zauwazyć, że celem gry jest zdobycie 50-ciu punktów lub wykonanie celu głównego.schizofretka pisze:No właśnie całokształt jest niebywale nudny, bo bezpieczny! O to chodzi, że musisz się zdecydować na który warunek grasz i odpuścić pozostałe
Nie dotykam warunków zwycięstwa.
Cały koncept podliczenia ogólnego, dotyczy tylko rozliczenia "wysadzenia gry śniegiem".
Wolę, aby w takim wypadku wygrał ten, który na to zapracował, a nie ten, na którego wskazał tor inicjatywy...
Mi, z kolei, nie podoba się taka modyfikacja.schizofretka pisze:Moja modyfikacja była banalna: przy opadzie nie są przydzielane miejsca inne niż pierwsze, wszyscy tak samo przegrali
Dla mnie ma różnicę to, czy jestem 2-gi czy 4-ty. To nie wyścigi konne, ani poker.
Nie pomaga też na aspekt, który boli najbardziej: zwycięstwo dla outsider'a.
To mi nie przeszkadza.pinata pisze:Ale wyobraź sobie sytuację, jaką miał w jednym z poprzednich postów Gambit. Freihoff i van Dykenowi brakuje ostatniego elementu do realizacji celu. Przy czym van Dyken nie ma możliwości dokończenia roboty, a Freihoff wręcz przeciwnie - cel spełni napewno i to w bieżącej turze.farmer pisze:Podliczanie całokształtu... cóż, co lepiej oddaje skalę i skuteczność Twoich starań o zwycięstwo?
I wtedy ktoś wywołuje śnieg, wiedząc, że van Dyken wygra w kombinowanej punktacji.
Kingmaking, jako taki, jest cechą wieloosobowych gier okołowojennych - jak ktoś to już tu opisywał, jeśli bój toczy się już tylko pomiędzy 2-oma najpotężniejszymi graczami, każda decyzja pozostałych graczy, jakoś wpływa na tą dwójkę.
W PLO jest inaczej.
Kiedy dwaj najpotężniejsi gracze toczą ostatni bój, trzeci gracz, który nie ma szans na zwycięstwę wysadza grę.
W efekcie wysadzenia, wyłaniany jest zaś zwycięzca w sposób, pi razy oko, losowy (może wygrać jedna z potęg, ale także ci malutcy).
***
Nie jest moim celem zrażać kogokolwiek do gry.
W zasadzie, to szczerze cieszy mnie, że nie napotkaliście problemu MŚ.
Mam nadzieję, że tak już pozostanie i gra faktycznie będzie się podobała nadal
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Najlepiej, również, poza granicami Polski.
Tak czy inaczej, nie widzę potrzeby dalszej dyskusji w temacie MŚ.
Ale dziękuję, bo było interesująco
![Cool 8)](./images/smilies/icon_cool.gif)
pozdr,
farm